Translate

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 53

<narracja Kanon>
Siedziałam u siebie w pokoju. Patrzyłam w okno. W głowie to się nie mieści bym była z Sehunem. Co ja powiem JR'owi? 
Spojrzałam się na dużą reklamę za oknem. Poczułam jak płaczę, wtuliłam się w poduszkę.
-Kanon?
Odwróciłam się. Kiseop.
-Hej.-powiedziałam szybko wycierając łzy.
-Czemu siedzisz tu sama?-spytał się podchodząc do mnie.
-A wiesz...no bo tak lubię sobie czasem posiedzieć i popatrzeć w okno.
-I popłakać?
-Co? Ale skąd...?
-Widzę, że jesteś smutna. Powiedz co się stało.
Wskazałam na reklamę za oknem. Ukazywała mnie i Sehuna. Obok naszych postaci było napisane ,, Czyż to nowa para?''.
-To tylko ploty, nie martw się.
-Tylko ploty?-zaśmiałam się.-Szef SM każe nam ze sobą chodzić. Mam zerwać z JR'em...dla Sehuna. Dla jakiejś tępej reklamy!
-Ale...nie możesz. To jest okropne.
-Nie wiem co robić.
Kiseop przytulił się do mnie.
-Pogadaj z szefem.
-To nic nie da Kiseop-spojrzałam się w jego oczy- Nic z tego. Facet nie chce ze mną gadać o tym.
-To pogadaj z JR'em.
-Masz rację.
Pocałowałam go w policzek.
-To ja lecę do JR'a. Jest w swojej wytwórni.
Poszłam po kurtkę do szafy. Mimo, że był marzec to i tak było jeszcze chłodno.
-Może pójdę z tobą?-zaoferował Lee.
-Nie. JR jest uczulony jak ktoś się obok mnie kręci.
-No nie dziwię się. Jesteś kochana i weź ciebie samą puść.
-Dam radę. Nie martw się.
Po chwili ubrana w czapeczkę i kurtkę poszłam do wytwórni.

<narracja Sanghee>
Byłam taka rozradowana. Po prostu musiałam zadzwonić do Kanon bo bym nie wytrzymała.
-Ej, ej co tak zacieszasz?-spytał mnie JR.
-Bo będę...czekaj dzwonie do Kanon.
-O weź ją pozdrów ode mnie. Proszę.
-Jasne.
Wyszłam z sali tanecznej i poszłam prosto do hallu. Szłam długim dość korytarzem. Wszędzie były plakaty zespołów z Pledis. Zaśmiałam się pod nosem. Gdzie nie spojrzeć same dziewczyny tylko NU'EST to wyjątek.  Biedni chłopacy pewnie źle się czują, że są sami w firmie albo zacieszają bo mają dziewczyny na wyciagnięcie ręki? Kto wie.
Stanęłam przed windą. Gdy sie otworzyła ujrzałam Kanon.
-Kanon co ty tu robisz?!-wrzasnęłam.
-Też cieszę się, że cię widzę.-uśmiechnęła się.
-Akurat chciałam do ciebie zadzwonić.
-O co chodzi?
Dziewczyna wyszła z windy i podążałyśmy do sali tanecznej.
-Mam dla ciebie nowinę.-wypaliłam.
-Jaką?
-Będę śpiewać w duecie z Minhyunem. No przyznaj czy to nie jest urocze!
-Tak jest.-powiedziała zamyślona Kanon.
-Ej co się dzieje.
Zatrzymałam się. Moja przyjaciółka była jakby nieobecna.
-Muszę porozmawiać z JR'em to bardzo pilne.
-Nie możesz tam iść.-odparłam.- Mają próbę przed comebackiem. Nikogo nie wpuszczają z zewnątrz.
-Czyli mnie nie wpuszczą?-spytała smutnie.
-Nie. Ale jak chcesz mogę jemu przekazać co chciałaś mu powiedzieć.
-Eh, po prostu powiedz mu, że jak wróci musimy porozmawiać na temat naszego związku.
-No, dobrze przekażę.
Kanon pożegnała się ze mną i wyszła. Ciekawe o co z tym wszystkim chodziło? Nie była zbytnio zadowolona. Może chce zerwać z JR'em?! Nie, ona nie jest taka głupia by z nim zrywać, a mniejsza o to jak wrócę to pogadam z nią o tym.

<narracja Kanon>
Wyszłam z firmy. Będę musiała poczekać aż powiem mojemu chłopakowi o tym wszystkim. Nie chcę by dowiedział się przez media, to byłoby zbyt okrutne.
Byłam naprzeciwko biura gdy nagle zaatakowały mnie jakieś fanki.
-Kanon! Kanon!-krzyczały.
I wtedy oślepiły mnie paparazzi. Matko co chwilę robili zdjęcia.
-Jak to jest być z Sehunem?!
-Od kiedy jesteście parą?!
Przekrzykiwali się. I co teraz co mam powiedzieć?!
-Przepraszam! Dajcie przejść!
Ktoś szedł w moja stronę. Miałam nadzieję, że mnie wybawi ale...to był Sehun. Objął mnie ramieniem i uśmiechnął się do kamer i zdjęć.
-Po kolei proszę-odparł chłopak.
-Jak długo jesteście parą?-spytała jakaś młoda kobieta.
-Otóż parą staliśmy się przed debiutem Kanon. Chcieliśmy by miała jeszcze trochę prywatności i by nikt jej nie hejcił. Rozumiecie chyba to.
Spojrzałam się na niego wściekle i wtedy nie wiem co mi kazało odwróciłam wzrok w stronę Pledis. W oknie ujrzałam JR'a. Serce mnie zabolało. Nie może tego widzieć, nie! To zbyt okrutne!
-Idę stąd.-powiedział z łzami w oczach.
Wyrwałam się Sehunowi i poleciałam prosto do naszego dormu.

