Translate

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 6

  Sanghee patrzyła na swoje odbicie w lustrze. Za kilka miesięcy będzie mieć ślub. Jak wspaniale! Wszystko już zaplanowała.  Gości, kto gdzie siedzi, dania oraz klub. Jedyne co jej zostało do zrobienia to suknia ślubna. Cały czas jeździła do różnych sklepów z sukniami i żadna jej nie przypadła do gustu. W końcu postanowiła porozmawiać z Kanon. Ta to miała dużo roboty. Dziecko i kariera. Tym bardziej, że stała się ostatnio odważniejsza. Przefarbowała włosy na niebiesko i każdy facet na ulicy rozglądał się za nią. Kiedyś była szarą myszką chowającą się w cieniu. Natomiast teraz była prawdziwą kobietą. Pokazywała swoje wdzięki ignorując całkowicie wszystkich.
-Sanghee, kochanie-powiedział Minhyun przychodząc do sypialni- Kanon czeka na ciebie.
-Co? Miała być na miejscu.
-No właśnie jest w sklepie i czeka na ciebie. Chyba sie zamyśliłaś.
-Ah no dobrze zmykam-pocałowała go na pożegnanie i wyszła z domu.
 Szła powoli do miejsca spotkania. Przypadkowo, a może nie przypadkowo wpadła na Krisa.
-Oj wybacz....Sanghee!
-Ta witaj Kris...
-Słyszałem, że masz wkrótce ślub.
-Taa...
 Nie miała najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Kochała EXO ale po ostatnich zdarzeniach wolała unikać tych chłopców których tak bardzo kochała.
-Coś ty taka nie w sosie? Widziałaś może ostatnio Kanon?
-No właśnie do niej idę.
-Hah...rozumiem, że podoba ci się jej nowa sesja zdjęciowa.
-Eeeee jaka sesja?
 Kris ręką wskazał coś za mną. Odwróciłam sie powoli i to co ujrzałam to mnie zszokowało. Było ogromne zdjecie Kanon. Nie zszokowałoby mnie to gdyby nie to jak tam wyglądała.

-O mój boże.......
-Tak-Kris uśmiechnął sie drapieżnie- jest niezwykle seksowna...co o tym myślisz?
-Musze z nią pogadać!

 Kanon siedziała grzecznie w sklepie. Poprawiała swoje niebieskie włosy. Zauważyła, że mężczyzna przy kasie cały czas patrzy na nią. Jeszcze chwila, a się z nią umówi.
-Jak mogłaś strzelić sobie taką fotkę!-krzyknęła Sanghee na ,,dzień dobry''.
-Uspokój się. To tylko sesja zdjęciowa. Poprosili mnie w YG.
-Ale....
-Ej spokojnie....wyluzuj....po tamtych zdarzeniach jestem inną osobą i nie zamierzam sobą pomiatać. A takie zdjęcia są normalne.
-Ale nigdy byś takich nie zrobiła!
-Ale jednak...uspokój sie to ja jestem pokazana, a nie ty.
-Dobra
-Chodź wreszcie po tą suknie ślubną.
-Dobra dobra.

 Minhyun siedział wraz z liderem w swoim domu. Patrzył na małego Kevina, który zaczął wszystko brać do ust. Chyba ząbkuje.
-Ty też będziesz mieć pewnie takiego maluszka-oznajmił Jonghyun.
-Tak...pewnie będzie ich troszkę. Lubię takie małe szkraby są urocze i kochane.
-Widzę, że zostanę wujkiem.
-Jonghyun...-Minhyun spojrzał się na niego lekko zmieszany- czy ty...nie tęsknisz czasem za Kanon? Wiesz...macie razem dziecko.
-Tylko to nas łączy...szkoda bo na prawdę ją kocham. Żałuje trochę, że byłem taki zazdrosny ale...sam rozumiesz.
-Tęsknisz za nią.
-Tak...-połaskotał swojego synka po brzuszku- czasem...żal mi Kevina. Najlepiej by było gdybyśmy tworzyli prawdziwą rodzinę.
-Pomogę ci przyjacielu nie martw się.

 Wybaczcie że tak mało. To się strasznie ciągnie, a ja nie ukrywam nie chcę tego pisać. Ale z racji tego że przywiązałam się do was i do bloga postaram się jak najszybciej skończyć Kanon i napisać coś nowego...coś dla was tylko muszę pomyśleć co. Dwa dni temu blog miał już swoje 2 lata ^^ mam nadzieję, że kolejny rok będzie lepszy niż ten.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz