<narracja Kiry>
-Kira chcesz
kurczaka?-spytał Onew.
-Nie dzięki. Zaraz pewnie
muszę iść.
-No weź przestań.-mówił
Taemin.-Zostań jeszcze. Dopiero co jest pierwsza w nocy. Zostały
jeszcze cztery części Potera.
-No ok.
Nagle ktoś zapukał.
-Ej niech ktoś otworzy
drzwi.-mówił maknae.
-No idź ty.-powiedział.
Onew.
-Ja już pójdę.-zniechęcią
wstał Key.
Poszedł do drzwi. Można
było potem tylko usłyszeć jakieś śmiechy.
-Patrzcie kogo wam
przyniosłem.
Był to Kris i Kanon.
-A mówiłem,że jesteście
parą.-przypomniał maknae.
-Kanon co tu
robisz?-spytałam.
-Przyszłam po ciebie.
Chodźmy lepiej do naszych pokoi.
-Wiesz wolałabym zostać
ale chodźmy już lepiej.
-No Kira zostań!-krzyczał
Onew.
Rzucił się na mnie i
zaczął mnie przytulać.
-Dusisz mnie.
-Przepraszam.
Wypuścił mnie ze swoich
objęć.
-A musimy już
iść?-spytałam.
-Jak chcesz możesz zostać
ale wolę ciebie mieć przy sobie. Mam nadzieje,że chłopacy
odprowadzą ciebie i nie będą dusić.
-Hmmm...no wiesz...
-Musze tobie coś powiedzieć
w tajemnicy i po smsie Sanghee to jest zebranie dziewczyn. Chodzi o
sprawy...
Kanon nie musiała mi dwa
razy tłumaczyć. Chyba nasza Sanghee się zakochała.
-Dobra idziemy.
No i poszliśmy do naszych
pokoi.
<powrót do narracji
Kanon>
<dziesięć minut potem>
-No a więc o co
chodzi?-spytałam.
Sanghee od dłuższego czasu
była rozkojarzona. Chodzi o Minhyuna, wiem o tym doskonale.
-Minhyun się przytulił do
mnie!-piszczała.
-Gratuluję!!!
-Słuchajcie za jakiś
miesiąc są walentynki i ja muszę w ten dzień być z nim jasne!
Dlatego opracowałam plan.
-Jaki?-spytała Michu.
-Normalny. Będę przysyłać
mu liściki od tajemniczej wielbicielki, a on się we mnie zakocha i
zaprosi na randkę na walentynki.
-Ale skąd on będzie
wiedzieć,że to ty?-spytała Kira.
-Pewnie się skapnie.
Jesteśmy stworzeni dla siebie.
-Hmm...czyli,że jak facet
ciebie przytuli to oznacza,że on ciebie kocha?-spytałam.
-No tak.
-To się nie trzyma kupy, a
jak ktoś się przyjaźni?
-Wiesz czasem tak jest,że
jedna osoba chce przyjaźń i nie widzi zalotów drugiej osoby.
-Dasz przykład?-spytałam.
-Tak. Ty i JR.
-Co?!
-No tak on robi do ciebie
maślnae oczka, a ty go odpychasz.
-Sanghee przestań. Proszę.
-Ok. To co robimy piżama
party?
Wszystkie się zgodziły i
już po kilku minutach siedziałyśmy w naszym przedpokoju w piżamach
i kocach.
-To co, gadamy o
chłopakach?-zasugerowała Sanghee.-Michu zaczynaj.
-Czemu ja?
-Bo tak. Mów.
-No wiecie podoba mi się
całe B.A.P ale po ostatniej wpadce z Zelem i Himchanem...coś się
zmieniło.
-Po prostu jesteś rozdarta
pomiędzy nimi.
-Nieprawda! A może...ale
wolę Himchana.
-Serce nie sługa, a ty
Asakura? Jesteś cicha i niec nie mówisz.
-Po prostu jestem zamknięta
w sobie.
-A kto ci się podoba?
-Nikt...
-To Dongho
prawda?-spytałam.-Cały czas się patrzył na ciebie, a ty na niego.
Asakura zarumieniła się
lekko.
-A więc podoba ci się pan
Dongo?-spytała Sanghee.-Jak słodko. A tobie Kira?
-Mi Temin ale on sądzi,że
jesteśmy przyjaciółmi. To trochę boli.
