Siemka ludzkowie!!! A więc tak:
1.Mój brat ma z kolegą bloga no i chcę ich tutaj wypromować....wiecie jestem miła,a tamten kolega (Bzyku) jest taki zajebisty, że masakra. Proszę link do ich bloga: LINK
2. Stworzyłam także nowego bloga ale to bardziej taki drastyczny. Mniej więcej wziełam osoby z fejków.....i powiem tyle,że w tym opowiadaniu są prostytutki, striptizerki, dilerzy i mafia. tak wiem jestem zryta ale co poradzę? Macie link streszczający lekko fabułkę:Krwawa Ambrozja , a tutaj link do postaci : Postacie
Życzę miłej zrytej psychiki...właśnie....kto czuje,że nie powinienen to neich nie czyta mojego bloga........tam są prostytutki i to będzie z lekką nutą yaoi więc wiecie...
środa, 30 października 2013
niedziela, 27 października 2013
Rozdział 48
<narracja Kiry>
Wracałam z Taeminem z zajęć. Kanon musiała podobno zostać ale ciekawe czemu? W ogóle Chang był dla niej bardzo miły, a dla nas niezwykle surowy.
-Kira pójdziesz do mnie?-spytał Taemiś.
-Jasne..., a co z chłopakami?
-Idą na koktajl, a potem gdzieś chcą zachaczyć więc mamy wolne mieszkanko-uśmiechnął się prowokacyjnie do mnie.
-No dobrze...
Szliśmy objęci do siebie. Jak to słodko zapewne wyglądało. Nie moge się już doczekać wakacji. Kiedy będzie ciepło i można ubierać krótkie ciuchy bez żadnych kozaków i kurtek.
-Nad czym tak rozmyślasz?-spytał mój chłopak.
-Nad wakacjami.
-Ja zamierzam ciebie wziąść nad morze...wiesz do jakiegoś domku i zostać z tobą w nim na zawsze.(jak on słodko mówi ♥).
-Naprawdę?
-Tak bo kocham ciebie.
Pocałował moją rękę, a ja strzeliłam buraka. Nadal reaguję tak na jego gesty.
Wreszcie doszliśmy (Sanghee bez skojarzeń zboku) do naszego mieszkania. Taemin otworzył drzwi i od razu poszliśmy do kuchni zrobić sobie coś do picia.
<narracja Kanon>
Wracałam sama z ćwiczeń od Chang'a. Ten musiał zostać by coż jeszcze zrobić. Stwierdził, że nasze głosy fantastycznie sie razem ze sobą zgrały.
Wróciłam do mieszkania no i od razu na ,,przywitanie'' wyszedł ponury Kris. Był tak wkurzony,że mnie chyba nie zauważył...
-Co ty robisz?-spytał tępo.
-Nic...-odparłam.
-Przestań jasne.....
Złapał mnie za nadgarstek.
-Kris puść mnie.-powiedziałam spokojnie.
-Nie.
Złapał mnie tak mocno,że aż rękaw mojego sweterka pękł.
-Ej co ty robisz!?-krzyknełam przerażona.
Kris wyglądał jak jakiś nie wiem...chory na umyśle.
-Przestań sie opierać..wiem, że tego chcesz......tylko udajesz niedostępną.
-Kris!!! Co tobie jest...
-Cii...Nikt ciebie nie usłyszy. Chłopacy słuchają muzyki więc twoje krzyki będa daremne.
-Ale to jest gwałt!
-Jaki gwałt? Przecież pragniesz tego.
Zaczął zciagać ze mnie sweter i dobierał sie do zamka mojej sukienki. Próbowałam mu sie wyrwać.
-Przestań!-krzyknął cicho.
Przyszpilił mnie do ściany i wbił swoje usta w moje. Wierciłam sie ale nadaremnie. Ten chyba juz zakumał jak trzeba obsługiwać się z zamkiem od moje sukienki. O nie tego było za wiele! Pacnełam go torebką.
-Ej nie tak ostro-odparł
Zaczął dotykać moje pośladki i nogi. Ten jego dotyk, przyprawiał mnie o dreszcze.
Wtedy miałam wolną chwile i go spoliczkowałam. Ten był lekko oszołomiony więc szybko uciekłam i wpadłam wprost w ramiona Luhana.
-Cii uspokój sie.-mówił mi.
Przytulił mnie i zaczął głaskać moją głowę. Byłam totalnie przestraszona więc musiałam sie za kimś schować.
-Kris co ty robiłeś?!-krzyknął wkurzony Luhan.
-Zostaw ją!-wydzierał sie na niego.-Kanon jest moja masz Sanghee.
-Idź lepiej stąd.
Ten zboczeniec rzucił sie na Luhana, a tamten mu jebnął w twarz pięścią.
-Dobranoc-odparł.-Chodź Kanon lepiej ze mną.
Chłopak prowadził mnie do windy. Byłam zbyt oszłomiona żeby wiedzieć co się dzieje.
<narracja Kiry>
Siedziałam z Taeminem na sofie oglądając telewizje i pijąc herbatkę.
-Kira, kochasz mnie?-spytał nagle Taeś.
Spojrzałam sie na niego jak na kogoś szalonego.
-Po co się mnie pytasz.? Znasz dpowiedź.
-Ale chcę ją usłyszeć z twoich ust.-powiedział.
-Taemin, kocham cię.
Ten podsadził mnie na swoich kolana i lekko pocałował.
-Ja ciebie też słońce-odparł.
Zaczął zdejmować mi koszulkę i całował lekko moją szyję.
-Ale Taemin....
-Cii...pozwól mi się tobą nacieszyć.
Wziął mnie w swoje ramiona i przeniósł do sypialni zasypując mnie pocałunkami. Położył mnie na łóżko i podszedł do drzwi by je zamknąć.
-Taemin ale....
-Kira chcesz tego?
-Z tobą tak.....
<powrót do narracji Kanon>
Luhan zaprowadził mnie na dach tam gdzie po raz pierwszy zaprowadził mnie Kris.
-Usiądź lepiej, świeże powietrze dobrze ci zrobi.-powiedział Luhan.
Usiadłam posłusznie na ławce.
-Dziękuję ci,że mnie uratowałeś. Jak mam ci sie odwdzięczyć?-spytałam mniej roztrzęśiona.
