<powrót do
narracji Kanon>
Siedziałam z
Krisem i JR'em. Fajnie było gdy się dogadywali. Nareszcie.
-Kanon!
Do naszej
trójki przyszedł Kevin.
-Hej
Kevin.-powiedziałam.
-I co masz już
pomysł na prezent?
-Tak. Może
sczeniaczka?
-Hmm...dobry
pomysł. I wiesz co ja już znalazłem coś dla niego. Jak chcesz to
możesz mu dać tego szczeniaczka. Bo wiesz Kiseop ciebie polubił.
-Serio?
-No tak.
Mówi,że jesteś fantastyczną dziewczyną i chcialby się z tobą
zaprzyjaźnić. Co ty na to?
-Czy ty coś
sugerujesz.
-Nie po prostu
mogłabyś się z nim dogadać.
-Serio tak
myślisz?
-Tak...
-...o Kevin tu
jesteś.
Spojrzeliśmy
się wszyscy za Woo. Przyszedł do nasz Kiseop i trzymał jakieś
opakowanie w ręce.
-Hej
Kanon.-powiedział uśmiechając się do mnie.
JR i Kris
spojrzeli się jakoś krzywo ale mnie to nie interesowało.
-Co ty tu
masz?-spytał Kevin do Seopa.
-A to jest do
Kanon ktoś wysłał jej to.
-To dlaczego ty
to masz?-spytał JR.
-Ponieważ gdy
szłem do naszego mieszkania kurier zapytał się na, którym piętrze
mieszka Kanon więc byłem tak miły i ją wziełem.
Podał mi
paczkę. Spojrzałam się. Od kogo to jest?
Otworzyłam ją
powoli. Wziełam do ręki list i go zaczełam czytać.
-Droga
Kanon-czytałam po cichu.-Mam nadzieje,że jest tobie dobrze.
Dowiedziałam się od Park Minry,że jesteś tutaj. Powiem ci,że
twója babka zaczeła ciebie szukać. Nie martw się nic jej nie
powiedziałam tylko lekko oszukałam. Powiedziałam jej,że
poleciałaś do dziadka i chyba najwidoczniej poszłaś trochę
zaszaleć. Póki co kupiła tą bajeczkę. W pudełku mam dla ciebie
prezent. Już dwa tygodnie temu skończyłaś osiemnaście lat.
Jeszcze raz Sto Lat! Jak będziesz chciała do mnie napisać to nie
pisz,że to ty Kanon, pisz że to ty Anabell. To będzie nasz sekret.
Do zobaczenia. Całuski Anna.
Ojej Anna
pamiętała o mnie!
Otworzyłam
opakowanie. Moim oczom ukazał się piękny naszyjnik z gitarą i do
tego kolczyki w kształcie mikrofonów. Ona była taka kochana.
Zaraz. Jeszcze cos tam było. Spojrzałam się i ujrzałam zdjęcie
obramowane w ramkę mojej mamy i mojej cioci jak były już starsze.
Były piękne.
-Ej Kanon czemu
płaczesz?-spytał Kiseop.-Chłopak ciebie rzucił?
Z tego
wszystkiego się nie skapnełam,że łzy szczęścia ciekną mi po
policzkach.
-Nie po prostu
moja kochana przyjaciółka wysłała mi coś z mojego
kraju.-powiedziałam.
-Tęsknisz za
nim?-spytał JR.
-Nie tęsknię
za krajem. No może trochę ale nie miałam powodów by w nim zostać.
-A z jakiej
okazji ci wysłała tą paczkę?
-Bo dwa
tygodnie temu miałam urodziny.
Wszyscy
otworzyli oczy ze zdziwienia.
-Serio? To
czemu nam tego nie mówiłaś?-spytał JR.
-To nie było
istotne.
-Kanon.-powiedział
Kiseop.
-Co?
Spojrzałam się
na niego,a on trzymał ogromnego, różowego pluszowego misia. Na
dodatek misiu miał przepasaną białą kokardkę wokół szyi i
trzymał serduszko z napisem ,,Sarangheyo'' czyli kocham ciebie.
-To dla
mnie?-spytałam tępo.
-Tak.-uśmiechnął
się.-Dowiedziałem się,że jesteś w SM więc chciałem ci coś
dać. No i od razu prezent na urodzinki.
