Translate

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 41


-Nie!!!-krzyknełam.
Rzuciłam się na JR'a. Przytuliłam się do niego tak by nie mógł wymachiwać ręką. Ale on tylko spojrzał się na mnie znudzony.
-Zostaw mnie.-szeptnął.
Patrzyłam się na niego. Jak on mógł?
-Dlaczego to zrobiłeś?!-mówiłam przełykając łzy.-Dlaczego chcesz to zrobić?
Ten nie odzywał się. Nawet na mnie nie spojrzał.
-Powiedz! Chciałeś się zabić? Miałeś samobójcze myśli? Co będzie z chłopakami? Wytwórnią? Fankami? Twoją karierą? To wszystko na marne? Co będzie z twoimi przyjaciółmi? Oszaleją ze smutku, a co będzie ze mną....-te ostatnie słowa niemalże szeptnełam.
-Co ja cię mam obchodzić? Jesteśmy tylko...jak to uznałaś przyjaciółmi.
-Nie. JR ja...
-Wiem co do mnie czujesz...proszę idź stąd. Chcę posiedzieć sam.
-Dobrze-odparłam.-Ale powiem ci jeszcze tylko jedną rzecz...Kocham cię.....
Wtedy spojrzał się na mnie. Proszę niech on zrozumie, że go kocham.
-Ale...-próbował wydusić słowo-Przecież ty....
-Skłamałam. Ja po prostu...trudno mi ocenić czy kogoś kocham. Nigdy się tak nie czułam. Nikt mi nigdy nie pomógł w tym. Nie wytłumaczył.
-Spokojnie.-zaczął mówić już normalnie.-Nie płacz. Nie chcę by twoje sarnie oczy błyszczały od łez.
Zaczął mi zcierać łzy.
-Ja ciebie też kocham Kanon.
Schyli się do mnie i mnie pocałował.
-To oznacza, że ….jesteśmy parą?-spytałam nieśmiało.
-Tak.
Przytulił mnie mocno i po chwilce wyrzucił żyletkę.
-Moja dziewczyna, jak to fajnie brzmi-powiedział.
-Hehe wiem.

<kolejny dzień>
<narracja Sanghee>
Siedziałam z Minhyunem, Kirą i Taeminem w salonie. Był ranek, a nam nadal nie chciało się spać. Ciekawe jak im poszło?
-Co ty taka zamyślona?-spytał Minni.-Myślisz o kimś innym?
-Nie no co ty. Zastanawiam się jak poszło Kanon i...
..no i wtedy przyszli. JR jak i Kanon mieli worki pod oczami. Chyba w ogóle nie spali. No i proszę, moja przyjaciółka zamiast swojej kiecki miała ubrane szorty JR'a i jego jakiś t-shirt.
-No proszę dużo się działo.-powiedziałam.
-Można tak powiedzieć-odparła Kanon.-Jesteśmy parą.
-Gratulację.
Wszyscy zaczeli im gratulować. Hehe no proszę dzieki mnie....
-Sanghee za tą sytuację powinnam się na ciebie wkurzyć-powiedziała Kanon.
-Ale, że czemu na mnie?-spytałam niewinnie.
-Bo zamknełaś mnie z JR'em. To było dość podłe! Ale gdyby nie ty to zapewne by nie dotarło do mnie, że go kocham. Dziękuję ci.
Rzuciła mi się w objęcia i pocałowała w policzek.
-EJ bo czuję się zazdrosny-powiedział Minhyun czerwony ze śmiechu.
-Ok mam JR'a.-odparła moja przyjaciółka.
-No i tak ma być.
No i wtedy gdy wszyscy byli happy przyszedł Kris. Od razu podszedł do Kanon.
-Hej dlaczego ciebie nie było wczoraj?-spytał.
-Mówiłam ci że wymiotowała.-szybko musiałam jej pomóc.
-Tak właśnie!...-odkrzykneła Kanon- Źle się czułam i poprosiłam Sanghee i Minhyuna by powiedzieli ci, że źle się czuję. Nie chciałam cie zarazić.
-I teraz lepiej się czujesz?
-Tak poleżałam trochę i wziełam tabletki i czuję się zdrów jak ryba.
-To dobrze, a mogłabyś się ze mna umówić....
I wtedy wparował Himchan. Był cały blady.
-Michu miała wypadek i jest w szpitalu!!!! Chodźcie!!!-wydzierał się.
-Nie to nie możliwe-powiedziała Kanon ze łzami w oczach.
-Chodźcie. Musimy jej pomóc! Ona nie może umrzeć! Musimy ja wspierać!
Widziałam w jego oczach łzy. On ją kochał.

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 40


<powrót do narracji Kanon>
Poczułam coś na wargach przez sen. To było jak lekkie muśnięcie motyla i wtedy się zbudziłam. Lekko otworzyłam oczy. Byłam zmęczona. Spojrzałam się na łóżku, a w nim nie było JR'a. Gdzie on się podział?
-Widzę, że wstałaś.-powiedział przychodząc w szlafroku i z mokrą głową.
-Tak.-ziewnełam.-Jak się czujesz?
-Lepiej. Nadal czuję się osłabiony ale po ciepłym prysznicu wróciły mi siły.
-Cieszę się.
-Idziemy na śniadanie?
-Tak jasne.
Ten szybko się ubrał i poszliśmy.
-Zaczekaj.-powiedziałd do mnie.
Zniknął w drzwiach pokoju i po chwili wrócił z pluszowym szlafroczkiem.
-Załóż go. Jest ci pewnie zimno skoro masz takie krótkie ciuchy.-powiedział.
-Teraz to ty się mną zajmujesz?
-Tak żebyś wiedziała.
-Dziękuję.
Razem poszliśmy na śniadanie i zjedliśmy jajka na patelni i wypiliśmy do tego ciepłą herbatkę. Była akurat godzina siódma nad ranem i wszyscy jeszcze spali.
-To co robimy?-spytal JR.
-Oglądamy film.
Usiadłam wraz z nim na sofie. Przykryliśmy się kocem i siedzieliśmy razem.
(Od autorki: Ja tu wyczuwam love, a wy? ♥)

<dwie godziny później>
<narracja Sanghee>
Szłam w piżamie z Minnim do kuchni. No zbiegło się całe EXO i oczywiście Nu'EST. Zatem poszłam z moim chłopakiem usiąść obok Kanon i JR (♥). Ciekawe co razem robili?
-Hej-powiedziałam.
-Cześć-powiedziała mi Kanon.-Jak się spało?
-Hehe bardzo wygodnie.-odpowiedział za mnie Minhyun-A wam?
-A wiesz...mokro było tyle powiem.-powiedział JR.
-WY coś robiliście?!
-Sanghee uspokój się.-zapewniała Kanon-Po prostu JR się w większość wykurował i to jest ważne.
-Acha.
Usiedliśmy obok nich gdy po kilku minutach przylazł do nas Kris z Sehunem. No proszę nasza Zboczona Tęcza jest teraz Zboczoną Trawą ale to szczegół.
-Hej Kanon-powiedział Kris.-Mam do ciebie sprawę.
-Jaką?-spytała.
-Bo wiesz jutro są walentynki,a SM organizuje imprezę z tego powodu i można przynieść osobę towarzyszącą. Dlatego chciałem iść z tobą i zatem pójdziesz ze mną jako moja para?
No nie wierze!!! Widziałam jak JR zaciska pięśći bo się wkurzył. Znając Kanon to się zgodzi. Plisss nie zgódź się....nie zgódź się...plisss....
-Jasne-odparła.
No i klops....Jej związek znaczy się przyszły związek z JR'em już powoli nie ma szans...chyba,że...
-Wpadnę po ciebie o dwudziestej ok?-powiedział Kris.
Kanon tylko kiwneła głową. Haha już mam plan jak wyrolować Krisa.
-Minhyun...-szeptnełam.
Zaczęłam jemu tłumaczyć plan działania, a on miał go powiedzieć liderowi. Jeżeli to się nie uda to ja przestaje ich już parować.