-Nie musisz nic robić. Teraz pewnie będzie do dupy mój występ i Krisa jak go walnełem.
-Nie chciałam was....
-Przestań. On ostatnio jest taki dziwny. To przez to,że zaczełaś chodzić z JR'em. Powinien sie pogodzić z prawdą tak jak ja.
-Co?
Spojrzałam sie na niego lekko zdezeoriętowana.
-Chodzi mi o Sanghee...podoba mi sie i w ogóle ale ona kocha Minhyuna i po co im przeszkadzać?-powiedział.
-Przykro mi z tego powodu ale będzie dobrze...znajdziesz sobie jeszcze kogos.
Przytuliłam sie do niego. Następnie lekko pocałowałam w polik. Niech wie,że ma moje wsparcie.
-Ej a co tu się dzieje?!-był to głos JR'a.........
Wracałam z Taeminem z zajęć. Kanon musiała podobno zostać ale ciekawe czemu? W ogóle Chang był dla niej bardzo miły, a dla nas niezwykle surowy.
-Kira pójdziesz do mnie?-spytał Taemiś.
-Jasne..., a co z chłopakami?
-Idą na koktajl, a potem gdzieś chcą zachaczyć więc mamy wolne mieszkanko-uśmiechnął się prowokacyjnie do mnie.
-No dobrze...
Szliśmy objęci do siebie. Jak to słodko zapewne wyglądało. Nie moge się już doczekać wakacji. Kiedy będzie ciepło i można ubierać krótkie ciuchy bez żadnych kozaków i kurtek.
-Nad czym tak rozmyślasz?-spytał mój chłopak.
-Nad wakacjami.
-Ja zamierzam ciebie wziąść nad morze...wiesz do jakiegoś domku i zostać z tobą w nim na zawsze.(jak on słodko mówi ♥).
-Naprawdę?
-Tak bo kocham ciebie.
Pocałował moją rękę, a ja strzeliłam buraka. Nadal reaguję tak na jego gesty.
Wreszcie doszliśmy (Sanghee bez skojarzeń zboku) do naszego mieszkania. Taemin otworzył drzwi i od razu poszliśmy do kuchni zrobić sobie coś do picia.
<narracja Kanon>
Wracałam sama z ćwiczeń od Chang'a. Ten musiał zostać by coż jeszcze zrobić. Stwierdził, że nasze głosy fantastycznie sie razem ze sobą zgrały.
Wróciłam do mieszkania no i od razu na ,,przywitanie'' wyszedł ponury Kris. Był tak wkurzony,że mnie chyba nie zauważył...
-Co ty robisz?-spytał tępo.
-Nic...-odparłam.
-Przestań jasne.....
Złapał mnie za nadgarstek.
-Kris puść mnie.-powiedziałam spokojnie.
-Nie.
Złapał mnie tak mocno,że aż rękaw mojego sweterka pękł.
-Ej co ty robisz!?-krzyknełam przerażona.
Kris wyglądał jak jakiś nie wiem...chory na umyśle.
-Przestań sie opierać..wiem, że tego chcesz......tylko udajesz niedostępną.
-Kris!!! Co tobie jest...
-Cii...Nikt ciebie nie usłyszy. Chłopacy słuchają muzyki więc twoje krzyki będa daremne.
-Ale to jest gwałt!
-Jaki gwałt? Przecież pragniesz tego.
Zaczął zciagać ze mnie sweter i dobierał sie do zamka mojej sukienki. Próbowałam mu sie wyrwać.
-Przestań!-krzyknął cicho.
Przyszpilił mnie do ściany i wbił swoje usta w moje. Wierciłam sie ale nadaremnie. Ten chyba juz zakumał jak trzeba obsługiwać się z zamkiem od moje sukienki. O nie tego było za wiele! Pacnełam go torebką.
-Ej nie tak ostro-odparł
Zaczął dotykać moje pośladki i nogi. Ten jego dotyk, przyprawiał mnie o dreszcze.
Wtedy miałam wolną chwile i go spoliczkowałam. Ten był lekko oszołomiony więc szybko uciekłam i wpadłam wprost w ramiona Luhana.
-Cii uspokój sie.-mówił mi.
Przytulił mnie i zaczął głaskać moją głowę. Byłam totalnie przestraszona więc musiałam sie za kimś schować.
-Kris co ty robiłeś?!-krzyknął wkurzony Luhan.
-Zostaw ją!-wydzierał sie na niego.-Kanon jest moja masz Sanghee.
-Idź lepiej stąd.
Ten zboczeniec rzucił sie na Luhana, a tamten mu jebnął w twarz pięścią.
-Dobranoc-odparł.-Chodź Kanon lepiej ze mną.
Chłopak prowadził mnie do windy. Byłam zbyt oszłomiona żeby wiedzieć co się dzieje.
<narracja Kiry>
Siedziałam z Taeminem na sofie oglądając telewizje i pijąc herbatkę.
-Kira, kochasz mnie?-spytał nagle Taeś.
Spojrzałam sie na niego jak na kogoś szalonego.
-Po co się mnie pytasz.? Znasz dpowiedź.
-Ale chcę ją usłyszeć z twoich ust.-powiedział.
-Taemin, kocham cię.
Ten podsadził mnie na swoich kolana i lekko pocałował.
-Ja ciebie też słońce-odparł.
Zaczął zdejmować mi koszulkę i całował lekko moją szyję.
-Ale Taemin....
-Cii...pozwól mi się tobą nacieszyć.
Wziął mnie w swoje ramiona i przeniósł do sypialni zasypując mnie pocałunkami. Położył mnie na łóżko i podszedł do drzwi by je zamknąć.
-Taemin ale....
-Kira chcesz tego?
-Z tobą tak.....
<powrót do narracji Kanon>
Luhan zaprowadził mnie na dach tam gdzie po raz pierwszy zaprowadził mnie Kris.
-Usiądź lepiej, świeże powietrze dobrze ci zrobi.-powiedział Luhan.
Usiadłam posłusznie na ławce.
-Dziękuję ci,że mnie uratowałeś. Jak mam ci sie odwdzięczyć?-spytałam mniej roztrzęśiona.
-Nie musisz nic robić. Teraz pewnie będzie do dupy mój występ i Krisa jak go walnełem.
-Nie chciałam was....
-Przestań. On ostatnio jest taki dziwny. To przez to,że zaczełaś chodzić z JR'em. Powinien sie pogodzić z prawdą tak jak ja.
-Co?
Spojrzałam sie na niego lekko zdezeoriętowana.
-Chodzi mi o Sanghee...podoba mi sie i w ogóle ale ona kocha Minhyuna i po co im przeszkadzać?-powiedział.
-Przykro mi z tego powodu ale będzie dobrze...znajdziesz sobie jeszcze kogos.
Przytuliłam sie do niego. Następnie lekko pocałowałam w polik. Niech wie,że ma moje wsparcie.
-Ej a co tu się dzieje?!-był to głos JR'a.........
poniedziałek, 21 października 2013
Rozdział 47
Czułam jak coś
smerało mnie po ustach. Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą JR'a
który lekko się do mnie uśmiechał. Zamknełam oczy i naciągnełam
na siebie koc.
-Ej ej
wstawaj.-powiedział JR.
-Nie-odparłam
zza koca.-Jeszcze pięć minut.
-Chyba nie
chcesz się spóźnić na próbe.
-CO?!
Szybko wstałam
zderzając się z JR'em.
-EJ nie tak
agresywnie.-powiedział.
-Idę po
ciuchy.....nie chce mi się.
-Chodź pomogę
ci.
Pomógł mi
wstać i objął mnie z tyłu w pasie.
-Możemy
iść-odparł.
-Dobrze.
Zamknełam oczy
i się wtuliłam w jego klate i tak szedł ze mną.
-Hej co
robicie?-spytał tępo Aron cały rozczochrany siedząc wraz z Renem
w salonie.
-Idziemy po
ciuchy dla Kanon-odpowiedział za mnie mój chłopak.
-Tak-wydałam z
siebie niezadowolony odgłos.
Szliśmy dalej
aż JR się zatrzymał.
-Dobra właź
po łaszki i idziemy do mnie.-odparł.
-Po
co?-spytałam.
-Bo masz
jeszcze z trzy godziny.
-Że co?!
-Haha ja
zmykam.
Odsunął się
szybko odemnie. Trudno zemszczę się kiedy indziej.
Otworzyłam
drzwi do swojego i Sanghee pokoju. Podeszłam cicho do swojej szafy i
wziełam jakąś pierwszą lepszą sukienke, kozaczki i pluszowe
legginsy.
Zaczełam
powoli się wycofywać gdy zobaczyłam,że Sanghee nie ma na sobie
koszuli. Była przytulona do Minhyuna i byli przykryci kocem. Na
ziemi zauważyłam.......gumkę. Osz kurde oni...
-Haha-zaśmiał
się JR włażącdo pokoju -To było nocą,gdy księżyc jasno
świecił....-zaczął śpiewać.
Minhyun i
Saghee się zbudzili. Moja prztjaciółka była przerażona, a Minni?
Miał minę takiego wkurzenia jak nie wiem co.
-....Jak to się
stało? Oddałaś się....Minniemu-śpiewał dalej JR.-Ah ty kocie
wiedziałem,że nie wytrzymasz.
I wtedy do
pokoju wparował Aron i Ren. Maknae stał jak wryty i podszedł do
mnie, a tamte zboczeńce dalej śpiewały.
-Straciłaś
cnote bo co? Bo sama tego chciałaś!-śpiwały ułomy.
-O nie macie
przejebane.-odparł Minhyun.
Zaczął szybko
ubierać spodnie, a te dwony dalej śpiewały z uśmiechem ale
zaczeli powoli się oddalać aż Minhyun nie wystartował.
-Boję się
ich.-powiedział Ren tuląc się do mnie.
-Nie martw
się.
Sanghee nie wiedziała co się dzieje.
Sanghee nie wiedziała co się dzieje.
-Wiesz zostawie
ciebie samą.-powiedziałam.
Wtedy wpadłam
na jej chłopaka.
-I
jak?-spytałam.
-Kanon ja ci
powiem,że uważaj na JR'a. On się kiedyś do ciebie dorwie.......i
lepiej miej gaz solny.....
-Aha...dzięki.
Wyszłam z
Renem z pokoju. Widziałam,że jest zaniepokojony.
-Ren co
jest?-spytałam.
-Bo
widzisz...ja...no bo...eeee....
-No mów.
-Ja to robiłem
z Aronem.
-CO?!
-No wiesz....JR
nie słyszał bo się do ciebie wtulił, a jak śpisz z nim to wiesz
jak go trudno obudzić?
-Serio?-zdziwiłam
się.
-No tak. Nie
powiesz chłopaką...wiesz kocham Arona...jest wspaniały. Ale nie
chce by ktoś się dowiedział.
-Spokojnie nic
nie powiem.
Pocałowałam
Rena w policzek i poszłam.
<kilka
godzin później>
-Jutro jest
ważny występ więc musicie się wyspać i nabrać sił.-mówił
Chang.-Dobrze, a więc zatem możecie już iść ale chcę pogadać z
Kanon.
Wszyscy poszli
zostawiając mnie i Woo samych.
-Mam do ciebie
prośbę.-zaczął mówić-Ludzie chcą bym zaśpiewał, a nie mam
partnerki i chciałbym się spytać czy byś zaśpiewała ze mną.
-Ja?
-Tak....piosenka...Love
me...znasz ją?
-Tak zanm
oczywiście zaśpiewam.
-Doskonale.
Zróbmy za godzine próbę.
-Dobrze.
niedziela, 20 października 2013
Rozdział 46
Ważne ostrżeżenie!!!! Ponieważ ten post ma lekkie zboczenia (to pikuś jak porównać do zboczeń ARona) Jeżeli jesteście słabi psychicznie nie czytać tego!!! Sanghee ty masz czytać musisz :D :*
Dziekuję za uwagę.
Dziekuję za uwagę.
<tydzień
później>
<narracja
Kanon>
Wszyscy
siedzieliśmy w salonie. Ja, Michu, Sanghee, Kira, JR, Minhyun i
Himchan. Oczywiście nasza biedna Michu musiała siedzieć na wózku.
Jeszcze nie miała tyle sił by sama chodzić. Na szczęście Himchan
był zawsze z nią. Pomagał jej i był na każdym jej kroku. Jaki on
był wobec niej kochany.
