Translate

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 1


1 grudnia. Niby wszystko dobrze. Idą święta. Cała rodzina się zjeżdża, a potem urodziny. Każdy na moim miejscu cieszył się z przyjazdu rodziny ale nie ja. Zawsze było to samo. Przyjeżdżają ciotki i wujkowie i ich dzieci które krzywo się na mnie patrzą. Może dlatego że jestem dziedzicem dużego majątku którego sama nie odczuwam.
-Kanon!
Wstałam powoli ze swojego łóżka i wyszłam z pokoju. Szłam po marmurowych schodach które były zimne jak lód. Salon do którego weszłam był biało czarny. Moja babcia uwielbiała to miejsce. Mówiła że tutaj można się zrelaksować ale dla mnie to był zwykły kicz. Wszystko było białe. Biały komin, szafa, stól i kanapa. Cudem było to że telewizor był czarny. W salonie zawsze było zimno mimo tego że był kominek ( też biały).
-Kanon!
Poszłam w stronę głosu babci. Siedziała w kuchni przy ogromnym stole tyle że ten był czarny i bardzo długi. Na końcu stołu siedziała babcia. Jej krótkie blond farbowane włosy były zwinięte w perfekcyjny koczek. Na ustach miała jasną szminkę i nienaganny makijaż. Ubrana była w brzoskwiniowy żakiet i spódnicę. Wyglądała na niezwykle surową kobietę którą była.
-Kanon ile można ciebie wołać?-zapytała oschle.
-Dom jest duży, a ja w trzy sekundy nie dobiegne z pokoju do kuchni.
Podeszłam powoli do babci i usiadłam na krześle.
-To naucz się chodzić szybciej. Jesteś taka jak twoja matka.
-Ja już lepiej pójdę.
-Czekaj młoda damo. Dzisiaj ma przyjść Henry.
-Ale ja jestem dzisiaj zajęta muszę iść kuć w bibliotece.
Już chciałam iść ale babka złapała mnie za nadgarstek. Spojrzałam się jej prosto w jej zielone oczy.
-Masz przyjść jasne.
-Ale...
-Masz przyjść i koniec tematu!
Skwaszona poszłam do swojego pokoju. Przynajmniej tutaj było normalnie. Pokój był cały fioletowy w dwóch odcienich. Jednym jasnym drugim ciemnym. Babka rzadko co tu wchodziła więc mogłam robić tu to co chiałam. Walnełam się na zielone łóżko z baldachimem i spojrzałam się na ścianę gdzie wisiał plakat z moją idolką. Kanon Wakashimą. Kochałam jej piosenki może dlatego bo sama miałam na imię Kanon.
-Szkoda że ja tak nie mam. Chciałabym się stąd wyrwać od wszystkich!
Wstałam powoli i patrzyłam na kolejny plakat tym razem z moim ulubionym zespołem. U-kiss. Dotknełam lekko ręką twarzy mojego biasa Kiseopa. Westchnełam. Tak bardzo chciałabym go zobaczyć na żywo. Niestety to było nie realne. Ale i tak się nie poddam.
Stanełam przed szafą i wziełam pierwsze lepsze rzeczy. Była to biała bluzka z miśkiem, szary sweterek i czarne rurki. Do tego ubrałam czapkę z uszkami pandy, czarną grubą kurtkę i długie kozaki. Musiałam iść do mojej pracy, a mianowicie to było robienie zdjęć i pisanie artykułów. Wziełam swoją dużą czarną torbę i wyszłam na zewnątrz.
                           

To narazie tyle. Może początek jest dla niektórych niezbyt fajny to niech poczeka aż wszystko się rozkręci. Na dzień dzisiejszy tyle napisałam ( postaram się często dodawać nowe rozdziały itp.)