Translate

środa, 4 września 2013

Rozdział 29



<powrót do narracji Kanon>
Siedziałam z Krisem i JR'em. Fajnie było gdy się dogadywali. Nareszcie.
-Kanon!
Do naszej trójki przyszedł Kevin.
-Hej Kevin.-powiedziałam.
-I co masz już pomysł na prezent?
-Tak. Może sczeniaczka?
-Hmm...dobry pomysł. I wiesz co ja już znalazłem coś dla niego. Jak chcesz to możesz mu dać tego szczeniaczka. Bo wiesz Kiseop ciebie polubił.
-Serio?
-No tak. Mówi,że jesteś fantastyczną dziewczyną i chcialby się z tobą zaprzyjaźnić. Co ty na to?
-Czy ty coś sugerujesz.
-Nie po prostu mogłabyś się z nim dogadać.
-Serio tak myślisz?
-Tak...
-...o Kevin tu jesteś.
Spojrzeliśmy się wszyscy za Woo. Przyszedł do nasz Kiseop i trzymał jakieś opakowanie w ręce.
-Hej Kanon.-powiedział uśmiechając się do mnie.
JR i Kris spojrzeli się jakoś krzywo ale mnie to nie interesowało.
-Co ty tu masz?-spytał Kevin do Seopa.
-A to jest do Kanon ktoś wysłał jej to.
-To dlaczego ty to masz?-spytał JR.
-Ponieważ gdy szłem do naszego mieszkania kurier zapytał się na, którym piętrze mieszka Kanon więc byłem tak miły i ją wziełem.
Podał mi paczkę. Spojrzałam się. Od kogo to jest?
Otworzyłam ją powoli. Wziełam do ręki list i go zaczełam czytać.
-Droga Kanon-czytałam po cichu.-Mam nadzieje,że jest tobie dobrze. Dowiedziałam się od Park Minry,że jesteś tutaj. Powiem ci,że twója babka zaczeła ciebie szukać. Nie martw się nic jej nie powiedziałam tylko lekko oszukałam. Powiedziałam jej,że poleciałaś do dziadka i chyba najwidoczniej poszłaś trochę zaszaleć. Póki co kupiła tą bajeczkę. W pudełku mam dla ciebie prezent. Już dwa tygodnie temu skończyłaś osiemnaście lat. Jeszcze raz Sto Lat! Jak będziesz chciała do mnie napisać to nie pisz,że to ty Kanon, pisz że to ty Anabell. To będzie nasz sekret. Do zobaczenia. Całuski Anna.
Ojej Anna pamiętała o mnie!
Otworzyłam opakowanie. Moim oczom ukazał się piękny naszyjnik z gitarą i do tego kolczyki w kształcie mikrofonów. Ona była taka kochana. Zaraz. Jeszcze cos tam było. Spojrzałam się i ujrzałam zdjęcie obramowane w ramkę mojej mamy i mojej cioci jak były już starsze. Były piękne.
-Ej Kanon czemu płaczesz?-spytał Kiseop.-Chłopak ciebie rzucił?
Z tego wszystkiego się nie skapnełam,że łzy szczęścia ciekną mi po policzkach.
-Nie po prostu moja kochana przyjaciółka wysłała mi coś z mojego kraju.-powiedziałam.
-Tęsknisz za nim?-spytał JR.
-Nie tęsknię za krajem. No może trochę ale nie miałam powodów by w nim zostać.
-A z jakiej okazji ci wysłała tą paczkę?
-Bo dwa tygodnie temu miałam urodziny.
Wszyscy otworzyli oczy ze zdziwienia.
-Serio? To czemu nam tego nie mówiłaś?-spytał JR.
-To nie było istotne.
-Kanon.-powiedział Kiseop.
-Co?
Spojrzałam się na niego,a on trzymał ogromnego, różowego pluszowego misia. Na dodatek misiu miał przepasaną białą kokardkę wokół szyi i trzymał serduszko z napisem ,,Sarangheyo'' czyli kocham ciebie.
-To dla mnie?-spytałam tępo.
-Tak.-uśmiechnął się.-Dowiedziałem się,że jesteś w SM więc chciałem ci coś dać. No i od razu prezent na urodzinki.
-Kiseop dziękuję ci.
Wstałam i pocałowałam go w policzek.
-To ja już idę-powiedział Kevin.
-Kiseop chodź pomożesz mi go gdzies postawić-powiedziałam wskazując na misia.
I tak oto poszliśmy z pluszakiem do mnie do pokoju.

