Translate

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 26


Kevin poszedł do siebie, a ja miałam się ogarnąć.
-Kanon pytanko. Co ty do cholery z Krisem robiłaś?-spytała Sanghee.
-A nic ważnego jeśli ci o to chodzi.
-Spałaś u niego?
-Ej nie moja wina,że zamknełaś drzwi, A szczerze to sama nie wiedziałam gdzie śpię.
-To gdzie ty do cholery byłaś?
-Byłam na dachu i siedziałam sobie, a potem Kris przyszedł i zasnełam. On był dobrym kolegą i chciał mnie zanieść...
-...do swojego łóżka, tak?-spytał JR nie patrząc się na mnie.
-Nie gadam z wami. I tak przy okzaji. Sanghee ładny rysunek: ( Nikt nie miał być obrażony na tym obrazku(Kris się nie zalicza), to dzieło wyłącznie naszej ,,kochanej'' Sanghee.
-Haha wiem.
-Dobra ja lece.
Poleciałam szybko do pokoju gdy wleciałam nagle na Korę i Sakurę. Obie miały walizki.
-Ej dziewczyny co się stało?-spytałam.
-Nasz ojciec chce żebyśmy wyjechali na kilka dni na jakąś wyspę.-powiedziała. Sakura.
-Chce wznowić nasze relacje, a skoro jesteśmy jego córkami to wiesz.-odparła Kora.
-Będę za wami tęsknić.
-My za tobą też. Ale pamiętaj. Niedługo wrócimy.
Szybko uścisnełam Sakurę i Korę. Niestety musiały już iść. Natomiast ja zrobiłam sobie kitę i wziełam płaszczyk. Byłam gotowa iść do chłopaków.

Jechałam windą. Z tego co pamietałam mieszkali oni piętro niżej. Ciekawe z kim jeszcze mieszkali. Winda staneła,a ja wysiadłam z niej i skierowałam się do salonu. Tam już przy telewizorze siedzieli wszyscy oprócz Kevina.
-O tu jesteś.-zaskoczył mnie z tyłu.
Objął mnie ramieniem i zaprowadził do chłopaków.
-No dobra. Panowie poznajcie Kanon.-gadał Kevin.
-Hej.-powiedziałam.
Eli podszedł do mnie i się przywitał.
-Witaj u nas! U-Kiss! Jesteś trainee?
-Nie. Ja nie śpiewam.
-A powinnaś.-dodał swoje trzy grosze Kevin.-Słyszałem twój śpiew i gre na pianinie.
-Ej ty tez przeciwko mnie?
-O widzę,że dalej masz tą bluzkę. Daj podpiszę się.
Kevin wziął marker i podpisał się na mojej bluzce.
-Ale z ciebie geniusz.-odparł Soohyun.
-Wiem!
Oni są po prostu dziecinni....Jak ja marzyłam by ich w końcu spotkać.
-Ej Kanon, a kogo najbardziej lubisz z nas?-zaskoczył mnie Kevin.
-A tego to ja nie powiem.
-No weż powiedz! Wiem że to jest Kiseop.
Ten gdy usłyszał swoje imię spojrzał się. No tak on był nieśmiały.
-No widzisz Kevin jestem od ciebie ładniejszy.-odparł Lee i pokazał język młodszemu koledze.
Dobra zmieniam zdanie. On nie jest nieśmiały.
-Haha hyung nie żartuj sobie. Przecież każdy leci na moją anielską buzię.
-Nie każdy.-zakaszlnełam.
Ten tylko otworzył oczy ze zdziwieniem.
-Nie odzywaj się do mnie.
-Spokojnie on zaraz się ogranie. Popisuje się przy tobie. Ale nie moja wina,że wolisz mnie.-uśmiechnął się Kiseop.-Chodź usiądź.
Wskazał miejsce obok. Poszłam lekko nieśmiale i usiadłam.
-Z kim wy dzielicie to mieszkanie?-spytałam.
-Z Big Bang i...i z kim chłopcy?
-Z U-kiss.-podpowiedział AJ.
-Nie wiedziałem. Co za szok. Muszę zdobyć autograf tego sexi ciacha Kiseopa.
Myślałam,że padne oni są nienormalni.
-Tak na serio to jeszcze z Girl's Day.-odparł Soohyun.
-O lubię je.-powiedziałam.
-Serio? A ty z kim masz mieszkanie?-spytał Lee.
-Z Nu'EST, B.A.P i EXO no i może jeszcze trzy trainee z SM.
-Tak? A ty?
-Ja pracuję w gazecie z przyjaciółką.
-Tak a ładna jest?-spytał Kevin.
-Ty się przecież nie odzywasz do mnie.
-Idź się utop.
Wszyscy się zaśmiali nawet Kevin.

<narracja Sanghee>
-Ej Michu co robimy?-spytałam.
-No wiesz leżymy.
Leżałyśmy z nudów na sofie. Nagle przyszedł do nas Luhan i Sehun.
-Hej co robicie?-spytał Lulu.
-Leżymy.-odparłyśmy razem.
-Hmm...to nie brzmi ciekawie. Szkoda,że reszta chłopaków poszła sobie gdzieś tam. Niestety Luhan jest hetero.-odparł Sehun.
Spojrzałam się na niego.
-Zboczona tęcza.-stwierdziłam.
-Czy ja ci na tęczę wyglądam?
-Tak masz kolorowe włosy i jesteś zboczony.
-Haha. Nie prawda.
-Ale wywnioskowując z twojej wypowiedzi wiemy,że jesteś homo.-powiedziała Michu.
-Dobre.-powiedziałam.
Walnełyśmy piątkę.
-Nie jestem homo. Mam to wam udowodnić?
-Tak.
-Michu pocałuj mnie.
Sehun nastawiał usta prosto na naszą kochaną przyjaciółkę. Ta się totalnie wystraszyła. Ale tylko go zepchneła z sofy.
-Nie musisz nic udowadniać. Tym bardziej na mnie.
-Hej też się nudzicie?-spytał Himchan.
Usiadł centralnie obok naszej Michu. Ta zrobiła się przez to cała czerwona.
-Wiecie co ja zaraz przyjdę. Przypomniało mi się,że zostawiłam coś u Minhyuna.
Wstałam wolno i poszłam do sypialni Rena i Minniego. Tak naprawdę to zostawiłam tam bluzę mojego słodziaka. Raz ją miałam i nie zamierzałam jej zostawić tam.
Weszłam do ich pokoju. Zaczełam powoli myszkować po szafkach. Wreszcie znalazłam inna ale za to ładniejsza bluzę. Zamierzałam ją wziąć gdy.
-A ty co tu robisz?
Odwróciłam się jak poparzona. O w dupę Minhyun.
-Hej ja...szukałam...tutaj mojego bryloczka...
Szłam do tyłu aż zderzyłam się z szafą. Minhyun podszedł do mnie. Był tak blisko.
-Nie kojarzy mi się żebym widział tutaj jakiś bryloczek.
-Hahah..no bo...
-Ci...
Położył swój palec na moich ustach. Matko był tak blisko mnie. Nagle dotknął mnie w pasie i lekko przysunął do siebie.
-Hmmm....-myślał.
Patrzył się w moje oczy. I wtedy....lekko mnie przesunął w prawo i wtedy wypuścił mnie z objęć. Otworzył szafę i szerał coś w niej.
-Proszę to dla ciebie pod jednym warunkiem.
Trzymał w dłoni jakiś duży t-shirt.
-Jakim?-spytałam.
-Dasz mi jakąś bluzkę Kanon. Nie ważne co ale coś jej.
No i wtedy mnie zamurowało. Na cholere mu bluzka Kanon. Czy oni...? O nie...
-A po co ci?-spytałam ukrywając złość.
-JR chce jest taki szalony jak ty. Dlatego na tym skorzysta cała nasza czwórka.
-Acha. Ok.
Wziełam bluzkę od Minhyuna.
-A teraz leć. Matko spać mi się chce.
-Obudziłam cię?
-Nie.
Odprowadził mnie do drzwi, a gdy wyszłam złapał mnie za rękę.
-Do zobaczenia Sanghee.
I wtedy pocałował mnie w policzek.
Zamknał drzwi, a ja stałam jeszcze dobre kilka minut nie widząc co się stało.


czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 25

To co kończymy opowiadanie na tym,że Kanon będzie z Krisem. Dziękuję,że tak długo ze mną byliście. Ale JR nie dał rady....Żartuję...JR mam nadzieje,że dasz radę (ale tylko ja to wiem) Miłego czytania :D


<narracja Kanon>
-Już ci lepiej?-spytał Kris.
-Tak jasne. Trochę lepiej.
-Idź się przebrać bo się lepisz.
-Dobrze.
Zaczełam już iść ale Kris szybko złapał mnie za rękę. Spojrzałam się na niego z znakiem zapytania na twarzy.
-Chcę ciebie odprowadzić. Muszę się upewnić,że nie znikniesz.-powiedział.
Ja tyko jak głupia przytaknełam głową.
Kris odprowadził mnie do pokoju, a potem poszedł do siebie.
Szybko poleciałam do siebie i przebrałam się w ciut przydużą bluzke z U-kiss, a do tego kolorowe spodnie. Wziełam swój koc. Musiałam się stąd wyrwać na pewien czas.

<narracja Krisa>
Szłem do swojego pokoju gdy nagle zobczyłem,że coś przyczepiło się do mojej bluzki. Spojrzałem się. Był to naszyjnik w serce, a w środku była dziurka do klucza. To chyba było Kanon. Musiałem jej to zwrócić.
Szłem w stronę jej pokoju. Gdy doszłem do niego zobaczyłem JR'a i Sanghee, którzy rozmawiali ze sobą. Niestety zauwazyli mnie.
-A ty dokąd?-spytał wściekle JR.
-Musze zanieść coś Kanon.
-Mówiłem ci....
-W nosie ciebie mam. Ogarnij się.
-Nie wpuszczę cię.-powiedziała Sanghee.-Nawet o tym nie myśl.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale.
Nagle z ich pokoju wyszedł Ren trzymając jakąś kartkę.
-Ren co ty tu robisz?-spytała Sanghee.
-Chciałem pogadać z Sanghee. To bardzo ważny temat ale zostawiła kartkę. Poszła na spacer bo nie mogła zasnąć.
-Co?-niedowierzał JR.
-Poszła na spacer więc jej nie będzie.
-Trudno ja już idę.-powiedziałem.
-Nie waż mi się iść tylko za nią.-powiedział JR.
-Spokojnie nie zamierzam się ruszyć z tego budynku.
Wiedziałem gdzie jest Kanon. Nie jestem taki ślepy.

<powrót do narracji Kanon>
Siedziałam sobie na ławce przykryta grubym kocem. W nosie miałam to,że była zima. Byłam przyzwyczajona do zimna więc nic mi to nie robiło.
Usłyszałam nagle jakieś kroki. Ktoś szedł do mnie.
-Czemu siedzisz tu sama i to w takim zimnie?
Odwróciłam się. Kris.
-Siedzę tutaj bo podziwiam gwiazdy.
-A czyli mnie też możesz popodziwiać?
Parsknełam śmiechem.
-Pięknie jest tutaj.-powiedział nagle Oppa.
-Wiem. JR mnie tu przyprowadził.
-Ej nie płacz.
Kris przysunął się do mnie.
-Kochasz go, prawda?
-To nie tak. Ja go bardzo lubię i myśl o tym,że on czuje się zazdrosny i krzyczy na innych z mojego powodu...to mnie rani.
-A ja ci powiem tylko to,że go bardzo lubisz.
-Ty też jesteś przeciwko mnie?
-Nie jestem. Po prostu chcę wiedzieć czy mam jakieś szanse.
Zamurowało mnie to. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ale wiem,że nie czujesz tego samego.
-Kris...ja...
-Wiem dziwi cię to. Ale to twoja decyzja.
-Dziękuję. Przynajmniej ty pozwalasz mi na samodzielną decyzje.
-A co wszyscy wybierają za ciebie?
-Tak! Każdy wybiera za mnie! Ale ja lepiej wiem co dla mnie jest dobre.
Kris tylko spojrzał się i bez słowa przytulił się do mnie.
-Spokojnie. Jeszcze nadejdzie dzień kiedy będziesz żyć długo i szczęśliwie.
Oparłam się lekko o niego, a ten pocałował mnie w policzek.
-Ale i tak będę walczyć o ciebie i się nie poddam.

<narracja Sanghee>
<Rano>
-Hej chłopcy.-powiedziałam rzucając się na kanapę.
Minhyun i Aron robili coś w kuchni,a JR siedział na kanapie.
-Ej rozchmurz się.-powiedziałam.
-Nie mogę. Cały czas mamw głowie to co wydarzyło się wczoraj.
-Wiesz co? Wyślij Kanon kwiaty, a na Walentynki umów się z nią.
Ten spojrzał się na mnie jak na jakieś dziwne zjawisko.
-Walentynki są za miesiąc!
-Ale trzeba już robic przygotowania.-powiedziałam.
Nagle ktoś przyszedł. Miałam nadzieje,że to Kanon bo na noc nie wróciła do domu. Ale to nie była ona tylko jakiś chłopak.
-Cześć jestem Kevin z U-kiss i jest Kanon?
-Co wy wszyscy macie do niej!-wrzeszczał JR.
-Wybacz kolega ostatnio nerwowy jest.-powiedziałam.-Ale Kanon niestety nie ma. Mam jej coś przekazać?
-Nie. To jest sprawa pomiędzy nami i wolę nie gadać o niej.
-Hej szukacie Kanon?-spytał się Luhan.
Usiadł obok mnie i się uśmiechnął.
-Tak wiesz gdzie jest?-spytałam.
-Czekaj.
Ten wyjął telefon i zadzwonił do kogoś.
-Hej Kris tutaj przyszedł ktoś do Kanon. To wazna sprawa. Weź ją tutaj przyprowadź.
Myślałam,że oczy mi z orbit wyjdą. Kanon spała z Krisem? O fack.

