<narracja Kanon>
Siedziałam u siebie w pokoju. Patrzyłam w okno. W głowie to się nie mieści bym była z Sehunem. Co ja powiem JR'owi?
Spojrzałam się na dużą reklamę za oknem. Poczułam jak płaczę, wtuliłam się w poduszkę.
-Kanon?
Odwróciłam się. Kiseop.
-Hej.-powiedziałam szybko wycierając łzy.
-Czemu siedzisz tu sama?-spytał się podchodząc do mnie.
-A wiesz...no bo tak lubię sobie czasem posiedzieć i popatrzeć w okno.
-I popłakać?
-Co? Ale skąd...?
-Widzę, że jesteś smutna. Powiedz co się stało.
Wskazałam na reklamę za oknem. Ukazywała mnie i Sehuna. Obok naszych postaci było napisane ,, Czyż to nowa para?''.
-To tylko ploty, nie martw się.
-Tylko ploty?-zaśmiałam się.-Szef SM każe nam ze sobą chodzić. Mam zerwać z JR'em...dla Sehuna. Dla jakiejś tępej reklamy!
-Ale...nie możesz. To jest okropne.
-Nie wiem co robić.
Kiseop przytulił się do mnie.
-Pogadaj z szefem.
-To nic nie da Kiseop-spojrzałam się w jego oczy- Nic z tego. Facet nie chce ze mną gadać o tym.
-To pogadaj z JR'em.
-Masz rację.
Pocałowałam go w policzek.
-To ja lecę do JR'a. Jest w swojej wytwórni.
Poszłam po kurtkę do szafy. Mimo, że był marzec to i tak było jeszcze chłodno.
-Może pójdę z tobą?-zaoferował Lee.
-Nie. JR jest uczulony jak ktoś się obok mnie kręci.
-No nie dziwię się. Jesteś kochana i weź ciebie samą puść.
-Dam radę. Nie martw się.
Po chwili ubrana w czapeczkę i kurtkę poszłam do wytwórni.
<narracja Sanghee>
Byłam taka rozradowana. Po prostu musiałam zadzwonić do Kanon bo bym nie wytrzymała.
-Ej, ej co tak zacieszasz?-spytał mnie JR.
-Bo będę...czekaj dzwonie do Kanon.
-O weź ją pozdrów ode mnie. Proszę.
-Jasne.
Wyszłam z sali tanecznej i poszłam prosto do hallu. Szłam długim dość korytarzem. Wszędzie były plakaty zespołów z Pledis. Zaśmiałam się pod nosem. Gdzie nie spojrzeć same dziewczyny tylko NU'EST to wyjątek. Biedni chłopacy pewnie źle się czują, że są sami w firmie albo zacieszają bo mają dziewczyny na wyciagnięcie ręki? Kto wie.
Stanęłam przed windą. Gdy sie otworzyła ujrzałam Kanon.
-Kanon co ty tu robisz?!-wrzasnęłam.
-Też cieszę się, że cię widzę.-uśmiechnęła się.
-Akurat chciałam do ciebie zadzwonić.
-O co chodzi?
Dziewczyna wyszła z windy i podążałyśmy do sali tanecznej.
-Mam dla ciebie nowinę.-wypaliłam.
-Jaką?
-Będę śpiewać w duecie z Minhyunem. No przyznaj czy to nie jest urocze!
-Tak jest.-powiedziała zamyślona Kanon.
-Ej co się dzieje.
Zatrzymałam się. Moja przyjaciółka była jakby nieobecna.
-Muszę porozmawiać z JR'em to bardzo pilne.
-Nie możesz tam iść.-odparłam.- Mają próbę przed comebackiem. Nikogo nie wpuszczają z zewnątrz.
-Czyli mnie nie wpuszczą?-spytała smutnie.
-Nie. Ale jak chcesz mogę jemu przekazać co chciałaś mu powiedzieć.
-Eh, po prostu powiedz mu, że jak wróci musimy porozmawiać na temat naszego związku.
-No, dobrze przekażę.
Kanon pożegnała się ze mną i wyszła. Ciekawe o co z tym wszystkim chodziło? Nie była zbytnio zadowolona. Może chce zerwać z JR'em?! Nie, ona nie jest taka głupia by z nim zrywać, a mniejsza o to jak wrócę to pogadam z nią o tym.
<narracja Kanon>
Wyszłam z firmy. Będę musiała poczekać aż powiem mojemu chłopakowi o tym wszystkim. Nie chcę by dowiedział się przez media, to byłoby zbyt okrutne.
Byłam naprzeciwko biura gdy nagle zaatakowały mnie jakieś fanki.
-Kanon! Kanon!-krzyczały.
I wtedy oślepiły mnie paparazzi. Matko co chwilę robili zdjęcia.
-Jak to jest być z Sehunem?!
-Od kiedy jesteście parą?!
Przekrzykiwali się. I co teraz co mam powiedzieć?!
-Przepraszam! Dajcie przejść!
Ktoś szedł w moja stronę. Miałam nadzieję, że mnie wybawi ale...to był Sehun. Objął mnie ramieniem i uśmiechnął się do kamer i zdjęć.
-Po kolei proszę-odparł chłopak.
-Jak długo jesteście parą?-spytała jakaś młoda kobieta.
-Otóż parą staliśmy się przed debiutem Kanon. Chcieliśmy by miała jeszcze trochę prywatności i by nikt jej nie hejcił. Rozumiecie chyba to.
Spojrzałam się na niego wściekle i wtedy nie wiem co mi kazało odwróciłam wzrok w stronę Pledis. W oknie ujrzałam JR'a. Serce mnie zabolało. Nie może tego widzieć, nie! To zbyt okrutne!
-Idę stąd.-powiedział z łzami w oczach.
Wyrwałam się Sehunowi i poleciałam prosto do naszego dormu.
<narracja Rena>
Patrzyłem się na to na Arona to na JR'a. Chyba nasz lider posmutniał.
-Coś się stało?-spytałem cicho.
-Jestem.-odparła Sanghee przychodząc do nas.
-Gdzie byłaś?-spytał Minhyun.
Szkoda, że mnie tak Aron nie kocha i nie patrzy na mnie. Właściwie to kocha mnie w inny sposób...
-JR.-zaczeła Sanghee- Kanon powiedziała, że jak wrócisz masz z nią pogadać o waszym związku.
-Uuuuu-powiedział złośliwie Aron.-Jak tak laska mówi to oznacza, ze chce z tobą zerwać.
JR spojrzał sie wściekły na Arona.
-Zamknij sie hyung.
I tak sobie polazł do łazienki. Podpełzłem do okna i zobaczyłem dramat. Kanon ściskała Sehuna o nie nasz lider ma złamane serduszko.
czwartek, 12 grudnia 2013
piątek, 6 grudnia 2013
Wasz Mikołaj
WITOJCIE JAK TO MAWIA OLAF (JAK JA GO KC ♥ W RAZIE CO JEST Z FILMU ,,KRAINA LODU'')
ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH MIKOŁAJEK MOJE WY MISIE KOCHANE. CHCIAŁAM DODAĆ POSTA, ALE NIE CHCĘ WAS WKURZAĆ BO TERAZ BĘDĄ DOŚĆ DRASTYCZNE...MOMENTY.
DOZOBACZONKA MISIAKI
TRZYMAJTA SIĘ *
*TAK TO TEŻ TEKST OLAFA ♥
ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH MIKOŁAJEK MOJE WY MISIE KOCHANE. CHCIAŁAM DODAĆ POSTA, ALE NIE CHCĘ WAS WKURZAĆ BO TERAZ BĘDĄ DOŚĆ DRASTYCZNE...MOMENTY.
DOZOBACZONKA MISIAKI
TRZYMAJTA SIĘ *
*TAK TO TEŻ TEKST OLAFA ♥
wtorek, 3 grudnia 2013
Rozdział 52
Przepraszam, że nie dodawałam postów...ale miałam urwanie głowy...codziennie jakaś kartkówka itp....I teraz znowu jestem chora...postaram się dodawać troszkę częściej te posty....skoro teraz będzie tyle wolnego...Miłego czytania misie :*
<narracja Kanon>
Wstałam cała zaspana i lekko skacowana. Moja głowa....kręci mi się w niej. Lekko się zachwiałam.
-Oj masz kaca?-spytał roześmiany JR.
Wziął od razu mnie w swoje objęcia...był taki rozczochrany.
-A ty co mops?-zapytałam śmiejąc się.
-Ależ oczywiście, a ty jesteś moją księżniczka mopsów.
Delikatnie mnie pocałował w usta.
-Idę do kuchni.-odparłam.-Chcesz coś?
-Nie...ja jeszcze sobie poleżę i się zdrzemnę.
-Jak chcesz.
Założyłam zatem kapcie i szlafroczek i powolnymi krokami poszłam do kuchni. Wszędzie były porozrzucane jakieś papierki. Myślałam, że wszyscy spali ale jednak nie. W salonie siedział Sehun i Kris i patrzyli coś w telewizji. Chyba jakieś wiadomości.
Poszłam zatem do kuchni i wyjełam z lodówki jakiś soczek. Musiałam się czegoś napić...wtedy usłyszałam w telewizji, że mówią o koncercie i dyskotece. Podeszłam do blatu i wsłuchiwałam sie w to. Wziełam wtedy porządny łyk soczku i wtedy stało się coś strasznego:
-Nowa gwiazda zasłyneła na koreańskiej scenie.-mówiła reporterka- Jak widzicie zajęła pierwsze miejsce wraz z Sehunem z EXO. Chłopak od razu skradł jej buziaka gdy okazało się, że wygrali, ale co dalej? To tylko przyjaźń? Nie wydaje mi się...O to filmik na którym widać, że ta dwójka ma się ku sobie.
I wtedy pokazali filmik...to było wtedy przed klubem...jak mnie pocałował!
Wyplułam cały sok na podłogę.
-ŻE CO DO CHOLERY!?-wydarłam się.