-Ja już pójdę
jestem zmęczona.-powiedziała po chwili Michu.
-Pójdę z
toba.-odparł Himchan.
Zaczął ją
prowadzic na wózku.
-Wiecie na czym
oni stoją?-spytałam
-W jakim
sensie?-zapytał JR wtulając się w moją szyję.
-Michu była
przecież z Zelem,a teraz z Himchanem. Oni w ogóle ze soba zerwali?
-A tego to
nawet ja nie wiem-powiedziała Kira.
Wtedy przyszedł
Taemin.
-Hej koteczku
idziesz do mnie nocować?-spytał się Kiry całując ją.
-Jasne.
Dobranoc wam.
-Haha będzie
ostro.-powiedziała Sanghee.
-Zbok.-szeptnełam.
-Chyba nie
ja!-krzyknął do mnie JR.
-Mi nie o
ciebie. I weź mi szyi nie łaskocz.
-A może ja
chce?
Zaczął jak na
złość całować mi szyję.
-JR zostaw
mnie.-mówiłam śmiejąc się.
-I kto tu się
gwałci?-spytała Sanghee.
-Ty i
Minhyun.-powiedział JR.
Wykorzystałam
chwilę jego nieuwagi i się odsunełam.
-EJ gdzie mi
uciekasz?
Złapał mnie
za nogę i pociągnął w swoją stronę. Leżałam teraz na jego
kolanach. Schylił się do mnie i nasze twarze się niemal stykały.
-Jesteś moja i
nigdzie mi nie uciekaj-szeptnął mi do ucha.
-Weźcie bo
rzygam waszą słodyczą.-odparła Sanghee.
-Minhyun czemu
ty swojej dziewczyny nie uwodzisz?-zapytał JR.
-Bo...
-Bo to
niemożliwe.-powiedziała moja przyjaciółka.
-Haha nie znasz
Minhyuna....
-Chodźmy do
ciebie.-odparł chłopak Park.
-Tak chodźmy.
I tak
zostaliśmy sami.
-O co z tym
chodziło?-spytałam.
-Powiem tyle,że
jak Minhyun zacznie uwodzić Sanghee to niewiadomo czy wyjdą z tego
dzieci.
-EJ nie żartuj
sobie z tego.
Walnełam go w
kolano.
-Chcesz
wojny?-zapytał.
Wtedy zaczął
mnie łaskotać.
-Przestań!-śmiałam
się.
-Dobra.......chodźmy
już ..zmęczony jestem.-powiedział.
-Dobrze wezmę
tylko piżame....
-Nie
przeszkadzaj im....zawsze możesz spać w moich ciuchach.-powiedział
puszczając do mnie oczko.
-No dobrze.
Chodźmy.
<narracja
Michu>
Himchan pomógł
mi wejść na łóżko. Był taki wspaniały. Ale i tak głupio mi
było mówić Zelowi, że nie powinniśmy być parą. Biedaczek był
smutny przez to ale ja kochałam Himmiego.
-Dziękuję
ci.-powiedziałam.
-Za co?
-Za wszystko.
-To nic
takiego.
Schylił się
do mnie i lekko musnął mnie w usta. Objełam jego szyję.
-Śpij ze mną.
-Ale ja...
Pocałowałam
go w usta. Ten chyba uznał,że ma teraz się położyć obok mnie.
Nie wiem co mnie wzieło ale odpiełam jego koszulkę. Gdy zobaczyłam
jego klate zrobiło mi się gorąco....
-Himchan....
-Tak?-spytał.
-Chcę cię....
<narracja
Sanghee>
-Co ten JR
wygadywał?-spytałam się Minhyuna.
-Nie wiem. On
jest czasem stuknięty.
-Zaraz wrócę.
Poszłam na
chwilkę do pokoju obok. Musiałam się przebrać w piżamę. W sumie
to ubrałam takie koronkowe spodenki i śliczną krótką koszule
nocną. Była w słodkiego misia.
Wyszłam z
pokoju i myślałam,że się rozpłynę. Minhyun siedział na łóżko
i patrzył się w okno. Jego koszulka była odpieta, a mi przez to
zrobiło się gorąco.
-O
jesteś.-powiedział uśmiechając się uwodzicielsko.
Podeszłam
powoli do niego.
-Chcesz się
przebrać?
Wskazałam na
pokój w którym przed chwilą byłam.
-Nie dzięki.
Wstał powoli i
lekko mnie pocałował. Jednak to był stary
słodki........Minhyun.....
Wtedy lekko
mnie pchnął na łóżko i szybko znalazł się nademną.
-Pozwól,że
zciągne z ciebie te szaty moja niewiasto.
-Co?
Spanikowałam.
O matko czy on...? JR mu coś dał albo Aron.
-Minhyun co w
ciebie wstapiło?
-Pożądanie
ciebie.
Zaczął
całować mnie w szyję, obojczyk, i zniżał się aż do biustu.
-Ta koszula
przeszkadza.
Wziął
nożyczki i mi ją rozciął. Wtedy zaczął całować moje piersi.
-Minhyun....
-Ciiiii
Zamknął mi
buzie swoim językiem. Zaczełam dotykać jego klaty...robiło mi się
przez to coraz bardziej cieplej.
Zdjełam mu
powoli koszulkę i zaczełam majstrować mu przy rozporku.
Ten uśmiechnął
się na ten widok.
-Bym ci pomógł
bo bardzo ciebie pragne ale zrób to sama. Będzie więcej
zabawy.....
-To nie
fair.-odparłam.
-Życie.
Wreszcie mi się
udało i zciągnelam jego spodnie.
-To teraz
ja.-powiedział.
Zaczął mi
zciągać majtki.
-Gotowa?-spytał.....
<narracja
Kanon>
-Jak myślisz
co robi Sanghee z Minhyunem?-spytałam.
Byłam oparta o
JR'a który mnie czule przytulał.
-Wiesz domyślam
się....
-To co robią.
-A tego ci nie
powiem.
-No ej....
-Cii...oglądaj
film, a nie.
-Horror?
Musimy? Myślisz,że będę się bać takiego czegoś?
-Dlatego
oglądamy ,,Straszny film 4''.
-To?
-To,że on jest
śmieszny.
-Śmieszny to
jesteś ty jak ci się spodnie uciskają........
Ten spojrzał
się na mnie przerażony.
-Ty to
widzisz?-spytał tępo.
-Jestem z tobą
24 godziny na dobę i nie mam zauważyć? Nie sądze.
JR pocałował
mnie czule w usta.
-Wiesz wolę
jednak iść spać.-powiedział.
-No dobrze.
Położył się
na łóżku i od razu się do mnie przytulil chowając swoją głowę
w moja szyję i włosy.
-Dobranoc
kochana.-odprał całując mnie w szyję.
-Dobranoc-powiedziałam.
piątek, 18 października 2013
Rozdział 45
<powrót do
narracji Kanon>
Szłam do
windy. Uspokoiłam się lekko ale i tak byłam wkurzona jak nic na
Krisa. Weszłam akurat do tej samej windy. Matko te wspomnienia.
-Czekaj!!-ktos
krzyknął.
Nagle do windy
wleciał Kiseop.
-Hej
Kanon.-powiedział uśmiechając się.
-Hejka.
Przytuliłam
się do niego.
-Jak
tam?-spytał.
-Jakoś idzie.
-Słyszałaś o
tej bójce? Wiesz kto to był.
Lekko
westchnełam.
-JR i Kris się
bili-mówiłam.-Kris mnie pocałował, a tamten się rzucił na
niego.
-O współczucie.
Ale jak on mógł ciebie pocałować? To jest okropne...
-Robił mi
wyrzuty, że był przy mnie, a teraz wybrałam JR'a.
Kiseop podszedł
do mnie i mnie mocno przytulił.
-Pamiętaj na
mnie możesz liczyć zawsze.-odparł.
-Wiem, dzięki.
Jesteś całkowicie inny...
Lekko się
zaśmiał.
-Jestem po
prostu nieśmiały wobec dziewczyn ale ciebie bardzo lubię.
-Cieszy mnie
to.
Otworzyła się
winda, a po drugiej stronie stał JR. Upsss....
Wyszłam z
objęć Kiseopa.
-DO
zobaczenia-powiedział.
-Papa.
Pomachałam mu
i się lekko do niego uśmiechneła. Gdy Lee sobie poszedł
spojrzałam się na mojego chłopaka. Nie miał zadowolonej twarzy.
-I
jak?-spytałam.
-Mam iść do
Chang'a wraz z Krisem-to ostatnie słowo wycedził przez zęby.
-Tak podobno
nieźle oberwiecie.
-Zapewne...a
dlaczego się ściskałaś z Kiseopem?
-To mój
przyjaciel. Przynajmniej rozumie tak jak Kris ale nie zarywa do mnie.
Jest kochany.
-Bo poczuję
się zazdrosny.
Podeszłam do
niego i jego usta lekko musnełam swoimi.
-Chcę
więcej-powiedział.
-Nie dostaniesz
bo byłeś niegrzeczny.
Ten lekko się
schylił i szeptnął mi do ucha:
-Ale w domku
dostanę ciebie.
Pocałował
mnie w polik.
Działał na
mnie wręcz okropnie jak magnez....muszę zachować zdrowy rozsądek.
-JA muszę
niestety już iść.-powiedział.-Do zobaczenia w domu.
-Do zobaczenia.
<pół
godziny później>
Szłam białymi
korytarzami przesz szpital. Od razu wyszłam z wieżowca i kupiłam
kwiaty dla Michu. Nie lubiłam szpitali. Zawsze było w nich zimno i
strasznie. Jak taka kostnica co jest poczęści prawdą.
Weszłam na
sale Michu i położyłam na szafce wazonik z kwiatami.
-Hej
Michu.-mówiłam-Wiem, że mnie nie słyszysz ale tesknimy za tobą i
zbudź się kochana.
Opowiedziałam
jej wszystko co się działo przez kilka dni. Podobno osoby w
śpiączce wszystko słyszą. Miejmy nadzieje.
-Hej Kanon
mogę?-spytał Zelo.
-Tak jasne i
tak już miałam iść.
-Dzięki.
<narracja
Himchana>
Widziałem jak
Zelo gada do Michu. Nie mogę tam wejść. Wyrzuciłby mnie. Czekałem
aż sobie pójdzie.
Po dwudziestu
minutach młody polazł do łazienki. Chwała Bogu.
Weszłem na
sale. Widok Michu mnie lekko przygnębiał. Była taka piękna,
kochałem ją, a teraz jej piękność została zniszczona. Jednakże
była dla mnie najwspanialsza.
-Michu kocham
ciebie.-powiedzialem trzymając ją za rękę-I nigdy nie przestanę.
Jesteś moją miłością.
Musnełem ją
lekko w usta.
-Chcę abyś
się zbudziła.
Patrzyłem się
na jej twarz. Ta ani drgneła. Spuściłem wzrok dalej ściskając
jej rękę. Poczułem jak spływają mi po policzkach łzy.
-A co ty tu
robisz?!-spytał wściekły Zelo.
-Też ją
kocham!
-To co?!
-Proszę
jeszcze chwilkę....
-Nie!!!
-Dobrze...
Wstałem powoli
i chciaęłm puścić dłoń mojej ukochanej gdy poczuęłm uścisk.
Spojrzałem się na jej twarz i spotkałem się z jej wzrokiem...
-Też cie
kocham-szeptneła....
poniedziałek, 14 października 2013
Rozdział 44
Otworzyłam
szeroko oczy. O nie!!! Jestem sama z Krisem zamknięta w windzie i na
dodatek on się na mnie obraził.
Usiadłam na
ziemi załamana. Zajebiście wręcz troche sobie tu posiedzimy.
Przynajmniej przywrócili światło.
-Posiedzimy
sobie tutaj trochę.-powiedział.
-Wow
zauważyłam-odparłam wkurzona.
Ten usiadł
obok mnie, a ja lekko się odsunełam.
-Przestań.-powiedział.
-Ja mam
przestać?!-wstałam patrząc się na niego z góry-To ty zaczełeś
się obrażać! To ty uciekłeś odemnie!
Ten szybko
wstał.
-Gdybyś była
na moim miejcu też byś to zrobiła!
-Obrażona
uciekła do windy?!