<Walentynki godzina 19:40>
<powrót do narracji Kanon>
Patrzyłam się w lustro. Sanghee pomogła mi się ładnie umalować. Ubrałam taką śliczną jasnoróżową sukienkę z kokardkami. Buty na obcasie i gotowe.
Wyszłam z łazienki patrząc się na moją przyjaciółkę i Minhyuna. Tak ślicznie razem wyglądali.
-Ja idę.-powiedziałam.
-Czekaj-odparł Minhyun.-Możesz pójść i spytać JR'a gdzie ma mój ...ee....szampon?
-A po co ja się mam pytać?
-Chłopacy się pokłócili-powiedziała Sanghee.-Proszę ciebie idziemy na randkę i chcemy kupić taki bo wiesz...lubimy się dzielić.
-Aha....no dobra.
Poszłam z nimi do pokoju chłopaków. Miałam jeszcze pięć minut czasu więc zdążę.
-No to wchodź-powiedziała Sanghee.
-Ok rozumiem,że wam się śpieszy ale bez przesady.
Weszłam do pokoju i nagle zatrzasneły się za mną drzwi. Próbowałam otworzyć ale nie mogłam. Niemożliwe!!! Zamkneli mnie!!!
-Coś się stało?
JR. No tak...jak Sanghee mogła mnie zamknąć teraz gdy miałam iść z... Zajebioza po prostu! Kris jest tylko przyjacielem. Nie wierzę, że oni byli do czegoś takiego zdolni.
-Wiedziałeś o tym!-krzyknełam.
-O czym?-spytał niewinnie wstając z łóżka.
Spojrzałam się na niego. Miał na sobie jeansy i rozpiętą czarną koszulkę, która odkrywała jego boską klate. Nie Kanon! Opanuj się!
-Wiedziałeś o tym,że nas zamkną!
-Yyy...nie wiedziałem.
-Daj mi klucz-powiedziałam.
-Nie mam go.
-To twój pokój jak nie możesz go mieć?
-Tak jakoś.
Wkurzona usiadłam na sofie na, której leżałam poprzedniego wieczora. Nawet nie miałam telefonu by zadzwonić do Krisa! Co ja teraz poczne.

<narracja Sanghee>
Szłam w płaszczyku z Minhyunem do salonu. Szliśmy na naszą tygodnice i oczywiście na walentynki. Rano podarował mi słodkiego misia i koszyk pełen róż. Jednak Kanon i tak więcej dostała. Z dwa ogromne bukiety róż , misia z napisem I love you i naszyjnik złoty z serduszkiem. Pytanie kto jej to wysłał? Wiadomo że misia wysłał jej Kiseop, a co do reszty to nie wiem.
Oczywiście mi Minhyun dał takie śliczne złote kolczyki, kuleczki. Ja go kocham normalnie.
Gdy byliśmy w salonie spotkaliśmy Krisa który patrzył się cały czas na zegarek. Wybacz leszczu ale to nie twój wieczór.
-O hej Kris-powiedziałam.
-Hej-odparł nerwowo.
-Kanon nie będzie. Źle się poczuła.
-Ale...ale jak to?
-Wiem to straszne. Była taka szczęśliwa ale rano zaczeła wymiotować i byłyśmy u lekarza. Nie może wychodzić z pokoju.
-To ja może lepiej pójdę do niej.
-NIE!!!-wykrzyczałam z Minhyunem.
-Sanghee...chodzi o to, że to bardzo zaraźliwe i możesz się zarazić,a wtedy by sobie nie wybaczyła takiego czynu.-powiedzial Minhyun za mnie.
-A to ok. Pozdrówcie ją. Ten wieczór bez niej nie będzie taki fajny.
Zaczął patrzeć się w ziemie i poszedł sobie. Przybiłam Minhyunowi piątkę.
-Juhu!!!
-Udało się!!!
-Co się udało?-spytała Kira przychodząc z Taeminem.
-Później ci wytłumaczę-odpowiedziałam.-WY na randkę?
-Tak.
-A może pójdziemy razem?-spytał Taemin.
-Dobry pomysł-potaknął Minhyun.

<godzina 23:20>
<powrót do narracji Kanon>
Patrzyłam się na zegarek. Ile jeszcze będę tu siedzieć? Po co nas zamkneli? Kris już dawno sobie poszedł, a ja i tak nie wiem gdzie jest dyskoteka.
Wstałam powoli z sofy i usiadłam obok JR'a na jego łóżku.
-JR wiem, że masz klucz. Jestem zmęczona proszę wypuść mnie.
-Dobrze....
Byłam szczęśliwa.
-...ale musisz coś zrobić.
-Co?
-Sanghee kazała mi ciebie nie wypuszczać aż...
-...aż...?
-Posłuchaj Kanon pomiędzy nami coś było i jest. Dam ci klucz jeżeli mnie pocałujesz i powiesz szczerze czy to dla ciebie coś oznacza. Jak nie to pojdziesz stąd, a ja nie będę ci przeszkadzał i nie będę mieszał się w twoje relacje z Krisem.
-A jak tak?
-To wiesz jak to jest ja nie przeżyję bez ciebie ty bezemnie.
-Dobrze. Pocałuję ciebie.
JR zmienił swoją pozycje z leżącej na siedzącą. Jedną ręką złapał mnie za plecy i przysunął do siebie. Oparłam swoje ręce o jego nagą klatę.
Przełknełam głośno śline.
JR się do mnie schylił i pocałował mnie. Poczułam w brzuchu ogromne motylki. Odwzajemniłam pocałunek bo mi się bardzo podobało. Było inaczej niż za pierwszym razem. Nawet nie czułam takiego czegoś do Krisa jak się całowaliśmy.
Wypuścił mnie z pocałunku ale nadal jego ręce były na moich plecach tak jakbym chciała uciec, a on by mnie przetrzymał.
Patrzył się na mnie i czekał na odpowiedź.
-JR...-wyszptałam.
Poczułam, że mam mokre oczy. Zaraz zaczne płakać.
-Tak?
-Ja...-spuściłam wzrok i zabrałam ręce z jego klaty.-Daj mi ten klucz....
Nie wiedziałam co robi ale zacisnął szczęke i dał mi klucz.
-Proszę. Tak jak obiecałem. Nie będę się już mieszał w twoje życie.
Także mnie wypuścił, a ja powoli wstałam.
-Przykro mi.-odparłam.
Ten nic nie powiedział. Siedział patrząc się w okno na pełnie ksieżyca.
Otworzyłam drzwi. Wyszłam. To wszystko było bez sensu.
Ja nic do niego nie czułam....ja...ja..ja po prostu....Kocham go!
Jestem idiotką! Jak tak mogłam!?
Szybko otworzyłam drzwi. To co zobaczyłam mnie zszokowało.
JR stał na środku pokoju patrząc się na coś w swojej ręce. Światło księżyca odbijało się w jakimś przedmiocie które trzymał. O nie!
Poczułam jak teraz naprawdę nie wyrabiam i po policzkach spływały mi łzy.
JR trzymał żyletkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

wtorek, 24 września 2013

Rozdział 39


<powrót do narracji Kanon>
Szłam z JR'em do domu. Co chwilę kichał.
-Nie jest ci zimno?-spytałam.
-Nie no coś ty.-odparł.
Kłamca. Widzę jak się trzęsie.
Zdjełam swój płaszcz i założyłam mu na ramiona.
-Co..co ty robisz?
-Pomagam ci.-odparłam.
-Ale mi nie jest zimno.
-Nie targuj się ze mną.
Od razu jak wróciliśmy do dormu to rzuciłam picie na stół i poszłam z JR'em do jego pokoju.
Chciałam otworzyć drzwi gdy nagle były zamknięte. Zapukałam.
-Coś się stało?-spytał Aron wychodząc z jakimiś rzeczami.
-Co wy robicie?-zapytał JR.
-Ja i Ren od dzisiaj razem mieszkamy, a ty z Minhyunem. Zgodził się.
Gdy zobaczyłam Rena był cały roztrzepany. Czy oni coś robili razem?
-Dzięki Kanon, że mnie zaprowadziłaś i w ogóle ale sobie poradzę.-powiedział JR.
Dotknełam jego czoła. Matko ono było gorące.
-JR ty masz gorączke.
-Nieprawda czuję się dobrze.
-Usiądź na łóżku.
Posłuchał się, a ja zaczełam szperać po jego szafach. Znalazłam jego niebieską piżamę.
-Musisz się ubrać.
-Nie mam siły-odparł.
-Pomogę ci.
Zaczełam zdejmować mu buty, spodnie i bluzkę. On był cały gorący i drżał. Pomogłam mu też ubrać piżamkę.
-Zaraz wrócę. Przyniosę tobie jakieś lekarstwo.
Wyszłam z pokoju.

<narracja JR'a>
I kto by pomyślał, że przez wpadnięcie do fontanny aż tak zachoruję? Jaki pech! Ale jednak Kanon...jak mi pomagała jej ręce były wszędzie. Sama myśl o jej dotyku mnie radowała, a teraz po tym jakim okazałem się kretynem to ta się mną zajmuje. Kocham ją i wiem to doskonale, że nie przestanę jej kochać nigdy.
Ktoś otworzył drzwi i w nich zjawił się Minhyun, Sanghee i Kanon z jakąś tacką.
-Hej JR źle się czujesz?-spytał Minhyun.
-Trochę-powiedziałem przez nos.
-Wiesz co ja dzisiaj nocuję u Sanghee więc Kanon jest twoja.-odparł.
Dziewczyna spojrzała się na niego krzywo.
-Nie bij mnie!-wrzeszczał.
-Przymknij się JR jest chory tępaku.-powiedziała.
-To ja z Minhyunem idziemy, a wy róbcie co macie robić.-odparła Sanghee ciągnąć Minniego za rączkę.
Kanon za to zamkneła za nimi drzwi i usiadła obok mnie na łóżku. Matko czułem jej truskawkowy zapach nawet jeżeli miałem katar.
-Masz weź to.-odparła.
Dała mi łyżkę z jakąś dziwną substancją. Wziełem ją do buzi i się skrzywiłem. To było gorsze od cytryny.
-Fuj....
-Masz wodę.
Pomogła mi się napić wody.
-Dziękuję.-powiedziałem.
-Za co?-spytała zdziwiona.
-Za to, że się mną zajmujesz, a okazałem się dupkiem.
Kanon lekko się uśmiechneła.
-To nic takiego. Byłam zła ale teraz....po prostu mniejsza z tym. Musisz się wygrzać. Spocisz się, a wtedy będziesz musiał się przebrać.
-Dziękuję jeszcze raz.-powiedziałem.
-Nie ma za co.
Przykryła mnie kołdrą aż po samą szyję i pocałowała mnie w czoło. Dalej nie pamietam co się działo bo zasnełem. Chyba Kanon poszła do siebie.

<narracja Sanghee>
Leżałam z Minhyunem w moim pokoju oglądając na laptopie jakąś komedie romantyczną.
-Ci bohaterowie są powaleni-stwierdził.
-Masz racje...raz ona go kocha, raz on ja, a ona nie....Ale no cóż może ten film nam jakoś pomoże.
Ten spojrzał się na mnie lekko zmieszany.
-Sugerujesz, że ciebie nie kocham?-spytał.
-Nie-zaprzeczyłam.-Chodzi o Kanon i JR'a. Trzeba coś dobrego wymyślić bo raz prawie byli parą ale ten wyskoczył z narzeczonym.
-No tak niestety.
No i jak o wilku mowa wleciała do nas do pokoju Kanon.
-Co tu robisz?-spytałam.
Ta zciągneła swoją pościel ze swojego łóżka.
-Ja lece papa.-odpowiedziała.
-Zakręcona dziewczyna.
-Tak jak ty.-powiedział Minhyun.
Wtedy mnie pocałował. Jak ja go kocham.
-Chcę być z tobą na zawsze.-powiedział.
-Ja też.
Objął mnie ramieniem i nas przykrył.
-Dobranoc kochanie.-powiedział.

<narracja JR'a>
Zbudziłem się nagle. Poczułem się cały mokry i to dokładnie cały. Była druga w nocy. Nie mogłem w ciemności ogarnąć co gdzie jest. Łóżko obok mnie było puste, a na sofie na końcu pokoju leżała Kanon pod cienkim kocykiem.
Próbowałem bardzo cicho wstać ale ta się zbudziła.
-Obudziełeś się.-powiedziała.
-Tak, śpij sobie dalej.
-Spociłeś się?
-Tak.
Próbowałem wstać ale miałem nogi jak z waty.
Kanon od razu do mnie podleciała.
-Daj pomogę ci.
Szybko zdjeła mi koszulę nocną i lekko wytarła moje plecy ręcznikiem.
-Lekarstwo robi swoje-odparła.
Ja tylko lekko się uśmiechnełem i tak wiadomo było,że w tej ciemności nic by nie zauważyła.
Poczułem jak znowu mi zakłada nową, świeżą i czystą koszulę.
-Spodnie to chyba dam radę sam-powiedziałem.
Tym razem udało mi się i sam ubrałem sobie spodnie.
Chciałem się znowu położyć no ale poczułem że moja pościel jest mokra. To klops trzeba....
-Czekaj masz.
Kanon dała mi jakąś kolorową kołdrę z misiami. To jest Rena?
-Skąd ją masz?
-To moja. I się nie sprzeciwiaj JR. Masz leżeć aż się nie wygrzejesz.
Po tym Kanon usiadła no sofę i czuwając nademną zasneła.