-Spokojnie to się jeszcze
wyjaśni. A ty Kora?
-Mi nikt. Na razie nikogo
nie mam na oku.
-Dobra to wszyscy już
wypowiedzieli swoje zdanie.-skończyła Sanghee.
-Ej a ja to co?-zapytałam.
-A ty nic. Tobie podoba się
JR ale ten zboczeniec Kris się przystawia do ciebie więc klapa
jest.
-To nieprawda.
-Kris to zboczeniec,a JR to
twój ryczerz na białym rumaku.
No ja ją kiedyś trzepne po
prostu.
-Kanon chodź. Musisz mi
pomóc.
-Na co ci jestem potrzebna?
-Musisz zagadać chłopaków
i stać na czatach. Chcę podrzucić liścik Minnniemu.
-No ale.
-Nie ma ale.
Sanghee wstała i ręką
mnie zaciągneła do wyjścia.
Poszłyśmy do pokoju Rena i
Minhyuna. Na szczęście nikogo nie było.
-Dobra zrób to
szybko.-powiedziałam.
-Ok przecież wiem, który
to pokój Minhyuna.
-No ja myśle. Idź już.
Park poszła do sypialni
chłopaków. Zaraz po tym jak weszła usłyszałam jakieś kroki. O
nie! JR i Minhyun idą wraz z Aronem.
-O hej Kanon co tu
robisz?-spytał Minhyun.
-Hahaha....szukałam was.
Muszę wam coś powiedzieć.
-Ok ale w naszym pokoju.
Zagrodziłam im drogę.
-Lepiej nie.
-A to czemu nie?
-Bo... Chcę z wami tutaj
pogadać.
-A więc o co chodzi?-spytał
Minhyun.
-No bo....bo..chcę cię
zabić za wczoraj.-wypaliłam.
-A za co dokładniej?
-No że powiedziałeś,że
według mnie JR i Aron...
-...słodko rapują. No tak.
Aronowi oczy się
zaświeciły.
-Naprawdę tak
myślisz?-spytał.
-No tak fajnie rapujecie.
-Acha no dobrze to idzemy do
Minhyuna do pokoju.
-Nie!!!
-Tak!!!
Aron podniósł mnie z ziemi
i odsunął. Wraz z chłopakami wlazł do pokoju.
-Zboczeniec!-wydarłam się.
Matko jak znajdą Sanghee to
będzie dupa. Szybko przecisnełam się do pokoju. Nikogo nie było.
Nie wiem jak to ona zrobiła ale się jej upiekło.
-O hej Kanon szukałam
ciebie.
Odwróciłam się. Za nami
satała Sanghee.
-O to ja już idę. Cześć.
Szybko poleciałam jak
strzała do przodu.
-Zabiję ciebie!-wydarłam
się.
-Spokojnie plan się udał.
-Może dla ciebie. Bałam
się, że nakryją ciebie.
-Spokojnie stanełam za
drzwiami i potem jak weszliście wyszłam i udawałam,że ciebie
szukałam.
-Matko święta.
Stanełam i zagrodziłam jej
drogę.
-A teraz pytanko mam do
ciebie. Co masz pod bluzką?-spytałam.
-Ej zboczeńcu ja ci nie
zaglądam to ty mi też nie.
-Przyznaj się. Zabrałaś
coś Minniego.
-No dobra. Wziełam jego
bluzkę. Oddam mu ją...później.
-I ja mam ci wtedy pomóc?
-Tak.
-O nie. Ja się wypisuję.
Szybko się odwróciłam i
wpadłam na kogoś. Był to Kris, który przez przypadek rozlał cały
swój porzeczkowy sok na moją piżamę.
-Ojej
przepraszam.-powiedział przerażony.
-Nic się nie stało.
Zaczął niezdarnie ścierać
ze mnie sok.
-Nie bo tak będzie
gorzej.-powiedziałam.
-Ej zboczeńcu ja to
zrobię.-powiedziała Sanghee.
-Ja zboczeniec?!-zdziwi się
Kris.
No i wtedy przyszedł JR.
-A co tu się
dzieje?-spytał.
Matko co za nietypowa
sytuacja. No i wtedy przylazł jeszcze Minhyun. Chyba zobczył,że
Sanghee trzyma jego bluzkę.
-Ej co tu robi moja
bluzka?-spytał.