<narracja Rena>
Patrzyłem się na to na Arona to na JR'a. Chyba nasz lider posmutniał.
-Coś się stało?-spytałem cicho.
-Jestem.-odparła Sanghee przychodząc do nas.
-Gdzie byłaś?-spytał Minhyun.
Szkoda, że mnie tak Aron nie kocha i nie patrzy na mnie. Właściwie to kocha mnie w inny sposób...
-JR.-zaczeła Sanghee- Kanon powiedziała, że jak wrócisz masz z nią pogadać o waszym związku.
-Uuuuu-powiedział złośliwie Aron.-Jak tak laska mówi to oznacza, ze chce z tobą zerwać.
JR spojrzał sie wściekły na Arona.
-Zamknij sie hyung.
I tak sobie polazł do łazienki. Podpełzłem do okna i zobaczyłem dramat. Kanon ściskała Sehuna o nie nasz lider ma złamane serduszko.


piątek, 6 grudnia 2013

Wasz Mikołaj

WITOJCIE JAK TO MAWIA OLAF (JAK JA GO KC ♥ W RAZIE CO JEST Z FILMU ,,KRAINA LODU'')
ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH MIKOŁAJEK MOJE WY MISIE KOCHANE. CHCIAŁAM DODAĆ POSTA, ALE NIE CHCĘ WAS WKURZAĆ BO TERAZ BĘDĄ DOŚĆ DRASTYCZNE...MOMENTY.
DOZOBACZONKA MISIAKI 
                                     TRZYMAJTA SIĘ *
                                         
                                                   *TAK TO TEŻ TEKST OLAFA  ♥

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 52

Przepraszam, że nie dodawałam postów...ale miałam urwanie głowy...codziennie jakaś kartkówka itp....I teraz znowu jestem chora...postaram się dodawać troszkę częściej te posty....skoro teraz będzie tyle wolnego...Miłego czytania misie :*


<narracja Kanon>
Wstałam cała zaspana i lekko skacowana. Moja głowa....kręci mi się w niej. Lekko się zachwiałam.
-Oj masz kaca?-spytał roześmiany JR.
Wziął od razu mnie w swoje objęcia...był taki rozczochrany. 
-A ty co mops?-zapytałam śmiejąc się.
-Ależ oczywiście, a ty jesteś moją księżniczka mopsów.
Delikatnie mnie pocałował w usta.
-Idę do kuchni.-odparłam.-Chcesz coś?
-Nie...ja jeszcze sobie poleżę i się zdrzemnę.
-Jak chcesz.
Założyłam zatem kapcie i szlafroczek i powolnymi krokami poszłam do kuchni. Wszędzie były porozrzucane jakieś papierki. Myślałam, że wszyscy spali ale jednak nie. W salonie siedział Sehun i Kris i patrzyli coś w telewizji. Chyba jakieś wiadomości.
Poszłam zatem do kuchni i wyjełam z lodówki jakiś soczek. Musiałam się czegoś napić...wtedy usłyszałam w telewizji, że mówią o koncercie i dyskotece. Podeszłam do blatu i wsłuchiwałam sie w to. Wziełam wtedy porządny łyk soczku i wtedy stało się coś strasznego:
-Nowa gwiazda zasłyneła na koreańskiej scenie.-mówiła reporterka- Jak widzicie zajęła pierwsze miejsce wraz z Sehunem z EXO. Chłopak od razu skradł jej buziaka gdy okazało się, że wygrali, ale co dalej? To tylko przyjaźń? Nie wydaje mi się...O to filmik na którym widać, że ta dwójka ma się ku sobie.
I wtedy pokazali filmik...to było wtedy przed klubem...jak mnie pocałował!
Wyplułam cały sok na podłogę.
-ŻE CO DO CHOLERY!?-wydarłam się.
Sehun i Kris spojrzeli się na mnie...upss nie mieli wiedzieć, ze tu jestem...ale mam to w nosie.
Podleciałam do nich.
-TO TY!-krzyknełam.-JAK MOGŁEŚ TY PADALCU!
-Co się dzieje?-podleciał do nas Kiseop....skąd on tu? No tak..był na imprezie tutaj.
-Ty szczylu! Specjalnie to zrobiłeś!-darłam się jak jakaś chora psychicznie.
Sehun wstał i podszedł do mnie.
-Nie wiem o co ci chodzi.-zrobił minę niewiniątka.
-Nie udawaj bo mnie jasny szlak trafi.
Pchnęłam go lekko, a ten złapał mnie za rękę.
-Nie wolno tak rzucać się do starszych.
Wtedy to się wkurzyłam jak nigdy. Walnęłam go z liścia drugą ręką. Chłopak pod wpływem uderzenia poleciał do tyłu, a na jego policzku było czerwone znamię. Dobrze mu tak.
-Kanon co on ci zrobił?-spytał zatroskany Kiseop.
-Widziałeś wiadomości?! Nie? To sobie zobacz! Ludzie gadają że jestem z nim w związku!
Seoopie przytulił mnie do siebie.
-Policzę się z nim.-szeptnął mi do ucha.
Podszedł do Sehuna i złapał go za koszulkę. 
-Nie wiesz, że tak nie ładnie! Przeproś ją!
-Za co niby?! Jesteś jakiś nienormalny!
Kris wtedy cały....tak cały zachlany wstał i walnął Kiseopa w brzuch. Tamten się lekko skulił.
-Kiseop!-wrzasnełam.
Podleciałam do niego.
-Niech sie nauczy nie zadzierać z nami jasne?!-odparł pijolec.
-Jesteś hamem!
-Tak, tak miło mi.
-Ej, ej....co się dzieje?-spytał zaspany JR.
Spojrzałam się na niego smętnie. Chyba odczytał co się stało.
-Zostawcie ją.
-Ojej przyszedł rycerz w srebrnej zbroi.-przedrzeźniał go Kris.
-Zachowuj się jak dorosły.
-Zachowuj się jak dorosły.-zaśmiał się.
JR wziął mnie za rękę, a ja złapałam Kiseopa.
-O co już idziesz? A tak fajnie się bawiliśmy.
Mój chłopak nie wytrzymał. Obrócił sie z stronę EXOla i przywalił mu z pięści prosto w twarz.
-JR!-krzyknełam.
Cudem było to, że nikt jeszcze nie przyszedł.
-Ty sukinkocie!
Kris rzucił się na lidera i zaczeli sie bić. Co robić?!
Wtedy ktoś przyszedł do pokoju....fack...szef SM i Chang. Piosenkarz od razu podleciał do chłopaków i ich rozdzielił.