<powrót do narracji Kanon>
Obudziłam się powoli. Gdzie ja byłam?
-O obudziłaś się.-powiedział Kris.
-Gdzie ja jestem?
-U mnie i Luhana pokoju. Jak zasnełaś tam na górze nie chciałem ciebie budzić więc postanowiłem zanieść ciebie do twojego pokoju. Ale drzwi były zamknięte i był tam rysunek.
Podał mi jakąś kartkę. Tam był narysowany jakiś trol, a niżej napisane było ,,Wstęp zabroniony trolowi Krisowi''. Myślałam,że nie wytrzymam. Zaśmiałam się.
-Dziewczyny mają wyobraźnie.
-Tak. Wiesz ktoś przyszedł do ciebie.
-Ok.
Wstałam z łóżka i ubrałam buty. Wtedy szybko poleciałam z Krisem do salonu. Jak się okazało moim gościem był Kevin, który jak od razu mnie zobaczył to oczy mu się zaświeciły. Przypomniało mi się wtedy,że mam bluzkę z U-kiss.
-Hej Kanon!
-Cześć Kevin, o co chodzi?
Podeszłam do niego.
-Bo wiesz Kiseop ma za jakieś trzy dni urodziny, a ja chcę byś pomogła mi znaleźć dla niego prezent.
-A dlaczego ja?
-No bo...trudno mi to wytłumaczyć.
-Ok. Pomogę tobie.
-Dziękuję.
Zaczął mnie ściskać.
-Kevin dusisz mnie.
-Oj wybacz nie chciałem najmocniej.
-To co mam wtedy zrobić?
-Przyjdź do nas za chwilkę. Poznasz Kiseopa i zapewne zaprzyjaźnisz się z nim bo on jest taki pocieszny, a jutro po próbie pojedziemy kupic mu prezent. To co zgadzasz się?
-Jasne,że tak.
Spojrzałam się kątem oka na JR'a. Ten nie okazywał emocji ale jego oczy mówiły za siebie. Jest zły, zazdrosny i tęskni.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 24


<narracja Kiry>
-Kira chcesz kurczaka?-spytał Onew.
-Nie dzięki. Zaraz pewnie muszę iść.
-No weź przestań.-mówił Taemin.-Zostań jeszcze. Dopiero co jest pierwsza w nocy. Zostały jeszcze cztery części Potera.
-No ok.
Nagle ktoś zapukał.
-Ej niech ktoś otworzy drzwi.-mówił maknae.
-No idź ty.-powiedział. Onew.
-Ja już pójdę.-zniechęcią wstał Key.
Poszedł do drzwi. Można było potem tylko usłyszeć jakieś śmiechy.
-Patrzcie kogo wam przyniosłem.
Był to Kris i Kanon.
-A mówiłem,że jesteście parą.-przypomniał maknae.
-Kanon co tu robisz?-spytałam.
-Przyszłam po ciebie. Chodźmy lepiej do naszych pokoi.
-Wiesz wolałabym zostać ale chodźmy już lepiej.
-No Kira zostań!-krzyczał Onew.
Rzucił się na mnie i zaczął mnie przytulać.
-Dusisz mnie.
-Przepraszam.
Wypuścił mnie ze swoich objęć.
-A musimy już iść?-spytałam.
-Jak chcesz możesz zostać ale wolę ciebie mieć przy sobie. Mam nadzieje,że chłopacy odprowadzą ciebie i nie będą dusić.
-Hmmm...no wiesz...
-Musze tobie coś powiedzieć w tajemnicy i po smsie Sanghee to jest zebranie dziewczyn. Chodzi o sprawy...
Kanon nie musiała mi dwa razy tłumaczyć. Chyba nasza Sanghee się zakochała.
-Dobra idziemy.
No i poszliśmy do naszych pokoi.