-A co Krisa łapy robią na
Kanon?!-wydarł się jakże spokojnie ( nie uwierzę w to,że
spokojnie) JR.
-Sok mi się
rozlał.-powiedziałam.
-A ja tą bluzkę pożyczyłam
na chwilkę?-mówiła Sanghee.
-Acha. To lepiej obgadajmy
to....
Minhyun wziął Park za
rękę, a ta się uśmiechneła. No ale jej zazdroszczę ja trafiłam
za to na nich...Nie marudzę ale widać,że JR jest wściekły.
-Wiesz co lepiej zostaw
Kanon.-powiedział JR.
-Wiecie co ja już sobie
pójdę i się przebiorę. To zaczyna się lepić.
Szlam w stronę pokoju ale
coś mnie korciło by popatrzeć co oni wyprawiają. Schowałam się
za ścianą i podsłuchiwałam.
-Posłuchaj mnie.-mówił
JR.
-Nie to ty mnie posłuchaj.
Nie jesteś jej facetem by decydować z kim ma być i z kim
rozmawiać.
-Przestań jasne!!! Zostaw
ją! Pogarszasz tylko sytuacje! Idź poderwij sobie jakąś Exotic
czy coś bo ja nie zamierzam patrzeć jak próbujesz ją wykorzystać!
-Wiesz co tobie chyba się
poprzewracało w głowie! Odwal się odemnie i od Kanon! Bo ja też
nie ręczę za siebie..
O nie tego było dla mnie za
dużo. Musiałam iść do Sanghee i tak zrobiłam. Po kryjomu poszłam
do niej i do Minhyuna. No tak oni śmiali się w najlepsze i
śpiewali. Po co mam im przeszkodzić? Pewnie niedługo się
pocałują,a ja zniszczę całą ich atmosfere.
Zawróciłam się i wpadłam
na JR'a
-A ty nie w pokoju?-spytał
się.
No tak specjalnie to robi.
Zachowuje się tak jakby nic się nie stało.
-Jak mogłeś.-powiedziałam.
-Ale co?
-Jak mogłeś! Myślałam,że
wytłumaczyliśmy sobie te wszystkie rzeczy, a ty krzyczysz na Krisa!
-Słyszałaś wszystko.
-Tak! Zachowałeś się
okropnie.
-Kanon...
Chciał dotknąć mnie,
przytulić ale ja go odepchnełam.
-Przestań już.
Uciekłam od niego. Oczy
same cisneły mi się na oczy. A ja go tak lubiłam. Myślałam,że
jesteśmy przyjaciółmi.
Na zakręcie wpadłam na
kogoś. Kris.
-Kanon czemu
płaczesz?-spytał.
Nie wiedziałam co
powiedzieć. Patrzyłam się tylko na niego.
-Już dobrze.-mówił.
Przytulił się do mnie i
zaczął gładzić moje włosy.
-Spokojnie co się stało?
-Słyszałam wszystko co
mówiliście. Przepraszam cie....
-Nie masz za co..po prostu
jest zazdrosny to tyle, a teraz uspokój się.
<naracja JR'a>
-Co się stało?-spytała
Sanghee.
-Nic muszę dogonić Kanon.
-Leć.-powiedział Minhyun.
-Lecę i szczęścia w
związku.
Pobiegłem szybko. Minhyun
nie zdążyl na mnie nawrzeszczeć. Musiałem wszystko wytłumaczyć
Kanon. Musiałem po prostu. Było mi strasznie głupio ale to dla jej
dobra.
Skręciłem w prawo i
zobaczyłem.... Kris i Kanon się obejmowali. Cały czas płakała.
I wtedy mój i Krisa wzrok
spotkały się. Ten nic nie zrobił tylko uśmiechnął się chamsko.
Mysli,że wygra ze mną. O to niech się już nie martwi bo na pewno
przegra.
Z jednej strony chciałam cię zamordować za ten plan... ale z drugiej KOCHAM CIĘ! XD Czekam na następne :*
OdpowiedzUsuńHahah to ja ciebie zabije bo Aron mnie dotykał...wiesz co to za koszmar kurcze!
UsuńDawaj JR dawaj
OdpowiedzUsuń;wymachuję pomponami ;
Ten no mam cos z głową xdd
http://chore-psychicznie-dziecko.blogspot.com/
zapraszam ; *
Dzięki z chęcią zobaczę :D
Usuń