Sehun i Kris spojrzeli się na mnie...upss nie mieli wiedzieć, ze tu jestem...ale mam to w nosie.
Podleciałam do nich.
-TO TY!-krzyknełam.-JAK MOGŁEŚ TY PADALCU!
-Co się dzieje?-podleciał do nas Kiseop....skąd on tu? No tak..był na imprezie tutaj.
-Ty szczylu! Specjalnie to zrobiłeś!-darłam się jak jakaś chora psychicznie.
Sehun wstał i podszedł do mnie.
-Nie wiem o co ci chodzi.-zrobił minę niewiniątka.
-Nie udawaj bo mnie jasny szlak trafi.
Pchnęłam go lekko, a ten złapał mnie za rękę.
-Nie wolno tak rzucać się do starszych.
Wtedy to się wkurzyłam jak nigdy. Walnęłam go z liścia drugą ręką. Chłopak pod wpływem uderzenia poleciał do tyłu, a na jego policzku było czerwone znamię. Dobrze mu tak.
-Kanon co on ci zrobił?-spytał zatroskany Kiseop.
-Widziałeś wiadomości?! Nie? To sobie zobacz! Ludzie gadają że jestem z nim w związku!
Seoopie przytulił mnie do siebie.
-Policzę się z nim.-szeptnął mi do ucha.
Podszedł do Sehuna i złapał go za koszulkę.
-Nie wiesz, że tak nie ładnie! Przeproś ją!
-Za co niby?! Jesteś jakiś nienormalny!
Kris wtedy cały....tak cały zachlany wstał i walnął Kiseopa w brzuch. Tamten się lekko skulił.
-Kiseop!-wrzasnełam.
Podleciałam do niego.
-Niech sie nauczy nie zadzierać z nami jasne?!-odparł pijolec.
-Jesteś hamem!
-Tak, tak miło mi.
-Ej, ej....co się dzieje?-spytał zaspany JR.
Spojrzałam się na niego smętnie. Chyba odczytał co się stało.
-Zostawcie ją.
-Ojej przyszedł rycerz w srebrnej zbroi.-przedrzeźniał go Kris.
-Zachowuj się jak dorosły.
-Zachowuj się jak dorosły.-zaśmiał się.
JR wziął mnie za rękę, a ja złapałam Kiseopa.
-O co już idziesz? A tak fajnie się bawiliśmy.
Mój chłopak nie wytrzymał. Obrócił sie z stronę EXOla i przywalił mu z pięści prosto w twarz.
-JR!-krzyknełam.
Cudem było to, że nikt jeszcze nie przyszedł.
-Ty sukinkocie!
Kris rzucił się na lidera i zaczeli sie bić. Co robić?!
Wtedy ktoś przyszedł do pokoju....fack...szef SM i Chang. Piosenkarz od razu podleciał do chłopaków i ich rozdzielił.
-Co to ma być?!-wrzasnął.
Wszyscy przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
-Dobra! JR idź do siebie...Kiseop ty też...szef SM musi sie tutaj rozmówić z EXO...i Kanon.
<kilka minut później>
Rozglądałam się po pokoju. Wszyscy byliśmy w gabinecie Chang'a. Ciekawe o co chodzi z tym wszystkim? Coś zrobiliśmy nie tak?
-Zebraliśmy się tu by omówić ważną sprawę.-mówił szef.
-Ja lepiej pójdę, mam jeszcze kilka warsztatów.-powiedział Woo.
Tamten skinął na niego i nasz nauczyciel sobie poszedł.
-Kontynując. Wczorajszy koncert zrobił wielką furorę na ludziach. Popularność EXO wzrosła...w tym Tao i Sehun gdyż śpiewali z cudowną Kanon. Zatem....postanowiliśmy zrobić coś by popularnośc Kanon wzrosła.
-Co takiego?-spytałam tępo.
Czułam, że coś złego się święci.
-Masz wielki potencjał moja droga, oglądałaś dzisiejsze wiadomości?
Skinęłam głową. Niestety je widziałam.
-A więc będzie tak: Kanon zacznie chodzić z Sehunem by wzrosła jej i całemu zespołowi popularność.
-Że co?!-wydarłam się.
Wszyscy się patrzyli tępo na mnie.
-Nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł-powiedział Kris.
-Przestań jesteś po prostu zazdrosny.-oznajmił maknae.
-Nieprawda...dla mnie to jest tępe.
-Ale...proszę pana-zaczełam mówić-ja mam chłopaka już.
-No cóż-Odparł szef- Skoro jest w tym problem....
-..wiedziałam, że pan zrozumie.
-Musisz zatem zerwać z twoim chłopakiem by chodzić z Sehunem. Koniec tematu...możecie sie rozejść.
<narracja Kanon>
Wstałam cała zaspana i lekko skacowana. Moja głowa....kręci mi się w niej. Lekko się zachwiałam.
-Oj masz kaca?-spytał roześmiany JR.
Wziął od razu mnie w swoje objęcia...był taki rozczochrany.
-A ty co mops?-zapytałam śmiejąc się.
-Ależ oczywiście, a ty jesteś moją księżniczka mopsów.
Delikatnie mnie pocałował w usta.
-Idę do kuchni.-odparłam.-Chcesz coś?
-Nie...ja jeszcze sobie poleżę i się zdrzemnę.
-Jak chcesz.
Założyłam zatem kapcie i szlafroczek i powolnymi krokami poszłam do kuchni. Wszędzie były porozrzucane jakieś papierki. Myślałam, że wszyscy spali ale jednak nie. W salonie siedział Sehun i Kris i patrzyli coś w telewizji. Chyba jakieś wiadomości.
Poszłam zatem do kuchni i wyjełam z lodówki jakiś soczek. Musiałam się czegoś napić...wtedy usłyszałam w telewizji, że mówią o koncercie i dyskotece. Podeszłam do blatu i wsłuchiwałam sie w to. Wziełam wtedy porządny łyk soczku i wtedy stało się coś strasznego:
-Nowa gwiazda zasłyneła na koreańskiej scenie.-mówiła reporterka- Jak widzicie zajęła pierwsze miejsce wraz z Sehunem z EXO. Chłopak od razu skradł jej buziaka gdy okazało się, że wygrali, ale co dalej? To tylko przyjaźń? Nie wydaje mi się...O to filmik na którym widać, że ta dwójka ma się ku sobie.
I wtedy pokazali filmik...to było wtedy przed klubem...jak mnie pocałował!
Wyplułam cały sok na podłogę.
-ŻE CO DO CHOLERY!?-wydarłam się.
Sehun i Kris spojrzeli się na mnie...upss nie mieli wiedzieć, ze tu jestem...ale mam to w nosie.
Podleciałam do nich.
-TO TY!-krzyknełam.-JAK MOGŁEŚ TY PADALCU!
-Co się dzieje?-podleciał do nas Kiseop....skąd on tu? No tak..był na imprezie tutaj.
-Ty szczylu! Specjalnie to zrobiłeś!-darłam się jak jakaś chora psychicznie.
Sehun wstał i podszedł do mnie.
-Nie wiem o co ci chodzi.-zrobił minę niewiniątka.
-Nie udawaj bo mnie jasny szlak trafi.
Pchnęłam go lekko, a ten złapał mnie za rękę.
-Nie wolno tak rzucać się do starszych.
Wtedy to się wkurzyłam jak nigdy. Walnęłam go z liścia drugą ręką. Chłopak pod wpływem uderzenia poleciał do tyłu, a na jego policzku było czerwone znamię. Dobrze mu tak.
-Kanon co on ci zrobił?-spytał zatroskany Kiseop.
-Widziałeś wiadomości?! Nie? To sobie zobacz! Ludzie gadają że jestem z nim w związku!
Seoopie przytulił mnie do siebie.
-Policzę się z nim.-szeptnął mi do ucha.
Podszedł do Sehuna i złapał go za koszulkę.
-Nie wiesz, że tak nie ładnie! Przeproś ją!
-Za co niby?! Jesteś jakiś nienormalny!
Kris wtedy cały....tak cały zachlany wstał i walnął Kiseopa w brzuch. Tamten się lekko skulił.
-Kiseop!-wrzasnełam.
Podleciałam do niego.
-Niech sie nauczy nie zadzierać z nami jasne?!-odparł pijolec.
-Jesteś hamem!
-Tak, tak miło mi.
-Ej, ej....co się dzieje?-spytał zaspany JR.
Spojrzałam się na niego smętnie. Chyba odczytał co się stało.
-Zostawcie ją.
-Ojej przyszedł rycerz w srebrnej zbroi.-przedrzeźniał go Kris.
-Zachowuj się jak dorosły.
-Zachowuj się jak dorosły.-zaśmiał się.
JR wziął mnie za rękę, a ja złapałam Kiseopa.
-O co już idziesz? A tak fajnie się bawiliśmy.
Mój chłopak nie wytrzymał. Obrócił sie z stronę EXOla i przywalił mu z pięści prosto w twarz.
-JR!-krzyknełam.
Cudem było to, że nikt jeszcze nie przyszedł.
-Ty sukinkocie!
Kris rzucił się na lidera i zaczeli sie bić. Co robić?!
Wtedy ktoś przyszedł do pokoju....fack...szef SM i Chang. Piosenkarz od razu podleciał do chłopaków i ich rozdzielił.
-Co to ma być?!-wrzasnął.
Wszyscy przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
-Dobra! JR idź do siebie...Kiseop ty też...szef SM musi sie tutaj rozmówić z EXO...i Kanon.
<kilka minut później>
Rozglądałam się po pokoju. Wszyscy byliśmy w gabinecie Chang'a. Ciekawe o co chodzi z tym wszystkim? Coś zrobiliśmy nie tak?
-Zebraliśmy się tu by omówić ważną sprawę.-mówił szef.
-Ja lepiej pójdę, mam jeszcze kilka warsztatów.-powiedział Woo.
Tamten skinął na niego i nasz nauczyciel sobie poszedł.
