Translate

niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 7

-A więc-zaczęła Sanghee patrząc na dziewczyny- jutro będziemy mieć wieczorek panieński panienki! Myślałam by spędzić go tutaj w domu.
-Jesteś szalona?-spytała Kora-słyszałam, że chłopcy chcą iść do klubu ze striptizem.
-To chłopcy...-odpowiedziała przyrodnia siostra Kory Sakura- wiadomo było, że pójdą do jakiegoś klubu ze striptizem popiją trochę i już.
-O nie! Mój Minniś taki nie jest.
-Ale Jonghyun taki jest dlatego więc pójdą się napić i popatrzyć na jakieś laski-odrzekła Kanon malując swoje długie paznokcie na jakieś dziwne odcienie.
-No dobra...ale wtedy co? Chcecie iść do klubu z striptizem?
-Em...nie chyba nie-powiedziała cicho Sakura odpisując swojemu chłopakowi na smsa.
-Wiem gdzie pójdźmy!-zakrzyknęła Kanon klaszcząc zadowolona w ręce- jest taki fajny klub...spodoba się wam!
-Kanon proszę niech to będzie przyzwoity klub.
-Oczywiście, że to przyzwoity klub! Ubierzcie się jutro pięknie panienki i lecimy na balety!
 Sakura spojrzała się zdziwiona. Nie rozumiała o co im chodziło.
-Jakie balety? Miałyśmy iść do klubu....
-Oj kochana!-powiedziała Kora- jesteś tak zakochana, że nie zwracasz uwagę na to o czym rozmawiamy.
-Wybaczcie...-natychmiastowo się zarumieniła-ale...po prostu musiałam.
-Spokojnie rozumiemy-odpowiedziała Sanghee- czas się zbierać. Musze jeszcze przygotować się na jutro! Mam nadzieję Kanon, że jednak będzie to dobra miejscówka.
-Wszystko mam załatwione więc się nie martwcie.

-Wiesz gdzie się to odbywa?
  Sehun usiadł obok Luhana wyraźnie zaciekawiony tym co przyjaciel ma mu do powiedzenia.
-W klubie nocnym-odpowiedział starszy popijając kawę.
-No dobrze....czyli czas nasz plan wcielić w życie.
-Jesteś pewien, że chcesz tego?-spytał Luhan.
-Jasne, że tak. Minhyun pożałuje, że odebrał mi Sanghee sprzed nosa.

 Jonghyun siedział ze swoim synkiem czekając na Kanon. Nie wiedziała, że on tu jest. Z resztą nie zapowiedział, że przyjdzie. Chciał po prostu odwiedzić swojego synka, który maniakalnie oglądał bajeczkę.
-Mamo! Tato wróciłam!
 Kanon przyszła do salonu i widząc swojego byłego wyraźnie zdziwiła się. Odłożyła swoja torebkę na krzesło i  usiadła obok JR'a.
-Co tu robisz?
-Twoi rodzice pojechali do miasta, a ja zaproponowałem im, że zajmę się synkiem.
-Om...no dziękuję ale możesz już iść.
-Wolałbym posiedzieć jeszcze z moim synkiem.
-Dobra jak wolisz.
 Gwałtownie wstała i poszła do kuchni. Irytował ją fakt, że jej były siedzi tutaj i nie chce wyjść. Nie powinna się tak zachowywać lecz wiedziała, że zacznie mówić o nich jak byli szczęśliwi kiedyś. Ona nie chciała o tym myśleć. Miała teraz Kiseopa i synka. Nie chciała wchodzić znowu w nieudany związek.
-Do jakiego klubu idziecie?-spytał Jonghyun od razu gdy ujrzał Kanon znowu w salonie.
-Tego powiedzieć nie mogę.
-Dlaczego nie?
-Bo nie...tajemnica...
-No dobrze dobrze....
-Wezmę Kevina chce spać-wzięła chłopca na ręce i zaczęła karmić go mlekiem z butelki.
-To...ja idę...do zobaczenia Kanon.
-Pa...Jonghyun.


-No nie jestem pewna czy to dobry klub.
 Dziewczyny weszły do klubu, do którego doprowadziła ich Kanon. Było wcześnie więc było mało ludzi no i nikt nie był pijany. Ale w tym klubie rzadko co ktoś jest pijany. Usiadły w loży i spojrzały na scenę, na której były napisy:
-Jak sie nazywa ten klub?-spytała Sakura.
-Burleska moja droga-odpowiedziała Kanon i zamówiła u kelnera drinka.
-I tu tańczą na rurze?
-Nie...z resztą sama zobaczysz.