<narracja Sanghee>
Otworzyłam powoli oczy. Matko ciekawe ile spałam. Odwróciłam się na drugi bok. Zobaczyłam Minhyuna, który siedział na łóżku do mnie plecami. Nie miał koszulki! Ja pierdziele jeżeli napad Sehuna to jest cena za to, to ja się zgadzam.
Minhyun odwrócił się do mnie i lekko uśmiechnął.
-Hej jak tam się spało?-spytał.
-Dobrze.
Kurde nie mogłam zabrać swoich oczów od jego klaty. Chyba to zauważyl bo nagle położył się jak długi obok mnie na brzuchu. Nasze oczy były tak blisko siebie, a ten najlepiej w świecie szczerzył się do mnie. Niech mnie w końcu pocałuje.
-Dobrze się już czujesz?
Położył swoją rękę na moją głowę i zaczął pieścić mój polik. Matko zarumieniłam się.
-Tak dobrze się już czuję.
-Mam nadzieje,że Luhan skopie mu dupę.-powiedział.
Kiwnełam tylko lekko głową. Ten nagle zbliżył się bardzo blisko do mojej twarzy i pocałował mnie w policzek. Ale i tak czułam to,że dotknął koncika moich ust.
-No cóż muszę ciebie zaprowadzić do Kanon. Skoro czujesz się już dobrze.
Ubrał swoją bluzkę i podał mi rękę. Złapałam go, a on mnie podniósł.
-No to chodźmy-stwierdził.
Trzymał mnie za rękę i szedł korytarzem. Nic nie mogło mi się lepszego przydarzyć.

<powrót do narracji Kanon>
Gdy odłożyłam pluszaka wraz z Kiseopem zaczeliśmy prowadzić ożywczą rozmowę na moim łózku. Jej on po prostu miał tyle ze mną wspólnego.
-Czyli,że twoim ideałem dziewczyny to jest mól książkowy?-spytałam żując żelka.
-Tak. Ale jeszcze musi być miła i nie obchodzi mnie czy miała operacje plastyczne. Póki jest miła i słodka mi to nie przeszkadza.
-Czyli twoja zasada to piękno jest w środku.
-Otóż to. Ale ty jesteś piekna i w środku i na zewnątrz.
Zaczełam się dławić. Proszę niech on nie zacyzna.
-Nic tobie nie jest?-spytał zaniepokojony.
-Jest ok.
-Słuchaj powiedz cos JR'owi i Krisowi. JR to zapewne twój chłopak, a jak ci wręczyłem prezent to tak się spojrzał na mnie wrogo.
-Serio?
-No tak, a ja chcę być tylko twoim przyjacielem.
-Naprawdę? To miłe.
-Tak chcę być twoim best frend forever.
-Jasne!
Nie mogłam uwierzyć,że ten mówił wszystko prosto z mostu. Lovciam go.
Nagle do pokoju weszła Sanghee cała w amorkach. Gdy rzuciła się na łóżko zaczeła wzdychać. Chyba nas nie zauważyła.
-Ej Sanghee co tobie?
-Byłam u Minhyuna i mnie pocałował w policzek i pozwolił spać w swoim łóżku i....
Wtedy się zacieła i zauważyła Kiseopa.
-A ty co tu robisz?!-wrzeszczała.
-A spoko ja i Kiseop gadamy ze sobą.-mówiłam.
-Wy jesteście....
-Tak przyjaciółmi-wtrącił Seop-Ja już lecę. To papa.
Ucałował mnie w policzek i poszedł.
-To co kochaniutka gadaj wszystko.-powiedziałam.
-Lepiej ty mi powiedz skąd masz tego wielgaśnego misia.
No to mamy co opowiadać.

1 komentarz: