Translate

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 12



Siedziałam sobie na łóżku słuchając muzyki. Była sobota i się nudziłam. Postanowiałam więc przejrzeć pisemka. Ngle do pokoju wpadła Sanghee cała rozpromieniona.
-Kanon ubieraj się.
-Po co?-spytałąm się.
-Idziemy na koncert Nu'EST!!!-krzyczała rozchichotana.
Nie wierzyłam własnym uszom. Idziemy na koncert Nu'EST!!!
-Dobra chodźmy się ubrać jakoś normalnie.-mówiła Sanghee.
-Ok.
Po dziesięciu minutach byłyśmy już umalowane i ubrane. Była zima i miałyśmy zatem ubrane jeansy, sweterki w misie i kozaczki z ponponami. Oczywiście każda wyglądał inaczej. Następnie ubrałyśmy kurtki i czapki. Sanghee mówiła,że się te grube rzeczy odda do szatni.
Gdy dotarłyśmy na koncert ,a była już jakaś godzina 20:00 Sanghee pokazała mi coś. To były nasze wejściówki z których korzystałśmy w pracy.
-Na co ci one?-spytałam.
-Bo widzisz te wejściówki dają nam wejście na każdy koncert.
-Nie rozumiem.
-Mamy przez cały rok robić wywiady z gwiazdami, a te wejściówki dają nam wejść wszędzie. Oczywiście gwiazdy zazwyczaj powinny wiedzieć że przyjdziemy...
-Ale oczywiście Minni nie wie o tym?
Sanghee uśmiechneła się do mnie głupio.
-Można tak powiedzieć.
Ta kobieta ma bardzo ciekawe pomysły. Zbyt ciekawe.
Zaczął się koncert. Wszyscy wyglądali wspaniale. Najbardziej to JR i Ren. Ale nie ma mowy o tym powiedzieć na głos Sanghee bo by mnie zbiła. Przecież dla niej Minni był najwspanialszy i najładniejszy. Koncert niestety się skończył. Była wtedy akurat godzina 22:00. Dwie godziny trwał ten koncert! Nagle jak to używa określenia Sanghee niewyżyte fanki rzuciły się na chłopców by zdobyć ich autografy. W tym samym czasie zgineła mi moja przyjaciółka. Pewnie poszła do Minniego. Wtedy właśnie się skapnełam,że ona zabrała nasze wejściówki. Zapomniała o mnie!!! Co za kobieta!
Schowałam się za jeden z filarów. Gdy wszysstko się skończyło postanowiłam się zakradnąć do gareroby chłopaków. Ta wredna kobieta zrobiła ze mnie przestępce. No ale trudno. Ochrona była zbyt zajęta wyrzucaniem fanek by te nie zrobiły krzywdy idolom. Postanowiłam to wykorzystać i poleciałam prościutko przez korytarz. Przeleciałam obok garderoby w której nikogo nie było. Leciałam dalej. Biegłam tak aż nie wleciałam na kogoś. Prawie,że upadłabym na ziemie ale ktoś mnie złapał.
-Przepraszam ale moja koleżanka ma nasze wejściówki i poleciała od razu do chłopaków i mnie zostawiła....przepraszam za włamanie.....-zaczełam się jak głupia tłumaczyć.
-Nic się nie stało.
Ten głos. OMO! Czy ja miałam coś ze słuchem? Ta osoba która mnie trzymała puściła mnie i uśmiechneła się do mnie. Miałam racje. Te włosy, głos, styl ubierania się....JR!!!!!!!
-Osz w morde.-powiedziałam otwierając buzię.
JR zaśmiał się.
-Damy nie powinny tak mówić.-powiedział.
-Wybacz.
Przestał się śmiać. Wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić.
-Gdzie mnie prowadzisz?-spytałam.
-Idziemy do reszty. Twoja przyjaciółka mnie poprosiła bym po ciebie przyszedł.
-Sanghee?
-Tak.
-Nie zrobiła nikomu krzywdy?-spytałam.
JR zaśmiał się.
-Oczywiście,że nie. Tylko,że siedzi cały czas przy Minhyunem.
-Można było się tego spodziewać.Przecież to jej ukochany mąż.
Szybko zakryłam usta dłonią. Było za późno. JR wiedział.
-Spokojnie-mówił-Nie powiem tego jemu.
-Dziękuję.
Szliśmy cicho przez długi korytarz. Było ciemno więc nie widziałam zbyt wiele rzeczy. Na końcu korytarza były jakieś drzwi. Po omacku weszłam w nie zaraz po JR. Wtedy moim oczom ukazał się pokoi ze sztuczną trawą? Że WTF? OMO nigdy takiego czegoś nie widziałam.
-Podoba ci się? Zawsze spędzamy tutaj czas. To jest jak dwór tylko,że nie ma tutaj prawdziwych zwierząt.-mówił JR.
-To jest niezwykle ciekawe. Ale co z prawdziwą naturą?
-Tak normalnie to jeździmy do lasu ale jest zima. Czasem fajnie jest posiedzieć sobie w takim miejscu.
-Masz racje,a gdzie jest reszta....
Nie zdążyłam dokończyć zdania gdy nagle wyskoczyła mi przed oczami Sanghee.
-Kanon jesteś!
Zaczeła się do mnie tulić.
-Jak mogłaś mnie zgubić?-spytałam się jej.
-Normalnie....
-Przecież wiem,że leciałaś do Min....
Nie zdążyłam dokończyć. Dzięki dziwnemu wzroku przyjaciółki skapnełam się,że wraz z nią przyszli chłopacy z Nu'EST w tym Minni. W morde jerza mogłam się skapnąć.
-O czym rozmawiacie?-spytał się Minhyun.
-O tym że się martwiłam o ciebie!-krzyczała Sanghee.
Znowu mnie przytuliła tak mocno,że aż straciłam dech.
-Dusisz mnie.-szeptnełam.
-Och wybacz.
Puściła mnie. Myślałam,że upadne na ziemie ale jednak miałam jakąś tam władze w nogach. Oczywiście zostałąm wszystkim przedstawiona. Gdy się już zapoznaliśmy od razu poszliśmy grupką do drewnianych ławek. Ci chłopacy byli niezwykle rozpieszczeni jeśli o to chodzi. Sanghee poleciała do swojego ,,męża'' rozmawiać,a ja usiadłam obok reszty.
-A więc Kanon.-mówił Ren-interesujesz się modą?
Musiałam się zastanowić.
-Niezbyt. Nie miałam po prostu okazji.-mówiłam.
-A co byłaś biedna?
JR spiorunował go wzrokiem.
-Ren nie wolno tak. Nie pyta się dziewczyny o takie rzeczy.
Maknae się speszył. Spuścił głowę i już chciał mnie przeprosić ale byłam szybsza.
-Spokojnie. To było tylko niewinne pytanie. Ale tak ogółem to można powiedzieć,że byłam bogata ale z tego nie korzystałam.-mówiłam uśmiechnięta.
Było widać,że od razu Ren na moje słowa się rozpromienił.
-A kogo najbardziej lubisz słuchać? Nie licząc zespołów k-popowych. Nie licząc k-popu.
Musiałam się namyśleć.
-Wiesz to chyba Lady Gaga.-mówiła powoli każde słowo.
Chłopak się rozpromienił. Jego oczy niemal,że lśniły.
-Ja też ją lubie słuchać.-gadał jak najęty.
Powoli sprawdzałam godzinę. Była już 23:30. Jak ten czas szybko leci.
Chciałam wstać i powiedzieć mojej frends,że musimy już iść ale w tym samym czasie zatrzymał mnie JR.
-Chcę tobie coś pokazać.
Nie zdążyłam się sprzeciwić gdyż złapał mnie za rękę i pociagnął w swoją stronę. Byłam lekko zdenerwowana.
JR zaprowadził mnie do fontanny? Oni mieli nawet własną fontannę. Kurcze, a ja takich rzeczy nie miałam. Oczywiście sale balową i ogrommny ogród ale nie był mój tylko mojej babki, a to była duż różnica.
Chłopak usiadł przy fontanie. Wskazał na mnie bym usiadła obok. Oczywiście woda na nas nie kapała gdy wylatywała z otworu.
Usiadłam jak najdalej od JR. Był chyba tym urażony więc przysunął się do mnie bliżej. Nasze kolana niemal stykały się ze sobą. Czułam jego odech. Cichy i rytmiczny. Nagle JR spojrzał się na mnie. Nie chciałm by wiedział,że patrzyłam się na niego więc odwróciłam wzrok. Na moje wspaniałe szczęście poczułam,że się rumienie. Na dokładke JR wziął moją twarz w jego ręce i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Uśmiechnął się i westchnął.
-Lubie gdy dziewczyny się rumienią. Wyglądają tak niewinnie i słodko.Tym bardziej,że mają takie niesamowite oczy....jak ty.
Puls nagle mi przyśpieszył. Serce zaczeło bić mocniej. Czy to ZAUROCZENIE? Nigdy takiego czegoś nie poznałam. Nie licząc podjary chłopcami k-popowcami ale to był typ zauroczenia nie takiego że z nimi rozmawiałam. Tutaj chodziło o kontakt. Rozmawianie.
Ale taka była prawda. JR patrzył się na mnie i uśmiechał.
-Czemu się uśmiechasz?-spytałam spokojnie.
-Ślicznie wyglądasz jak się namyślasz.
I znowu się zarumieniłam. Robił to specjalnie! Ach ta cwana bestia!
Spojrzałam się na niego znowu ale on coś robił. Przechylał się na moją stronę. Miał zamknięte oczy i się po prostu przechylał! On nie mogł zemdleć! On chciał mnie.... pocałować. Postanowiłam się zgodzić na to. Byłam sparaliżowana i nie mogłam nic zrobić. Co będzie to będzie. Nie ma wyjścia.

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 11



Szłyśmy na godzinę 16:00 do ogromnej firmy. Podobno wszystko miało się odbywać w YG ponieważ to duża firma. Póki co jak nie znajdą lepszego miejsca wszystkie zespoy będą musiały tam przebywać.
Musiałyśmy przyśpieszyć. Byłyśmy prawie spóźnione. Weszłyśmy do firmy ale miałyśmy ręce pełne rzeczy. Sanghee musiała mieć przyrządy które pomagały stać kamerze itp. Ja natomiast niosłam kamere i aparat. Byłyśmy obie nieogarnięte. Spojrzałyśmy się na zegar. Za dziesięć minut się zacznie. I właśnie wtedy w Sanghee wpadł Sehun. Oboje upadli rozsypując wokół siebie kartki.
-O matko nic wam nie jest?-spytałam.
Stawiałam powoli aparat i kamere które były w pudłach na podłogę. Nagle ktoś wpadł na mnie i poleciał jak długi. To chyba była lekka przesada. Spojrzałam się na osobę która się wywaliła. To był prawdziwy GD! O matko.
Szybko wstałąm i podałam mu rękę.
-Ja przepraszam....jest mi naprawdę głupio....
Przyjął mój gest i się uśmiechnął do mnie.
-Nic się nie stało. Przecież to był wypadek.-mówił.-Jestem G-Dragon, a ty?
-Kanon.
-Jesteś w jakimś zespole? Nigdy cię tutaj nie widziałem.
-Ja pracuje od dzisiaj w gazecie z przyjaciółką. Mamy zrobić wywiady z gwiazdami i dokumentować....to wszystko co będzie się tu działo.
-Czyli,że będziemy się dużo widywać?-uśmiechnął się znowu.
-Z pewnością.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Dasz się zaprosić później pod koniec na oporwadzenie po YG?
Myślałam,że zaraz padne. GD chce mnie oprowadzić po tej ogromnej firmie?!
Uśmiechnełam się tylko i przytaknełam.

( w tym samym czasie)
Patrzyłam się jak głupia na Sehuna. Można rzec,że patrzyłam się na swojego jednego z ulubionych biasów ale Minni był na pierwszym miejscu.
Powoli podał mi rękę i się uśmichnął.
-Przepraszam, spieszyłem się i tak jakoś wyszło,że wpadłem na ciebie.
-Nic się nie stało.-powiedziałam.
-Jestem Sehun a ty?
-Park Sanghee.
-Zatem Park Sanghee dasz sobie to wszystko wynagrodzić-wskazał na pororzucane papiery- i dałabyś się zaprosić na lody?
OMO! Sehun z EXO mnie zaprosił!!! Chyba padne zaraz.
-Oczywiście. Tylko teraz śpiesze się. Moja koleżanka pewnie jest zniecierpliwiona.
Spojrzałam się na Kanon wraz z Sehunem.
-Widzę że twoja koleżanka jest zajęta.-zauważył.
Miał racje Kanon stała i rozmawiała z GD. Ach ta czwana dziewczyna. Musiałam szybko do niej podejść bo wszyscy się spóźnimy.
-Kanon chodźmy już.-powiedziałam.
Spojrzała się na mnie uśmiechnięta.
-Już idę.-powiedziała.
Sehun i GD uścisneli się. Chyba się znali. Wymienili kilka słów i zwrócili się do nas.
-Chcecie iść wtedy na lody z nami? Za tą wpadkę. Cała nasza czwórka?-spytał Sehun.
Obie przytaknełyśmy.
-To fajnie, może za trzy dni? Jesteśmy ostatnio zajeci, co wy na to? Na niedzielę?-spytał GD.
Obie zgodziłyśmy się.
Wymieniliśmy się numerami i każdy poszedł w swoją stronę. Obie miałyśmy totalną podiare.
-Kanon.
-Co?
-Ale mamy fajnie! Totalna podjara! Mój trzeci mąż mnie zaprosił na lody.
Kanon spojrzała się na mnie tymi swoimi ogromnymi czekoladowymi oczami i się uśmiechneła. Nagle zaczełyśmy się śmiać jak głupie. Normalka u nas.

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 10


Nagle usłyszałam głos Kevina. Jak śpiewał. Obudziłam się. Sanghee jeszcze spała. Musiałam wyłączyć telefon. Była już 11:30. O kurcze. Szybko wstała jak wiatr cała rosczochrana.
-Sanghee wstawaj!
Zaczełam ją szturchać al to nic nie dało.
-Co z twoją randką z Minnim?
Otworzyła szybko oczy i wstała.
-O czym mówisz?-spytała śpiąco.
-O twojej randce z Minnim.
-Czekaj. Ale nic takiego nie było.
-Jak to nie. Przeciez byłyśmy tam no i Chang Woo.....miałam z nim zrobić wywiad....
-Przyśniło ci się....ale zaraz ja miałam się umówić z Minnim!!!
Sanghee skoczyła na równe nogi i zaczeła tańczyć po pokoju w krótkiej koszuli nocnej.
-Ale tak naprawdę to ci się to wszystko przyśniło. Dzisiaj idziemy dopiero co. Chodźmy lepiej na śniadanie.
Weszłyśmy w piżamach i w puchowaych kapciach do kuchni. Oczywiście już tam stała Minra.
-Dzień dobry.-powiedziałam.
-O witajcie dziewczynki co chcecie na śniadanie?
Oczywiście wziełyśmy chrupki z mlekiem. Minra oczywiście zrobiła sobie jakieś sałateczki. Podziwiałam ją. Miała tyle lat i była taka piękna.
-No, a zatem dziewczynki dam wam kilka rad. Pierwsza rada: Uważajcie by nic nie zrobic gwiazdą, nie szpiegujcie ich, nie denrewujcie-Minra wyliczała tak na palcach.- Dwa uważajcie na Chang'a Woo. Jest okropny. Trudno zrobić z nim wywiad. Trzy, przez pewien czas dopóki jego kursy te muzyczne będę to wy macie dopóty chodzić na nie. Pisać recenzje i robić zdjęcia. Zrozumiały?
-Tak.
Kto by pomyślał,że mój sen się spełni tylko troszeczkę. W późniejszym czasie miałyśmy poznać Sehuna.


A więc. Jadę jutro do Warszawy i nie będę mogła dodawać dalszych postów. Dopiero co będę mogła w środe, gdyż wracam we wtorek w nocy. Miłych dni wam życze i Azjatyckich snów.

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 9



-O matko poznam NU'est. O matko......
Przez całą drogę to samo mówiła Sanghee. Sama byłam podekscytowana. Nie mogłam uwierzyć. Poznamy wszystkie zespoły K-popowe!. Dobrze że Park Lee dał nam wejściówki.
Wreszcie dotarłyśmy. Stałyśmy przed ogromnym budynkiem. Ochroniarz wpuścił nas widząc nasze wejściówki. W hollu było okropnie tłoczno. Wszędzie jakieś paparazi. Na szczęście przepchnełyśmy się do ogromnej auli i usiadłyśmy na swoich miejscach. Wszędzie było widać jakieś gwiazdy. Ale Sanghee szukała Minhyuna. Wreszcie gdy go znalazła uśmiechneła się.
-Znalazłam go!
-To super. Ciekawe gdzie jest Chang Woo.
-Pewnie zaraz przyjdzie.
Spojrzałam się na chłopaków z NU'est gdy się tak nim przypatrywałam przez ułamek sekundy natknełam się na wzrok JR. Speszona odwróciłam wzrok. Sanghee zauważyła to wszystko. Już chciała coś powiedzieć gdy na sale wszedł Chang Woo. Wyglądał podobnie jak kiedyś. Widać lata mu sprzyjają
-Witajcie wszyscy.-mówił- Jak wiecie od siedemnastu lat nie śpiewałem niczego. Skończyłem ze swoją karierą. Ale postanowiłem, że pomogę naszym nowym gwiazdeczką. Otóż to. Chce z wszystkimi zespołami poćwiczyć, a w sierpniu wybiorę zwycięscę. Zespół który wygra będzie mógł zdobyć ogromną sławę na całym świecie. Więc zatem miłego dnia wam życzę.
Poszedł sobie, a zespoły za nim. Wszyscy zrezygnowani poszli sobie również. Ale nie ja i Sanghee. My chcialyśmy przeprowadzić wywiad. Po godzince wszystkie zespoły rozeszły się. Sanghee poleciała prosto do chłopaków z NU'est. Ja za to poszłam poszukać Chang'a Woo. Znalazłam go w jego gabinecie. Zapukałam cicho.
-Dzień dobry.
Spojrzał się na mnie.
-Zgubiłaś się?-spytał.
-Nie. Przepraszam za najście ale czy mogłabym przeprowadzić z panem wywiad?
Patrzył się na mnie otępiale. Widać było że nie chce.
-Przykro mi ale nie teraz.
-Rozumiem.
Smutna odeszłam.
-Poczekaj!-krzyknął-Jeśli chcesz zrobić wywiad ze mną przyjdź jutro na dziesiątą rano.
-Dziękuję.
Mówiłam rozradowana. Szczerze powiedziawszy trudno nie było. Musiałam jeszcze znaleźć Sanghee. Szukałam ją wszędzie w każdej sali i tak jej nie było. Wreszcie usłyszałam jej śmiech. Poleciałam szybko. Siedziała z chłopakami z NU'est i się śmiała. Musiałam wejśc i niestety jej przeszkodzić.
-Szukasz koleżanki?
Odwróciłam się. Za mną stał oparty o drzwi JR. Moją i jego głowę dzieliły zaledwie kilka centymetry. Zakłopotana odeszłam kawałek.
-Tak to moja przyjaciółka.
-To świetnie. Jestem JR, a ty?
-Wiem kim jesteś, a ja jestem Kanon.
-Jak ta Kanon Wakashima?
-Tak jak ona.
Uśmiechnął się do mnie. Oboje poszliśmy do reszty.
-O Kanon jesteś tutaj.-mówiła Sanghee.-Chłopacy przedstawiam wam moją przyjaciółkę Kanon.
Wszyscy się uśmiechneli. Nagle Minhyun wstał.
-JR, robimy jutro coś ważnego?-spytał.
-A co chcesz?
-Chciałbym mieć wiesz, pójść.....
Cały czas się jąkał.
-Jasne masz wolne.-mówił JR..
Widać było,że Mini jest uradowany. Nagle zadzwoniła do mnie Minra. Musiałyśmy wracać.
-Sanghee chodź twoja mama chce żebyśmy wróciły.
-Już.-powiedziała.
Wstała powoli. Szła już gdy nagle zaczepił ją Mini i coś do niej mówił. Bylam lekko zażenowana. Gdy tak oboje wymieniali przez chwile swoje uwagi podszedł do mnie JR.
-Nie ma to jak gołąbeczki.-mówił.
-Hmm...
-Mam nadzieję,że jeszcze się spotkamy, Kanon.
Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w rękę. Ale wpadłam. Po chwili przyszła Sanghee. Była cała rozradowana. Wreszcie gdy wyszłyśmy na mroźne powietrze zaczełam się jej o wszystko wypytywać.
-Dlaczego masz banana na twarzy?
-Och Kanon! Mini mnie zaprosił na randke! Rozumiesz to! On! I to jeszcze zaraz po pierwszym spotkaniu!
-Wow widzę,że twoje marzenie się spełnia.
-I to w wielkim stylu.
-Własciwie to jak do nich zagadałaś?
-Po prostu podsłuchałam o czym rozmawiają. Chciałam już pójść ale się potknełam i wleciałam prosto na Minhyuna. Patrzyliśmy się tak w głęboko w oczy. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
-Masz farta. Na mnie leciał taki kretyn. Miałam się jeszcze z nim ożenić.
-A no właśnie. Wpadłaś w oko JR.
-Co?
Nie mogłam uwierzyć własnym uszą.
-Podobasz się JR.
Uśmiechneła się do mnie chytrze, miałam przerąbane.

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 8


Musiałam szybko działać. Zanim się ogarnełam przyjechała moja babka. Szybko skoczyłam do łóżka i udawałam, że śpię. Na szczęśie upiekło mi się. Anna schowała paczkę i naszyjnik mojej mamy do siebie. Leżałam w łóżku aż nie usłyszałam jak wszyscy wychodzą z domu. Każdy szedł na impereze z okazji Nowego Roku.
-Kanon wstawaj, wszyscy już wyjechali. Jest już 20:00, a ostatni lot jest o 21:20.-powiedziała Anna.
Wstałam jak torpeda. Zaczełam wybierać niezbędne rzeczy,a Anna je pakowała do walizki. Szybko ubrałam się w jeansy, i długi sweterek. Przyczesałam włosy i poszłam po paczkę. Wyjełam z niej wszystkie niezbędne rzeczy i włożyłam do torebki. Naszyjnik mamy założyłam na szyji. Pieniądze które zaoszczędzałam od kilku lat włożyłam do portfela. Naliczyłam z jakieś 20 tys. złoty. Wystarczyło mi to. Następnie wziełam walizke od Anny i szybko szłam z nią na taxi. Pojechała ze mną. Jak dojechałyśmy na lotnisko była godzina 21:15.
-No moja droga żegnaj. Wyślesz mi czasem jakąś karteczkę. Chciałabym wiedzieć czy ci się dobrze wiedzie.-mówila zapłakana Anna.
-Oczywiście Anno dzięki tobie mogę wyrwać się stąd.
-To nie tylko dzięki mnie ale dzięki twojej cioci.
-Ale mi pomogłaś i to bardzo.Żegnaj.
Obie rozpłakałyśmy się i przytuliłyśmy. Musiałam się spieszyć. Gdy przechodziłam przez barierkę strażnik pytał się ile mam lat. Powiedziałam mu że za kilka godzin osiemnaście i nie mogę czekać na pierwszego stycznia. Zrozumiał to i mnie wpuścił. Akurat zdążyłam na czas. Byłam punktualnie. Samolot zaczynał się wznosić, a ja patrzyłam się na ziemie podemną. Byłam taka szczęśliwa. Wreszcie opuszczam moje okropne życie i zaczynam nowe w, którym sama będę pisać swój los i swoje decyzje na przyszłość.



Wysiadłam z samolotu. Według mapy miałam iść do hotelu obok lotniska. Blisko był ten hotel i z łatwością do niego poszłam. Jak się okazało był wolny akurat jeden pokój. Zameldowałam się w nim. Gdy się wykąpałam była już godzina trzecia w nocy.
-Wszystkiego najlepszego Kanon.-powiedziałam sama do siebie.
Otworzyłam walizke. Musiałam się ubrać w piżame. Spojrzałam się co mi wpakowała Anna. Gdzieś w głębi było pudełeczko z napisem:
-,,Dla ciebie Kanon z okazji twoich urodzin. To coś twojej mamy. Znalazłam to gdy spałaś, chciałam ci to dać. Mam nadzieję, że dasz sobie radę w Korei. Twoja Anna''.
Łzy popłyneły mi z oczu. Kochana Anna. Tak bardzo mi pomogła.
Gdy się przebrałam poszłam od razu spać. Wszystko było niezwykle wygodne i bardzo szybko poszłam spać.

Wstałam o godzinie 09:00 rano. Musiałam się szybko przebrać. Tak też zrobilam. Wyjrzałam przez okno. Było zimno. Na szczęście nie padał śnieg. Ubrałam się ciepło i poleciałam prosto na dwór. Musiałam wymienić swoje pieniądze na WON'a i znaleźć pracę. Zaczełam więc swoje poszukiwania. Pieniądze bardzo szybko wymieniłam nie miałam z tym kłopotu. Najgorzej było z pracą. Albo miałam złe wykształcenie albo warunki pracy były złe. Postanowiłam pójść jeszcze do prasy. Była wtedy akurat godzina 18:00. I właśnie wtedy zaczeła się moja przygoda.
Szłam do ogromnego budynku. Było już niezwykle ciemno i nikt nie chodził. Po kilku minutach usłyszałam jakieś kroki za sobą. Przyspieszyłam i przez przypadek wpadłam na pewną kobietę na rogu. Miała niezwykle piękne przystrzyżone czarne włosy i ciemne oczy. Patrzyła się na mnie dziwnie, a potem się do mnie uśmiechneła.
-O matko Sunny czy to ty? Widzę,że znowu farbnełaś włosy. Dlaczego nie dzwoniłaś? Widzę, że coś zrobiłaś, że nie masz zmarszczek o i nosisz jeszcze soczewki.
Ta kobieta gadała jak najęta. Nie wiedziałam co powiedzieć. Chociaż.
-Nie jest Sunny. Jestem Kanon.
-Och. Jesteż pewnie córką Sunny. Kanon Winter.
-Pani znała moją mamę?
-Oczywiście pracowałyśmy razem. Najlepsze przyjaciółki. Jak tam u niej? Nikt z jej starych przyjaciół nie ma z nią kontaktu. Jak się jej wiedzie?
-Nie żyje.-powiedziałam cicho.
Twarz tej kobiety zmiękła.
-Tak mi przykro. Jak to się stało?
-Zmarła przy moim porodzie.
-Ale ojciec się tobą zajmował?
-Nie poznałam swojego ojca. Moja babka unika tego tematu.
-Od kiedy jesteś w Korei?
-Od wczoraj to w sumie.
-Masz jakąś pracę?
-Niestety nie.
-Wiesz co. Jesteś córką mojej przyjaciółki. Zapraszam się zatem do mnie na herbatkę. Ile masz lat?
-Od dzisiaj osiemnaście.
-To sto lat kochana! Moja córka jest w twoim wieku. Zaprzyjaźnicie się.
Złapała mnie za rękę i zaciągneła do swojego domu.

Siedziałam przy eleganckim turkusowym stole. Nie był taki jaki babki! W domu tej kobiety było ciepło i przytulnie. Nigdy nie czułam takiego czegoś.
Nagle przyszła ta kobieta i uśmiechając się do mnie dała mi herbatę i ciasteczka.
-A więc zatem szukasz pracy?
-Tak.
-Pokaż mi twoje dyplomy.
Dałam posłusznie tej kobiecie tp co chciała.
Nie wyglądała na zadowoloną.
-No cóż. Trudno stwierdzić gdzie mogłabyś pójść pracować. Masz dobre wyniki ale pytanie co byś chciała robić. Pracowałaś gdzieś dodatkowo?-spytała mnie
-Tak. W gazecie. Pisałam artykuły.
-I to jest to! Ja i twoja matka robiłyśmy dokładnie to samo. Wiesz co? Znajdę ci prace w naszym biurze. Moja córka potrzebuje partnerki do pisania artykułów i robienia zdjęć. Spadłaś mi z nieba.
-Raczej pani mi. Właściwie jak pani się nazywa.
-Park Minra. Ale mów do mnie Minra.
-Mogłaby mi pani....to się znaczy Minro. Mogłabyś mi powiedzieć coś o mojej mamie.
-Oczywiście. Pracowałyśmy razem. Była wspaniała. Mówiła, że jest z kimś zaręczona. Na początku mówiła, że była jak jej własna matka ale Korea ją zmieniła. Poznała miłość swojego życia. Chciała z nim wziąć ślub ale jej matka nie chciała do tego dopuścić. Ostatecznie twoja matka wyjechała do Polski i wtedy już nikt nie miał z nią kontaktu. Musiało być tobie ciężko.
Spojrzałam się na herbatę. Ta kobieta była wspaniała.
-Minro... jak się spotkałyśmy myślałaś, że ja to moja mama. Dlaczego?
-Sunny zawsze chwaliła się swoimi włosami. Były niezwykle złote ale potem je znienawidziła. Zaczeła malować je na różne kolory. Raz przefarbowała włosy na brązowo. Jesteś tak do niej podobna tylko te oczy.
-Moje oczy.
-Po ojcu pewnie. Pamiętam chłopaka z, którym umawiała się twoja mama. Miał takie oczy jak ty. Rzadki jest taki kolor. Wręcz czekoladowy.
-Tak. Ja nie wiem jak pani dziękować.
-Nie musisz. Twoja matka była wspaniałą osobą.-spojrzała mi się na szyję-Widzę,że masz jej naszyjnik. Dostała go od swojego narzeczonego.
-Naprawdę?
Dotknełam naszyjnika. Jedyna pamiątka po mamie i zarazem po tacie.
-Przykro mi, że nie znałaś swojego ojca-mówiła Minra- Ja niestety nie utrzymuje z nim kontaktów. Sunny powiedziała pewnego dnia, że jedzie do domu. Chce coś powiedzieć swojemu ojcu. Oczywiście twój ojciec nic o tym nie wiedział. Poleciała i już nigdy nie wróciła. Widać,że po trzech miesiącach urodziła ciebie.
-Mama wiedziała,że mam się urodzić?
-Tak była z tobą w szóstym miesiącu ciąży. Wszystko mieli przygotowane. Śliczny pokoik dla dziewczynki ale Sunny się nie pojawiła. I wtedy twój ojciec popadł w żal. Już nigdy się nie ożenił.
-O matko to straszne. Wie pani gdzie on mieszka?
Miałam nadzieje,że Minra mi pomoże. Tak bardzo tego chciałam. Chciałam poznać swojego ojca.
-Niestety nie wiem. Nie utrzymujemy już kontaktów.
Nagle otworzyły się drzwi i do domu wpadła jakaś dziewczyna.
-Hej wróciłam! O, a kto to?
Dziewczyna była niezwykle ładna. Niska tak jak ja. Ale emanowała od niej taka pozytywna energia. Miała śliczne kruczoczarne włosy do pasa. Była jasna jak to u Koreanek. Jej oczy były piękne. Zielone. Niezwykle hipnotyzujące.
-Och kochanie-mówiła Minra.-poznaj Kanon. To córka mojej nieżywej przyjaciółki Sunny. Kanon poznaj moją córkę Sanghee. Sanghee poznaj Kanon.
Dziewczyna uśmiechneła się do mnie i podała rękę. Odwzajemniłam jej gest. Wreszcie poczułam się jakby ktoś mnie chciał.