<powrót do narracji Kanon>
<dziesięć minut potem>
-No a więc o co chodzi?-spytałam.
Sanghee od dłuższego czasu była rozkojarzona. Chodzi o Minhyuna, wiem o tym doskonale.
-Minhyun się przytulił do mnie!-piszczała.
-Gratuluję!!!
-Słuchajcie za jakiś miesiąc są walentynki i ja muszę w ten dzień być z nim jasne! Dlatego opracowałam plan.
-Jaki?-spytała Michu.
-Normalny. Będę przysyłać mu liściki od tajemniczej wielbicielki, a on się we mnie zakocha i zaprosi na randkę na walentynki.
-Ale skąd on będzie wiedzieć,że to ty?-spytała Kira.
-Pewnie się skapnie. Jesteśmy stworzeni dla siebie.
-Hmm...czyli,że jak facet ciebie przytuli to oznacza,że on ciebie kocha?-spytałam.
-No tak.
-To się nie trzyma kupy, a jak ktoś się przyjaźni?
-Wiesz czasem tak jest,że jedna osoba chce przyjaźń i nie widzi zalotów drugiej osoby.
-Dasz przykład?-spytałam.
-Tak. Ty i JR.
-Co?!
-No tak on robi do ciebie maślnae oczka, a ty go odpychasz.
-Sanghee przestań. Proszę.
-Ok. To co robimy piżama party?
Wszystkie się zgodziły i już po kilku minutach siedziałyśmy w naszym przedpokoju w piżamach i kocach.
-To co, gadamy o chłopakach?-zasugerowała Sanghee.-Michu zaczynaj.
-Czemu ja?
-Bo tak. Mów.
-No wiecie podoba mi się całe B.A.P ale po ostatniej wpadce z Zelem i Himchanem...coś się zmieniło.
-Po prostu jesteś rozdarta pomiędzy nimi.
-Nieprawda! A może...ale wolę Himchana.
-Serce nie sługa, a ty Asakura? Jesteś cicha i niec nie mówisz.
-Po prostu jestem zamknięta w sobie.
-A kto ci się podoba?
-Nikt...
-To Dongho prawda?-spytałam.-Cały czas się patrzył na ciebie, a ty na niego.
Asakura zarumieniła się lekko.
-A więc podoba ci się pan Dongo?-spytała Sanghee.-Jak słodko. A tobie Kira?
-Mi Temin ale on sądzi,że jesteśmy przyjaciółmi. To trochę boli.
-Spokojnie to się jeszcze wyjaśni. A ty Kora?
-Mi nikt. Na razie nikogo nie mam na oku.
-Dobra to wszyscy już wypowiedzieli swoje zdanie.-skończyła Sanghee.
-Ej a ja to co?-zapytałam.
-A ty nic. Tobie podoba się JR ale ten zboczeniec Kris się przystawia do ciebie więc klapa jest.
-To nieprawda.
-Kris to zboczeniec,a JR to twój ryczerz na białym rumaku.
No ja ją kiedyś trzepne po prostu.
-Kanon chodź. Musisz mi pomóc.
-Na co ci jestem potrzebna?
-Musisz zagadać chłopaków i stać na czatach. Chcę podrzucić liścik Minnniemu.
-No ale.
-Nie ma ale.
Sanghee wstała i ręką mnie zaciągneła do wyjścia.
Poszłyśmy do pokoju Rena i Minhyuna. Na szczęście nikogo nie było.
-Dobra zrób to szybko.-powiedziałam.
-Ok przecież wiem, który to pokój Minhyuna.
-No ja myśle. Idź już.
Park poszła do sypialni chłopaków. Zaraz po tym jak weszła usłyszałam jakieś kroki. O nie! JR i Minhyun idą wraz z Aronem.
-O hej Kanon co tu robisz?-spytał Minhyun.
-Hahaha....szukałam was. Muszę wam coś powiedzieć.
-Ok ale w naszym pokoju.
Zagrodziłam im drogę.
-Lepiej nie.
-A to czemu nie?
-Bo... Chcę z wami tutaj pogadać.
-A więc o co chodzi?-spytał Minhyun.
-No bo....bo..chcę cię zabić za wczoraj.-wypaliłam.
-A za co dokładniej?
-No że powiedziałeś,że według mnie JR i Aron...
-...słodko rapują. No tak.
Aronowi oczy się zaświeciły.
-Naprawdę tak myślisz?-spytał.
-No tak fajnie rapujecie.
-Acha no dobrze to idzemy do Minhyuna do pokoju.
-Nie!!!
-Tak!!!
Aron podniósł mnie z ziemi i odsunął. Wraz z chłopakami wlazł do pokoju.
-Zboczeniec!-wydarłam się.
Matko jak znajdą Sanghee to będzie dupa. Szybko przecisnełam się do pokoju. Nikogo nie było. Nie wiem jak to ona zrobiła ale się jej upiekło.
-O hej Kanon szukałam ciebie.
Odwróciłam się. Za nami satała Sanghee.
-O to ja już idę. Cześć.
Szybko poleciałam jak strzała do przodu.
-Zabiję ciebie!-wydarłam się.
-Spokojnie plan się udał.
-Może dla ciebie. Bałam się, że nakryją ciebie.
-Spokojnie stanełam za drzwiami i potem jak weszliście wyszłam i udawałam,że ciebie szukałam.
-Matko święta.
Stanełam i zagrodziłam jej drogę.
-A teraz pytanko mam do ciebie. Co masz pod bluzką?-spytałam.
-Ej zboczeńcu ja ci nie zaglądam to ty mi też nie.
-Przyznaj się. Zabrałaś coś Minniego.
-No dobra. Wziełam jego bluzkę. Oddam mu ją...później.
-I ja mam ci wtedy pomóc?
-Tak.
-O nie. Ja się wypisuję.
Szybko się odwróciłam i wpadłam na kogoś. Był to Kris, który przez przypadek rozlał cały swój porzeczkowy sok na moją piżamę.
-Ojej przepraszam.-powiedział przerażony.
-Nic się nie stało.
Zaczął niezdarnie ścierać ze mnie sok.
-Nie bo tak będzie gorzej.-powiedziałam.
-Ej zboczeńcu ja to zrobię.-powiedziała Sanghee.
-Ja zboczeniec?!-zdziwi się Kris.
No i wtedy przyszedł JR.
-A co tu się dzieje?-spytał.
Matko co za nietypowa sytuacja. No i wtedy przylazł jeszcze Minhyun. Chyba zobczył,że Sanghee trzyma jego bluzkę.
-Ej co tu robi moja bluzka?-spytał.
-A co Krisa łapy robią na Kanon?!-wydarł się jakże spokojnie ( nie uwierzę w to,że spokojnie) JR.
-Sok mi się rozlał.-powiedziałam.
-A ja tą bluzkę pożyczyłam na chwilkę?-mówiła Sanghee.
-Acha. To lepiej obgadajmy to....
Minhyun wziął Park za rękę, a ta się uśmiechneła. No ale jej zazdroszczę ja trafiłam za to na nich...Nie marudzę ale widać,że JR jest wściekły.
-Wiesz co lepiej zostaw Kanon.-powiedział JR.
-Wiecie co ja już sobie pójdę i się przebiorę. To zaczyna się lepić.
Szlam w stronę pokoju ale coś mnie korciło by popatrzeć co oni wyprawiają. Schowałam się za ścianą i podsłuchiwałam.
-Posłuchaj mnie.-mówił JR.
-Nie to ty mnie posłuchaj. Nie jesteś jej facetem by decydować z kim ma być i z kim rozmawiać.
-Przestań jasne!!! Zostaw ją! Pogarszasz tylko sytuacje! Idź poderwij sobie jakąś Exotic czy coś bo ja nie zamierzam patrzeć jak próbujesz ją wykorzystać!
-Wiesz co tobie chyba się poprzewracało w głowie! Odwal się odemnie i od Kanon! Bo ja też nie ręczę za siebie..
O nie tego było dla mnie za dużo. Musiałam iść do Sanghee i tak zrobiłam. Po kryjomu poszłam do niej i do Minhyuna. No tak oni śmiali się w najlepsze i śpiewali. Po co mam im przeszkodzić? Pewnie niedługo się pocałują,a ja zniszczę całą ich atmosfere.
Zawróciłam się i wpadłam na JR'a
-A ty nie w pokoju?-spytał się.
No tak specjalnie to robi. Zachowuje się tak jakby nic się nie stało.
-Jak mogłeś.-powiedziałam.
-Ale co?
-Jak mogłeś! Myślałam,że wytłumaczyliśmy sobie te wszystkie rzeczy, a ty krzyczysz na Krisa!
-Słyszałaś wszystko.
-Tak! Zachowałeś się okropnie.
-Kanon...
Chciał dotknąć mnie, przytulić ale ja go odepchnełam.
-Przestań już.
Uciekłam od niego. Oczy same cisneły mi się na oczy. A ja go tak lubiłam. Myślałam,że jesteśmy przyjaciółmi.
Na zakręcie wpadłam na kogoś. Kris.
-Kanon czemu płaczesz?-spytał.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam się tylko na niego.
-Już dobrze.-mówił.
Przytulił się do mnie i zaczął gładzić moje włosy.
-Spokojnie co się stało?
-Słyszałam wszystko co mówiliście. Przepraszam cie....
-Nie masz za co..po prostu jest zazdrosny to tyle, a teraz uspokój się.

<naracja JR'a>
-Co się stało?-spytała Sanghee.
-Nic muszę dogonić Kanon.
-Leć.-powiedział Minhyun.
-Lecę i szczęścia w związku.
Pobiegłem szybko. Minhyun nie zdążyl na mnie nawrzeszczeć. Musiałem wszystko wytłumaczyć Kanon. Musiałem po prostu. Było mi strasznie głupio ale to dla jej dobra.
Skręciłem w prawo i zobaczyłem.... Kris i Kanon się obejmowali. Cały czas płakała.
I wtedy mój i Krisa wzrok spotkały się. Ten nic nie zrobił tylko uśmiechnął się chamsko. Mysli,że wygra ze mną. O to niech się już nie martwi bo na pewno przegra.  

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 23




Wyszliśmy z windy. Moim oczom ukazała się drewniana ławka a wszędzie były oświetlenia różnokolorowe.
-Wow.-powiedziałam.
-Fajne co? Znalazłem to miejsce wczoraj i chciałem tobie je pokazać.
-Te światełka są fajne.
JR zaprowadził mnie do tej ławki. Usiedliśmy. Nie znałam dokładnego celu naszej wyprawy, a ponieważ była zima to schowałam ręce do swojej kieszeni w płaszczu. Wtedy natrafiłam na opakowanie żelków. No tak gdy je kupiłam walnełam do kieszeni by mi nikt nie podjadł.
Wyjełam je zatem i otworzyłam. Położyłam opakowanie między mną, a JR'em.
-Żelki?-spytał się.
-Ty tak jak Minhyun. Lubię żelki jasne?
-Nie o to chodzi. Po prostu się zdziwiłem zawartości twojego płaszczu.
-Kurcze, wydała się moja tajemnica. Koteczku ty się tylko nie odzywaj.-mówiłam do płaszcza.
-Hahah-śmiał się JR-Nie wydam twojej tajemnicy.
Wziełam żelka i go zjadłam zachęcając by zrobił to samo JR.
-Bierz.
-Dzięki ale nie lubię robaków.
-Serio? Bo wiesz te to są genetycznie zmutowane.
-Acha chyba,że.
No i tak siedzieliśmy i się śmialiśmy przez pewien czas.