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 38


Szłam totalnie zła do wyjścia. Jak on mógł! Gdybym była facetem to bym go zbiła ale jestem dziewczyną.
-Kanon czekaj chwilkę!-krzyczał Aron.
Zatrzymałam się na chwilkę.
-Co?!-powiedziałąm z przekąsem.
-Posłuchaj zanim nakrzyczysz na JR'a musisz mi pomuc bo zwariuję.
-Niby dlaczego.
-Bo chodzi...o mnie i o Rena-szeptnął.
-Pogódźcie się i będzie ok.
-Ale ty nie rozumiesz. On mi się tak trochę....podoba.
OMG! Aronowi się podoba Ren! To tłumaczy dlaczego był dla niego taki niemiły! On po prostu chciał by maknae zwrócił na niego uwagę.
-Nie mów tego chłopaką. Pomyślą, że jestem chory.-odparł ze łzami w oczach.
-Ciii...nie płacz.
Przytuliłam go.
-Nic im nie powiem, ok? Jakbym o tym niewiedziała. Sami o tym powiecie.
-Ale ja nie wiem czy on mnie lubi.-odparł.
-Wiesz co? Jak wrócę pogadam z Renem. Najwyżej będziesz musiał o nim zapomnieć.
-Ale ja nie chcę! Ja go kocham.
-Dobrze. Jest ok.
-Dzięki Kanon, jesteś kochana.
-Nie ma za co, a teraz leć do naszego Rena. Ja muszę iść do JR'a

<narracja Michu>
Siedziałam sobie na sofie i rozmyślałam nad życiem. Kira i Taemin są parą, Sanghee i Minhyun tak samo, a co ze mną? Chyba będę starą panną.
-Hej mogę usiąść?-powiedział Zelo.
-Tak jasne.-odparłam.
Hmm czemu tu przylazł? Nie woli się kleić do Himchana?
-Michu bo ja chciałbym z tobą pogadać.
-O czym?-spytałam.
-Bo ty lubisz Himchana, prawda?
-Lubiłam.
-Bo widzisz ty mi...nie wiem jak to powiedzieć.
Przysunełam się do niego lekko.
-Tak?-spytałam.
-Bo ja...
I wtedy mnie pocałował. Czułam jego ciepłe usta, a w brzuchu mi latały motylki.
-Kocham ciebie Michu.-powiedział.
Chyba strzeliłam rumieńca.
-Zelo ja...ja ciebie....
I co miałam powiedzieć? Wolałam Himchana ale coś przedemną ukrywał.
-Ja ciebie też kocham Zelo.
Ten uśmiechnął się szeroko.
-Cieszę się!
-Ja też.
Pocałował mnie jeszcze raz i siedzieliśmy cały czas razem.

<powrót do narracji Kanon>
Szłam przez park. Musiałam znaleźć JR'a. No i go znalazłam. Szedł z jakimiś torbami. Chyba mnie zauważył bo pomachał do mnie. On chyba nie wie w jakiej znalazł się sytuacji.
-Hej Kanon -powiedział stawiając rzeczy na oparciu fontanny.
-Posłuchaj ostatni raz mieszasz się w moje relacje z kimkolwiek.-odparłam.
-Ej ale dlaczego jesteś taka agresywna?
-Dlaczego?! Ty się jeszcze pytasz? Po cholere gadałeś Krisowi, że jesteśmy parą? Po co to?
Spojrzał się na mnie zdumiony. Zrozumiał o co mi chodziło.
-Kanon to nie tak.-powiedział.
-Nie tak? To jak?!
-Bo nie chciałem by się kręcił obok ciebie. On może być tak tępy jak Sehun.
-JR przestań! Tobie wszystko przeszkadza! Jesteśmy przyjaciółmi, a ty jesteś zazdrosny nawet o kolege!
-Ale ty się z nim całowałaś! Bałem się, że ciebie stracę!
-To nie jest powód! Idę stąd zanim powiem coś co będę żałować.
Odwróciłam się do niego plecami ale ten złapał mnie za rękę i obkręcił. Trzymał mnie przy sobie, a ja nie mogłam się wyrwać.
-Puść ….
Pocałował mnie. Może i czułam się fajnie ale to było...nie do przyjęcia.
-Kanon...-szeptnął.
Odepchnełam go.
-Zostaw mnie!
Usłyszałam plusk wody. JR wpadł do fontanny. Co za człowiek?
Z jednej strony zrobiło mi się go żal.
Podeszłam do niego i podałam mu rękę.
-Chodź bo zamarźniesz-powiedziałam.

<narracja Arona>
Stałem obok ściany gdy usłyszałem pisk Rena. Odwróciłem się. Sehun sczypał mojego kochanego maknae!
-Zostaw go.-powiedziałem.
-Aron wyluzuj my się bawimy.-odparł Ren.
-Koniec zabawy.
Wziełem oburzonego Rena do siebie do pokoju.
-Hyung czemu nam psujesz zabawę!
-To nie zabawa! On cię szczypał w tyłek, a ja nie pozwolę by ktoś szczypał mojego...
-I co cię to obchodzi! Masz Kanon.
Ren kiedy się wkurzał był taki sexwony. Aron otrząśnij się!
-Jak to mam Kanon?-spytałem tępo.
-Słyszałem jak mówisz do niej, że jest kochana i ją przytulałeś.
-Ale ona musiała mi tylkow czymś pomóc!
-W czym?
Pochyliłem się nad nim i wbiłem się w jego usta.
Ten zszokowany odsunął się odemnie.
-Ren może nie czujesz tego samego co ja ale kocham ciebie.
Ten tylko mierzył mnie wzrokiem. Podszedł do drzwi. Wiedziałem, że mnie nie kocha.
Odwrócił się do mnie. Podeszłem do niego i chciałem otworzyć drzwi. Nie mogłem ktoś je zakluczył.
Ren nagle przyszpilił mnie do ściany i wbił swoje usta w moje.
-Myślisz, że ty mi się nie podobasz. Chcę cie Aron.
Zawirowało mi w głowie. Czy on tak powiedział? Czy mi tylko się tak wydaje?
-Niegrzeczny makane.-odparłem w odpowiedzi.