-Co to ma być?!-wrzasnął.
Wszyscy przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
-Dobra! JR idź do siebie...Kiseop ty też...szef SM musi sie tutaj rozmówić z EXO...i Kanon.
<kilka minut później>
Rozglądałam się po pokoju. Wszyscy byliśmy w gabinecie Chang'a. Ciekawe o co chodzi z tym wszystkim? Coś zrobiliśmy nie tak?
-Zebraliśmy się tu by omówić ważną sprawę.-mówił szef.
-Ja lepiej pójdę, mam jeszcze kilka warsztatów.-powiedział Woo.
Tamten skinął na niego i nasz nauczyciel sobie poszedł.
-Kontynując. Wczorajszy koncert zrobił wielką furorę na ludziach. Popularność EXO wzrosła...w tym Tao i Sehun gdyż śpiewali z cudowną Kanon. Zatem....postanowiliśmy zrobić coś by popularnośc Kanon wzrosła.
-Co takiego?-spytałam tępo.
Czułam, że coś złego się święci.
-Masz wielki potencjał moja droga, oglądałaś dzisiejsze wiadomości?
Skinęłam głową. Niestety je widziałam.
-A więc będzie tak: Kanon zacznie chodzić z Sehunem by wzrosła jej i całemu zespołowi popularność.
-Że co?!-wydarłam się.
Wszyscy się patrzyli tępo na mnie.
-Nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł-powiedział Kris.
-Przestań jesteś po prostu zazdrosny.-oznajmił maknae.
-Nieprawda...dla mnie to jest tępe.
-Ale...proszę pana-zaczełam mówić-ja mam chłopaka już.
-No cóż-Odparł szef- Skoro jest w tym problem....
-..wiedziałam, że pan zrozumie.
-Musisz zatem zerwać z twoim chłopakiem by chodzić z Sehunem. Koniec tematu...możecie sie rozejść.

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 51


Weszliśmy do zatłoczonego klubu. Było tam tyle osób,że maskara. Wszyscy byli upici i tańczyli.
-Matko święta.-powiedziałam.
-Wiem, to jest...-mówił Minhyun.
-Zarąbiste!!!-krzyknął Aron-Idę tańczyć....nie wiem jak wy ale ja z chęcią się odprężę.
Chłopak poszedł gdzieś w tłum. Spojrzałam się na Rena nagle jakby posmutniał. Biedny maknae...chyba był przyzwyczajony do tego zboczeńca.
-Młody idziesz ze mną?-spytał Baekho.-Pójdziemy potańczyć.
-Jasne!-krzyczał happy Renio.
Natomiast ja z Minhyunem...no cóż poszliśmy do baru. Nigdzie nie widzieliśmy znajomych twarzy. Wszyscy byli obcy.
-Co chcesz się napić?-spytał mnie mój chłopak.
-E..wiesz...daj mi piwo.
-Napewno?
-Tak jasne. To impreza trzeba wiesz...trochę zaszaleć.
-Mhm.

<narracja Kanon>
Tańczyłam z Sehunem ale się zmęczyłam...za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Poszłam sobie usiąść gdzieś na kanapę.
-Kanon znalazłem cię.
-JR.-powiedziałam.
Przytuliłam się do niego.
-Wiesz...naszukałem się ciebie. Byłaś wszędzie.-mówił.
-Sehun mnie wziął na parkiet....zdyszałam się lekko.
-Tańczy lepiej odemnie?-spytał zdziwiony i ciekawy zarazem.
-Nie.-uśmiechnełam się.-On ci nie doruwnuje.
-Czyli mogę z tobą podęsić?
-Haha oczywiście.
JR wziął mnie na parkiet i tak przetańczyliśmy sporo piosenek.
-Wiesz...jakies dziewczyny się na ciebie patrzą.-szeptnął mi do ucha.
-Gdzie?-spytałam.
Pokazał mi jakieś dwie dziewczyny koło baru. Na początku nie wiedziałam kto to...ale po chwili zakumałam.
-Znam je.-odparłam.
-Serio?
-Tak...
-Pójdziemy się przywitać?
-Jasne!
Podeszliśmy do dziewczyn.
-Eve...Aga?-spytałam.
-Kanon!-krzykneła Aga rzucając się mi na szyję.- O matko co ty tu robisz!
-Też się cieszę,że was widzę.
-Kanon jak tam?-spytała Eve tuląc się do mnie.
-Co wy tu robicie?
-No bo widzisz..-mówiła Aga.-...przyjechałyśmy tak sobie. Dowiedziałysmy się, że jest totalnie fajny koncert więc jesteśmy.
-Nie widziałyśmy się od czterech lat.-gadała Eve.-Tęskniłam za tobą.
-Ja za wami też.-mówiłam.-Tyle lat mineło od naszych kolonii.
-A kto to jest?
-Dziewczyny poznajcie mojego chłopaka. Eve, Aga to jest JR.
Chłopak uśmiechnąl się do nich i ucałował rąsie. Wtedy podleciał do nas Aronek. Gdy ujrzał Evelyn uśmiechnąl się zalotnie.
-Witam.-odparł.-Jestem Aron, a ty ślicznotko?
-Evelyn...miło mi poznać.
Chyba ktos tu się zabujał...ale zaraz..przecież on chodzi z Renem! Może nie są już parą?
-Idziemy dalej tańczyć?-spytał mnie mój chłopak.
-Jasne.

<narracja Sanghee>
Kanon zapoznała mnie ze swoimi przyjaciółkami. Fajne były nawet. Jak się dowiedziały, że to ich Kanon wygrała w tym koncercie tak skakały ze szczęścia, że szok.
Ja w tym czasie wyszłam z łazienki i się z kimś zderzyłam. Kris. Jak ja go nienawidzę. Niech się wypcha odemnie.
-Zostaw mnie!-krzyknełam.
-Ej mała nie bądź dla mnie taka niemiła.
-Że co proszę?!
Chciałam szybko iść ale ten śmieć klepnął mnie w dupę. Odwróciłam się i walnełam go w twarz zamaszyście.
-Wypierdzielaj odemnie zboczeńcu!
Uciekłam szybko zostawiając zszkowanego Krisa.

<narracja Kanon>
Było mi okropnie gorąco. Dużo tańczyłam więc musiałam iść na świeże powietrze. Gdy wyszłam czułam się lepiej. Odech powoli się regulował i nie było mi aż tak gorąco.
-O Kanon co tu robisz?-spytał Sehun.
Wydawał się milszy niż wtedy gdy chciał zniszczyc związek Minhyuna i Sanghee. Może się zmienił?
-Przyszłam się wywietrzyć.-odparłam.-Gorąco jest tam w środku.
-Zauważyłem.
Podszedł powoli i dotknął mojego policzka. Uśmiechnąl się uwodzicielsko.
-Jesteś naprawdę napalona.-mówił.
-Co ale jak?
-Normalnie.
Wziełam krok do tyłu.
-Sehuna...ja lepiej pójdę.
-Czekaj! Nie chiałem ciebie przestraszyć.
-Aha...to dobrze.
-Chcę tylko ci powiedzieć...
-...tak?
I wtedy zbliżył się do mnie i pocałował. Pocałunek był niezwykle gwałtowny i agresywny. Chciał wbić się w moje usta.
Odepchnełam go. Nic nie mogłam z siebie wydusić. Sehun tylko uśmiechał się do mnie głupio, a to świnia! A ja wierzyła, że się zmienił! Ja naiwna.
Szybko pobiegłam do klubu by wrócić do domu.