-Kontynując. Wczorajszy koncert zrobił wielką furorę na ludziach. Popularność EXO wzrosła...w tym Tao i Sehun gdyż śpiewali z cudowną Kanon. Zatem....postanowiliśmy zrobić coś by popularnośc Kanon wzrosła.
-Co takiego?-spytałam tępo.
Czułam, że coś złego się święci.
-Masz wielki potencjał moja droga, oglądałaś dzisiejsze wiadomości?
Skinęłam głową. Niestety je widziałam.
-A więc będzie tak: Kanon zacznie chodzić z Sehunem by wzrosła jej i całemu zespołowi popularność.
-Że co?!-wydarłam się.
Wszyscy się patrzyli tępo na mnie.
-Nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł-powiedział Kris.
-Przestań jesteś po prostu zazdrosny.-oznajmił maknae.
-Nieprawda...dla mnie to jest tępe.
-Ale...proszę pana-zaczełam mówić-ja mam chłopaka już.
-No cóż-Odparł szef- Skoro jest w tym problem....
-..wiedziałam, że pan zrozumie.
-Musisz zatem zerwać z twoim chłopakiem by chodzić z Sehunem. Koniec tematu...możecie sie rozejść.
piątek, 8 listopada 2013
Rozdział 51
Weszliśmy
do zatłoczonego klubu. Było tam tyle osób,że maskara. Wszyscy
byli upici i tańczyli.
-Matko
święta.-powiedziałam.
-Wiem,
to jest...-mówił Minhyun.
-Zarąbiste!!!-krzyknął
Aron-Idę tańczyć....nie wiem jak wy ale ja z chęcią się
odprężę.
Chłopak
poszedł gdzieś w tłum. Spojrzałam się na Rena nagle jakby
posmutniał. Biedny maknae...chyba był przyzwyczajony do tego
zboczeńca.
-Młody
idziesz ze mną?-spytał Baekho.-Pójdziemy potańczyć.
-Jasne!-krzyczał
happy Renio.
Natomiast
ja z Minhyunem...no cóż poszliśmy do baru. Nigdzie nie widzieliśmy
znajomych twarzy. Wszyscy byli obcy.
-Co
chcesz się napić?-spytał mnie mój chłopak.
-E..wiesz...daj
mi piwo.
-Napewno?
-Tak
jasne. To impreza trzeba wiesz...trochę zaszaleć.
-Mhm.
<narracja
Kanon>
Tańczyłam
z Sehunem ale się zmęczyłam...za dużo wrażeń jak na jeden
dzień. Poszłam sobie usiąść gdzieś na kanapę.
-Kanon
znalazłem cię.
-JR.-powiedziałam.
Przytuliłam
się do niego.
-Wiesz...naszukałem
się ciebie. Byłaś wszędzie.-mówił.
-Sehun
mnie wziął na parkiet....zdyszałam się lekko.
-Tańczy
lepiej odemnie?-spytał zdziwiony i ciekawy zarazem.
-Nie.-uśmiechnełam
się.-On ci nie doruwnuje.
-Czyli
mogę z tobą podęsić?
-Haha
oczywiście.
JR
wziął mnie na parkiet i tak przetańczyliśmy sporo piosenek.
-Wiesz...jakies
dziewczyny się na ciebie patrzą.-szeptnął mi do ucha.
-Gdzie?-spytałam.
Pokazał
mi jakieś dwie dziewczyny koło baru. Na początku nie wiedziałam
kto to...ale po chwili zakumałam.
-Znam
je.-odparłam.
-Serio?
-Tak...
-Pójdziemy
się przywitać?
-Jasne!
Podeszliśmy
do dziewczyn.
-Eve...Aga?-spytałam.
-Kanon!-krzykneła
Aga rzucając się mi na szyję.- O matko co ty tu robisz!
-Też
się cieszę,że was widzę.
-Kanon
jak tam?-spytała Eve tuląc się do mnie.
-Co
wy tu robicie?
-No
bo widzisz..-mówiła Aga.-...przyjechałyśmy tak sobie.
Dowiedziałysmy się, że jest totalnie fajny koncert więc jesteśmy.
-Nie
widziałyśmy się od czterech lat.-gadała Eve.-Tęskniłam za tobą.
-Ja
za wami też.-mówiłam.-Tyle lat mineło od naszych kolonii.
-A
kto to jest?
-Dziewczyny
poznajcie mojego chłopaka. Eve, Aga to jest JR.
Chłopak
uśmiechnąl się do nich i ucałował rąsie. Wtedy podleciał do
nas Aronek. Gdy ujrzał Evelyn uśmiechnąl się zalotnie.
-Witam.-odparł.-Jestem
Aron, a ty ślicznotko?
-Evelyn...miło
mi poznać.
Chyba
ktos tu się zabujał...ale zaraz..przecież on chodzi z Renem! Może
nie są już parą?
-Idziemy
dalej tańczyć?-spytał mnie mój chłopak.
-Jasne.
<narracja
Sanghee>
Kanon
zapoznała mnie ze swoimi przyjaciółkami. Fajne były nawet. Jak
się dowiedziały, że to ich Kanon wygrała w tym koncercie tak
skakały ze szczęścia, że szok.
Ja
w tym czasie wyszłam z łazienki i się z kimś zderzyłam. Kris.
Jak ja go nienawidzę. Niech się wypcha odemnie.
-Zostaw
mnie!-krzyknełam.
-Ej
mała nie bądź dla mnie taka niemiła.
-Że
co proszę?!
Chciałam
szybko iść ale ten śmieć klepnął mnie w dupę. Odwróciłam się
i walnełam go w twarz zamaszyście.
-Wypierdzielaj
odemnie zboczeńcu!
Uciekłam
szybko zostawiając zszkowanego Krisa.
<narracja
Kanon>
Było
mi okropnie gorąco. Dużo tańczyłam więc musiałam iść na
świeże powietrze. Gdy wyszłam czułam się lepiej. Odech powoli
się regulował i nie było mi aż tak gorąco.
-O
Kanon co tu robisz?-spytał Sehun.
Wydawał
się milszy niż wtedy gdy chciał zniszczyc związek Minhyuna i
Sanghee. Może się zmienił?
-Przyszłam
się wywietrzyć.-odparłam.-Gorąco jest tam w środku.
-Zauważyłem.
Podszedł
powoli i dotknął mojego policzka. Uśmiechnąl się uwodzicielsko.
-Jesteś
naprawdę napalona.-mówił.
-Co
ale jak?
-Normalnie.
Wziełam
krok do tyłu.
-Sehuna...ja
lepiej pójdę.
-Czekaj!
Nie chiałem ciebie przestraszyć.
-Aha...to
dobrze.
-Chcę
tylko ci powiedzieć...
-...tak?
I
wtedy zbliżył się do mnie i pocałował. Pocałunek był niezwykle
gwałtowny i agresywny. Chciał wbić się w moje usta.
Odepchnełam
go. Nic nie mogłam z siebie wydusić. Sehun tylko uśmiechał się
do mnie głupio, a to świnia! A ja wierzyła, że się zmienił! Ja
naiwna.
Szybko
pobiegłam do klubu by wrócić do domu.
<narracja
Michu>
Siedziałam
sama z Himchanem w salonie. Cały koncert widzieliśmy z telewizji.
Ach te ,,magiczne pudełko''. Żal mi było tylko tego że Himchan
przeze mnie nie mógł iść na koncert.
-Co
taka ponura jesteś?-spytał mnie.
-Bo
przemnie nie jesteś na imprezie.
-Co
ty gadasz? Bez ciebie bym się źle bawił.
Przykryłam
się bardziej kocem, a Himchan sobie gdzieś poszedł. Po chwili
wrócił i mnie pocałował w policzek.
-Bardzo
chcesz iść na tą imprezkę?-spytał.
-Tak
troszkę.
Wtedy
z hallu przysżły rozchichotane dziewczyny z chłopakami i rzucali
serpentyną.
-Skoro
ty nie możesz iść na imprezę-mówił Himmi.-Impreza przyszła do
ciebie.
poniedziałek, 4 listopada 2013
Rozdział 50
-Dziekuje
ci Kiseop.-powiedziałam.
-Przyjaciół
się wspiera.
-Nawet
jak są w takich strasznych strojach?
-Tak.
Dokładnie.-powiedział uśmiechając się do mnie- Z tego co wiem to
masz dwa wsytępy.
-Trzy.
-Jak
to?
-Z
Changiem mam śpiewać na zakończenie koncertu.
-O,
tego chyba nikt nie wiedział.
-Nie...prawie,że
nikt.
Uśmiechnełam
się do niego lekko.
Wtedy
przyszedł Tao.
-Hej
Kanon gotowa?-spytał.
-Tak.
Spojrzałam
się na niego. On miał tylko garnitur. No dobra....taki
czerwony....z jakimiś pajęczynami.
-Proszę.-powiedział
dając mi jakiś kapelusz.
Kapelusz
po prostu był czerwony i ogromny jak u czarodzieja z woalką.
-Ej
Tao to jaki my mamy mieć image?-spytałam.
-Wiesz....chcą
żebysmy byli wampirami.
-Że
co?!
-No
tak...ej to firma wymyśla...nie ja.
-Ale
nie musimy nosić zębów?
-Nie.
By nam utrudniały śpiewanie więc...nie mamy ich nosić...
-Oh
Kanon będziesz wampirzycą.-powiedział Kiseop tuląc się do mnie.
Tao
spojrzał się na nas dziwnie i powiedział:
-Czy
mogę ja porwać na występ?
-Tak
jasne.-odparł Kiseop.
Tao
wziął mnie za rękę i poszliśmy na scenę.
Dziwnie
to wyglądało...Przed nami była kurtyna, a całe wnętrze wyglądało
jak z cmentarza. Wszędzie małe nagrobki, a tancerze byli ubrani jak
zombie.
-Ćwiczyliśmy
wszystko więc na początku masz być w tle...żeby zaskoczyć innych
jak zaczniesz śpiewać.-mówił do mnie mój partner.
-Tak
wiem...