czwartek, 19 września 2013

Rozdział 37


Siedziałyśmy w kółeczku gapiąc się na Kirę.
-Mów!-powiedziała Sanghee.
-To prawda-mówiła nieśmiało Kira.-Ja i Taemin jesteśmy parą od wczoraj.
-Jak słodko! Ja i Minhyun też!-wykrzyczała Park.
Obie rzuciły się sobie w ramionach. Czyli tylko ja i Michu jestesmy singielkami? Dla mnie ok. Wtedy wpadł do naszego przedpokoju Minhyun z chłopakami. Wszyscy byli roześmiani.
-Idziecie z nami na karaoke?-spytał Minhyun.
-Czemu nie. A gdzie jest?-spytała jego dziewczyna.
-Na dole. Jak się okazuje pod recepcją jest taki klub gdzie możemy grać w różne rzeczy i od razu jak się o tym dowiedzieliśmy poszliśmy prosto po was.
-Zbieramy się zatem Lady's.
Wszystkie wstałyśmy i poszliśmy za chłopakami.
-I jak tam u ciebie?-spytał JR obejmując mnie ramieniem.
-A nic takiego.
-Jak poszło na próbie?
-Fajnie ale jak się okazało będę śpiewać z Tao, a Michu z Sehunem.
Zauważyłam, że JR lekko się uśmiechnął. Dałam mu kuksańca w bok.
-A to za co?-powiedział obrażony.
-Za ten uśmiech.
-Wolałbym buzi...ale ….
-Ej jak chcecie flirtować to nie przy nas-powiedział Aron.-Żygam tą miłością.
Ren lekko się skrzywił.
-Ej to tylko zabawa.-powiedziałam.
-Nie uwierzę póki nie dasz mi buzi-podsumował nasz zbok.
-Oczywiście.
Pocałowałam swoją rękę i trzepnełam nią lekko o twarz Aronka.
-EJ!-wrzasnął.
-Dostałeś buzi.
Wszyscy się zaśmiali.
Wreszcie byliśmy w tym klubie. Nikogo nie było tym lepiej. Usiadłam sobie z Michu z boku.
Wtedy właśnie Minhyun zaciągnął Sanghee by ta coś zaśpiewała. Chyba się z nim sprzeczała bo nie chciała.
-...nie zaśpiewam bez Kanon.-gadała.
Podleciał do mnie Aron i szybko zaniusł do chłopaków.
-Co jest?!-wrzasnełam próbując wydostać się z uścisku Kwaka.
-Zaśpiewasz razem z Sanghee bo się stresuje-powiedział Minni.
-Ok....
Nosz kurcze nie chcę mi się!
-To co śpiewamy?-spytałam.
-Hmm...może...Violetta Te quiero?
-Co?
-No wiesz...
-Jasne!
Zaczełyśmy śpiewać. W sumie niezła była z tego frajda. Później chłopacy śpiewali i polewke z nich miałyśmy bo im specjalnie dokuczałyśmy. Potem przyszli Shinee i Kira z Taeminem cały czas siedzieli ze sobą. Jak słodko.

<kolejny dzień, próba>
Siedziałam z Tao w sali z instrumentami. Zamulałam. Nie mieliśmy piosenki ani nic. Przecież został nam z jakiś tydzień czasu. No dobra dwa tygodnie.
-Masz coś?-spytał Tao.
-Nie, a ty?
-Mam.
Pokazał mi tekst. Był dość amatorski chociaż.
-Pokaż mi rytm do tego.-odparłam.
Zaczął grać dość szybko na pianinie. Fajne ale niezbyt okej. Szybko z torby wyjełam laptopa i zaczełam modyfikować dźwięk.
-Fajne to.-odparł Tao.
-Tak sądzisz?
-Żywa muzyka, akurat coś dla nas. To teraz dzielimy się na kwestie.
-Ok.
Mineło z kilka godzin zanim wróciłam do dormu. Akurat była godzina 19:30 i gdy wyszłam z windy słyszałam śmiechy i głośną muzykę. Ktoś ma urodzinki?
Weszłam do pokoju, a tam chłopacy z Nu'EST, EXO , B.A.P i U-Kiss bawili się w najlepsze.
-EJ co to za okazja!-krzyknełam.
Podszedł do mnie JR.
-Sanghee dostała się do Pledis! Zaraz tu przyjdzie więc ściszamy muzykę! Chodź schowaj się ze mną.
Poszłam za JR'em. No i kto by pomyślał moja BFF też jest trainee!!!

<narracja Sanghee>
Wracałam ze sklepu sama bo Minniemu się zachciało żelków ale źle się poczuł. Trudno, bardzo go kocham i dla niego zrobię wszystko. W sumie to on był wielkim okazem zdrowia i nagle się rozchorował? On coś konbinuje wiem o tym.
Wyszłam z windy i szłam cicho do pokoju. Musiałam zapalić światło bo się pozabijam i....
-...NIESPODZIANKA!!!!!!!!-wykrzykneli wszyscy.
Wtedy podleciał do mnie Minni i ucałował.
-Sanghee dostałąś się do Pledis.-powiedział.
-Ale jak to?-spytałam tępo.
-Wczoraj ty i Kanon śpiewałyście na karaoke i to wysłałem do wytwórni. Spodobałaś im się.
-Serio?!
-Tak jesteś trainee w Pledis!!!
Wszyscy do mnie podlecieli, pogratulowali i wyściskali i wtedy zaczeła się imprezka z tej okazji. Jej jak ja kocham swojego chłopaka.

<powrót do narracji Kanon>
-Hej Kanon.-powiedział do mnie Kris.
Podszedł do mnie i usiadł w kącie na sofie obok mnie.
-Hej-odpowiedziałam.
-Co robisz?
-Siedzę i patrzę jak się inni bawią.
Patrzyłam się na Krisa. Był lekko spięty.
-Ej co tobie? Jesteś zdenerwowany.
-Bo widzisz...to jest już pewne?
-Ale co?
-Twój związek.
Jaki mój związek? O co mu chodziło?
-Jaki związek?-powiedziałam.
-Twój i JR'a.
-Ale my nie jesteśmy parą. Kto ci to powiedział?
-JR. Kazał mi się od ciebie odczepić bo jesteś jego dziewczyną.
-Że co do cholery?!-wydarłam się.
Szybko wstałam i znalazłam Arona.
-Gdzie JR?!-wykrzyczałam.
-Poszedł do sklepu bo się napoje skończyły.
-Dzięki.
O nie facet ma przerąbane.

wtorek, 17 września 2013

Ogłoszenie!

Chcę wam oświadczyć iż azaliż w tym tygodniu będę pisać posty na moim drugim blogu. Muszę jakoś pogodzić ze sobą te dwa opowiadania więc czasem będę pisać tam, a czasem tutaj. Macie link do mojego opowiadania-----> Link do bloga
Do zobaczonka :* misiaki :*

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 36


Szłam razem z Minnim do mojego pokoju. Usłyszeliśmy przed drzwiami jakieś śmiechy. Gdy weszliśmy totalnie wszystko zbiło mnie z tropu. Na łóżku leżała Kanon cała w łzach i śmiała się jak głupia, a JR tak jakby leżał na niej.
-Co tu się dzieje?-spytałam głupio.
-Sanghee ratuj...-krzyczała śmiejąc się Kanon.
O matko JR wykorzystał najgorszą rzecz jaką mógł wykorzystać. Łaskotki (w tle leci muzyka grozy).
-JR zostaw ją.-powiedziałam.
-Nie.
No super. Spojrzałam się na Minhyun, a ten tylko uśmiechnął się uwodzicielsko.
-O nie nawet o tym nie myśl.-mówiłam.
Nie zdążyłam. Minni już się na mnie rzucił. Zaczął mnie łaskotać, a ja się śmiałam. Nie mogłam się wyrwać nawet jeżeli próbowałam.
-Hahaha przestań! Hahaha Min.....hyun.....hahah.....
-Jak dasz mi buzi to przestanę.
Co za szantarz!!!
-Ok.
Pocałowałam jego prosto w jego słodki dzióbek.
-Dobra to patrzymy jak sobie Kanon poradzi.-powiedział mój chłopak.
Usiedliśmy na moim łóżku. No cóż tym razem to Kanon była górą. Udało się jej wyrwać i zaczeła gilgotać JR'a.
Po kilku minutach go wypuściła ale ten nie mógł wstać.
-A tobie co? Za dużo śmiechu?-odparłam.
-Nie-odpowiedział JR-Kanon mnie związała żebym jej nie łaskotał.
-No co? Tak to by pewnie rzucił się na mnie.-odparła spokojnie Kanon.
-To wiesz.....odwiążesz mnie?-spytał JR.
-Ok.-ta oodparła.
No gdy Kanon rozwiązała lidera mogliśmy spokojnie porozmawiać.
-A więc jesteście parą?-spytała.
-Tak.-odpowiedział za mnie Minhyun.
-Wy też jesteście prawda?-spytałam.-Będziemy mogli chodzić na podwójne randki i na jakieś wypady do kina i....
-...Sanghee przestań. Ja i JR nie jesteśmy parą. To tylko przyjaźń.
O matko znowu?! Do cholery no niech oni się ogarną! Trudno i tak z moim chłopakiem coś wymyślimy by ich sparować. ,,Mój chłopak'' och jakie to śliczne słowo.
-Sanghee żyjesz?-pytała się Kanon.
-Tak, tak.-odparłam.
-A właśnie to kto was skłócił?-spytał JR.
-Sehun.-odparłam razem z Minnim.
-Niech ja go dorwę w swoje łapska....-mówił Minhyun.
-Spokojnie póki co będzie ok.-odpowiedziała Kanon.
-Jak to?
-A to moja tajemnica.
-Minhyun jest noc może już pojdziemy?-zaproponował JR.
No oczywiście miał racje. Czas iść spać. Przecież jutro jest kolejny dzień. Hwang ucałował mnie na dobranoc. JR chyba chcial coś podobnego zrobić z Kanon ale tylko ją przytulił.
Gdy wyszli położyłam się na łóżku. Wtedy poczułam okropne zmęczenie. Od razu zasnełam.