-Kiseop
dziękuję ci.
Wstałam i
pocałowałam go w policzek.
-To ja już
idę-powiedział Kevin.
-Kiseop chodź
pomożesz mi go gdzies postawić-powiedziałam wskazując na misia.
I tak oto
poszliśmy z pluszakiem do mnie do pokoju.
<narracja
Sanghee>
Otworzyłam
powoli oczy. Matko ciekawe ile spałam. Odwróciłam się na drugi
bok. Zobaczyłam Minhyuna, który siedział na łóżku do mnie
plecami. Nie miał koszulki! Ja pierdziele jeżeli napad Sehuna to
jest cena za to, to ja się zgadzam.
Minhyun
odwrócił się do mnie i lekko uśmiechnął.
-Hej jak tam
się spało?-spytał.
-Dobrze.
Kurde nie
mogłam zabrać swoich oczów od jego klaty. Chyba to zauważyl bo
nagle położył się jak długi obok mnie na brzuchu. Nasze oczy
były tak blisko siebie, a ten najlepiej w świecie szczerzył się
do mnie. Niech mnie w końcu pocałuje.
-Dobrze się
już czujesz?
Położył
swoją rękę na moją głowę i zaczął pieścić mój polik. Matko
zarumieniłam się.
-Tak dobrze się
już czuję.
-Mam
nadzieje,że Luhan skopie mu dupę.-powiedział.
Kiwnełam tylko
lekko głową. Ten nagle zbliżył się bardzo blisko do mojej twarzy
i pocałował mnie w policzek. Ale i tak czułam to,że dotknął
koncika moich ust.
-No cóż muszę
ciebie zaprowadzić do Kanon. Skoro czujesz się już dobrze.
Ubrał swoją
bluzkę i podał mi rękę. Złapałam go, a on mnie podniósł.
-No to
chodźmy-stwierdził.
Trzymał mnie
za rękę i szedł korytarzem. Nic nie mogło mi się lepszego
przydarzyć.
<powrót do
narracji Kanon>
Gdy odłożyłam
pluszaka wraz z Kiseopem zaczeliśmy prowadzić ożywczą rozmowę na
moim łózku. Jej on po prostu miał tyle ze mną wspólnego.
-Czyli,że
twoim ideałem dziewczyny to jest mól książkowy?-spytałam żując
żelka.
-Tak. Ale
jeszcze musi być miła i nie obchodzi mnie czy miała operacje
plastyczne. Póki jest miła i słodka mi to nie przeszkadza.
-Czyli twoja
zasada to piękno jest w środku.
-Otóż to. Ale
ty jesteś piekna i w środku i na zewnątrz.
Zaczełam się
dławić. Proszę niech on nie zacyzna.
-Nic tobie nie
jest?-spytał zaniepokojony.
-Jest ok.
-Słuchaj
powiedz cos JR'owi i Krisowi. JR to zapewne twój chłopak, a jak ci
wręczyłem prezent to tak się spojrzał na mnie wrogo.
-Serio?
-No tak, a ja
chcę być tylko twoim przyjacielem.
-Naprawdę? To
miłe.
-Tak chcę być
twoim best frend forever.
-Jasne!
Nie mogłam
uwierzyć,że ten mówił wszystko prosto z mostu. Lovciam go.
Nagle do pokoju
weszła Sanghee cała w amorkach. Gdy rzuciła się na łóżko
zaczeła wzdychać. Chyba nas nie zauważyła.
-Ej Sanghee co
tobie?
-Byłam u
Minhyuna i mnie pocałował w policzek i pozwolił spać w swoim
łóżku i....
Wtedy się
zacieła i zauważyła Kiseopa.
-A ty co tu
robisz?!-wrzeszczała.
-A spoko ja i
Kiseop gadamy ze sobą.-mówiłam.
-Wy
jesteście....
-Tak
przyjaciółmi-wtrącił Seop-Ja już lecę. To papa.
Ucałował mnie
w policzek i poszedł.
-To co
kochaniutka gadaj wszystko.-powiedziałam.
-Lepiej ty mi
powiedz skąd masz tego wielgaśnego misia.
No to mamy co
opowiadać.
Taki krótki?! No cóż... wytrzymam do jutra XD
OdpowiedzUsuń