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 6

  Sanghee patrzyła na swoje odbicie w lustrze. Za kilka miesięcy będzie mieć ślub. Jak wspaniale! Wszystko już zaplanowała.  Gości, kto gdzie siedzi, dania oraz klub. Jedyne co jej zostało do zrobienia to suknia ślubna. Cały czas jeździła do różnych sklepów z sukniami i żadna jej nie przypadła do gustu. W końcu postanowiła porozmawiać z Kanon. Ta to miała dużo roboty. Dziecko i kariera. Tym bardziej, że stała się ostatnio odważniejsza. Przefarbowała włosy na niebiesko i każdy facet na ulicy rozglądał się za nią. Kiedyś była szarą myszką chowającą się w cieniu. Natomiast teraz była prawdziwą kobietą. Pokazywała swoje wdzięki ignorując całkowicie wszystkich.
-Sanghee, kochanie-powiedział Minhyun przychodząc do sypialni- Kanon czeka na ciebie.
-Co? Miała być na miejscu.
-No właśnie jest w sklepie i czeka na ciebie. Chyba sie zamyśliłaś.
-Ah no dobrze zmykam-pocałowała go na pożegnanie i wyszła z domu.
 Szła powoli do miejsca spotkania. Przypadkowo, a może nie przypadkowo wpadła na Krisa.
-Oj wybacz....Sanghee!
-Ta witaj Kris...
-Słyszałem, że masz wkrótce ślub.
-Taa...
 Nie miała najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Kochała EXO ale po ostatnich zdarzeniach wolała unikać tych chłopców których tak bardzo kochała.
-Coś ty taka nie w sosie? Widziałaś może ostatnio Kanon?
-No właśnie do niej idę.
-Hah...rozumiem, że podoba ci się jej nowa sesja zdjęciowa.
-Eeeee jaka sesja?
 Kris ręką wskazał coś za mną. Odwróciłam sie powoli i to co ujrzałam to mnie zszokowało. Było ogromne zdjecie Kanon. Nie zszokowałoby mnie to gdyby nie to jak tam wyglądała.

-O mój boże.......
-Tak-Kris uśmiechnął sie drapieżnie- jest niezwykle seksowna...co o tym myślisz?
-Musze z nią pogadać!

 Kanon siedziała grzecznie w sklepie. Poprawiała swoje niebieskie włosy. Zauważyła, że mężczyzna przy kasie cały czas patrzy na nią. Jeszcze chwila, a się z nią umówi.
-Jak mogłaś strzelić sobie taką fotkę!-krzyknęła Sanghee na ,,dzień dobry''.
-Uspokój się. To tylko sesja zdjęciowa. Poprosili mnie w YG.
-Ale....
-Ej spokojnie....wyluzuj....po tamtych zdarzeniach jestem inną osobą i nie zamierzam sobą pomiatać. A takie zdjęcia są normalne.
-Ale nigdy byś takich nie zrobiła!
-Ale jednak...uspokój sie to ja jestem pokazana, a nie ty.
-Dobra
-Chodź wreszcie po tą suknie ślubną.
-Dobra dobra.

 Minhyun siedział wraz z liderem w swoim domu. Patrzył na małego Kevina, który zaczął wszystko brać do ust. Chyba ząbkuje.
-Ty też będziesz mieć pewnie takiego maluszka-oznajmił Jonghyun.
-Tak...pewnie będzie ich troszkę. Lubię takie małe szkraby są urocze i kochane.
-Widzę, że zostanę wujkiem.
-Jonghyun...-Minhyun spojrzał się na niego lekko zmieszany- czy ty...nie tęsknisz czasem za Kanon? Wiesz...macie razem dziecko.
-Tylko to nas łączy...szkoda bo na prawdę ją kocham. Żałuje trochę, że byłem taki zazdrosny ale...sam rozumiesz.
-Tęsknisz za nią.
-Tak...-połaskotał swojego synka po brzuszku- czasem...żal mi Kevina. Najlepiej by było gdybyśmy tworzyli prawdziwą rodzinę.
-Pomogę ci przyjacielu nie martw się.

 Wybaczcie że tak mało. To się strasznie ciągnie, a ja nie ukrywam nie chcę tego pisać. Ale z racji tego że przywiązałam się do was i do bloga postaram się jak najszybciej skończyć Kanon i napisać coś nowego...coś dla was tylko muszę pomyśleć co. Dwa dni temu blog miał już swoje 2 lata ^^ mam nadzieję, że kolejny rok będzie lepszy niż ten.