Stanełam
na swoim miejscu. Gdzieś z boku....(nie takim zboku Sanghee) . Tao
stanął na samym środku i szybko założył podobny kapelusz do
mojego.
Kurtyna
poszła w górę. Gdy zobaczyłam wszystkich ludzi...było ich
masakrycznie dużo. Wpadłam w lekką panikę. Chciałam uciec z
tąd....ale wiedziałam,że nie mogę zawieść nikogo.
Zaczeła
grać muzyka...lekko się rozluźniłam.
Tao
śpiewał były to ciche nuty jak na początek.
Tancerzy
i ja zaczelismy tańczyć swój układ....
Dochodziło
do mojej kwestii...spanikowałam...nie dam rady.
Spojrzałam
się katem oka na moich przyjaciół. Wszyscy się uśmiechali, a JR
najbardziej i pokazywał,że dam radę, a Kiseop patrzył się na
mnie tylko i po chwili pokazał serduszko z rąk i napis: Dasz radę.
Poczułam
ciepło w sercu. Wszyscy mnie wspierali.
W
lekkich podskokach podeszłam do Tao i zaczełam śpiewać.
-Sarangheo
monster!!!
Tao
obkręcił mnie. Zaczełam cieszyć się tym.
Gdy
skończyliśmy śpiewać wszyscy zaczeli klaskać. Oklaski były
głośniejsze niż przypuszczałam.
<godzinę
później>
Zeszłam
ze sceny wraz z Sehunem. Nasza klasyczna piosenka połączona z rapem
też dawała niezłą furorę.
-Byłaś
nieziemska!-jarał się chłopak.
-Ty
też!
-Kanon
byłaś wspaniała!-krzyknął JR biorąc mnie na ręcę.-Słodko
wyglądasz wiesz?
-Wiem.
Podczas
wsytępu z Sehunem zmieniłam strój i makijaż na bardziej taki
różowy i słodszy.
-Dobra....zaraz
będą wyniki.-powiedziała Sanghee.-Stresujesz się?
-Troszkę.
-Spokojnie,
wymiatałaś!-mówił Ren.
-Byłaś
taka śliczna, a jak śpiewałąś z tao byłaś taka gorąca i
sexowna.-gadał Aron.
JR
trzepnął zboczeńca w głowę.
-To
moja dziewczyna.
-Popatrzeć
zawsze można.-powiedział Aron.
Podszedł
do nasz szybko Tao i Sehun.
-Gotowa?-spytał
maknae.
-Tak.
Chłopacy
złapali mnie za ręce i poszliśmy na scenę.
Zaraz
mieli ogłosić kto ma jakie miejsce.
Wszyscy
stali parami,a my no cóż trójką.
Chang
podszedł do jurry którzy pilnowali głosów publiczności i wziął
jakąś kopertę.
-A
zatem powiem wam kto wygrał.-mówił.
Otworzył
powoli kopertę.
-Trzecie
miejsce zajmuje....Tao i Kanon!!!
Gdy
usłyszałam swoje imię serce mi staneło. Myślałam,że zemdleje.
-Kanon
mamy trzecie miejsce!!!-krzyczał Tao.
-Tak
widze!
Podeszlismy
do Changa, który wręczył nam puchar za trzecie miejsce.
Przynajmniej byliśmy na podium.
-Drugie
miejsce zajmuje Kris i Luhan!
Wszystko
działo się podobnie. Kris patrzył się na mnie...powinnam mu
wybaczyć ale nawet mnie nie przeprosił więc to bez sensu
podchodzić do niego.
-Pierwsze
miejsce zajeli....
Wszyscy
byli totalnie zestresowani. Pierwsze miejsce...pierwsza nagroda...kto
wygra.
Nagle
Sehun mnie przytulił i pocałował w policzek. Nie wiedziałam co
się stało.
-Kanon
wygraliśmy!!!-krzyczał.
-Że
co?!
-Jesteśmy
najlepsi!!!
-Tak
widzę!
I
wtedy cmoknął mnie w usta. Byłam lekko speszona bo co to miało
być.
-Przepraszam.-powiedział
zawtydzony.-To z emocji...chodź osbierzmy nagrodę.
Wszyscy
krzyczeli i byli rozradowani tym ale ja nic nie słyszałam byłam
zbyt zdziwiona.
Wszystko
trwało tak szybko nawet się nie ogarnełam gdy Chang powiedział,że
ma niespodzianke. Był to nasz występ.
<narracja
Sanghee>
Wracałam
z Minhyunem do domu ale jak się okazało była jeszcze impreza z
okazji pierwszego miejsca Kanon i Sehuna. JR był mega super chiper
wkurzony gdy zobaczył jak Sehun pocałował Kanon. No nie dziwię
się. Gdyby jakaś laska pocałował by mi Minniego to bym od razu
zabiła jak psa. Ale JR taki miły był,że nie zrobił wstydu swojej
przyajciółce. No i chyba dobrze.
-Nad
czym się tak zastanawiasz?-spytał mnie Minni.
-Nad
tym co zrobił Sehun.
-Wiem
to świnia z niego. Ale nie mówmy o nim...Dobrze się bawmy.
piątek, 1 listopada 2013
Rozdział 49
-JR co ty tu....?-spytałam się jak głupia.
Luhan powoli wstał z ławki i złapał za rękę.
-Ja tylko uratowałem twoja dziewczynę. Nie powiem dlaczego i przed kim. Niech ci powie.-powiedział.
Spojrzał sie na mnie błagalnie. Nie chciał bym powiedziała o Krisie. Rozumiałam go.
-To nic takiego JR.-odparłam.
Podeszłam do niego i się wtuliłam w niego.
-To co się stało?-spytał patrząc się mi w oczy.
-No bo widzisz....ja...eee...źle sie poczułam. Zaczeło kręcić sie mi w głowie jak byłam w hallu i wtedy Luhan wziął mnie tutaj bym się lepiej poczuła.
-To prawda?-spytał Luhana.
-Tak. Przecież bym jej nie zostawił.-odparł.
-Dziekuję.-powiedział JR.-Chodźmy już. Musisz sie wyspać.
-Masz racje.
<narracja Kiry>
Obudziłam się. Był już ranek.
-Hej kochanie.-powiedział do mnie Taemin lekko całując mnie w czoło.
No tak wtedy mi sie wszystko przypomniało. Wczorajsza no.
Przytuliłam sie bardziej do gołej klaty Temisia.
-Jak tam sie spało?-spytał zatroskany.
-Dobrze. Bo spałam z tobą.
-Jesteś wspaniała. Wiesz...trzeba chyba coś zjeść.
Zaburczało mi w brzuchu. Jak on to robił?
-Chłopaków nie ma.-powiedział.-Śmiało możemy iść do kuchni.
-Ale musimy sie ubrać.
-Jasne. Przyniosłem twoje ciuchy na dzisiaj. Mimo,że nie występujesz musisz pięknie wyglądać chociaż ty i tak jesteś piękna.
Lekko sie zarumieniłam.
-Dziękuję.
-Dobra chodźmy.
<narracja Sanghee>
Biegałam jak nie wiem co. Dzisiaj jest ten koncert,a ja musze się oporządzić. Minhyun cały czas specjalnie mi przeszkadzał. Policze sie z nim kiedy indziej.
No to cóż. Szybko zrobiłam sobie włosy......przeczesałam je i ślicznie związałam w koczek. Następnie piękny makijaż i śliczna zielonka sukienka do kolan oraz słodka biżuteria.
Byłam gotowa by wyjść. Zatem poszłam do salonu gdzie czekali na mnie wszyscy chłopacy z NU'EST oprócz. JR'a.
-A gdzie JR?-spytałam Minhyuna.
-Też pięknie wyglądasz.-powiedział z uśmiechem-JR zawiózł Kanon na próbę. Podobno stresowała się jak nie wiem co. Wiesz...on jest jej takim odstreszaczem.
Lekko się zaśmiałam.
-Śmieszne wiesz...-dałam mu kuksańca w bok.
-Idziemy zatem?-spytał.
-Oczywiście.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy..na koncert....
<narracja Kanon>
Byłam cała zestresowana. Jakieś kobiety zrobiły mi makijaż i wzieły wałki na głowę. Matko święta help.
-Uspokój się.
JR przytulił sie do moich pleców.
-Spokojnie dasz rade jesteś piękna, utalentowana i wszyscy sie w tobie zakochają...ale niech wiedzą ze masz faceta.-powiedział śmiejac sie.
-Poprawiłes mi humor.
Pocałowałam go w policzek i wtedy przyszły jakieś kobiety i kazały mi iść się ubrać.
<pógodzinki póżniej>
Byłam ubrana jakoś tak upiornie. Czerwona sukienka z jakimiś woalkami i gorsetem....odsłaniała jedna noge , a ta sukienka była do kolan a dalej to takie duże czarne glany. Wyglądałam jak upiór!!! Masakra.
Patrzyłam sie tępo w lustro.
-Wyglądam jak upiór!!
-E tam i tak jesteś piękna.
Szybko się obróciłam. Przedmna stał Kiseop z różami.
-Masz na szczęście.
Dał mi je i lekko pocałował w policzek. Nie czułam sie juz zestresowana. Byłam szczęśliwa.
Luhan powoli wstał z ławki i złapał za rękę.
-Ja tylko uratowałem twoja dziewczynę. Nie powiem dlaczego i przed kim. Niech ci powie.-powiedział.
Spojrzał sie na mnie błagalnie. Nie chciał bym powiedziała o Krisie. Rozumiałam go.
-To nic takiego JR.-odparłam.
Podeszłam do niego i się wtuliłam w niego.
-To co się stało?-spytał patrząc się mi w oczy.
-No bo widzisz....ja...eee...źle sie poczułam. Zaczeło kręcić sie mi w głowie jak byłam w hallu i wtedy Luhan wziął mnie tutaj bym się lepiej poczuła.
-To prawda?-spytał Luhana.
-Tak. Przecież bym jej nie zostawił.-odparł.