<narracja Sanghee>
Usiadłam powoli na swoim miejscu no ale na miejsce Minniego podsiadł się Aron.
-Aron! Wyłaź!-krzyknełam.
-A dasz mi buzi?
-Nie! Oszalałeś!
-No właśnie.-mówił Sehun.-Ona prędzej by mnie pocałowała.
No myślałam,że wyjdę z siebie. Wszędzie wokół mnie same zboczuchy i weź tutaj żyj i oglądaj.
-Dobra chłopacy ogranijcie się. Ja siedzę obok Sanghee.-mówił Minni.-Chyba,że wolicie towarzystwo JR'a?
-Nie.-powiedział Aron.-Jeszcze mnie skrzywdzi, a moja piękna twarz musi jakoś uwieść tą nadobną niewiastę.
Minhyun zrobił face palm, a gdyby mój wzrok potrafił zabić to Aron byłby już trupem.
-Ok ok poddaję się. Z chęcią bym teraz podenerwował Kanon ale nie wiem gdzie jest.
-A ona i JR przypadkiem gdzieś nie poszli?-mówiła Michu.
Powoli usiadłam na swoje miejsce, a obok mnie mój słodziak. Nareszcie!!!
-Ale jak to Kanon i...JR.-mówiłam.
-Ach miłość rośnie wokół nas...-śpiewał Ren.
-O mam dobry pomysł. Niech Aron zajmnie się Renem.
Maknae spojrzał się na mnie przerażony, a oppa tylko głupio się uśmeichnął.
-Nie! Ja nie chcę spędzać czas z tym zboczeńcem!!!-krzyczał.
-To chodź pobawimy się w coś.-mówił Sehun.
OMG oni pasują do siebie.
-Ok to chodź do mnie do pokoju.-mówił rozradowany maknae.
Oboje zaczeli iść.
-Ale z was piękna para!-krzyknełam.
Ren odwrócił się.
-A ty zakochałaś się w Minhyunie.
-Co ty szczylu!!!
Chciałam do niego wstać ale mój słodziaczek mnie zatrzymał.
-Nie warto.-powiedział.
Posłuchałam się go. No i wtedy stało się coś fantastycznego. Minhyun mnie objął.....chyba padne.
-Ej ale nie mdlej mi tutaj.-powiedział.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
-O zaczyna się.

<powrót do narracji Kanon>
-Wiesz co fajnie się z tobą spędza czas.-mówił JR.
-Dzięki z tobą też jest miło.
-Wiesz powiem ci,że...ładnie śpiewasz.
-Co?
-Usłyszałem twój śpiew jak siedziałaś z....Krisem.-te ostatnie słowo powiedział złowrogo.
-A wtedy. Nie lubię śpiewać. Po prostu nie śpiewam.
-Ale powinnaś. Masz wielki talent. Powinnaś iść na przesłuchanie.
-Dzięki ale nie. To była tylko zwykła kołysanka, takie coś każdy zaśpiewa.
-A jednak dla ciebie nie była taka obojętna.
-Ja nie...nie chcę o tym rozmawiać.
-Ale Krisowi mówiłaś.
-Mówiłm bo moglam mu zaufać.
-A mi nie możesz.
-JR nie utrudniaj sprawy.
-Lubisz go i to bardzo.
-Nie o to chodzi.
-To o co? On się patrzy na ciebie, a ty na niego i się jemu zwierzasz.
Nie wytrzymałam po prostu. JR wspaniały ale teraz przesadził.
-Ja....nie zrozumiesz tego.
Wstałam powoli. Nie mogłam tego wytrzymać. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy.
-Ja już idę.
Szłam w stronę wyjścia gdy JR zagrodził mi drogę.
-Coś jeszcze chcesz powiedzieć?-spytałam.
On tylko patrzył się na mnie.
Ominełam go ale ten złapał mnie za rękę. Obrócił i przytulił mnie.
Co to miało być?
-Przepraszam ciebie za to, poczułem się....trochę...zazdrosny.-mówił mi do ucha.
-Co?-spytałam.
-Wiesz lubie ciebie i jak widzę,że się z nim przyjaźnisz to czuję się odrzucony na drugi plan.
-Ej nawet tak nie mów.
Przytuliłam go bardziej.
-Już lepiej?-spytał JR.
-A tobie?
-Tak.
-To mi też.
Wypuścił mnie z uścisku. Wziął kosmyk moich włosów i zawiesił mi go za ucho. Następnie wytarł moje łzy.
-Nie powinnaś płakać.
-Wybacz...ja po porstu...
-Nic już nie mów. Nie chcę żebyś płakała.
-Dobrze.
-Masz śliczne oczy wiesz o tym prawda.
-Nie.
-Na serio? Bo według mnie one dodają ci uroku.
No i wtedy znowu zaczeła się kolejna powtórka. JR schylił się do mnie by spojrzeć na moje oczy. Nasze usta były tak blisko siebie, a on przysuwał się coraz bliżej. Tym razem nie chciałam odejść byłam gotowa na wszystko.
Już prawie się pocałowaliśmy gdy....usłyszeliśmy jakiś stukot. Spojrzałam się w stronę drzwi. Tam stał Kris.
-Przepraszam nie chciałem wam przeszkadzać.-mówił-Szukałem ciebie Kanon i nie wiedziałem,że jesteście sami.
-Nic się nie stało.-powiedziałam.
-W zasadzie to trochę nam przeszkodziłeś. I coś tobie mówiłem.-mówił JR.
-Tak wiem.
-O co chodzi?-spytałam.
-O nic już. Chodź Kanon na dół.-powiedział JR.
Złapał mnie za rękę ale ja go puściłam.
-Ja muszę iść jeszcze po Kirę więc idźcie sami.
-Idziesz do Shinee?-spytał Kris.-Idę z tobą muszę coś chłopaką dać.
-Ok
Poszliśmy razem, a JR sunął jak cień za nami. To co wydarzyło się kilka sekund temu zmieniło się w milion lat świetlnych.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 22

Najpier ogłoszenie.
1. Zaczełam czytać takiego bardzo śmiesznego bloga o Nu'EST. I chcę wam tutaj dać do niego link. Mówię,że on jest taki śmieszny,że śmiałam sie co chwilę. I tego bloga pisze jedna z moich wiernych czytelniczek :D .
Opowiadanie o zespole Nu'EST
2. Jest akcja żeby na rocznice U-Kiss wbić do piosenki Neverland 10 milionów wyświetleń. Niech nasi chłopacy sie zdziwią. Więc prosze o pomoc żebyście wbijali wyświetlenia i pomogli nam KissMe. Dziękuję bardzo za wysłuchanie.
Dalej życze miłego czytania :P




Siedziałam w pokoju. Musiałam się ogarnąć bo była 19:00. Usiadłam na łóżku z laptopem. Przeglądałam to co nagrałyśmy z dziewczynami. Sporo było tego. Postanowiłam jednak wejść na facebooka. Dużo się działo od kąd wyjechałam tutaj.
-No proszę Wiktor chyba sobie znalazł dziewczynę.
Wolałam się nie zadręczać przeszłością. A właśnie gdzie jest Sanghee?
Wstałam powoli odkładając laptopa. Wyszłam do przedpokoju i sprawdzałam po kolei pokoje dziewczyn. Pustka kurcze. Gdzie je wcieło?
Postanowiłam iść do salonu no i znalazlam je wszystkie.
-Co robicie?-spytałam.
-Czekamy na maraton Harrego Potera!!!-piszczała Sanghee.
-Ok to ja lepiej pójdę gdzieś indziej.
-Nie lubisz tego filmu?-spytała Michu.
-Oglądałam go tyle razy,że już mi się nie chce.
No i wtedy przyszło EXO, Himchan i Zelo.
-Wy też na maraton?-spytał Sehun.
Rzucił się na kanapę prosto obok Sanghee.
-Masz adoratora.-powiedziałam.
Ta zirytowana zrzuciła go prosto na ziemię.
-Bolało!-krzykneła nasza happy tęcza.
Wtedy przyszli chłopacy z Nu'EST. Minhyun ostożnie usiadł obok Sanghee.
-Ale mnie to nie zwalisz?-spytał ostrożnie.
-Oczywiście,że nie.
-Ja idę do pokoju. Później wpadnę.-powiedziałam.