<w tym samym czasie>
<narracja Kiry>
Wracałam z Teaminem i Onewem ze sklepu. Noc była przepiękna, a obok mnie tacy fajni chłopacy. Szkoda, że Taemin widzi we mnie tylko przyjaciółkę. Chciałabym abyśmy byli czymś więcej. Niestety tak nie może być. I zawsze ten sam problem...przyjaźńie się z nim, a gdy powiem,że go kocham to nasza przyjaźń legnie w gruzach. Dlaczego tak musi zawsze być? Czemu muszę być tak ukarana?
-Ej czemu jesteś taka smutna?-spytał Onew.
-A po prostu się zamyśliłam.
Nie mogli znać o co naprawdę chodzi.
-O matko-klepnął się w głowę Onew-Muszę coś jeszcze kupić. Zaczekacie na mnie?
-Kolejnego kurczaka?-spytał zgryźliwie Taemin.
-Nie młody.
-Poczekamy.-odpowiedziałam.
Oppa poleciał do sklepu, a ja z Taeminem zostalismy sami.
-Chodź usiądźmy.-powiedział.
Poszłam za nim. Siedziałam obok niego. Tak blisko.
-Kira ja chciałbym ci coś powiedzieć.
-Tak?
Zaczeły mi się świecić oczy.
-Bo widzisz jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Kto by pomyślał, że byśmy się zaprzyjaźnili dzięki muzyce bo ty jesteś trainee.
-No tak.
-I chcę ci powiedzieć, że nie chcę cię jako swojej przyjaciółki.
-CO?!
Czy on właśnie powiedział, że mnie nie lubi?
Wstałam gwałtownie z ławki.
-Ale co ja ci zrobiłam!?-wrzeszczałam.
-Nic....Kira...ciiii..
-Nie uciszaj mnie!
-Kira przestań....uspokój się.
-O nie! Idę stąd.
Wyrwałam się od Temina i zaczełam iść w stronę naszego mieszkania. Ale mój były przyjaciel nie dawał za wygraną.
-Kira....
-Zamknij się.
Chwycił mnie wtedy mocno za rękę. Skąd on ma tyle siły? I wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Temin mnie pocałował!!! Pocałował mnie!!! Czułam jak ucieka ze mnie cała złość a w brzuchu latały mi motylki. To jest piękne.
I wtedy oderwał się odemnie.
-Posłuchaj mnie.-mówił.-Nie chcę się z tobą przyjaźnić bo chcę byś była moją dziewczyną.
Patrzylam się na niego jak na ułoma...to się nie dzieje naprawdę.
-Zatem...zechcesz być moją lubą?-spytał.
-Tak!!!-wykrzyczałam.
-Ciesze się.
-Ja też.
Wtedy złapał mnie za rękę i poszliśmy po Onewa. Jej nie mogę się doczekać aż to powiem dziewczyną.

<następny dzień>
<powrót do narracji Kanon>
Siedziałam z Sehunem przy fortepianie. Matko trudno nam będzie coś napisać.
-To masz jakiś pomysł?-spytał.
-Wiesz...chyba mam.
Dałam mu tekst piosenki, którą wymyśliłam.
-Ale to jest za wolne.-powiedział.
-To możemy zwiększyć tępo.
Zaczął grać na fortepianie i to bardzo żywo. Chyba się dogadamy. Zaczeliśmy śpiewać. Nasze głosy dobrze się ze sobą zlewały. Cieszyłam się z tego.
Po próbie zaczeliśmy rozmawiać.
-A dałabyś radę żywo zagrać na skrzypach?-spytał.
-Tak jasne.
Wtedy przyszli do nas chłopacy z EXO, Chang i Michu.
-I jak idzie próba?-spytał Kris.
-Bardzo dobrze.
-Postanowiłem,że jednak Michu będzie z Sehunem-powiedział Chang.
-A to czemu?!-spytał wkurzony Sehun.
-Tao był chory i się wykurował, a głos Kanon świetnie nadaje się do niego więc jest wymiana.
-Ale mamy już fajny kawałek.-powiedziałam.
Chang wskazał bym mu pokazałam. Zrobiłam tak i wszystko wytłumaczyłam.
-Masz racje to jest dobre. No to będzie tak,że Kanon z Tao, Michu z Sehunem, a na zakończenie występu zaśpiewa nam Kanon i Sehun.
-Juhuuuuuuuuu!!!!!!!-wykrzyczała tęcza przytulając się do mnie i skacząc jak małe dziecko.
Odwzajemniłam jego gest.
-EJ Kanon znasz Kirę tak?-spytał Kris.
-Tak a co? Jest przecież trainee w SM.
-No to zobacz to.
Dał mi jakąś gazete. Na niej było zdjecie Kiry z Taeminem jak się całowali. O proszę kolejna para widzę, że się kroi. Pod spodem był artykuł.
-,,Taemin zajęty przez kumpele z SM'' O matko trzeba z nią o tym pogadać.
-Lecimy.-stwierdziła Michu.
Jak powiedziała tak zrobiłyśmy.