<narracja Michu>
Siedziałam sama z Himchanem w salonie. Cały koncert widzieliśmy z telewizji. Ach te ,,magiczne pudełko''. Żal mi było tylko tego że Himchan przeze mnie nie mógł iść na koncert.
-Co taka ponura jesteś?-spytał mnie.
-Bo przemnie nie jesteś na imprezie.
-Co ty gadasz? Bez ciebie bym się źle bawił.
Przykryłam się bardziej kocem, a Himchan sobie gdzieś poszedł. Po chwili wrócił i mnie pocałował w policzek.
-Bardzo chcesz iść na tą imprezkę?-spytał.
-Tak troszkę.
Wtedy z hallu przysżły rozchichotane dziewczyny z chłopakami i rzucali serpentyną.
-Skoro ty nie możesz iść na imprezę-mówił Himmi.-Impreza przyszła do ciebie.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 50


-Dziekuje ci Kiseop.-powiedziałam.
-Przyjaciół się wspiera.
-Nawet jak są w takich strasznych strojach?
-Tak. Dokładnie.-powiedział uśmiechając się do mnie- Z tego co wiem to masz dwa wsytępy.
-Trzy.
-Jak to?
-Z Changiem mam śpiewać na zakończenie koncertu.
-O, tego chyba nikt nie wiedział.
-Nie...prawie,że nikt.
Uśmiechnełam się do niego lekko.
Wtedy przyszedł Tao.
-Hej Kanon gotowa?-spytał.
-Tak.
Spojrzałam się na niego. On miał tylko garnitur. No dobra....taki czerwony....z jakimiś pajęczynami.
-Proszę.-powiedział dając mi jakiś kapelusz.
Kapelusz po prostu był czerwony i ogromny jak u czarodzieja z woalką.
-Ej Tao to jaki my mamy mieć image?-spytałam.
-Wiesz....chcą żebysmy byli wampirami.
-Że co?!
-No tak...ej to firma wymyśla...nie ja.
-Ale nie musimy nosić zębów?
-Nie. By nam utrudniały śpiewanie więc...nie mamy ich nosić...
-Oh Kanon będziesz wampirzycą.-powiedział Kiseop tuląc się do mnie.
Tao spojrzał się na nas dziwnie i powiedział:
-Czy mogę ja porwać na występ?
-Tak jasne.-odparł Kiseop.
Tao wziął mnie za rękę i poszliśmy na scenę.
Dziwnie to wyglądało...Przed nami była kurtyna, a całe wnętrze wyglądało jak z cmentarza. Wszędzie małe nagrobki, a tancerze byli ubrani jak zombie.
-Ćwiczyliśmy wszystko więc na początku masz być w tle...żeby zaskoczyć innych jak zaczniesz śpiewać.-mówił do mnie mój partner.
-Tak wiem...
Stanełam na swoim miejscu. Gdzieś z boku....(nie takim zboku Sanghee) . Tao stanął na samym środku i szybko założył podobny kapelusz do mojego.
Kurtyna poszła w górę. Gdy zobaczyłam wszystkich ludzi...było ich masakrycznie dużo. Wpadłam w lekką panikę. Chciałam uciec z tąd....ale wiedziałam,że nie mogę zawieść nikogo.
Zaczeła grać muzyka...lekko się rozluźniłam.
Tao śpiewał były to ciche nuty jak na początek.
Tancerzy i ja zaczelismy tańczyć swój układ....
Dochodziło do mojej kwestii...spanikowałam...nie dam rady.
Spojrzałam się katem oka na moich przyjaciół. Wszyscy się uśmiechali, a JR najbardziej i pokazywał,że dam radę, a Kiseop patrzył się na mnie tylko i po chwili pokazał serduszko z rąk i napis: Dasz radę.
Poczułam ciepło w sercu. Wszyscy mnie wspierali.
W lekkich podskokach podeszłam do Tao i zaczełam śpiewać.
-Sarangheo monster!!!
Tao obkręcił mnie. Zaczełam cieszyć się tym.
Gdy skończyliśmy śpiewać wszyscy zaczeli klaskać. Oklaski były głośniejsze niż przypuszczałam.

<godzinę później>
Zeszłam ze sceny wraz z Sehunem. Nasza klasyczna piosenka połączona z rapem też dawała niezłą furorę.
-Byłaś nieziemska!-jarał się chłopak.
-Ty też!
-Kanon byłaś wspaniała!-krzyknął JR biorąc mnie na ręcę.-Słodko wyglądasz wiesz?
-Wiem.
Podczas wsytępu z Sehunem zmieniłam strój i makijaż na bardziej taki różowy i słodszy.
-Dobra....zaraz będą wyniki.-powiedziała Sanghee.-Stresujesz się?
-Troszkę.
-Spokojnie, wymiatałaś!-mówił Ren.
-Byłaś taka śliczna, a jak śpiewałąś z tao byłaś taka gorąca i sexowna.-gadał Aron.
JR trzepnął zboczeńca w głowę.
-To moja dziewczyna.
-Popatrzeć zawsze można.-powiedział Aron.
Podszedł do nasz szybko Tao i Sehun.
-Gotowa?-spytał maknae.
-Tak.
Chłopacy złapali mnie za ręce i poszliśmy na scenę.
Zaraz mieli ogłosić kto ma jakie miejsce.
Wszyscy stali parami,a my no cóż trójką.
Chang podszedł do jurry którzy pilnowali głosów publiczności i wziął jakąś kopertę.
-A zatem powiem wam kto wygrał.-mówił.
Otworzył powoli kopertę.
-Trzecie miejsce zajmuje....Tao i Kanon!!!
Gdy usłyszałam swoje imię serce mi staneło. Myślałam,że zemdleje.
-Kanon mamy trzecie miejsce!!!-krzyczał Tao.
-Tak widze!
Podeszlismy do Changa, który wręczył nam puchar za trzecie miejsce. Przynajmniej byliśmy na podium.
-Drugie miejsce zajmuje Kris i Luhan!
Wszystko działo się podobnie. Kris patrzył się na mnie...powinnam mu wybaczyć ale nawet mnie nie przeprosił więc to bez sensu podchodzić do niego.
-Pierwsze miejsce zajeli....
Wszyscy byli totalnie zestresowani. Pierwsze miejsce...pierwsza nagroda...kto wygra.
Nagle Sehun mnie przytulił i pocałował w policzek. Nie wiedziałam co się stało.
-Kanon wygraliśmy!!!-krzyczał.
-Że co?!
-Jesteśmy najlepsi!!!
-Tak widzę!
I wtedy cmoknął mnie w usta. Byłam lekko speszona bo co to miało być.
-Przepraszam.-powiedział zawtydzony.-To z emocji...chodź osbierzmy nagrodę.
Wszyscy krzyczeli i byli rozradowani tym ale ja nic nie słyszałam byłam zbyt zdziwiona.
Wszystko trwało tak szybko nawet się nie ogarnełam gdy Chang powiedział,że ma niespodzianke. Był to nasz występ.

<narracja Sanghee>
Wracałam z Minhyunem do domu ale jak się okazało była jeszcze impreza z okazji pierwszego miejsca Kanon i Sehuna. JR był mega super chiper wkurzony gdy zobaczył jak Sehun pocałował Kanon. No nie dziwię się. Gdyby jakaś laska pocałował by mi Minniego to bym od razu zabiła jak psa. Ale JR taki miły był,że nie zrobił wstydu swojej przyajciółce. No i chyba dobrze.
-Nad czym się tak zastanawiasz?-spytał mnie Minni.
-Nad tym co zrobił Sehun.
-Wiem to świnia z niego. Ale nie mówmy o nim...Dobrze się bawmy.

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 49

-JR co ty tu....?-spytałam się jak głupia.
Luhan powoli wstał z ławki i złapał za rękę.
-Ja tylko uratowałem twoja dziewczynę. Nie powiem dlaczego i przed kim. Niech ci powie.-powiedział.
Spojrzał sie na mnie błagalnie. Nie chciał bym powiedziała o Krisie. Rozumiałam go.
-To nic takiego JR.-odparłam.
Podeszłam do niego i się wtuliłam w niego.
-To co się stało?-spytał patrząc się mi w oczy.
-No bo widzisz....ja...eee...źle sie poczułam. Zaczeło kręcić sie mi w głowie jak byłam w hallu i wtedy Luhan wziął mnie tutaj bym się lepiej poczuła.
-To prawda?-spytał Luhana.
-Tak. Przecież bym jej nie zostawił.-odparł.
-Dziekuję.-powiedział JR.-Chodźmy już. Musisz sie wyspać.
-Masz racje.

<narracja Kiry>
Obudziłam się. Był już ranek.
-Hej kochanie.-powiedział do mnie Taemin lekko całując mnie w czoło.
No tak wtedy mi sie wszystko przypomniało. Wczorajsza no.
Przytuliłam sie bardziej do gołej klaty Temisia.
-Jak tam sie spało?-spytał zatroskany.
-Dobrze. Bo spałam z tobą.
-Jesteś wspaniała. Wiesz...trzeba chyba coś zjeść.
Zaburczało mi w brzuchu. Jak on to robił?
-Chłopaków nie ma.-powiedział.-Śmiało możemy iść do kuchni.
-Ale musimy sie ubrać.
-Jasne. Przyniosłem twoje ciuchy na dzisiaj. Mimo,że nie występujesz musisz pięknie wyglądać chociaż ty i tak jesteś piękna.
Lekko sie zarumieniłam.
-Dziękuję.
-Dobra chodźmy.

<narracja Sanghee>
Biegałam jak nie wiem co. Dzisiaj jest ten koncert,a ja musze się oporządzić. Minhyun cały czas specjalnie mi przeszkadzał. Policze sie z nim kiedy indziej.
No to cóż. Szybko zrobiłam sobie włosy......przeczesałam je i ślicznie związałam w koczek. Następnie piękny makijaż  i śliczna zielonka sukienka do kolan oraz słodka biżuteria.
Byłam gotowa by wyjść. Zatem poszłam do salonu gdzie czekali na mnie wszyscy chłopacy z NU'EST oprócz. JR'a.
-A gdzie JR?-spytałam Minhyuna.
-Też pięknie wyglądasz.-powiedział z uśmiechem-JR zawiózł Kanon na próbę. Podobno stresowała się jak nie wiem co. Wiesz...on jest jej takim odstreszaczem.
Lekko się zaśmiałam.
-Śmieszne wiesz...-dałam mu kuksańca w bok.
-Idziemy zatem?-spytał.
-Oczywiście.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy..na koncert....

<narracja Kanon>
Byłam cała zestresowana. Jakieś kobiety zrobiły mi makijaż i wzieły wałki na głowę. Matko święta help.
-Uspokój się.
JR przytulił sie do moich pleców.
-Spokojnie dasz rade jesteś piękna, utalentowana i wszyscy sie w tobie zakochają...ale niech wiedzą ze masz faceta.-powiedział śmiejac sie.
-Poprawiłes mi humor.
Pocałowałam go w policzek i wtedy przyszły jakieś kobiety i kazały mi iść się ubrać.
<pógodzinki póżniej>
Byłam ubrana jakoś tak upiornie. Czerwona sukienka z jakimiś woalkami i gorsetem....odsłaniała jedna noge , a ta sukienka była do kolan a dalej to takie duże czarne glany. Wyglądałam jak upiór!!! Masakra.
Patrzyłam sie tępo w lustro.
-Wyglądam jak upiór!!
-E tam i tak jesteś piękna.
Szybko się obróciłam. Przedmna stał Kiseop z różami.
-Masz na szczęście.
Dał mi je i lekko pocałował w policzek. Nie czułam sie juz zestresowana. Byłam szczęśliwa.

środa, 30 października 2013

Blogi:

Siemka ludzkowie!!! A więc tak: 
1.Mój brat ma z kolegą bloga no i chcę ich tutaj wypromować....wiecie jestem miła,a tamten kolega (Bzyku) jest taki zajebisty, że masakra. Proszę link do ich bloga: LINK 
2. Stworzyłam także nowego bloga ale to bardziej taki drastyczny. Mniej więcej wziełam osoby z fejków.....i powiem tyle,że w tym opowiadaniu są prostytutki, striptizerki, dilerzy i mafia. tak wiem jestem zryta ale co poradzę? Macie link streszczający lekko fabułkę:Krwawa Ambrozja , a tutaj link do postaci : Postacie
Życzę miłej zrytej psychiki...właśnie....kto czuje,że nie powinienen to neich nie czyta mojego bloga........tam są prostytutki i to będzie z lekką nutą yaoi więc wiecie... 