-Dziekuję.-powiedział JR.-Chodźmy już. Musisz sie wyspać.
-Masz racje.
<narracja Kiry>
Obudziłam się. Był już ranek.
-Hej kochanie.-powiedział do mnie Taemin lekko całując mnie w czoło.
No tak wtedy mi sie wszystko przypomniało. Wczorajsza no.
Przytuliłam sie bardziej do gołej klaty Temisia.
-Jak tam sie spało?-spytał zatroskany.
-Dobrze. Bo spałam z tobą.
-Jesteś wspaniała. Wiesz...trzeba chyba coś zjeść.
Zaburczało mi w brzuchu. Jak on to robił?
-Chłopaków nie ma.-powiedział.-Śmiało możemy iść do kuchni.
-Ale musimy sie ubrać.
-Jasne. Przyniosłem twoje ciuchy na dzisiaj. Mimo,że nie występujesz musisz pięknie wyglądać chociaż ty i tak jesteś piękna.
Lekko sie zarumieniłam.
-Dziękuję.
-Dobra chodźmy.
<narracja Sanghee>
Biegałam jak nie wiem co. Dzisiaj jest ten koncert,a ja musze się oporządzić. Minhyun cały czas specjalnie mi przeszkadzał. Policze sie z nim kiedy indziej.
No to cóż. Szybko zrobiłam sobie włosy......przeczesałam je i ślicznie związałam w koczek. Następnie piękny makijaż i śliczna zielonka sukienka do kolan oraz słodka biżuteria.
Byłam gotowa by wyjść. Zatem poszłam do salonu gdzie czekali na mnie wszyscy chłopacy z NU'EST oprócz. JR'a.
-A gdzie JR?-spytałam Minhyuna.
-Też pięknie wyglądasz.-powiedział z uśmiechem-JR zawiózł Kanon na próbę. Podobno stresowała się jak nie wiem co. Wiesz...on jest jej takim odstreszaczem.
Lekko się zaśmiałam.
-Śmieszne wiesz...-dałam mu kuksańca w bok.
-Idziemy zatem?-spytał.
-Oczywiście.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy..na koncert....
<narracja Kanon>
Byłam cała zestresowana. Jakieś kobiety zrobiły mi makijaż i wzieły wałki na głowę. Matko święta help.
-Uspokój się.
JR przytulił sie do moich pleców.
-Spokojnie dasz rade jesteś piękna, utalentowana i wszyscy sie w tobie zakochają...ale niech wiedzą ze masz faceta.-powiedział śmiejac sie.
-Poprawiłes mi humor.
Pocałowałam go w policzek i wtedy przyszły jakieś kobiety i kazały mi iść się ubrać.
<pógodzinki póżniej>
Byłam ubrana jakoś tak upiornie. Czerwona sukienka z jakimiś woalkami i gorsetem....odsłaniała jedna noge , a ta sukienka była do kolan a dalej to takie duże czarne glany. Wyglądałam jak upiór!!! Masakra.
Patrzyłam sie tępo w lustro.
-Wyglądam jak upiór!!
-E tam i tak jesteś piękna.
Szybko się obróciłam. Przedmna stał Kiseop z różami.
-Masz na szczęście.
Dał mi je i lekko pocałował w policzek. Nie czułam sie juz zestresowana. Byłam szczęśliwa.
środa, 30 października 2013
Blogi:
Siemka ludzkowie!!! A więc tak:
1.Mój brat ma z kolegą bloga no i chcę ich tutaj wypromować....wiecie jestem miła,a tamten kolega (Bzyku) jest taki zajebisty, że masakra. Proszę link do ich bloga: LINK
2. Stworzyłam także nowego bloga ale to bardziej taki drastyczny. Mniej więcej wziełam osoby z fejków.....i powiem tyle,że w tym opowiadaniu są prostytutki, striptizerki, dilerzy i mafia. tak wiem jestem zryta ale co poradzę? Macie link streszczający lekko fabułkę:Krwawa Ambrozja , a tutaj link do postaci : Postacie
Życzę miłej zrytej psychiki...właśnie....kto czuje,że nie powinienen to neich nie czyta mojego bloga........tam są prostytutki i to będzie z lekką nutą yaoi więc wiecie...
1.Mój brat ma z kolegą bloga no i chcę ich tutaj wypromować....wiecie jestem miła,a tamten kolega (Bzyku) jest taki zajebisty, że masakra. Proszę link do ich bloga: LINK
2. Stworzyłam także nowego bloga ale to bardziej taki drastyczny. Mniej więcej wziełam osoby z fejków.....i powiem tyle,że w tym opowiadaniu są prostytutki, striptizerki, dilerzy i mafia. tak wiem jestem zryta ale co poradzę? Macie link streszczający lekko fabułkę:Krwawa Ambrozja , a tutaj link do postaci : Postacie
Życzę miłej zrytej psychiki...właśnie....kto czuje,że nie powinienen to neich nie czyta mojego bloga........tam są prostytutki i to będzie z lekką nutą yaoi więc wiecie...
niedziela, 27 października 2013
Rozdział 48
<narracja Kiry>
Wracałam z Taeminem z zajęć. Kanon musiała podobno zostać ale ciekawe czemu? W ogóle Chang był dla niej bardzo miły, a dla nas niezwykle surowy.
-Kira pójdziesz do mnie?-spytał Taemiś.
-Jasne..., a co z chłopakami?
-Idą na koktajl, a potem gdzieś chcą zachaczyć więc mamy wolne mieszkanko-uśmiechnął się prowokacyjnie do mnie.
-No dobrze...
Szliśmy objęci do siebie. Jak to słodko zapewne wyglądało. Nie moge się już doczekać wakacji. Kiedy będzie ciepło i można ubierać krótkie ciuchy bez żadnych kozaków i kurtek.
-Nad czym tak rozmyślasz?-spytał mój chłopak.
-Nad wakacjami.
-Ja zamierzam ciebie wziąść nad morze...wiesz do jakiegoś domku i zostać z tobą w nim na zawsze.(jak on słodko mówi ♥).
-Naprawdę?
-Tak bo kocham ciebie.
Pocałował moją rękę, a ja strzeliłam buraka. Nadal reaguję tak na jego gesty.
Wreszcie doszliśmy (Sanghee bez skojarzeń zboku) do naszego mieszkania. Taemin otworzył drzwi i od razu poszliśmy do kuchni zrobić sobie coś do picia.
<narracja Kanon>
Wracałam sama z ćwiczeń od Chang'a. Ten musiał zostać by coż jeszcze zrobić. Stwierdził, że nasze głosy fantastycznie sie razem ze sobą zgrały.
Wróciłam do mieszkania no i od razu na ,,przywitanie'' wyszedł ponury Kris. Był tak wkurzony,że mnie chyba nie zauważył...
-Co ty robisz?-spytał tępo.
-Nic...-odparłam.
-Przestań jasne.....
Złapał mnie za nadgarstek.
-Kris puść mnie.-powiedziałam spokojnie.
-Nie.
Złapał mnie tak mocno,że aż rękaw mojego sweterka pękł.
-Ej co ty robisz!?-krzyknełam przerażona.
Kris wyglądał jak jakiś nie wiem...chory na umyśle.
-Przestań sie opierać..wiem, że tego chcesz......tylko udajesz niedostępną.
-Kris!!! Co tobie jest...
-Cii...Nikt ciebie nie usłyszy. Chłopacy słuchają muzyki więc twoje krzyki będa daremne.
-Ale to jest gwałt!
-Jaki gwałt? Przecież pragniesz tego.
Zaczął zciagać ze mnie sweter i dobierał sie do zamka mojej sukienki. Próbowałam mu sie wyrwać.
-Przestań!-krzyknął cicho.
Przyszpilił mnie do ściany i wbił swoje usta w moje. Wierciłam sie ale nadaremnie. Ten chyba juz zakumał jak trzeba obsługiwać się z zamkiem od moje sukienki. O nie tego było za wiele! Pacnełam go torebką.
-Ej nie tak ostro-odparł
Zaczął dotykać moje pośladki i nogi. Ten jego dotyk, przyprawiał mnie o dreszcze.
Wtedy miałam wolną chwile i go spoliczkowałam. Ten był lekko oszołomiony więc szybko uciekłam i wpadłam wprost w ramiona Luhana.
-Cii uspokój sie.-mówił mi.
Przytulił mnie i zaczął głaskać moją głowę. Byłam totalnie przestraszona więc musiałam sie za kimś schować.
-Kris co ty robiłeś?!-krzyknął wkurzony Luhan.
-Zostaw ją!-wydzierał sie na niego.-Kanon jest moja masz Sanghee.
-Idź lepiej stąd.
Ten zboczeniec rzucił sie na Luhana, a tamten mu jebnął w twarz pięścią.
-Dobranoc-odparł.-Chodź Kanon lepiej ze mną.
Chłopak prowadził mnie do windy. Byłam zbyt oszłomiona żeby wiedzieć co się dzieje.
<narracja Kiry>
Siedziałam z Taeminem na sofie oglądając telewizje i pijąc herbatkę.
-Kira, kochasz mnie?-spytał nagle Taeś.
Spojrzałam sie na niego jak na kogoś szalonego.
-Po co się mnie pytasz.? Znasz dpowiedź.
-Ale chcę ją usłyszeć z twoich ust.-powiedział.
-Taemin, kocham cię.
Ten podsadził mnie na swoich kolana i lekko pocałował.
-Ja ciebie też słońce-odparł.
Zaczął zdejmować mi koszulkę i całował lekko moją szyję.
-Ale Taemin....
-Cii...pozwól mi się tobą nacieszyć.
Wziął mnie w swoje ramiona i przeniósł do sypialni zasypując mnie pocałunkami. Położył mnie na łóżko i podszedł do drzwi by je zamknąć.
-Taemin ale....
-Kira chcesz tego?
-Z tobą tak.....
<powrót do narracji Kanon>
Luhan zaprowadził mnie na dach tam gdzie po raz pierwszy zaprowadził mnie Kris.