<dwadzieścia minut póżniej>
Przyszłam z laptopem do kuchni i usiadłam przy stole w którym był ogromny łuk gdzie mogłam widzieć telewizje. Wszyscy oglądali Potera. Westchnełam i włączyłam laptopa. I wtedy doznałam szoku. Ktoś mi kurcze grzebał w laptopie!!! Wszędzie był Minhyun i serduszka. Sanghee....
-Widzę,że mnie bardzo lubisz.
Podskoczyłam lekko. Był to Minhyun który usiadł obok mnie.
-A to nie....
-Spokojnie nie musisz się tłumaczyć.
-A ty czemu nie oglądasz filmu zresztą?
-Nie chce mi się....dojdę pod koniec, a ty?
-Też mi się nie chce.
-To jesteśmy razem w tym bagnie.
Uśmiechnął się promiennie. Chyba już wiem co Sanghee w nim widziała.
-Muszę zmienić tapetę.-stwierdziłam.
-A mi się ta podoba. Ten facet jest piękny po prostu...
-Ależ ty skromny.
-No wiem.
Zaśmialiśmy się. Muszę w końcu tapetę zmienić. Patrzyłam się na obrazki po kolei jak lecą. Minhyun. Minhyun. Minhyun.....same Minhyuny.
-Zabije ją.-stwierdziłam.
Ze złości po prostu nie wiedziałam jakie zdjecie wybrałam na tapetę.
-Hej wy też nie oglądacie.-mówił Kris.
Przysunął sobie krzesło i usiadł przy mojej lewej stronie. Patrzyłam się na niego. On paczał na laptopa i się uśmiechnął.
-Dlaczego się.....
...spojrzałam na laptopa. Zabiję ją. Zabiję po prostu. Musiałam głupio wyglądać. Buzia otwarta i ogromne oczy.
-Minhyun czemu nie mówiłeś że to wstawiłam?-spytałam.
-A wiesz....
-Wiedziałeś!
Walnełam go w ramię.
-Spokojnie ja ciebie też lubię......a ty mnie chyba bardzo bo tyle tych serduszek przy moim zdjeciu.-gadał Kris.
-Ale to nie....nie kłócę się z wami.
-Lepiej nie.
Minhyun wstał z krzesła i poszedł zobaczyć lodówkę.
-Wiecie co? Mamy problem.-mówił Minni.
-A to czemu?-spytałam.
-Nie mamy pożywienia!!! Trzeba iść do sklepu a to jedyna rozrywka jaka może się nam przytrafić w najbliższym czasie.
-Idę z tobą.
-Ja też-powiedział Kris pacząć się na mnie.
-To idziemy we trójkę.
Po kilku minutach ogarneliśmy się.
-Idziemy do sklepu.-powiedziałam.-Idzie ktoś z nami?
-Ja idę. Oni są jak zombie.-mówiła Kira-Tylko patrzyć się na Potera.
A zatem cała nasza czwórka poszła do windy. A ponieważ byliśmy na ostatnim piętrze nie licząc dachu to nie było w sumie takiego dużego ruchu.
-Panie przodem-powiedział Minhyun gdy winda się otworzyła.
Weszłam z Kirą posłusznie i zaczełyśmy rozmawiać. Winda zatrzymała się na dwudziestym piętrze , a było ich w sumie trzydzieści. No i wtedy gdy winda się otworzyła to Kira zaczeła cicho piszczeć. Do naszego magicznego transportu wszedł Taemin z Shinee.
-Hej Kira.-powiedział i się uśmiechnął.-O cześć Kris.
-Hej Temin.-mówiła Kim.
-A ty gdzie się wybierasz?-spytał Kris.
-Do sklepu. Chłopacy Potera oglądają, a ja idę po przegryzkę.-mówił maknae.
-My też idziemy. Chcesz iść z nami?
-Pewnie ale wy chyba idziecie na randkę.
No zszokował mnie on tym wyznaniem.
-A więc Kris ty z Kirą razem? A wy to...
-Jestem Kanon.-powiedziałam.
-A ja Minhyun i nie jesteśmy parą nawet gdyby Kanon o tym marzyła.-mówił Minni.
-Co?!
-No wiesz nie jestem gotowy na związek.
-Zaraz padne.
-Ja też.-potwierdziła Kira.-Ja nie jestem na randce z Krisem...za stary jest na mnie.
-No wypraszam sobie to.-powiedział.
-Wiecie co? Kira i Teamin niech razem sobie pochodzą po sklepie.-mówiłam.-A ja zajmę się Krisem i Minhyunem.
Kira spojrzała się na mnie wdzięcznie. Widać,że jej się podoba ten słodziak.
-A ty cwana trójkącik się robi.-gadał Minni.
Pacnełam go łokciem w bok. Już nie mówił dalej. Przymknął się chwała Bogu.
Po kilku minutach doszlismy do sklepu, który jest otwart 24h na dobę.
-To idziemy kupować. Teamin zajmij się Kirą bo wiesz nie chcę by się zgubiła, a muszę kupić coś naprawdę ważnego i ona nie może wiedzieć co to.-kłamałam.
-Ok
Kira i Teamin odeszli, a Minni zaczął się dławić.
-A tobie co?-spytałam.
-Coś co Kira nie może wiedzieć....czy tobie chodzi o preze....
No i znowu go walnełam, a Kris też się dławił ze śmiechu.
-Wiesz ty chyba za bardzo kolegujesz się z Aronem.-stwierdziłam.
-Nie po prostu sprawdzam jaka jesteś. Zdałaś test. Mogę tobie i JR'owi zrobić ślub.
Face palm. Ludzie trzymajcie mnie on i Sanghee to kuźwa dwie krople wody.
-Idę od was.
-A czyli nie zaprzeczasz?
-Zaprzeczam. Fakt że JR i Aron tak słodko rapują....
-Zakochałaś się w Aronie!!! Ja to jemu powiem.
-A ja powiem Sanghee że ją kochasz.
-Nie masz dowodów.
-Mam.
Kris dalej się śmiał. Matko dostał czkawki.
-Dobra idę cos kupić.
I wtedy się rozdzieliliśmy. No z wyjątkiem Krisa, który poszedł za mną. Spojrzałam się na niego.
-No co?-spytał.-Jak napadnie cię ktoś to ciebie obronię, a po głowie chodzi mi głównie Minhyun.
-Hahah. Zawsze jesteś taki zabawny?
-Tak. Co robisz?
-No wiesz biorę produkty spożywcze.
-Żelki?
-Nie moja wina,że je kocham.
-Glizdy żelki?
-Tak włoże ci je w spodnie i ciebie pogryzą.
-Nie tylko nie ona. Wszystko przeżyję nawet koloroy łeb Sehuna ale nie to.
Zaczeliśmy się śmiać. I wtedy to ja dostałam czkawki.
-Zajebioza.
-O czkawki się dostało.
Wtedy ktoś krzyknął za mną ,,Buuuu'''! Ten osobnik rzucił się na mnie, a ja przestraszona i instyktownie wykręciłam jemu nadgarstek.
-No ej ja chciałem tylko pomuc.-mówił Minhyun.
-Oj wybacz.
Puściłam go szybko.
-Ale przynajmniej pomogło.-powiedziałam.
-Ale za to moja ręka ucierpiała.
-Nie pocałuje jej. Wybij to sobie z głowy.
No i poszliśmy dalej.