piątek, 13 września 2013

Rozdział 35



<następny dzień>
Wstałam powoli. Wydarzenia wczorajszego dnia całkowicie mnie zniszczyły. Spojrzałam się na łóżko Sanghee. Nigdzie jej nie było.
Wziełam ze sobą cieniutki szlafroczek i go założyłam. Poszłam zatem do salonu, a tam akurat siedziała Park z...JR'em? Co oni robią ze sobą razem?
-Hej Kanon chodź do nas.-powiedziała Sanghee.
Dzięki wielkie chciałam się ulotnić.
Podeszłam powolnym krokiem do tej dwójki i usiadłam na fotelu obok kanapy na której siedzieli.
-Co ty robiłaś wczoraj w męskiej toalecie?-spytała Sanghee.
-Yyy...wiesz...ja..chciałam..a mniejsza z tym.
-Gdybyś to widziała jak Kanon wparowała. Wszyscy zaskoczeni.-mówił JR.
Mówił to tak jakbyśmy byli pogodzeni. Czy mam się martwić?
-Haha-śmiała się Sanghee.-Podobno Sehun ciebie wynosił.
-Tak.-powiedziałam cicho.
-Będę szczery wyglądałaś jak jakaś wiedźma.-podsumował JR.
Spojrzałam się na niego ponuro, a ten się zmieszał.
Wstałam z fotela. Przeszłam obok nich i usiadłam obok lidera. Ten się chyba speszył.
-Kanon no bo ja chcę z tobą porozmawiać...
-Mnie to nie ochodzi.
-Ale..
-Nic nie mów.-powiedziałam.
Ten spojrzał się na Sanghee z miną zbitego psa i właśnie wtedy popchnełam go barkiem. JR lekko przechylił się w stronę Park. Uśmiechnełam się do niego.
-Czyli,że...-mówił.
-Pokój.-powiedziałam pokazując znak pokoju.
-O jak słodko,że jesteście pogodzeni.-gadała Sanghee.-To wasz nowy rekord.
Razem z JR'em spojrzeliśmy się na nią zdziwieni. Jaki rekord?
-Jaki rekord?-powiedzieliśmy oboje.
-Waszych kłótni. Pokłóciliście się z jakieś kilka godzin temu i jest już happy...chyba nawet lepiej.
-W sumie to nie uznałaś jeszcze sytuacji z windy.-powiedział lider.
Musiał o tym gadać.
-A jakiej windzie?-spytała ciekawsko Park.
-W żadnej....
-Kanon możemy pogadać?
Odwróciłam się. Co tu robi Minhyun? Dziwne,że podszedł do mnie gdy byłam tak blisko Sanghee.
-Tak jasne.
Wstałam powoli. Poczęści byłam wściekła na niego za wczoraj. Jak on mógł takie coś zrobić?!
Poszliśmy do kuchni. Widać nikt nie mógł nas usłyszeć.
-Chciałem ciebie przeprosić za wczoraj. Lekko się upiłem i zaczeło mi odwalać więc...nie chciaęłm cię pocałować.
Odetchnełam z ulgą.
-To dobrze. Cieszę się, że mi to wszystko wytłumaczyłeś, a teraz powiedz co się międzywami stało?-spytałam.
-Nie chcę o tym mówić.
-Minhyun ty płakałeś, a Sanghee jest rozbita. Wytłumacz mi to.
Ten tylko westchnął.
-Ok powiem tobie wszystko ale nie teraz. Przyjdziesz do mnie wieczorem? Ren gdzieś wychodzi więc będziemy mieli czas by pogadać. Chcę żebyś mi w czymś pomogła.
-Dobrze.-powiedziałam.
-Wracaj do nich tak będzie dobrze.
No cóż wróciłam do nich ale Sanghee miała nadal ból w oczach, który specjalnie próbowała ukryć.

<wieczorem>
Siedziałam z dziewczynami w naszym przed pokoju. Chciałam zrobić te piżama party by wydobyć informacje od Sanghee. Ona i Minhyun są okropnie uparci!
-No dobra to pogadajmy sobie.-powiedziałam.-Sanghee musisz nam się zwierzyć bo wybuchniesz. Przecież wiesz o tym.
-Nie chcę o tym gadać.-powiedziała cicho.
-No ej daj sobie pomóc!-wykrzykneła Michu.
-Właśnie-zawtórowała jej Kira.
-No dobrze.-powiedziała Park.-Otóż ja po prostu czekałam na niego ale zanim to się wydarzyło to spotkałam Sehuna na moście,a ten mnie pocałował. Nawrzeszczałam na niego bo gdybym użyła siły to by już nie żył. Potem czekałam na Minhyuna z godzinę i się nie pojawił. Nawet nic nie wytłumaczył!
Zaraz zaraz. Sanghee pocałował Sehun, a Minhyun płakał to oznacza,że...
-..zabije tego kretyna!-wydarłam się.
-Co? Kogo?-spytała przerażona Kira.
-Sehuna!!! O nie ja wrócę za jakiś czas...nie czekajcie na mnie.
-Ej ale co ty chcesz zrobić?-spytała Sanghee.
-A tego ci nie powiem.
Zatrzasnełam swoje drzwi. Poszłam prościutko do przedpokoju EXO. Jak się okazało Sehun siedział z Luhanem, Tao, Suhem i Krisem.
Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko.
-Oberwe za to,że ciebie z łazienki wyrzuciłem.-powiedział uśmiechając się zboczenie.
-O to jest bardzo małe przewinienie w porównaniu do tego co zrobiłeś.
-A co zrobiłem?
Zaśmiałam się. Przez niego stanę się jędzą. No i może dobrze? Czas mu pokazać jaka jestem dla nieprzyjaciół. Lata treningu na Wiktorze i babce.
-Posłuchaj mnie odczep się od Sanghee i jej związku z Minhyunem.
Chyba zakumał co mi chodzi po głowie. Wstał powoli, a ja go odepchnełam.
-EJ Kanon spokojnie.-powiedział Kris podchodząc do mnie.
-To sprawa jest między mną, a nim.
-A co on takiego zrobił?-spytał Luhan.
-JA też nie wiem o co chodzi.-gadał Sehun.
-Ty wiesz dupku o co kaman!-wydarłam się.
No wszystkich zamurowało. Podeszłam powolnym krokiem do tej tęczy. Stał pod ścianą. Stanełam na palcach i mu szeptnełam do ucha:
-Ostatni raz niszczysz ich związek. Następnym razem załatwie ciebie tak,że zapamietasz do końca życia i odechce ci się niszczyć cudze związki. Rozumiesz?
Ten pokiwał głową. No to chyba tyle jeżeli chodzi o Sehuna. Poszłam zatem tym razem do pokoju Minhyuna. On ucieszy się z tej nowiny.
-Kanon jesteś.-powiedział
Wpuścił mnie do swojego pokoju. Rzeczywiście nie było tu Rena co oznaczało,że jest tu okropnie czysto.
-Posłuchaj!-zaczełam.- Sanghee zraniła ciebie dlatego płakałeś?
-Tak.-powiedział lekko przygnębiony.
-A płakałeś bo ona całowała się z Sehunem, prawda?
-Tak jak mogła!
-A jeżeli to nie ona go pocałowała bo czekała na swojego Romea? A ten Sehun chciał zniszczyć ich relacje tym pocałunkiem?
Minhyun patrzył się na mnie dziwnie ale po chwili zajarzył o co kaman.
-O matko byłem taki głupi!!!-krzyknął-Ja ją tak kochałem i teraz...to po prostu masakra.
-Wiem dlatego mam coś dla ciebie żebyś jej dał.
-A co?-spytał.
Pokazałam mu bukiet czerwonych róż.
-Kanon dziękuję tobie gdyby nie ty pewnie bym się nie pozbierał po tym.
Minhyun mnie przytulił i wtedy wlazł Ren i Aron do pokoju.
-Idźcie stąd! Ja tu mam ważną sprawę do załatwienia!-wrzeszczał Minni.
Ci się zmieszali i poszli sobie.
-To co mam wtedy zrobić?
-Wiesz pomogę ci. Przećwiczmy to co chcesz powiedzieć Sanghee.
-Ok.