-Usiądź lepiej, świeże powietrze dobrze ci zrobi.-powiedział Luhan.
Usiadłam posłusznie na ławce.
-Dziękuję ci,że mnie uratowałeś. Jak mam ci sie odwdzięczyć?-spytałam mniej roztrzęśiona.
-Nie musisz nic robić. Teraz pewnie będzie do dupy mój występ i Krisa jak go walnełem.
-Nie chciałam was....
-Przestań. On ostatnio jest taki dziwny. To przez to,że zaczełaś chodzić z JR'em. Powinien sie pogodzić z prawdą tak jak ja.
-Co?
Spojrzałam sie na niego lekko zdezeoriętowana.
-Chodzi mi o Sanghee...podoba mi sie i w ogóle ale ona kocha Minhyuna i po co im przeszkadzać?-powiedział.
-Przykro mi z tego powodu ale będzie dobrze...znajdziesz sobie jeszcze kogos.
Przytuliłam sie do niego. Następnie lekko pocałowałam w polik. Niech wie,że ma moje wsparcie.
-Ej a co tu się dzieje?!-był to głos JR'a.........
Wracałam z Taeminem z zajęć. Kanon musiała podobno zostać ale ciekawe czemu? W ogóle Chang był dla niej bardzo miły, a dla nas niezwykle surowy.
-Kira pójdziesz do mnie?-spytał Taemiś.
-Jasne..., a co z chłopakami?
-Idą na koktajl, a potem gdzieś chcą zachaczyć więc mamy wolne mieszkanko-uśmiechnął się prowokacyjnie do mnie.
-No dobrze...
Szliśmy objęci do siebie. Jak to słodko zapewne wyglądało. Nie moge się już doczekać wakacji. Kiedy będzie ciepło i można ubierać krótkie ciuchy bez żadnych kozaków i kurtek.
-Nad czym tak rozmyślasz?-spytał mój chłopak.
-Nad wakacjami.
-Ja zamierzam ciebie wziąść nad morze...wiesz do jakiegoś domku i zostać z tobą w nim na zawsze.(jak on słodko mówi ♥).
-Naprawdę?
-Tak bo kocham ciebie.
Pocałował moją rękę, a ja strzeliłam buraka. Nadal reaguję tak na jego gesty.
Wreszcie doszliśmy (Sanghee bez skojarzeń zboku) do naszego mieszkania. Taemin otworzył drzwi i od razu poszliśmy do kuchni zrobić sobie coś do picia.
<narracja Kanon>
Wracałam sama z ćwiczeń od Chang'a. Ten musiał zostać by coż jeszcze zrobić. Stwierdził, że nasze głosy fantastycznie sie razem ze sobą zgrały.
Wróciłam do mieszkania no i od razu na ,,przywitanie'' wyszedł ponury Kris. Był tak wkurzony,że mnie chyba nie zauważył...
-Co ty robisz?-spytał tępo.
-Nic...-odparłam.
-Przestań jasne.....
Złapał mnie za nadgarstek.
-Kris puść mnie.-powiedziałam spokojnie.
-Nie.
Złapał mnie tak mocno,że aż rękaw mojego sweterka pękł.
-Ej co ty robisz!?-krzyknełam przerażona.
Kris wyglądał jak jakiś nie wiem...chory na umyśle.
-Przestań sie opierać..wiem, że tego chcesz......tylko udajesz niedostępną.
-Kris!!! Co tobie jest...
-Cii...Nikt ciebie nie usłyszy. Chłopacy słuchają muzyki więc twoje krzyki będa daremne.
-Ale to jest gwałt!
-Jaki gwałt? Przecież pragniesz tego.
Zaczął zciagać ze mnie sweter i dobierał sie do zamka mojej sukienki. Próbowałam mu sie wyrwać.
-Przestań!-krzyknął cicho.
Przyszpilił mnie do ściany i wbił swoje usta w moje. Wierciłam sie ale nadaremnie. Ten chyba juz zakumał jak trzeba obsługiwać się z zamkiem od moje sukienki. O nie tego było za wiele! Pacnełam go torebką.
-Ej nie tak ostro-odparł
Zaczął dotykać moje pośladki i nogi. Ten jego dotyk, przyprawiał mnie o dreszcze.
Wtedy miałam wolną chwile i go spoliczkowałam. Ten był lekko oszołomiony więc szybko uciekłam i wpadłam wprost w ramiona Luhana.
-Cii uspokój sie.-mówił mi.
Przytulił mnie i zaczął głaskać moją głowę. Byłam totalnie przestraszona więc musiałam sie za kimś schować.
-Kris co ty robiłeś?!-krzyknął wkurzony Luhan.
-Zostaw ją!-wydzierał sie na niego.-Kanon jest moja masz Sanghee.
-Idź lepiej stąd.
Ten zboczeniec rzucił sie na Luhana, a tamten mu jebnął w twarz pięścią.
-Dobranoc-odparł.-Chodź Kanon lepiej ze mną.
Chłopak prowadził mnie do windy. Byłam zbyt oszłomiona żeby wiedzieć co się dzieje.
<narracja Kiry>
Siedziałam z Taeminem na sofie oglądając telewizje i pijąc herbatkę.
-Kira, kochasz mnie?-spytał nagle Taeś.
Spojrzałam sie na niego jak na kogoś szalonego.
-Po co się mnie pytasz.? Znasz dpowiedź.
-Ale chcę ją usłyszeć z twoich ust.-powiedział.
-Taemin, kocham cię.
Ten podsadził mnie na swoich kolana i lekko pocałował.
-Ja ciebie też słońce-odparł.
Zaczął zdejmować mi koszulkę i całował lekko moją szyję.
-Ale Taemin....
-Cii...pozwól mi się tobą nacieszyć.
Wziął mnie w swoje ramiona i przeniósł do sypialni zasypując mnie pocałunkami. Położył mnie na łóżko i podszedł do drzwi by je zamknąć.
-Taemin ale....
-Kira chcesz tego?
-Z tobą tak.....
<powrót do narracji Kanon>
Luhan zaprowadził mnie na dach tam gdzie po raz pierwszy zaprowadził mnie Kris.
-Usiądź lepiej, świeże powietrze dobrze ci zrobi.-powiedział Luhan.
Usiadłam posłusznie na ławce.
-Dziękuję ci,że mnie uratowałeś. Jak mam ci sie odwdzięczyć?-spytałam mniej roztrzęśiona.
-Nie musisz nic robić. Teraz pewnie będzie do dupy mój występ i Krisa jak go walnełem.
-Nie chciałam was....
-Przestań. On ostatnio jest taki dziwny. To przez to,że zaczełaś chodzić z JR'em. Powinien sie pogodzić z prawdą tak jak ja.
-Co?
Spojrzałam sie na niego lekko zdezeoriętowana.
-Chodzi mi o Sanghee...podoba mi sie i w ogóle ale ona kocha Minhyuna i po co im przeszkadzać?-powiedział.
-Przykro mi z tego powodu ale będzie dobrze...znajdziesz sobie jeszcze kogos.
Przytuliłam sie do niego. Następnie lekko pocałowałam w polik. Niech wie,że ma moje wsparcie.
-Ej a co tu się dzieje?!-był to głos JR'a.........
poniedziałek, 21 października 2013
Rozdział 47
Czułam jak coś
smerało mnie po ustach. Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą JR'a
który lekko się do mnie uśmiechał. Zamknełam oczy i naciągnełam
na siebie koc.
-Ej ej
wstawaj.-powiedział JR.
-Nie-odparłam
zza koca.-Jeszcze pięć minut.
-Chyba nie
chcesz się spóźnić na próbe.
-CO?!
Szybko wstałam
zderzając się z JR'em.
-EJ nie tak
agresywnie.-powiedział.
-Idę po
ciuchy.....nie chce mi się.
-Chodź pomogę
ci.
Pomógł mi
wstać i objął mnie z tyłu w pasie.
-Możemy
iść-odparł.
-Dobrze.
Zamknełam oczy
i się wtuliłam w jego klate i tak szedł ze mną.
-Hej co
robicie?-spytał tępo Aron cały rozczochrany siedząc wraz z Renem
w salonie.
-Idziemy po
ciuchy dla Kanon-odpowiedział za mnie mój chłopak.
-Tak-wydałam z
siebie niezadowolony odgłos.
Szliśmy dalej
aż JR się zatrzymał.
-Dobra właź
po łaszki i idziemy do mnie.-odparł.
-Po
co?-spytałam.
-Bo masz
jeszcze z trzy godziny.
-Że co?!
-Haha ja
zmykam.
Odsunął się
szybko odemnie. Trudno zemszczę się kiedy indziej.
Otworzyłam
drzwi do swojego i Sanghee pokoju. Podeszłam cicho do swojej szafy i
wziełam jakąś pierwszą lepszą sukienke, kozaczki i pluszowe
legginsy.
Zaczełam
powoli się wycofywać gdy zobaczyłam,że Sanghee nie ma na sobie
koszuli. Była przytulona do Minhyuna i byli przykryci kocem. Na
ziemi zauważyłam.......gumkę. Osz kurde oni...
-Haha-zaśmiał
się JR włażącdo pokoju -To było nocą,gdy księżyc jasno
świecił....-zaczął śpiewać.
Minhyun i
Saghee się zbudzili. Moja prztjaciółka była przerażona, a Minni?
Miał minę takiego wkurzenia jak nie wiem co.
-....Jak to się
stało? Oddałaś się....Minniemu-śpiewał dalej JR.-Ah ty kocie
wiedziałem,że nie wytrzymasz.
I wtedy do
pokoju wparował Aron i Ren. Maknae stał jak wryty i podszedł do
mnie, a tamte zboczeńce dalej śpiewały.
-Straciłaś
cnote bo co? Bo sama tego chciałaś!-śpiwały ułomy.
-O nie macie
przejebane.-odparł Minhyun.