-Nie! Byłem
bardzo blisko ciebie! Nie krzycałem na ciebie, byłem miły i
troszczyłem się o ciebie, a on!!!? Tylko ten gościu zadzwonił, a
on JR zaczął cie obwiniać o romanse!!! Kanon to ja ciebie kocham
szczerze i chcę żebyś z nim zerwała.
Nie wiedziałam
co o tym myśleć. Jak on mógł mnie prosić o coś takiego?
Złapał mój
podbrudek i zaczął pieścić moje usta swoim kciukiem.
-Kris...
-Ciii...-położył
mi swój palec na usta.-Nic nie mów-szeptnął.
O matko proszę
nie.
Nie zdążyłam
nic zrobić ponieważ Kris mnie pocałował. Czułam jak wtykał swój
język do mojej buzi. Był odemnie silniejszy i nie mogłam go
odepchnąć. Byłam bezsilna.
-Ty
dupku!!!-usłyszałam.
Winda się
otworzyła, a na zewnątrz była Sanghee, Minhyun, JR i Luhan.
JR od razu się
rzucił na Krisa i zaczeli się bić.
-JR
przestań!-krzyczałam.
Ten nie
słuchał. Bili się dalej i wtedy przyszedł Chang.
-Co tu się
dzieje!-krzyknął.-Na co się gapicie rozdzielcie ich!-krzyknąl do
Luhana i Minniego.
Chłopacy
posłusznie zrobili co im kazał Woo, ale tamci dalej się wili.
-Zabiję
cię!!!-wydzierał się JR z uścisku Minhyuna-Ostatni raz to robisz!
-Zamknij
się!-krzyczał na niego Kris.
-Zabierzcie
ich-odparł Chang.
I tak oto ja ,
Sanghee i on zostaliśmy sami.
-O co poszło?
Nie chciałam
nic mówić. Nie zamierzałam nawet.
-Powiecie mi?
-Ja lepiej już
pójdę.-powiedziała Sanghee i poszła.
Zostałam sama
-_- .
-No bo...eh to
jest głupie.-odparłam.
-Chodź do mnie
do gabinetu, tam pogadamy.
Posłusznie
poszłam za nim.
Po kilku
minutach byliśmy w gabinecie. Był on duży z ogromnym oknem na całą
ścianę. Wszędzie były rozwieszane złote płyty, w gablotach
nagrody, w wolnych miejscach instrumenty.
-Siadaj.
Usiadłam
naprzeciwko Changa obok jego biurka.
-Więc o co
poszło?-spytał.
-No więc...
Opowiedziałam
mu tylko o sytuacji w windzie, a ten słuchał.
-Nie dziwię
się im.
-Co?-spytałam
tępo.
-Rozumiem
zachowanie JR'a ale i tak muszę ich ukarać.
-W jaki sposób?
-Nie wiem
jeszcze pomyśle nad tym.
Wstałam powoli
z krzesła ale cos mi nie dało spokoju.
-Tak?-spytał.
-Dlaczego....e...dlaczego
wszyscy sądzą, że pan jest okropny?
Ten spojrzał
się na mnie spod wilka.
-Kto tak mówi?
-Wszyscy.
-Mają racje.
Zdziwiła mnie
jego szczerość. To dlaczego jest dla mnie taki
….miły?
-Zastanawiasz się dlaczego jestem dla ciebie taki miły?
-Zastanawiasz się dlaczego jestem dla ciebie taki miły?
Skąd on o tym
wie?!
-Tak.
-Przypominasz
mi kogoś....moją starą przyjaciółkę. Jesteś taka sama jak ona.
Poniekąd.
-Dlaczego?
-Wiesz od
ciebie....bije taki blask, od niej też bił.
-To była
pańska żona?
-Nie. Była
moją pierwszą miłością.
-Rozumiem...
-Możesz już
iść. DO zobaczenia za dwa dni.
-Do
zobaczenia-powiedziałam cicho.
<narracja
Sanghee>
Rozmawiałam z
Minhyunem.
-Co za
afera.-mówiłam.
-Wiem.
-I jak z....
-Sanghee możemy
porozmawiać?-spytał Luhan.
-Ok
Odeszłam z nim
kawałek.
-O co
chodzi?-spytałam.
-Nie chce
zachowywać się jak JR i Kris ale zależy mi na tobie...
Złapał moją
rękę i lekko pocałował.
-Ty też chcesz
dostać.-powiedział Minhyun.
Podszedł do
nas i spoliczkował Luhana.
-Kolejny EXOl
który zarywa do zajetych dziewczyn!!!
Musiałam
szybko złapać Minhyuna za koszulkę by nie rzucił się na Lulu.
-Minhyun
przestań!!!-wrzasnełam.-Chcesz oberwać od Changa? Już i tak JR i
Kris się bili. Szkoda dla ciebie zachodu.
-Masz racje.
Chodźmy stąd.
niedziela, 13 października 2013
Rozdział 43
Przepraszam was bardzo, że mnie nie było z tydzień czasu ale ostatnio mam na głowie dużo rzeczy i jeszcze ten projekt gimnazjalny. Postaram się przynajmniej trzy razy w tygodniu dodawać tu posty, a jak nie będzie tu to będą zapewne na moim drugim blogu. Przepraszam was jeszcze raz....NIki :*
<powrót do
narracji Kanon>
Obudziłam się
powoli. Otworzyłam swoje zaspane oczy i spojrzałam na zegarek. Była
siódma nad ranem. Pewnie wszyscy śpią...no prawie. Zauważyłam,
że nie ma JR'a. Chyba jak zasnełam to sobie poszedł trudno.
Wstałam powoli
ubierając swoje puchowe kapcie. Weszłam do łazienki by opłukać
twarz. Pod oczami miałam wory to pewnie przez ten płacz i żałość.
Wytarłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Spojrzałam się
na łóżko, a tam siedział sobie w dole od piżamy JR, który lekko
się uśmiechał do mnie.
-Widzę, że
już wstałaś.-powiedział.
-Tak wstałam
przed chwilą.
Podeszłam
powoli do niego i usiadłam obok na łóżku. Poczułam jakiś zapach
ale nie wiedziałam co to jest.
-Co tak
pachnie?-spytałam.
-Twoje
śniadanie.
Pocałował
mnie w policzek i podał tacę z naleśnikami, herbatą i owockami.
-To dla
mnie?-spytałam zdziwiona.
