Weszliśmy
do zatłoczonego klubu. Było tam tyle osób,że maskara. Wszyscy
byli upici i tańczyli.
-Matko
święta.-powiedziałam.
-Wiem,
to jest...-mówił Minhyun.
-Zarąbiste!!!-krzyknął
Aron-Idę tańczyć....nie wiem jak wy ale ja z chęcią się
odprężę.
Chłopak
poszedł gdzieś w tłum. Spojrzałam się na Rena nagle jakby
posmutniał. Biedny maknae...chyba był przyzwyczajony do tego
zboczeńca.
-Młody
idziesz ze mną?-spytał Baekho.-Pójdziemy potańczyć.
-Jasne!-krzyczał
happy Renio.
Natomiast
ja z Minhyunem...no cóż poszliśmy do baru. Nigdzie nie widzieliśmy
znajomych twarzy. Wszyscy byli obcy.
-Co
chcesz się napić?-spytał mnie mój chłopak.
-E..wiesz...daj
mi piwo.
-Napewno?
-Tak
jasne. To impreza trzeba wiesz...trochę zaszaleć.
-Mhm.
<narracja
Kanon>
Tańczyłam
z Sehunem ale się zmęczyłam...za dużo wrażeń jak na jeden
dzień. Poszłam sobie usiąść gdzieś na kanapę.
-Kanon
znalazłem cię.
-JR.-powiedziałam.
Przytuliłam
się do niego.
-Wiesz...naszukałem
się ciebie. Byłaś wszędzie.-mówił.
-Sehun
mnie wziął na parkiet....zdyszałam się lekko.
-Tańczy
lepiej odemnie?-spytał zdziwiony i ciekawy zarazem.
-Nie.-uśmiechnełam
się.-On ci nie doruwnuje.
-Czyli
mogę z tobą podęsić?
-Haha
oczywiście.
JR
wziął mnie na parkiet i tak przetańczyliśmy sporo piosenek.
-Wiesz...jakies
dziewczyny się na ciebie patrzą.-szeptnął mi do ucha.
-Gdzie?-spytałam.
Pokazał
mi jakieś dwie dziewczyny koło baru. Na początku nie wiedziałam
kto to...ale po chwili zakumałam.
-Znam
je.-odparłam.
-Serio?
-Tak...
-Pójdziemy
się przywitać?
-Jasne!
Podeszliśmy
do dziewczyn.
-Eve...Aga?-spytałam.
-Kanon!-krzykneła
Aga rzucając się mi na szyję.- O matko co ty tu robisz!
-Też
się cieszę,że was widzę.
-Kanon
jak tam?-spytała Eve tuląc się do mnie.
-Co
wy tu robicie?
-No
bo widzisz..-mówiła Aga.-...przyjechałyśmy tak sobie.
Dowiedziałysmy się, że jest totalnie fajny koncert więc jesteśmy.
-Nie
widziałyśmy się od czterech lat.-gadała Eve.-Tęskniłam za tobą.
-Ja
za wami też.-mówiłam.-Tyle lat mineło od naszych kolonii.
-A
kto to jest?
-Dziewczyny
poznajcie mojego chłopaka. Eve, Aga to jest JR.
Chłopak
uśmiechnąl się do nich i ucałował rąsie. Wtedy podleciał do
nas Aronek. Gdy ujrzał Evelyn uśmiechnąl się zalotnie.
-Witam.-odparł.-Jestem
Aron, a ty ślicznotko?
-Evelyn...miło
mi poznać.
Chyba
ktos tu się zabujał...ale zaraz..przecież on chodzi z Renem! Może
nie są już parą?
-Idziemy
dalej tańczyć?-spytał mnie mój chłopak.
-Jasne.
<narracja
Sanghee>
Kanon
zapoznała mnie ze swoimi przyjaciółkami. Fajne były nawet. Jak
się dowiedziały, że to ich Kanon wygrała w tym koncercie tak
skakały ze szczęścia, że szok.
Ja
w tym czasie wyszłam z łazienki i się z kimś zderzyłam. Kris.
Jak ja go nienawidzę. Niech się wypcha odemnie.
-Zostaw
mnie!-krzyknełam.
-Ej
mała nie bądź dla mnie taka niemiła.
-Że
co proszę?!
Chciałam
szybko iść ale ten śmieć klepnął mnie w dupę. Odwróciłam się
i walnełam go w twarz zamaszyście.
-Wypierdzielaj
odemnie zboczeńcu!
Uciekłam
szybko zostawiając zszkowanego Krisa.
<narracja
Kanon>
Było
mi okropnie gorąco. Dużo tańczyłam więc musiałam iść na
świeże powietrze. Gdy wyszłam czułam się lepiej. Odech powoli
się regulował i nie było mi aż tak gorąco.
-O
Kanon co tu robisz?-spytał Sehun.
Wydawał
się milszy niż wtedy gdy chciał zniszczyc związek Minhyuna i
Sanghee. Może się zmienił?
-Przyszłam
się wywietrzyć.-odparłam.-Gorąco jest tam w środku.
-Zauważyłem.
Podszedł
powoli i dotknął mojego policzka. Uśmiechnąl się uwodzicielsko.
-Jesteś
naprawdę napalona.-mówił.
-Co
ale jak?
-Normalnie.
Wziełam
krok do tyłu.
-Sehuna...ja
lepiej pójdę.
-Czekaj!
Nie chiałem ciebie przestraszyć.
-Aha...to
dobrze.
-Chcę
tylko ci powiedzieć...
-...tak?
I
wtedy zbliżył się do mnie i pocałował. Pocałunek był niezwykle
gwałtowny i agresywny. Chciał wbić się w moje usta.
Odepchnełam
go. Nic nie mogłam z siebie wydusić. Sehun tylko uśmiechał się
do mnie głupio, a to świnia! A ja wierzyła, że się zmienił! Ja
naiwna.
Szybko
pobiegłam do klubu by wrócić do domu.
<narracja
Michu>
Siedziałam
sama z Himchanem w salonie. Cały koncert widzieliśmy z telewizji.
Ach te ,,magiczne pudełko''. Żal mi było tylko tego że Himchan
przeze mnie nie mógł iść na koncert.
-Co
taka ponura jesteś?-spytał mnie.
-Bo
przemnie nie jesteś na imprezie.
-Co
ty gadasz? Bez ciebie bym się źle bawił.
Przykryłam
się bardziej kocem, a Himchan sobie gdzieś poszedł. Po chwili
wrócił i mnie pocałował w policzek.
-Bardzo
chcesz iść na tą imprezkę?-spytał.
-Tak
troszkę.
Wtedy
z hallu przysżły rozchichotane dziewczyny z chłopakami i rzucali
serpentyną.
-Skoro
ty nie możesz iść na imprezę-mówił Himmi.-Impreza przyszła do
ciebie.