<narracja Kiry>
Szłam za Taeminem. Matko jak ja go kocham. On jest taki fantastyczny. Nagle się odwrócił.
-Nadążasz?
-Tak jasne.
Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. No walnełam buraka, a ten lekko się uśmiechnął.
-Nie mogę ciebie zgubić. Jesteś zbyt cenna.
-Hahah serio?
-No tak jesteś moją najkochańszą trainee.
-Serrrrrioooo?
-Tak, a gdybym ciebie jeszcze zgubił to bym mial problem z twoja koleżanką.
-Acha.
Doszła do nas nagle reszta.
-To co idziemy?-spytała Kanon.
-Jasne.

<powrót do narracji Kanon>
Była już gdzies tak 23:40. W te trzy godziny zdążyliśmy wszystko kupić, po drodze się powygłupiać i odprowadzić Taemina, który zaprosił Kirę do siebie. Ale to było słodkie. Oni są stworzeni do siebie.
Weszliśmy do naszego ,,apartamentu''. Zauważyłam,że chyba jest przerwa na reklamę. No i wtedy naskoczyła na nas Sanghee.
-A wy gdzie byliście?
-Mówiłam ci...
-Nic nie mówiłaś.
-Byliśmy na randce wiesz Sanghee.-gadał Minhyun, którego chciałam udusić.-Wiesz było fantastycznie.
-CO?!-krzyczała czerwona Sanghee.
Wtedy doszedł do nas JR.
-Co się stało?-spytał.
-Oni...byli...na randce.
-CO?!-wrzeszczał JR.-Niemożliwe.
-Możliwe. Pocałowałem Kanon przy pełni księżyca. Było tak romantycznie.-mówił Minni.
-Ale przecież nie ma dzisiaj pełni.-stwierdził JR.
-A to pewnie były oczy Kanon.
-Dobra nie bawmy się w to.-powiedziałam.
-Czyli żarujecie?-spytała Sanghee.
-Oczywiście,że tak. Przecież Kanon woli słodki rap JR i Arona.
-Przegiełeś.
Zaczełam go gonić po całym salonie aż nie złapał mnie JR.
-Dobra uspokój się. Wiem,że słodko rapuje, a teraz Minhyun robimy wymianę.
Ten przystanął.
-Jaką wymianę?-spytał.
-Ty z Sanghee idź oglądać dalej film, a ja muszę coś pokazać Kanon.
-Ok.
-Co chcesz mi pokazać?-spytałam.
-Zobaczysz.
Wziął mnie za rękę i poleciał do windy. Wcisnął guzik na dach. Zanim wyjechaliśmy zobaczyłam smutny wzrok Krisa.

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 21


Wstałam powoli z łóżka. Matko siedziałyśmy aż do dwunastej w nocy, a na dziesiątą miałyśmy wyjść i pracować. Spojrzałam się na budzik 9:30.
-O w mordę jeża!
Szybko wstałam.
-Co jest?-spytała zaspana Sanghee.
-Za pół godziny musimy być na miejscu.
-O kurde.
Ta szybko wstała z łóżka.
-Wiesz co ja pójdę zrobić śniadanie i przy okazji zbudzę chłopaków, a ty obudź dziewczyny bo ty to doskonale robisz.-powiedziałam.
Sanghee się zgodziła i od razu poleciałam prosto do kuchni. Wszędzie było cicho to oznaczało, że wszyscy śpią. Musialam lecieć do Nu'EST.
Gdy doszłam do ich pokoju zaczełam walić w drzwi. Naprzeciw wyszedł mi Aron. Cały rostrzepany w kujonkach. No tak zapomniałam,że on nosi okulary.
-Co jest?-spytał.
-To samo pytanie mi zadała Sanghee.
Ten uśmiechnął się gdy usłyszał jej imię. Ktoś tu się zakochał.
-A więc o co chodzi?
-O to że zaraz musimy wychodzić.
-Nie no co ty.
Spojrzał się na zegarek i mina mu zrzędła.
-Idę zbudzić chłopaków.
-To leć.
Szybko poleciałam do kuchni i zrobiłam dziewczyną śniadanie. Te były już gotowe. Uczesane, umalowane i ubrane, a ja byłam jeszcze w piżamie.
-Jak myślicie Exo już dawno wstało?-spytałam gryząć kanapkę.
-Wiesz chyba nie ale widzieliśmy że B.A.P wstało więc wiesz.-mowiła Michu.
-Ja może wtedy pójdę sprawdzić do nich czy wstali.
-Idę z tobą.-powiedziała Park.
Razem poszłyśmy przez korytarz, który prowadził do pokoju Exo. Ciekawe czy wszyscy zmieśclili się w tym pokoju. Fakt że w nim były sypialnie ale jak chcieli odetchnąć i usiąść na kanapie to im nie było za ciasno?
-Jesteśmy.-oznajmiła moja BFF.
Zaczełam pukać. Nikt nie otwierał.
-Chyba już pojechali.-stwierdziłam żująć moją kanapkę.
-To idziemy.
Już chciałyśmy iść gdy wyszedł nam na spotkanie Sehun.
-O cześc dziewczyny.
-Hej.-powiedziałam.
Sanghee nic nie mówiła.
-Co porabiacie? Chyba zaspałyście bo wiecie...
-Sehun zamknij się,proszę.
Nagle w drzwiach stanał Kris i Luhan w piżamce.
Wiedziałam,że robię się cała czerwona. No kurcze no. Zauważyłam, że Park śmieje się z tego powodu.
-Hej Kanon! Co tu robicie?-spytał Kris.
-Chciałysmy sprawdzić czy się obudziliście. Wszyscy dzisiaj zaspali oprócz B.A.P.
-Acha....dziękujemy za przyszługę akurat wstaliśmy bo Sehun zaczął śpiewać.
-Mnie obudziłeś ty. Znowu coś tam przez sen mówiłeś.-powiedzial uśmiechnięty Luhan.
-To my już pójdziemy.-oznajmiła Sanghee.
-A ty Kanon czemu w piżamie?-spytał Kris.
Przez to wszystko zapomniałam, że jestem w piżamie w króliczki.
I znowu walnełam rumieńca.
-Zapomniałam o tym. Muszę iść się ubrać.
-My tez pójdziemy....to cześć.
Kris znowu pocałował moja rękę. No ja go zabije po prostu on chyba lubi jak jestem czerwona.
-To hej.

Gdy wszyscy byli gotowi pojechaliśmy do miejsca naszych spotkań. Był to ogromny budynek. Wszędzie były jakież przyrządy do karaoke, duże sale do tańca itp.
-To co dziewczyny spotykamy się na pięć godzin?-spytała się Michu.
No tak zapomniałam, że ona Kora i ta niejaka Kira, która nie wróciła na noc są trainee.
-To do zobaczenia.
Ja, Sanghee i Asakura postanowiłyśmy ,,śledzić'' warsztaty Chang'a Woo. Pierwszy zespół z jakim ćwiczył to byli...U-Kiss.
Zauważyłam,ze Asakura cały czas cyka focie wszystkim,a najbardziej to Dongho'wi. Chyba się jej podoba.