-Tak dla
ciebie.
-Ale....
-Jak wstałem
od razu poszedłem do kuchni zrobić ci śniadanie.
-A o której
wstałeś?
-Tego ci nie
powiem.
Wziełam do
buzi pierwszy kęs naleśnika z dżemem.
-O
matko-powiedziałam.
-Co?-spytał JR
lekko przestraszony.
-To jest
pyszne. Sam je robiłeś?
-Tak z małą
pomocą Minhyuna. Też robił niespodzianke Sanghee.
-Jesteście
kochani oboje.
-Wolisz jego
odemnie.-powiedział z udawaną zazdrością.
-Nie no co ty.
Cmoknełam go w
usta.
-Dobrze
przkonałaś mnie.-odparł.-Zjedz śniadanie, a potem się ubierz
musimy zdążyć na te warsztaty.
-W sumie racja,
a jak wam się pracuje z Changiem?
JR lekko się
zchmurzył.
-Jest okropnie
wymagający. Albo robimy coś za szybko albo za wolno. Krytykuje mój
rap i mój taniec. Nie wiem co o tym myśleć, a jeszcze ty.
-Co
ja?-zdziwiłam się popijając herbatę.
-Jak mi tak
ciśnie to martwię się jak ty dajesz radę.
-Normalnie.
Chang wydaje się być bardzo miły.
-Czy my mówimy
o tej samej osobie?
-No tak. Chang
jest dla mnie bardzo miły może dlatego, ze jestem dziewczyną.
-Dziewczyny z
After School mówią, ze im daje taki wycisk.
-Skąd wiesz?
-Bo zespoły z
tej samej wytwórni mają razem warsztaty. Chyba że tak jak w
przypadku SM trzeba to rozbić bo jest dużo licznych zespołów.
-No tak.
-Wiesz jest
teraz nowy program, że Chang w jeden dzień zajmuje się trzema
wytwórniami i dzisiaj przypadła kolej na SM, Pledis i NH.
-O czyli
idziemy dzisiaj razem?
-Tak.
-To ja idę się
ubrać.
Pocałowałam
JR'a w usta i poleciałam szybko do łazienki by się ubrać.
<narracja
Sanghee>
Jadłam z
Minhyunem śniadanie które nam zrobił, a to kochane stworzenie.
-Najedzona?-spytał.
-Oczywiście.
-To ubieraj się
i idziemy.
-Ok.
Powoli wstałam
z łóżka Minhyuna ale ten złapał mnie za rękę i przyciągnął
do siebie. W tym właśnie momencie on leżał nademną.
-Gdzie się tak
śpieszysz?-powiedział.
-Ale...
Wtedy zamknął
moje usta swoimi. Poczułam jak wtyka swój język w mój. To oznacza
wojne, którą wygram!
Po chwili
odsunął się odemnie i zaczął całować moją szyję. Z kolejną
sekundą zniżał się coraz niżej aż doszedł do mojego biustu
i...
-O matko!!!!
Jak oparzeni
odskoczyliśmy od siebie. Spojrzeliśmy w kierunku drzwi. JR i Kanon.
Co oni tu robili?!
-Aj JR po co tu
przylazłeś?-spytał wkurzony Minhyun.
-To też mój
pokój.-odparł.
-Ale ja wam nie
przeszkadzałem.
-Wiesz
przeszkadzać to mogłeś jedynie nam w jedzeniu. Ja nic takiego co
wy robicie nie robiłem z Kanon.
-Bo już
uwierze-odparłam.-Ty pewnie nie potrafisz całować.
-Sanghee
przestań.-powiedziała Kanon-Ubieraj się. Wieczorem sobie
dokończycie.
-Weź Kanon
ogarnij się. Wiem, że chciałabyś się rzucić na JR'a.
Ta patrzyła
się na mnie z wielkimi oczami.
-A...-nie mogła
z siebie nic wydusić.
-Haha
udowodnić.-powiedział.
-Nie dasz
rady...
Zanim
dokończyłam to ten podszedł do Kanon , objął ją w pasie i
gorąco pocałował.
-Ocho jak się
kochają...
-Haha JR
durniu-powiedziała Kanon.
-Kocham cię i
będę to okazywać światu.-odpowiedział
-Ah wy
zakochani...-powiedziałam.
<powrót do
narracji Kanon>
<na
warsztatach>
Mieliśmy
akurat przerwe więc podszedł do mnie JR.
-Hej kochana i
jak tam?
Przytulił mnie
i pocałował moją głowę.
-A wiesz było
dobrze. Jak się okazuje teraz muszę śpiewać z Tao i Sehunem tak
jak wcześniej ale Michu nie ma więc...wiesz....zastępuję ją jako
para Sehuna.
-Czyli i tak
będziesz śpiewać podwójnie?
-Tak.
-Masz piękny
głos i wiem, że będziesz błyszczeć. Nigdy nie słyszałem tak
wspaniałego głosu.
-Dziękuję.
-Dobra leć
teraz do nich.
JR pocałował
mnie delikatnie w usta.
-Do
zobaczenia.-powiedział.
-Do
zobaczonka.-odparłam i mu pomachałam.
Po chwili
wleciałam na Krisa.
-Hej Kris co ty
tu....
-A jednak
wolisz jego odemnie? Ja zawsze byłem ptzy tobie, a on...-widziałam
w jego oczach łzy.-Nie ważne.-machnął ręką i uciekł.
-Czekaj!!!
Biegłam za nim
aż wlazł do windy, a ja za nim akurat zdążyłam zanim winda się
zamkneła.
-O co tobie....
Wtedy zgasło
światło, a winda się zatrzymała.
-Co się
dzieje?-spytałam przerażona.
-Utkwiliśmy w
windzie.-powiedział Kris.
niedziela, 6 października 2013
Rozdział 42
<powrót do
narracji Kanon>
Jechaliśmy
wszyscy zestresowani do szpitala. To niemożliwe, że Michu coś się
stało. To po prostu niemożliwe.
-Nie
płacz.-szeptnął do mnie JR.
Siedzieliśmy w
samochodzie. JR mnie przytulał i pocieszał. Niby dlaczego? To Michu
leży w szpitalu,a nie ja.
Lider chyba
zauważył moje zmieszanie. No trudno, jesteśmy parą ale to nie
czas i miejsce na takie rzeczy.