Dwa dni potem mieszkałam razem z Minrą i Sanghee. Zaprzyjaźniłam się z Sanghee była po prostu niezwykła. Jak się okazało też kochała K-pop, a najbardziej to NU'est. Zawsze wieczorem rozmawiałyśmy o swoim życiu. Sanghee zawsze mówiła,że ożeni się z Minhyunem.
-A ty z kim się ożenisz?-zawsze się mnie pytała.
-Nie wiem.
-Ubóstwiasz U-Kiss prawda? To może jednym z nich.
-Z Kevinem jest taki słodki.
Potem śmiałyśmy się, a Minra wchodziła by nas uciszyć ale i tak zawsze śmiała się z nami. Kolejny dzień był dla mnie bardzo ważny. Cała nasz trójka miała pójść do redakcji. Gdy wreszcie weszłyśmy wszyscy się na nas patrzyli. Własciwie to na mnie. Byłam niezwykłym zjawiskiem. Ciekawe dlaczego.
Wreszcie weszłyśmy do szefa. Mężczyzna nazywał się Park Lee. Niby był dalekim kuzynem Minry.
-No witajcie dziewczyny. O widzę,że Sanghee przyniosłaś koleżanke.-mówił.
-To jest córka Sunny. Kanon Winter.-powiedziała Minra.
Od razu ten mężczyzna się rozpromienił.
-Nie możliwe. Córka Sunny. Jesteś piękna jak mama w sumie to jeszcze ładniejsza. Jesteś honhyol?
-Czym?-spytałam się grzecznie.
Dzięki Bogu, że uczyłam się koreańskiego.
-No wiesz dzieckiem mieszanej krwii. To jest honhyol.
-Nie wiedziałam.
-A jak tam u Sunny?
-Nie żyje.-odpowiedziała Minra za mnie.
Twarz Lee zgasła.
-Tak mi przykro. Moje kondolencje. Ale przejdźmy do rzeczy po co tu jesteście?
-Sanghee z Kanon będą pisały i robiły wywiady z gwiazdami.-mówiła Minra- Obie są młode i bardzo doświadczone. Ręczę za nie.
-No dobrze. Krążą ploty, że Chang Woo znowu chce wrócić do swojego fachu. Musicie z nim przeprowadzić wywiad. Jutro jest dobra okazja. Chce wypromować za granicą najlepszy zepół. Wszyscy chcą wejśc do tego każdy zespół chce wygrać. Podobno nawet 1D chce przyjechać.
-Na serio? I mamy ze wszystkimi przeprowadzić wywiad?-spytałam.
-Tak. Jesteście młodą krwią więc. Bardzo dobrze. A teraz żegnam was.
Wyszłyśmy szybko. Przez całą drogę byłyśmy cicho. Wreszcie w domu pierwsza odezwała się Sanghee.
-To oznacza, że NU'est tam będą! I Mini też! Będę musiała z nim przeprowadzić wywiad!
-Kochanie przystopuj. Wiecie doskonale, że to bardzo trudne.-mówiła Minra- Trudno się dokopać do Chang'a Woo.
-Masz rację mamo ale damy sobie radę, prawda Kanon.
-Oczywiście-powiedziałam uśmiechając się.