<narracja Sanghee>
Kurde Kanon polazła do EXO!!! Muszę iść po JR'a on ją uratuje. Sama nie da rady z tymi zbokami!!!
Wstałam i szybko polazłam do lidera Nu'EST. Akurat spotkałam między ich pokojami Rena i Arona, a co oni tu robili?
-Co tu robicie?-spytałam.
Wtedy przyszedł JR.
-Hej co tu robicie?
-To samo się spytałam przed chwilą.
-A więc czekamy aż Minhyun i Kanon skończą to co tam robią.-podsumował Aron.
-A co robią?-spytał JR.
-Jak weszliśmy to się akurat tulili, a Kanon w rękach miała czerwone róże.-mówił Ren.
Że co proszę!???? Ale jak to?! To niemożliwe!
Z JR'em zaczeliśmy słuchać rozmowy tej dwójki:
-...jesteś dla mnie wyjątkowa i chcę ci powiedzieć,że kocham cię.-mówił Minhyun.
Nie wytrzymałam. Wlazłam do tego pokoju. Nie mogłam uwierzyć! Minni dawał mojej przyjaciółce bukiet czerwonych róż i mówił do niej kocham cię. Zakręciło mi się w głowie.
-To nie fair!-wykrzyknął JR-Jak mogłeś Minhyun!
Widać byli zaskoczeni!!! Ale jak on...oni mogli! Kanon moja BFF? Niemożliwe.
-Idę stąd.-wycedziłam przez zęby łykając łzy.
Poleciałam na oślep. Musiałam być na świżym powietrzu!

<powrót do narracji Kanon>
-Jak mogłeś!-wydzierał się JR do Minhyuna-Z resztą w nosie ciebie mam. Sanghee czekaj!
I poleciał za nią. Byłam w totalnym szoku. Jak to możliwe? Ja chciałam im tylko pomóc, a wszystko wygląda na to jakby Minhyun mnie kochał! To jest straszne. Wcisnełam mu do ręki kwiaty.
-Idź do niej. Wytłumacz wszystko powiedz jej,że ją kochasz i nie miej przed nią rzadnych tajemnic.-powiedziałam.
-Ale...widzę, że banalnie się czujesz. Proszę nie płacz.
-Przestanę płakać jeżeli ty i Sanghee będziecie szczęśliwi.
-Dziękuję ci Kanon za wszystko.
Po tych słowach Minhyun poleciał szukać Sanghee, a ja? No cóz poszłam do swojego pokoju. Chyba zacznę się pakować. Bez sensu to wszystko gdyby mnie nie było wszystko byłoby lepsze. Tak zaczne się pakować. Wyprowadzę się stąd i będzie dla wszystkich lepiej.

<narracja Minhyuna>
Poszedłem na dach. Widziałęm JR, który przytulał Sanghee. Ile bym dał żebym mógł ją dotknąć.
-Nie płacz.-mówił JR.
-Jak on mógł! Zranił mnie bardziej! Najpierw nie przychodzi na umówione miejsce, a teraz wyznaje miłość mojej przyjaciółce!
-Mi też jest z tym źle. Kanon z Minhyunem...nie to nie do pomyślenia.
-Przepraszam...-wyharczałem.
Sanghee nawet się na mnie nie spojrzała. Ale za to JR podszedł do mnie i lekko mnie popchnął.
-Po co tu przyszłeś?! Żeby bardziej ją zranić?!
-Nie. Chcę wszystko wytłumaczyć, a ty lepiej się w to nie wtrącaj.-mówiłem spokojnie.
-Zraniłeś Sanghee! Jak mogłeś!!! Zraniłeś też mnie..wiesz co znaczy dla mnie Kanon....
-Jeżeli tak ją kochasz to idź do niej. Ona płacze i pewnie zrobi coś głupiego.
JR zmieszał się lekko. Wykorzystałem zatem chwilę jego nieuwagi poszedłem do mojej lubej.
-Sanghee ja...-mówiłem.
-..chcesz mnie bardziej zranić?!-wykrzyczała.
Była cała zalana łzami. Zalana łzami z mojego powodu. Czuje się taki...do niczego.
-Posłuchaj mnie...
Zaczełem jej wyjaśniać sytuację z Sehunem.
-Prawda jest taka że...-przełknełem ślinę.-Kocham cię i te kwiaty Kanon kupiła bym ci je dał. Dzięki niej możemy być razem bo otworzyła mi oczy.
-Ale..ty...mnie kochasz?
-Tak i udowodnię ci to.
-Jak?
-Tak....

<narracja JR'a>
Weszłem szybko do pokoju Sanghee i Kanon. Musiałem ją zobaczyć.
Na podłodze leżała walizka, a w niej w nieładzie były ciuchy Kanon. Nie może się wyprowadzić.
Usłyszałem cichy szloch. Poszedłem do kolejnych drzwi w pokoju dziewczyn. W drugim pokoju przy oknie z mnóstwem poduszek siedziała zaryczana Kanon. Wszędzie dookoła niej były chusteczki. Jej to chyba ją dotkneło.
-Kanon żyjesz?-spytałem cicho.
Ta spojrzała się na mnie swoimi pięknymi czekoladowymi oczami całymi mokrymi od łez. Jak ja bym dużo dał by ją ucałować i powiedzieć,ze ją kocham,że wszystko będzie dobrze ale to nie wypali.
Podeszłęm zatem do niej i ją przytuliłem.
-Nie płacz...wiesz,że tego nie lubię.
-To co...-mówiła pociągając nosem.
-Nie wyprowadzaj się!
-Ale za dużo tutaj mieszam...
-Nieprawda! Dzieki tobie Minhyun i Sanghee na 100% będą parą.
-Ale....
-Nie ma ale...Chodź ogarnij się i idziemy coś porobić.
-Co?
-Zaczniemy wkładać twoje ciuchy do szafy ale najpierw nie chcę byś miała ten grymas na twarzy. I...zetrzyj te łzy.
Wziełem do ręki chusteczke i zaczełem wycierać jej wilgotną twarz.
-Wiesz co JR? Dobrze mieć takiego przyjaciela jak ty.
Ups....to troszkę zabolało. Przyjaciel? Ja ciebie kocham!!! Jak mam ci to powiedzieć? No trudno i tak nie zrezygnuję.
-To co idziemy?
Podałem jej swoją rękę.
-Idziemy-odparła z lekkim uśmiechem i wtedy pocałowała mnie w policzek.

<narracja Sanghee>
Minhyun mnie pocałował. Poczułam w brzuchu motylki. Wiedziałam,że jest on moim tym jedynym.
-Czy to oznacza,że...jesteśmy parą?
-Pokazać ci czy czy jesteśmy parą.
Schylił mnie aż do ziemi i gorąco pocałował.
Jesteśmy parą na 100%.
Wtedy Minhyun mnie wypuścił z objęć.
-Wiesz co? Czas żebyśmy teraz my kogoś sparowali.-powiedziałam.
-Chyba wiem kogo masz na myśli.
Minni wziął mnie za rękę i razem zeszliśmy na dół.