-Jesteśmy na
miejscu-powiedział Aron.
Wszyscy szybko
wysiadliśmy. Nie było czasu żeby się zamulać.
Podlecieliśmy
do recepcjonistki, która oczywiście powiedziała gdzie leży nasza
przyjaciółka ale musimy wchodzić tylko po trzy osoby do niej.
-To co? Ja,
Kanon i Sanghee pójdziemy-powiedziała Kira-wy zostańcie ,zaraz do
was przyjdziemy.
Chłopacy
zgodzili się nie chętnie no ale cóż.
Szłyśmy przez
jasny korytarz. Było tu przerażająco.
-Przepraszam!-krzykneła
Sanghee-Gdzie jest sala 25?
Facet do,
którego mówiła odwrócił się do nas.
-W
odzwiedziny?-spytał.
Kiwnełyśmy
wszystkie razem.
-Nie wiemy
gdzie jest nasza przyjaciółka. Podobno coś jej się
stało.-powiedziałam.
-Chodźcie ze
mną. Jestem jej lekarzem.
-Co jest zatem
z nią!-wykrzyknełyśmy.
-Ma uraz głowy
i jest w śpiączce. Niewiadomo kiedy się obudzi. Zaprowadzę was do
niej.
Szłyśmy w
ciszy za nim. Każda z nas była wstrząśnięta. Jak to możliwe, że
nasza kochana Michu jest w śpiączce? Widziałam w oczach dziewczyn
łzy ale to był pikuś do tego co miało się stać.
Doszłyśmy do
sali. Przez ogromne okno widziałyśmy naszą Michu. Ona była
….sina. Na oczach miała jakieś lima i była lekko czerwona.
Wszędzie w jej ciało były podłączane jakieś rurki.
Nie mogłam
wytrzymać. Patrzyłam się na nią i czułam jak płaczę.
-Matko to
okropne!-zakrzykneła rozpłakana Kira wtulając się w Sanghee.
Razem ryczały
i się tuliły, a ja nie wiedziałam co robić. Stałam jak słup i
płakałam. Jak jakaś rzeźba.
Poczułam nagle
jak ktoś mnie przytula. Myślałam,że to JR ale to był Himchan.
-Okropne
prawda?-spytał z zaczerwionymi oczami.
-Bardzo.-szeptnełam.-Jak
to się stało?
-Umówiłem się
z nią w kawiarni. Chciałem z nią porozmawiać o tym,że
ją...kocham. Czekałem na nią i gdy ją ujrzałem jak przechodziła
przez ulicę to chciałem pójść do niej. Michu szła na zielonym
świetle i jakiś palant jechał tak szybko,że się z nia zderzył.
Od razu zadzwoniłem po pogotowie i próbowałęm jej jakoś pomóc.
Gdy ją zabrali poleciałęm do was...by o
wszystkim..powiedzieć.-jego głos okropnie drżał.
-Uspokój się.
Jakoś wyjdzie z siebie.
Przytuliłam
się do niego. Potrzebował pocieszenia i to bardzo. On to gorzej
znosi odemnie.
-Dzięki
Kanon.-powiedział do mnie.
-Nie ma za co.
-Musicie już
iść-powiedział lekarz-Nic tu nie wskóracie. Michu musi odpoczywać
po tym wypadku ale możecie ją odwiedzać.
-Dzięujemy-odparł
Himmi.
Wyszliśmy ze
szpitala. Nikt nic nie mówil. Cała nasza czwórka miała przed
oczami Michu podłączoną do kilku rurek i jej siną twarz.
<wieczór>
Siedziałam w
swoim pokoju. Patrzyłam się w świat za oknem. Był pietnasty luty
i nadal był śnieg. Akurat zaczął pruszyć. Świat za oknem był
biały i taki niewinny. Wszystko toczyło się normalnym tępem.
Nikogo oprócz nas nie dotkneła śpiączka Michu. To takie smutne.
Poczułam jak
pojedyncza łza cisneła mi się z oka.
-Nie lubię jak
się smucisz.
Nie musiałam
się odwracać by wiedzieć kto przyszedł.
JR usiadł na
parapecie naprzeciwko mnie i podał mi kubek z czymś gorącym.
-Co
to?-spytałam.
-Czekolada.
Może ci osłodzi troche życie.
Nic nie
powiedziałam. Wciągnełam tylko ten ciepły płyn. Prawda był
słodki ale to nic nie pomoże w moim zmartwieniu.
-Nie smuć się.
-To
trudne-powiedziałam.
JR odstawił
swój kubek i mój na szafkę. Usiadł obok mnie i mnie przytulił.
-Wszystko
będzie dobrze. Uwierz tylko w to.
-Mam tylko taką
nadzieje.
JR schylił się
do mnie i mnie pocałował. Odwzajemniłąm pocałunek ale nie miałam
na nic siły.
-Chodź,
zdrzemnij się lepiej.-powiedział do mnie.
Jak on się mna
opiekuję.
-JR
wiesz...kocham cię.
Ten spojrzał
się na mnie i uśmiehnął się lekko.
-Wiem ja ciebie
też kocham.
<narracja
Kiry>
Leżałam na
swoim łóżku. Patrzyłam się na puste łóżko Michu i na jej
rozwalone rzeczy. Nie zamierzałam tego sprzątać. To przypomina mi
jej obecność.
Zamknełam
oczy.
Poczułam
lekkie muśnięcie moich warg. Otworzyłam oczy i ukazał się
nademną Taemin.
-Kochanie nic
ci nie jest?-spytał.
Patrzyłam się
w jego piękne oczy.
-Po prostu nie
wiem co myśleć o sytuacji z Michu. Te wszystkie rzeczy są tak
porozrzucane jakby była tu niedawno. To takie smutne.
-Powiedzenie
żebyś się nie smuciła nic tutaj nie poradzi więc zostanę
dzisiaj u ciebie na noc , co ty na to?
-Tak potrzebuję
drugiej osoby.
Taemin od razu
przykrył nas kocem i się do mnie przytulił. Pocałował mnie w
usta.
-Jutro ją
odwiedzimy w szpitalu. Kto wie? Może się obudzi jutro?
-Musi się
obudzić.Mam taką nadzieję-szeptnełam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)