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 7



-I co doktorze?
-Zapadła w śpiączke. Możliwe że nie obudzi się przez kolejny tydzień może i miesiąc.
-Moja Kanon.
Słyszałam wszystko.
-Nie da się nic zrobić?-był to głos Paula.
-Nie niestety musi się wybudzić.
-Co spowodowało tą śpiączkę?-pytała babka.
-Możliwe że stres. Czy Kanon ostatno nie żyła w ogromnym stresie. Niedługo ma mieć osiemnaście lat może to to?
-Śpi już tak z tydzień. Jutro jej urodziny.
To było niemożliwe! Spałam cały tydzień!? Skoro jutro były moje urodziny to oznacza, że dzisiaj był Sylweter.
-Niech odpoczywa.-stwierdził dziadek.-Muszę coś załatwić.
-Ja z Paulem i Wiktorem jedziemy przygotować wszystko na dzisiejszy wieczór. Kanon popilnuje Anna.
Wszyscy powoli wyszli. Musiałam poczekać aż wszyscy wyjdą z domu. Wstałam powoli. Byłam w swoim łóżku.
-O nie!
Moje plakaty i płyty. Wszystko zostało wyrzucone! To nie mogła być prawda. Babka to wszystko zrobiła! Musiałam odzyskać moje skarby!
Szybko wyszłam z pokoju i skierowałam się do sypialni babci. Ona miała klucz na strych do którego nigdy nie wchodziłam. Musiała tam schować moje cenne płyty i plakaty.
Weszłam do pokoju babki. Tutaj wszystko było białe i nienagannie czyste. Łóżko było perfekcyjnie pościelone z dużą ilością kremowych poduszek. Wszystko było dla ozdoby. Obok wejścia stł marmurowy komin w którym nigdy nie palił się ogień. Obok niego stał śliczny fotel. Był z jakiegoś pluszu. Nigdy się nie przekonałam. Babka zabraniała mi wchodzić do swojego pokoju. Dalej obok łóżka stała szafka nocna. Na niej była tylko lampka. Zawsze pamiętałam że wkładała do tej szafki wszystkie klucze i cenne rzeczy.
Szybko podbiegłam do niej i próbowałam ją otworzyć. Była zamknięta. Szarpałam ją! Nic nie mogłam zrobić. Przechytrzyła mnie jak zwykle.
-Jak chcesz to mogę ci pomóc.
Odwróciłam się w drzwiach stała Anna. Trzymała w ręku klucze.
-Może ciebie wywalić.-opowiedziałam podchodząc do niej.
-Słyszałam wszystko. Wiem co twoja babka chce zrobić. Ty też pewnie wiesz.
Przytaknełam głową.
-Pomogę tobie. Domyśliłam się już co planujesz. Chcesz uciec jak najdalej, prawda? Pomogę tobie. Ta kobieta jest....zła.
-A co będzie z tobą?
-Najwyżej mnie wywali. Znajde inną pracę. Pracuję tu tylko ze względu na ciebie. Moja matka tu pracowała. Mówiła żebym zajmowala się tobą i pomogła uciec.
-Ale ja muszę jeszcze....
-Spokojnie wszystko zaplanujemy razem, a teraz chodż na ten strych.
Spokojnie poszłam za Anną na koniec korytarza. Tam znajdowały się duże i czarne masywne drzwi. Tylko klucz mógł je otworzyć. Anna powoli otworzyła je i znikneła w ciemności wchodząc na górę. Zrobiłam tak samo. Wszędzie było ciemno. Ale gdy dostałam się na strych oczom ukazał mi się prawie że idealny porządek.
-Twoja babka każe mi tu sprzątać.-mówiła dziewczyna zapalając światło.-Ma tu być porządek. Sama ona czasem mi pomaga abym nie znalazła jakiś ciekawcyh rzeczy.
-Wiesz gdzie są moje płyty i plakaty?
-Zapewne w tej starej szafie. Zawsze chowa tam niepotrzebne rzeczy. Proszę.
Podała mi kilka kluczy.
-Porozglądaj się. Ja będę czatować przez okno czy nie przyjechali.
Zaczełam powoli chodzić wokół całego strychu. Co moja babka miała do ukrycia? Czym nie chciała się podzielić ze mną?
Powoli otworzyłam pewna szafkę. Były w nim zdjęcia rodzinne. Chciałam zobaczyć czy nie ma w nich mojego ojca. Nagle znalazłam zdjęcie. Przedstawiało blond piękność. Kobieta ta miała śliczną letnią sukieneczkę i obejmowała jakieś dwie dziewczynki. Jedna z nich miała brązowe , lekko falowane włosy i niebieskie oczy. Uśmiechała się od ucha do ucha. Miała z jakieś dziesieć lat. Obok niej była mała dziewczyna. Kruszynka po prostu. Miała blond włosy po mamie, ale jej się kręciły i wychodziły z pięknej czapeczki. Oczy miała koloru niebieskiego. Była przepiękna. Bardzo przypominała kobietę która była pewnie jej matką.
-Ta kobieta która uśmiecha się na zdjęciu to twoja babcia.
Spojrzałam się zdziwiona na Annę. Moja babcia? Ona nigdy się nie uśmiechała. Była ponura. Zimna wręcz.
-A kim są te dwie dziewczynki?-spytałam
-Ta blondynka to twoja mama, a ta brunetka to chyba twoja ciocia. Nie wiem dokładnie ,gdy się o to spytałam była oburzona.
Wyjełam powoli zdjęcie z ramki. Odwróciłam je. Było napisane.
-,, Moje kobiety: żona Weronika, córki najstarsza Miranda, najmłodsza Sunny.''
Czyli że moja mam miała siostrę? Nawet nikt mi o tym nie powiedział? Dziadek tez nie! To było okropne.
-Lepiej szukaj dalej. Nieługo wrócą. Idę dalej patrzyć.-mówiła Anna.
Poszłam powoli w ciemny kąt. Prawie nic tam nie było widać. Postanowiłam się zawrócić. Łąkciem strąciłam jakieś pudło i spadło z hukiem. Przestraszyłam się. Może to było coś cennego. Postanowiłam wziąć ten karton do światła.
-Znalazłaś coś?!-krzyczała cicho Anna.
-Chyba tak!
Podeszłam do okna z ukosa. Postawiłam paczkę na ziemi i sama kucnełam. Cała była zaklejona. Jakby ktoś ją wysłał. Spojrzałam się na adresata. Miranda Winter.
-To niemożliwe. Kiedy to było wysłane.
Spojrzałam się na date 24 grudnia 2013! Paczka została wysłana z Ameryki do.....
-Kanon coś ci się stało jesteś jakaś blada.
Wskazałam palcem na odbiorcę.
-Kanon Winter.-przeczytaa Anna.
Wziela powoli jakąś karteczkę przyczepioną do paczki. Odwineła ją i zaczeła czytać.
-,,Dla mojej siostrzenicy Kanon z okazji osiemnastych urodzin. Paczka może dojechać trochę szybciej ale to lepiej. Twoja ciocia Miranda''.
Byłam zaskoczona. Ciocia myślała o mnie! Byłam szczęśliwa ale także zła. Zła na babke która to próbowała schować. Musiałam to odpakować. Jak najszybciej.
Zaczełam szybko zdzierać taśme. Długo mi to nie zajeło. Wreszcie otworzyłam karton. Był tam list. Bardzo długi. Wyjełam go i zaczełam czytać.
-,,Droga Kanon pewnie twoja babka, a moja mama zataiła przed tobą wiele spraw. Wysyłałam ci paczki kilka razy do roku. Ale jak widzę żadnej nie otrzymałaś. Chciałam ciebie zobaczyć ale babka zakazywała. Chcę tobie pomóc. Masz wkrótce osiemnaście lat i wiem że chcesz się wydostać. Kupiłam ci bilety do...sama zobacz. Nie będziemy mogły się spotkać. Na razie nie. Muszę porozmawiać z ojcem. Nie wie że pracuję u niego w firmie. Babka nagadala mu że uciekłam gdzieś. Kupiłam tobie bilety i masz kilka map by wiedzieć co gdzie leży. Masz kilka kart z znalezieniem pracy. Będziesz musiała sobie jakoś z tym poradzić. Kiedy się spotkamy , a to nadejdzie za jakiś czas. Opowiem tobie wszystko o twojej mamie i o twoim ojcu. Poznałam go ale musisz wyjechać jak najszybciej. Babka chce pewnie wydać cię za syna Paula Wiktora. Bym zapomniała masz tam naszyjnik twojej matki. Była piękna. Ty pewnie też. Do zobaczenia wkrótce twoja ciocia Miranda.''
Zaczełam szperać w paczce. Znalazłam piękny złoty naszyjnik, owalny z narysowaną różą. Otworzyłam go. Było tam zdjęcie mojej mamy. Piękna blond pięknośc z niebieskimi oczami. Uśmiechała się do mnie. Poczułam że powoli z oczu płyną mi łzy. Ale nie mogłam się rozklejać. Jeszcze nie teraz. Zaczełam powoli wyjmować bilet na samolot. Byłam ciekawa gdzie mam jechać. Trzymałam go z otwartą buzią. To było niemożliwe.
-Dokąd masz jechać?-spytała Anna.
-Do Seulu. To w Korei!

Tak na marginesie Wesołego Dnia Dziecka! Wiem, że był wczoraj ale byłam zajęta. I jak podoba się wam nowy post?