Zaczął szybko
ubierać spodnie, a te dwony dalej śpiewały z uśmiechem ale
zaczeli powoli się oddalać aż Minhyun nie wystartował.
-Boję się
ich.-powiedział Ren tuląc się do mnie.
-Nie martw
się.
Sanghee nie wiedziała co się dzieje.
Sanghee nie wiedziała co się dzieje.
-Wiesz zostawie
ciebie samą.-powiedziałam.
Wtedy wpadłam
na jej chłopaka.
-I
jak?-spytałam.
-Kanon ja ci
powiem,że uważaj na JR'a. On się kiedyś do ciebie dorwie.......i
lepiej miej gaz solny.....
-Aha...dzięki.
Wyszłam z
Renem z pokoju. Widziałam,że jest zaniepokojony.
-Ren co
jest?-spytałam.
-Bo
widzisz...ja...no bo...eeee....
-No mów.
-Ja to robiłem
z Aronem.
-CO?!
-No wiesz....JR
nie słyszał bo się do ciebie wtulił, a jak śpisz z nim to wiesz
jak go trudno obudzić?
-Serio?-zdziwiłam
się.
-No tak. Nie
powiesz chłopaką...wiesz kocham Arona...jest wspaniały. Ale nie
chce by ktoś się dowiedział.
-Spokojnie nic
nie powiem.
Pocałowałam
Rena w policzek i poszłam.
<kilka
godzin później>
-Jutro jest
ważny występ więc musicie się wyspać i nabrać sił.-mówił
Chang.-Dobrze, a więc zatem możecie już iść ale chcę pogadać z
Kanon.
Wszyscy poszli
zostawiając mnie i Woo samych.
-Mam do ciebie
prośbę.-zaczął mówić-Ludzie chcą bym zaśpiewał, a nie mam
partnerki i chciałbym się spytać czy byś zaśpiewała ze mną.
-Ja?
-Tak....piosenka...Love
me...znasz ją?
-Tak zanm
oczywiście zaśpiewam.
-Doskonale.
Zróbmy za godzine próbę.
-Dobrze.
niedziela, 20 października 2013
Rozdział 46
Ważne ostrżeżenie!!!! Ponieważ ten post ma lekkie zboczenia (to pikuś jak porównać do zboczeń ARona) Jeżeli jesteście słabi psychicznie nie czytać tego!!! Sanghee ty masz czytać musisz :D :*
Dziekuję za uwagę.
Dziekuję za uwagę.
<tydzień
później>
<narracja
Kanon>
Wszyscy
siedzieliśmy w salonie. Ja, Michu, Sanghee, Kira, JR, Minhyun i
Himchan. Oczywiście nasza biedna Michu musiała siedzieć na wózku.
Jeszcze nie miała tyle sił by sama chodzić. Na szczęście Himchan
był zawsze z nią. Pomagał jej i był na każdym jej kroku. Jaki on
był wobec niej kochany.
-Ja już pójdę
jestem zmęczona.-powiedziała po chwili Michu.
-Pójdę z
toba.-odparł Himchan.
Zaczął ją
prowadzic na wózku.
-Wiecie na czym
oni stoją?-spytałam
-W jakim
sensie?-zapytał JR wtulając się w moją szyję.
-Michu była
przecież z Zelem,a teraz z Himchanem. Oni w ogóle ze soba zerwali?
-A tego to
nawet ja nie wiem-powiedziała Kira.
Wtedy przyszedł
Taemin.
-Hej koteczku
idziesz do mnie nocować?-spytał się Kiry całując ją.
-Jasne.
Dobranoc wam.
-Haha będzie
ostro.-powiedziała Sanghee.
-Zbok.-szeptnełam.
-Chyba nie
ja!-krzyknął do mnie JR.
-Mi nie o
ciebie. I weź mi szyi nie łaskocz.
-A może ja
chce?
Zaczął jak na
złość całować mi szyję.
-JR zostaw
mnie.-mówiłam śmiejąc się.
-I kto tu się
gwałci?-spytała Sanghee.
-Ty i
Minhyun.-powiedział JR.
Wykorzystałam
chwilę jego nieuwagi i się odsunełam.
-EJ gdzie mi
uciekasz?
Złapał mnie
za nogę i pociągnął w swoją stronę. Leżałam teraz na jego
kolanach. Schylił się do mnie i nasze twarze się niemal stykały.
-Jesteś moja i
nigdzie mi nie uciekaj-szeptnął mi do ucha.
-Weźcie bo
rzygam waszą słodyczą.-odparła Sanghee.
-Minhyun czemu
ty swojej dziewczyny nie uwodzisz?-zapytał JR.
-Bo...
-Bo to
niemożliwe.-powiedziała moja przyjaciółka.
-Haha nie znasz
Minhyuna....
-Chodźmy do
ciebie.-odparł chłopak Park.
-Tak chodźmy.
I tak
zostaliśmy sami.
-O co z tym
chodziło?-spytałam.
-Powiem tyle,że
jak Minhyun zacznie uwodzić Sanghee to niewiadomo czy wyjdą z tego
dzieci.
-EJ nie żartuj
sobie z tego.
Walnełam go w
kolano.
-Chcesz
wojny?-zapytał.
Wtedy zaczął
mnie łaskotać.
-Przestań!-śmiałam
się.
-Dobra.......chodźmy
już ..zmęczony jestem.-powiedział.
-Dobrze wezmę
tylko piżame....
-Nie
przeszkadzaj im....zawsze możesz spać w moich ciuchach.-powiedział
puszczając do mnie oczko.
-No dobrze.
Chodźmy.
<narracja
Michu>
Himchan pomógł
mi wejść na łóżko. Był taki wspaniały. Ale i tak głupio mi
było mówić Zelowi, że nie powinniśmy być parą. Biedaczek był
smutny przez to ale ja kochałam Himmiego.
-Dziękuję
ci.-powiedziałam.
-Za co?
-Za wszystko.
-To nic
takiego.
Schylił się
do mnie i lekko musnął mnie w usta. Objełam jego szyję.
-Śpij ze mną.
-Ale ja...
Pocałowałam
go w usta. Ten chyba uznał,że ma teraz się położyć obok mnie.
Nie wiem co mnie wzieło ale odpiełam jego koszulkę. Gdy zobaczyłam
jego klate zrobiło mi się gorąco....
-Himchan....
-Tak?-spytał.
-Chcę cię....
<narracja
Sanghee>
-Co ten JR
wygadywał?-spytałam się Minhyuna.
-Nie wiem. On
jest czasem stuknięty.
-Zaraz wrócę.
Poszłam na
chwilkę do pokoju obok. Musiałam się przebrać w piżamę. W sumie
to ubrałam takie koronkowe spodenki i śliczną krótką koszule
nocną. Była w słodkiego misia.
Wyszłam z
pokoju i myślałam,że się rozpłynę. Minhyun siedział na łóżko
i patrzył się w okno. Jego koszulka była odpieta, a mi przez to
zrobiło się gorąco.
-O
jesteś.-powiedział uśmiechając się uwodzicielsko.
Podeszłam
powoli do niego.
-Chcesz się
przebrać?
Wskazałam na
pokój w którym przed chwilą byłam.
-Nie dzięki.
Wstał powoli i
lekko mnie pocałował. Jednak to był stary
słodki........Minhyun.....
Wtedy lekko
mnie pchnął na łóżko i szybko znalazł się nademną.
-Pozwól,że
zciągne z ciebie te szaty moja niewiasto.
-Co?
Spanikowałam.
O matko czy on...? JR mu coś dał albo Aron.
-Minhyun co w
ciebie wstapiło?
-Pożądanie
ciebie.
Zaczął
całować mnie w szyję, obojczyk, i zniżał się aż do biustu.
-Ta koszula
przeszkadza.
Wziął
nożyczki i mi ją rozciął. Wtedy zaczął całować moje piersi.
-Minhyun....
-Ciiiii
Zamknął mi
buzie swoim językiem. Zaczełam dotykać jego klaty...robiło mi się
przez to coraz bardziej cieplej.
Zdjełam mu
powoli koszulkę i zaczełam majstrować mu przy rozporku.
Ten uśmiechnął
się na ten widok.
-Bym ci pomógł
bo bardzo ciebie pragne ale zrób to sama. Będzie więcej
zabawy.....
-To nie
fair.-odparłam.
-Życie.
Wreszcie mi się
udało i zciągnelam jego spodnie.
-To teraz
ja.-powiedział.
Zaczął mi
zciągać majtki.
-Gotowa?-spytał.....
<narracja
Kanon>
-Jak myślisz
co robi Sanghee z Minhyunem?-spytałam.
Byłam oparta o
JR'a który mnie czule przytulał.
-Wiesz domyślam
się....
-To co robią.
-A tego ci nie
powiem.
-No ej....
-Cii...oglądaj
film, a nie.
-Horror?
Musimy? Myślisz,że będę się bać takiego czegoś?
-Dlatego
oglądamy ,,Straszny film 4''.
-To?
-To,że on jest
śmieszny.
-Śmieszny to
jesteś ty jak ci się spodnie uciskają........
Ten spojrzał
się na mnie przerażony.
-Ty to
widzisz?-spytał tępo.
-Jestem z tobą
24 godziny na dobę i nie mam zauważyć? Nie sądze.
JR pocałował
mnie czule w usta.
-Wiesz wolę
jednak iść spać.-powiedział.
-No dobrze.
Położył się
na łóżku i od razu się do mnie przytulil chowając swoją głowę
w moja szyję i włosy.
-Dobranoc
kochana.-odprał całując mnie w szyję.
-Dobranoc-powiedziałam.
piątek, 18 października 2013
Rozdział 45
<powrót do
narracji Kanon>
Szłam do
windy. Uspokoiłam się lekko ale i tak byłam wkurzona jak nic na
Krisa. Weszłam akurat do tej samej windy. Matko te wspomnienia.
-Czekaj!!-ktos
krzyknął.
Nagle do windy
wleciał Kiseop.
-Hej
Kanon.-powiedział uśmiechając się.