<kilka godzin później>
-Dobra zbierajmy się.-stwierdziła Asakura.
-Ok.
-Wiecie co? Podobno w weekendy jest wolne a dzisiaj piątek więc....mamy wolne...to co? Idziemy o Nu'EST?-gawędziła Sanghee.
-Wy idźcie. Zaraz do was dojdę.
Dziewczyny poszły szukać chłopaków. Tymczasem ja musiałam zobaczyć co robi Chang Woo. Ogromna gwiazda K-popu jest przedemną i stoi zamyślony przed oknem.
-Interesuje cię?
Szybko się odwróciłam. Był to Kevin z U-Kiss.
-Nie ja po prostu....tak chciałam....
-Wiem.-zaśmiał się ukazując swoje perfekcyjne zęby- Jestem Kevin.
-A ja Kanon i wiem kim jesteś.
-Serio? Jestem sławny? Nie wiedziałem.
Zaśmialiśmy się.
-Wiesz chyba ciebie gdzieś widziałem.-powiedział.
-Nagrywałam to co robicie. Pracuję w prasie więc będziemy wpadać na siebie.
-A no tak. Chcesz zrobić wywiad z Changiem?
-Póki co to chyba nie. Wydaje się być zimny.
-Bo taki niestety jest od siedemnastu lat.
-Skąd wiesz?
-To brat mojej mamy.
-To oznacza,że to....
-Tak to mój wujek.
-Mogłabym zrobić wywiad z wami? Z U-Kiss?
-Jasne, a kiedy?
-Za tydzień w weekend?
-Ok. Dobrze lece papa.
I tak zostałam sama. Postanowiłam, że pójdę do dziewczyn gdy usłyszałam jak ktoś tańczy. Poszłam za głosem muzyki i weszłam do ogromnej sali tanecznej. Była tam tylko jedna osoba. Kris.
Już chciałam zawrócić ale złapał mnie za rękę. Spojrzał się mi w oczy i się uśmiechnął.
-Co tu robisz?-spytał.
-Usłyszałam muzykę więc....fajnie tańczyłeś.
-Dzięki.
Powoli puścił mnie.
-A ty?
-Co ja?-spytałam tępo.
-Tańczysz? Pokaż?
-Nie. Ja nie tańczę.
-A śpiewasz?
-Też nie.
-A potrafisz grać na jakimś instrumencie?
-Nie....a właściwe tak.
-A na jakim?
-Fortepianie, wiolonczeli i skrzypcach.
Kris uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Zaciągnął mnie do sali muzycznej.
-Może zagraj najpierw na fortepianie?
-Nie ja już nie gram.
-Prosze ciebie z pewnością pięknie grasz.
Usiadłam niechętnie przy fortepianie, a obok mnie Kris. Nie wiedziałam co mam zagrać. Miałam pustkę w głowie.
-Ja nie wiem....
-Znasz taką kołysankę jak ona się nazywała....,,W krainie marzeń''?
-Tak znam.
-To zagraj i zaśpiewaj.
Zaczełam powoli sunąć po klawiszach. Lekko się stresowałam ale postanowiłam wyluzować. Zaczełam śpiewać:
-Hej podróżniku zamknij oczy swe
Bo gdy nadejdzie noc zaśniesz soooobiee.
Zamknij oczka i leć chen.
Prost do gwiazd
Prost do......
Nie mogłam dalej śpiewać. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy. Kris zauważył to wszystko i przysunął mnie do siebie.
-Ej nie płacz.-mówił.
Zaczął wycierać moje łzy.
-Czemu płaczesz?-spytał.
-Ta piosenka kojarzy mi się z mamą.
-Tęsknisz za nią?
-I to bardzo. Nawet nie wiem jaka była.
-Nie żyje?
-Tak umarła przy moich narodzinach.
-Tak mi przykro.
Powoli przytulił mnie. Chyba potrzebowałam tego. Bliskości drugiego człowieka, który mnie wysłucha i zrozumie.
-Wyżal się mi.-stwierdził po chwili.
Już nie tulił mnie tylko patrzył się w moje oczy.
-Mój dziadek puszczał mi kiedyś jak nie mogłam spać tą kołysankę. To był głos mojej mamy. Zawsze gdy się bałam słuchalam tego dlatego tak mnie ranią wspomnienia.
-Ktoś cię zranił?
-Wszyscy, a właściwe dlaczego ci to mówię?
Wstawałam powoli gdy Kris złapał mnie za rękę.
-Mówisz mi to ponieważ możesz mi zaufać, a ja bardzo ciebie lubię i chcę ci pomóc.
Usiadłam powoli. On miał rację. Musiałam z kimś o tym porozmawiać. Z kimś kto mnie wysłucha i zrozumie.
-Dziękuję tobie. Tego było mi trzeba.-powiedziałam.
Już nie płakałam. Wiedziałam,że przy mnie jest przyjaciel.
Kris powoli schylił się do mnie i pocałował mnie w policzek.
Znowu strzeliłam buraka ale ten tylko wyszczerzył się.
-Lubię jak się rumienisz. Pewnie urodę masz po mamie.
-Nie....wiem że oczy mam po ojcu.
-Twoj ojciec musiał mieć naprawdę śliczne oczy.
Usmiechnełam się.
-Chyba znowu się rumienisz.
-Kanon tutaj jesteś, szukałem ciebie.-był to JR.-Dziewczyny chcą wiedzieć gdzie jesteś.
-Już idę.-powiedziałam.-Cześć Kris.
Pocałowałam go w policzek.
Ten stał skamieniały. Chyba się tego niespodziewał.
-Idziemy?-spytałam JR'a.
-Dojdę do ciebie muszę tylko coś poszukać.
-Jak chcesz.

<narracja Krisa>
Patrzyłem skamieniały jak Kanon odchodziła. Chyba też bardzo mnie lubi tak jak ja ją. Nic mi nie zepsuje tego dnia.
Zaczełem iść do wyjścia gdy JR pchnął mnie.
-Czego ty nie zrozumiałeś po wczorajszej rozmowie?-spytał.
-Nie mogę się z nią przyjaźnić? A nawet gdyby do czegoś doszło to nic ci do tego.
-Słuchaj lepiej żebym nie spotkał ciebie z nią. Ostatni raz zeby mi to było,że zbliżyłeś się do niej.
-Nie spinaj się tak.
-Nie zamierzam. To moje kolejne ostrzeżenie.
Po tych słowach JR poszedł sobie.
-Naiwny jest. Myśli, że go posłucham.

<powrót do narracji Kanon>
-Hej dziewczyny jestem już.-powiedziałam.
Wszystkie dziewczyny już stały przy samochodzie.
-Kanon poznaj Kim Kirę.-powiedziała Sanghee.
Naprzeciw mnie wyszła ta Kira. Miała ona piękne rudo złote włosy rozpuszczone, które dosięgały jej do pasa. Ubrana była w zieloną kurtkę.
-Miło mi jestem Kanon.-powiedziałam.
-Widze,że zaprzyjaźnimy się.-powiedziała Kira.
-A wiecie,że dzisiaj maraton Harrego Potera leci?-spytała Sanghee.-Będziemy oglądać.
-Nie zaśniemy przez całą noc!-krzyczała Michu.
Patrzyłam się na nie i się uśmiechałam. Moje przyjaciółki. Nagle do nas doszedł JR.
-Hej gdzie byłeś?-spytałam.
-Musiałem się czymś zająć.
-A czym?
-A niczym ważnym. Sprawdzałem czy nic nie zostawiłem.
-Acha. Dobrze to jedziemy?