-Hejka.
Przytuliłam
się do niego.
-Jak
tam?-spytał.
-Jakoś idzie.
-Słyszałaś o
tej bójce? Wiesz kto to był.
Lekko
westchnełam.
-JR i Kris się
bili-mówiłam.-Kris mnie pocałował, a tamten się rzucił na
niego.
-O współczucie.
Ale jak on mógł ciebie pocałować? To jest okropne...
-Robił mi
wyrzuty, że był przy mnie, a teraz wybrałam JR'a.
Kiseop podszedł
do mnie i mnie mocno przytulił.
-Pamiętaj na
mnie możesz liczyć zawsze.-odparł.
-Wiem, dzięki.
Jesteś całkowicie inny...
Lekko się
zaśmiał.
-Jestem po
prostu nieśmiały wobec dziewczyn ale ciebie bardzo lubię.
-Cieszy mnie
to.
Otworzyła się
winda, a po drugiej stronie stał JR. Upsss....
Wyszłam z
objęć Kiseopa.
-DO
zobaczenia-powiedział.
-Papa.
Pomachałam mu
i się lekko do niego uśmiechneła. Gdy Lee sobie poszedł
spojrzałam się na mojego chłopaka. Nie miał zadowolonej twarzy.
-I
jak?-spytałam.
-Mam iść do
Chang'a wraz z Krisem-to ostatnie słowo wycedził przez zęby.
-Tak podobno
nieźle oberwiecie.
-Zapewne...a
dlaczego się ściskałaś z Kiseopem?
-To mój
przyjaciel. Przynajmniej rozumie tak jak Kris ale nie zarywa do mnie.
Jest kochany.
-Bo poczuję
się zazdrosny.
Podeszłam do
niego i jego usta lekko musnełam swoimi.
-Chcę
więcej-powiedział.
-Nie dostaniesz
bo byłeś niegrzeczny.
Ten lekko się
schylił i szeptnął mi do ucha:
-Ale w domku
dostanę ciebie.
Pocałował
mnie w polik.
Działał na
mnie wręcz okropnie jak magnez....muszę zachować zdrowy rozsądek.
-JA muszę
niestety już iść.-powiedział.-Do zobaczenia w domu.
-Do zobaczenia.
<pół
godziny później>
Szłam białymi
korytarzami przesz szpital. Od razu wyszłam z wieżowca i kupiłam
kwiaty dla Michu. Nie lubiłam szpitali. Zawsze było w nich zimno i
strasznie. Jak taka kostnica co jest poczęści prawdą.
Weszłam na
sale Michu i położyłam na szafce wazonik z kwiatami.
-Hej
Michu.-mówiłam-Wiem, że mnie nie słyszysz ale tesknimy za tobą i
zbudź się kochana.
Opowiedziałam
jej wszystko co się działo przez kilka dni. Podobno osoby w
śpiączce wszystko słyszą. Miejmy nadzieje.
-Hej Kanon
mogę?-spytał Zelo.
-Tak jasne i
tak już miałam iść.
-Dzięki.
<narracja
Himchana>
Widziałem jak
Zelo gada do Michu. Nie mogę tam wejść. Wyrzuciłby mnie. Czekałem
aż sobie pójdzie.
Po dwudziestu
minutach młody polazł do łazienki. Chwała Bogu.
Weszłem na
sale. Widok Michu mnie lekko przygnębiał. Była taka piękna,
kochałem ją, a teraz jej piękność została zniszczona. Jednakże
była dla mnie najwspanialsza.
-Michu kocham
ciebie.-powiedzialem trzymając ją za rękę-I nigdy nie przestanę.
Jesteś moją miłością.
Musnełem ją
lekko w usta.
-Chcę abyś
się zbudziła.
Patrzyłem się
na jej twarz. Ta ani drgneła. Spuściłem wzrok dalej ściskając
jej rękę. Poczułem jak spływają mi po policzkach łzy.
-A co ty tu
robisz?!-spytał wściekły Zelo.
-Też ją
kocham!
-To co?!
-Proszę
jeszcze chwilkę....
-Nie!!!
-Dobrze...
Wstałem powoli
i chciaęłm puścić dłoń mojej ukochanej gdy poczuęłm uścisk.
Spojrzałem się na jej twarz i spotkałem się z jej wzrokiem...
-Też cie
kocham-szeptneła....
poniedziałek, 14 października 2013
Rozdział 44
Otworzyłam
szeroko oczy. O nie!!! Jestem sama z Krisem zamknięta w windzie i na
dodatek on się na mnie obraził.
Usiadłam na
ziemi załamana. Zajebiście wręcz troche sobie tu posiedzimy.
Przynajmniej przywrócili światło.
-Posiedzimy
sobie tutaj trochę.-powiedział.
-Wow
zauważyłam-odparłam wkurzona.
Ten usiadł
obok mnie, a ja lekko się odsunełam.
-Przestań.-powiedział.
-Ja mam
przestać?!-wstałam patrząc się na niego z góry-To ty zaczełeś
się obrażać! To ty uciekłeś odemnie!
Ten szybko
wstał.
-Gdybyś była
na moim miejcu też byś to zrobiła!
-Obrażona
uciekła do windy?!
-Nie! Byłem
bardzo blisko ciebie! Nie krzycałem na ciebie, byłem miły i
troszczyłem się o ciebie, a on!!!? Tylko ten gościu zadzwonił, a
on JR zaczął cie obwiniać o romanse!!! Kanon to ja ciebie kocham
szczerze i chcę żebyś z nim zerwała.
Nie wiedziałam
co o tym myśleć. Jak on mógł mnie prosić o coś takiego?
Złapał mój
podbrudek i zaczął pieścić moje usta swoim kciukiem.
-Kris...
-Ciii...-położył
mi swój palec na usta.-Nic nie mów-szeptnął.
O matko proszę
nie.
Nie zdążyłam
nic zrobić ponieważ Kris mnie pocałował. Czułam jak wtykał swój
język do mojej buzi. Był odemnie silniejszy i nie mogłam go
odepchnąć. Byłam bezsilna.
-Ty
dupku!!!-usłyszałam.
Winda się
otworzyła, a na zewnątrz była Sanghee, Minhyun, JR i Luhan.
JR od razu się
rzucił na Krisa i zaczeli się bić.
-JR
przestań!-krzyczałam.
Ten nie
słuchał. Bili się dalej i wtedy przyszedł Chang.
-Co tu się
dzieje!-krzyknął.-Na co się gapicie rozdzielcie ich!-krzyknąl do
Luhana i Minniego.
Chłopacy
posłusznie zrobili co im kazał Woo, ale tamci dalej się wili.
-Zabiję
cię!!!-wydzierał się JR z uścisku Minhyuna-Ostatni raz to robisz!
-Zamknij
się!-krzyczał na niego Kris.
-Zabierzcie
ich-odparł Chang.
I tak oto ja ,
Sanghee i on zostaliśmy sami.
-O co poszło?
Nie chciałam
nic mówić. Nie zamierzałam nawet.
-Powiecie mi?
-Ja lepiej już
pójdę.-powiedziała Sanghee i poszła.
Zostałam sama
-_- .
-No bo...eh to
jest głupie.-odparłam.
-Chodź do mnie
do gabinetu, tam pogadamy.
Posłusznie
poszłam za nim.
Po kilku
minutach byliśmy w gabinecie. Był on duży z ogromnym oknem na całą
ścianę. Wszędzie były rozwieszane złote płyty, w gablotach
nagrody, w wolnych miejscach instrumenty.
-Siadaj.
Usiadłam
naprzeciwko Changa obok jego biurka.
-Więc o co
poszło?-spytał.
-No więc...
Opowiedziałam
mu tylko o sytuacji w windzie, a ten słuchał.
-Nie dziwię
się im.
-Co?-spytałam
tępo.
-Rozumiem
zachowanie JR'a ale i tak muszę ich ukarać.
-W jaki sposób?
-Nie wiem
jeszcze pomyśle nad tym.
Wstałam powoli
z krzesła ale cos mi nie dało spokoju.
-Tak?-spytał.
-Dlaczego....e...dlaczego
wszyscy sądzą, że pan jest okropny?
Ten spojrzał
się na mnie spod wilka.
-Kto tak mówi?
-Wszyscy.
-Mają racje.
Zdziwiła mnie
jego szczerość. To dlaczego jest dla mnie taki
….miły?
-Zastanawiasz się dlaczego jestem dla ciebie taki miły?
-Zastanawiasz się dlaczego jestem dla ciebie taki miły?
Skąd on o tym
wie?!
-Tak.
-Przypominasz
mi kogoś....moją starą przyjaciółkę. Jesteś taka sama jak ona.
Poniekąd.
-Dlaczego?
-Wiesz od
ciebie....bije taki blask, od niej też bił.
-To była
pańska żona?
-Nie. Była
moją pierwszą miłością.
-Rozumiem...
-Możesz już
iść. DO zobaczenia za dwa dni.
-Do
zobaczenia-powiedziałam cicho.
<narracja
Sanghee>
Rozmawiałam z
Minhyunem.
-Co za
afera.-mówiłam.
-Wiem.
-I jak z....
-Sanghee możemy
porozmawiać?-spytał Luhan.
-Ok
Odeszłam z nim
kawałek.
-O co
chodzi?-spytałam.
-Nie chce
zachowywać się jak JR i Kris ale zależy mi na tobie...
Złapał moją
rękę i lekko pocałował.
-Ty też chcesz
dostać.-powiedział Minhyun.
Podszedł do
nas i spoliczkował Luhana.
-Kolejny EXOl
który zarywa do zajetych dziewczyn!!!
Musiałam
szybko złapać Minhyuna za koszulkę by nie rzucił się na Lulu.
-Minhyun
przestań!!!-wrzasnełam.-Chcesz oberwać od Changa? Już i tak JR i
Kris się bili. Szkoda dla ciebie zachodu.
-Masz racje.
Chodźmy stąd.
Subskrybuj:
Posty (Atom)