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 48

<narracja Kiry>
Wracałam z Taeminem z zajęć. Kanon musiała podobno zostać ale ciekawe czemu? W ogóle Chang był dla niej bardzo miły, a dla nas niezwykle surowy.
-Kira pójdziesz do mnie?-spytał Taemiś.
-Jasne..., a co z chłopakami?
-Idą na koktajl, a potem gdzieś chcą zachaczyć więc mamy wolne mieszkanko-uśmiechnął się prowokacyjnie do mnie.
 -No dobrze...
Szliśmy objęci do siebie. Jak to słodko zapewne wyglądało. Nie moge się już doczekać wakacji. Kiedy będzie ciepło i można ubierać krótkie ciuchy bez żadnych kozaków i kurtek.
-Nad czym tak rozmyślasz?-spytał mój chłopak.
-Nad wakacjami.
-Ja zamierzam ciebie wziąść nad morze...wiesz do jakiegoś domku i zostać z tobą w nim na zawsze.(jak on słodko mówi ♥).
-Naprawdę?
-Tak bo kocham ciebie.
Pocałował moją rękę, a ja strzeliłam buraka. Nadal reaguję tak na jego gesty.
Wreszcie doszliśmy (Sanghee bez skojarzeń zboku) do naszego mieszkania. Taemin otworzył drzwi i od razu poszliśmy do kuchni zrobić sobie coś do picia.

<narracja Kanon>
Wracałam sama z ćwiczeń od Chang'a. Ten musiał zostać by coż jeszcze zrobić. Stwierdził, że nasze głosy fantastycznie sie razem ze sobą zgrały.
Wróciłam do mieszkania no i od razu na ,,przywitanie'' wyszedł ponury Kris. Był tak wkurzony,że mnie chyba nie zauważył...
-Co ty robisz?-spytał tępo.
-Nic...-odparłam.
-Przestań jasne.....
Złapał mnie za nadgarstek.
-Kris puść mnie.-powiedziałam spokojnie.
-Nie.
Złapał mnie tak mocno,że aż rękaw mojego sweterka pękł.
-Ej co ty robisz!?-krzyknełam przerażona.
Kris wyglądał jak jakiś nie wiem...chory na umyśle.
-Przestań sie opierać..wiem, że tego chcesz......tylko udajesz niedostępną.
-Kris!!! Co tobie jest...
-Cii...Nikt ciebie nie usłyszy. Chłopacy słuchają muzyki więc twoje krzyki będa daremne.
-Ale to jest gwałt!
-Jaki gwałt? Przecież pragniesz tego.
Zaczął zciagać ze mnie sweter i dobierał sie do zamka mojej sukienki. Próbowałam mu sie wyrwać.
-Przestań!-krzyknął cicho.
Przyszpilił mnie do ściany i wbił swoje usta w moje. Wierciłam sie ale nadaremnie. Ten chyba juz zakumał jak trzeba obsługiwać się z zamkiem od moje sukienki. O nie tego było za wiele! Pacnełam go torebką.
-Ej nie tak ostro-odparł
Zaczął dotykać moje pośladki i nogi. Ten jego dotyk, przyprawiał mnie o dreszcze.
Wtedy miałam wolną chwile i go spoliczkowałam. Ten był lekko oszołomiony więc szybko uciekłam i wpadłam wprost w ramiona Luhana.
-Cii uspokój sie.-mówił mi.
 Przytulił mnie i zaczął głaskać moją głowę. Byłam totalnie przestraszona więc musiałam sie za kimś schować.
-Kris co ty robiłeś?!-krzyknął wkurzony Luhan.
-Zostaw ją!-wydzierał sie na niego.-Kanon jest moja masz Sanghee.
-Idź lepiej stąd.
Ten zboczeniec rzucił sie na Luhana, a tamten mu jebnął w twarz pięścią.
-Dobranoc-odparł.-Chodź Kanon lepiej ze mną.
Chłopak prowadził mnie do windy. Byłam zbyt oszłomiona żeby wiedzieć co się dzieje.

<narracja Kiry>
Siedziałam z Taeminem na sofie oglądając telewizje i pijąc herbatkę.
-Kira, kochasz mnie?-spytał nagle Taeś.
Spojrzałam sie na niego jak na kogoś szalonego.
-Po co się mnie pytasz.? Znasz dpowiedź.
-Ale chcę ją usłyszeć z twoich ust.-powiedział.
-Taemin, kocham cię.
Ten podsadził mnie na swoich kolana i lekko pocałował.
-Ja ciebie też słońce-odparł.
Zaczął zdejmować mi koszulkę i całował lekko moją szyję.
-Ale Taemin....
-Cii...pozwól mi się tobą nacieszyć.
Wziął mnie w swoje ramiona i przeniósł do sypialni zasypując mnie pocałunkami. Położył mnie na łóżko i podszedł do drzwi by je zamknąć.
-Taemin ale....
-Kira chcesz tego?
-Z tobą tak.....

<powrót do narracji Kanon>
Luhan zaprowadził mnie na dach tam gdzie po raz pierwszy zaprowadził mnie Kris.
-Usiądź lepiej, świeże powietrze dobrze ci zrobi.-powiedział Luhan.
Usiadłam posłusznie na ławce.
-Dziękuję ci,że mnie uratowałeś. Jak mam ci sie odwdzięczyć?-spytałam mniej roztrzęśiona.
-Nie musisz nic robić. Teraz pewnie będzie do dupy mój występ i Krisa jak go walnełem.
-Nie chciałam was....
-Przestań. On ostatnio jest taki dziwny. To przez to,że zaczełaś chodzić z JR'em. Powinien sie pogodzić z prawdą tak jak ja.
-Co?
Spojrzałam sie na niego lekko zdezeoriętowana.
-Chodzi mi o Sanghee...podoba mi sie i w ogóle ale ona kocha Minhyuna i po co im przeszkadzać?-powiedział.
-Przykro mi z tego powodu ale będzie dobrze...znajdziesz sobie jeszcze kogos.
Przytuliłam sie do niego. Następnie lekko pocałowałam w polik. Niech wie,że ma moje wsparcie.
-Ej a co tu się dzieje?!-był to głos JR'a......... 

poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 47


Czułam jak coś smerało mnie po ustach. Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą JR'a który lekko się do mnie uśmiechał. Zamknełam oczy i naciągnełam na siebie koc.
-Ej ej wstawaj.-powiedział JR.
-Nie-odparłam zza koca.-Jeszcze pięć minut.
-Chyba nie chcesz się spóźnić na próbe.
-CO?!
Szybko wstałam zderzając się z JR'em.
-EJ nie tak agresywnie.-powiedział.
-Idę po ciuchy.....nie chce mi się.
-Chodź pomogę ci.
Pomógł mi wstać i objął mnie z tyłu w pasie.
-Możemy iść-odparł.
-Dobrze.
Zamknełam oczy i się wtuliłam w jego klate i tak szedł ze mną.
-Hej co robicie?-spytał tępo Aron cały rozczochrany siedząc wraz z Renem w salonie.
-Idziemy po ciuchy dla Kanon-odpowiedział za mnie mój chłopak.
-Tak-wydałam z siebie niezadowolony odgłos.
Szliśmy dalej aż JR się zatrzymał.
-Dobra właź po łaszki i idziemy do mnie.-odparł.
-Po co?-spytałam.
-Bo masz jeszcze z trzy godziny.
-Że co?!
-Haha ja zmykam.
Odsunął się szybko odemnie. Trudno zemszczę się kiedy indziej.
Otworzyłam drzwi do swojego i Sanghee pokoju. Podeszłam cicho do swojej szafy i wziełam jakąś pierwszą lepszą sukienke, kozaczki i pluszowe legginsy.
Zaczełam powoli się wycofywać gdy zobaczyłam,że Sanghee nie ma na sobie koszuli. Była przytulona do Minhyuna i byli przykryci kocem. Na ziemi zauważyłam.......gumkę. Osz kurde oni...
-Haha-zaśmiał się JR włażącdo pokoju -To było nocą,gdy księżyc jasno świecił....-zaczął śpiewać.
Minhyun i Saghee się zbudzili. Moja prztjaciółka była przerażona, a Minni? Miał minę takiego wkurzenia jak nie wiem co.
-....Jak to się stało? Oddałaś się....Minniemu-śpiewał dalej JR.-Ah ty kocie wiedziałem,że nie wytrzymasz.
I wtedy do pokoju wparował Aron i Ren. Maknae stał jak wryty i podszedł do mnie, a tamte zboczeńce dalej śpiewały.
-Straciłaś cnote bo co? Bo sama tego chciałaś!-śpiwały ułomy.
-O nie macie przejebane.-odparł Minhyun.
Zaczął szybko ubierać spodnie, a te dwony dalej śpiewały z uśmiechem ale zaczeli powoli się oddalać aż Minhyun nie wystartował.
-Boję się ich.-powiedział Ren tuląc się do mnie.
-Nie martw się.
Sanghee nie wiedziała co się dzieje.
-Wiesz zostawie ciebie samą.-powiedziałam.
Wtedy wpadłam na jej chłopaka.
-I jak?-spytałam.
-Kanon ja ci powiem,że uważaj na JR'a. On się kiedyś do ciebie dorwie.......i lepiej miej gaz solny.....
-Aha...dzięki.
Wyszłam z Renem z pokoju. Widziałam,że jest zaniepokojony.
-Ren co jest?-spytałam.
-Bo widzisz...ja...no bo...eeee....
-No mów.
-Ja to robiłem z Aronem.
-CO?!
-No wiesz....JR nie słyszał bo się do ciebie wtulił, a jak śpisz z nim to wiesz jak go trudno obudzić?
-Serio?-zdziwiłam się.
-No tak. Nie powiesz chłopaką...wiesz kocham Arona...jest wspaniały. Ale nie chce by ktoś się dowiedział.
-Spokojnie nic nie powiem.
Pocałowałam Rena w policzek i poszłam.

<kilka godzin później>
-Jutro jest ważny występ więc musicie się wyspać i nabrać sił.-mówił Chang.-Dobrze, a więc zatem możecie już iść ale chcę pogadać z Kanon.
Wszyscy poszli zostawiając mnie i Woo samych.
-Mam do ciebie prośbę.-zaczął mówić-Ludzie chcą bym zaśpiewał, a nie mam partnerki i chciałbym się spytać czy byś zaśpiewała ze mną.
-Ja?
-Tak....piosenka...Love me...znasz ją?
-Tak zanm oczywiście zaśpiewam.
-Doskonale. Zróbmy za godzine próbę.
-Dobrze.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 46

Ważne ostrżeżenie!!!! Ponieważ ten post ma lekkie zboczenia (to pikuś jak porównać do zboczeń ARona) Jeżeli jesteście słabi psychicznie nie czytać tego!!! Sanghee ty masz czytać musisz :D :*
Dziekuję za uwagę.


<tydzień później>
<narracja Kanon>
Wszyscy siedzieliśmy w salonie. Ja, Michu, Sanghee, Kira, JR, Minhyun i Himchan. Oczywiście nasza biedna Michu musiała siedzieć na wózku. Jeszcze nie miała tyle sił by sama chodzić. Na szczęście Himchan był zawsze z nią. Pomagał jej i był na każdym jej kroku. Jaki on był wobec niej kochany.
-Ja już pójdę jestem zmęczona.-powiedziała po chwili Michu.
-Pójdę z toba.-odparł Himchan.
Zaczął ją prowadzic na wózku.
-Wiecie na czym oni stoją?-spytałam
-W jakim sensie?-zapytał JR wtulając się w moją szyję.
-Michu była przecież z Zelem,a teraz z Himchanem. Oni w ogóle ze soba zerwali?
-A tego to nawet ja nie wiem-powiedziała Kira.
Wtedy przyszedł Taemin.
-Hej koteczku idziesz do mnie nocować?-spytał się Kiry całując ją.
-Jasne. Dobranoc wam.
-Haha będzie ostro.-powiedziała Sanghee.
-Zbok.-szeptnełam.
-Chyba nie ja!-krzyknął do mnie JR.
-Mi nie o ciebie. I weź mi szyi nie łaskocz.
-A może ja chce?
Zaczął jak na złość całować mi szyję.
-JR zostaw mnie.-mówiłam śmiejąc się.
-I kto tu się gwałci?-spytała Sanghee.
-Ty i Minhyun.-powiedział JR.
Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i się odsunełam.
-EJ gdzie mi uciekasz?
Złapał mnie za nogę i pociągnął w swoją stronę. Leżałam teraz na jego kolanach. Schylił się do mnie i nasze twarze się niemal stykały.
-Jesteś moja i nigdzie mi nie uciekaj-szeptnął mi do ucha.
-Weźcie bo rzygam waszą słodyczą.-odparła Sanghee.
-Minhyun czemu ty swojej dziewczyny nie uwodzisz?-zapytał JR.
-Bo...
-Bo to niemożliwe.-powiedziała moja przyjaciółka.
-Haha nie znasz Minhyuna....
-Chodźmy do ciebie.-odparł chłopak Park.
-Tak chodźmy.
I tak zostaliśmy sami.
-O co z tym chodziło?-spytałam.
-Powiem tyle,że jak Minhyun zacznie uwodzić Sanghee to niewiadomo czy wyjdą z tego dzieci.
-EJ nie żartuj sobie z tego.
Walnełam go w kolano.
-Chcesz wojny?-zapytał.
Wtedy zaczął mnie łaskotać.
-Przestań!-śmiałam się.
-Dobra.......chodźmy już ..zmęczony jestem.-powiedział.
-Dobrze wezmę tylko piżame....
-Nie przeszkadzaj im....zawsze możesz spać w moich ciuchach.-powiedział puszczając do mnie oczko.
-No dobrze. Chodźmy.

<narracja Michu>
Himchan pomógł mi wejść na łóżko. Był taki wspaniały. Ale i tak głupio mi było mówić Zelowi, że nie powinniśmy być parą. Biedaczek był smutny przez to ale ja kochałam Himmiego.
-Dziękuję ci.-powiedziałam.
-Za co?
-Za wszystko.
-To nic takiego.
Schylił się do mnie i lekko musnął mnie w usta. Objełam jego szyję.
-Śpij ze mną.
-Ale ja...
Pocałowałam go w usta. Ten chyba uznał,że ma teraz się położyć obok mnie. Nie wiem co mnie wzieło ale odpiełam jego koszulkę. Gdy zobaczyłam jego klate zrobiło mi się gorąco....
-Himchan....
-Tak?-spytał.
-Chcę cię....

<narracja Sanghee>
-Co ten JR wygadywał?-spytałam się Minhyuna.
-Nie wiem. On jest czasem stuknięty.
-Zaraz wrócę.
Poszłam na chwilkę do pokoju obok. Musiałam się przebrać w piżamę. W sumie to ubrałam takie koronkowe spodenki i śliczną krótką koszule nocną. Była w słodkiego misia.
Wyszłam z pokoju i myślałam,że się rozpłynę. Minhyun siedział na łóżko i patrzył się w okno. Jego koszulka była odpieta, a mi przez to zrobiło się gorąco.
-O jesteś.-powiedział uśmiechając się uwodzicielsko.
Podeszłam powoli do niego.
-Chcesz się przebrać?
Wskazałam na pokój w którym przed chwilą byłam.
-Nie dzięki.
Wstał powoli i lekko mnie pocałował. Jednak to był stary słodki........Minhyun.....
Wtedy lekko mnie pchnął na łóżko i szybko znalazł się nademną.
-Pozwól,że zciągne z ciebie te szaty moja niewiasto.
-Co?
Spanikowałam. O matko czy on...? JR mu coś dał albo Aron.
-Minhyun co w ciebie wstapiło?
-Pożądanie ciebie.
Zaczął całować mnie w szyję, obojczyk, i zniżał się aż do biustu.
-Ta koszula przeszkadza.
Wziął nożyczki i mi ją rozciął. Wtedy zaczął całować moje piersi.
-Minhyun....
-Ciiiii
Zamknął mi buzie swoim językiem. Zaczełam dotykać jego klaty...robiło mi się przez to coraz bardziej cieplej.
Zdjełam mu powoli koszulkę i zaczełam majstrować mu przy rozporku.
Ten uśmiechnął się na ten widok.
-Bym ci pomógł bo bardzo ciebie pragne ale zrób to sama. Będzie więcej zabawy.....
-To nie fair.-odparłam.
-Życie.
Wreszcie mi się udało i zciągnelam jego spodnie.
-To teraz ja.-powiedział.
Zaczął mi zciągać majtki.
-Gotowa?-spytał.....

<narracja Kanon>
-Jak myślisz co robi Sanghee z Minhyunem?-spytałam.
Byłam oparta o JR'a który mnie czule przytulał.
-Wiesz domyślam się....
-To co robią.
-A tego ci nie powiem.
-No ej....
-Cii...oglądaj film, a nie.
-Horror? Musimy? Myślisz,że będę się bać takiego czegoś?
-Dlatego oglądamy ,,Straszny film 4''.
-To?
-To,że on jest śmieszny.
-Śmieszny to jesteś ty jak ci się spodnie uciskają........
Ten spojrzał się na mnie przerażony.
-Ty to widzisz?-spytał tępo.
-Jestem z tobą 24 godziny na dobę i nie mam zauważyć? Nie sądze.
JR pocałował mnie czule w usta.
-Wiesz wolę jednak iść spać.-powiedział.
-No dobrze.
Położył się na łóżku i od razu się do mnie przytulil chowając swoją głowę w moja szyję i włosy.
-Dobranoc kochana.-odprał całując mnie w szyję.
-Dobranoc-powiedziałam.

piątek, 18 października 2013

Rozdział 45


<powrót do narracji Kanon>
Szłam do windy. Uspokoiłam się lekko ale i tak byłam wkurzona jak nic na Krisa. Weszłam akurat do tej samej windy. Matko te wspomnienia.
-Czekaj!!-ktos krzyknął.
Nagle do windy wleciał Kiseop.
-Hej Kanon.-powiedział uśmiechając się.
-Hejka.
Przytuliłam się do niego.
-Jak tam?-spytał.
-Jakoś idzie.
-Słyszałaś o tej bójce? Wiesz kto to był.
Lekko westchnełam.
-JR i Kris się bili-mówiłam.-Kris mnie pocałował, a tamten się rzucił na niego.
-O współczucie. Ale jak on mógł ciebie pocałować? To jest okropne...
-Robił mi wyrzuty, że był przy mnie, a teraz wybrałam JR'a.
Kiseop podszedł do mnie i mnie mocno przytulił.
-Pamiętaj na mnie możesz liczyć zawsze.-odparł.
-Wiem, dzięki. Jesteś całkowicie inny...
Lekko się zaśmiał.
-Jestem po prostu nieśmiały wobec dziewczyn ale ciebie bardzo lubię.
-Cieszy mnie to.
Otworzyła się winda, a po drugiej stronie stał JR. Upsss....
Wyszłam z objęć Kiseopa.
-DO zobaczenia-powiedział.
-Papa.
Pomachałam mu i się lekko do niego uśmiechneła. Gdy Lee sobie poszedł spojrzałam się na mojego chłopaka. Nie miał zadowolonej twarzy.
-I jak?-spytałam.
-Mam iść do Chang'a wraz z Krisem-to ostatnie słowo wycedził przez zęby.
-Tak podobno nieźle oberwiecie.
-Zapewne...a dlaczego się ściskałaś z Kiseopem?
-To mój przyjaciel. Przynajmniej rozumie tak jak Kris ale nie zarywa do mnie. Jest kochany.
-Bo poczuję się zazdrosny.
Podeszłam do niego i jego usta lekko musnełam swoimi.
-Chcę więcej-powiedział.
-Nie dostaniesz bo byłeś niegrzeczny.
Ten lekko się schylił i szeptnął mi do ucha:
-Ale w domku dostanę ciebie.
Pocałował mnie w polik.
Działał na mnie wręcz okropnie jak magnez....muszę zachować zdrowy rozsądek.
-JA muszę niestety już iść.-powiedział.-Do zobaczenia w domu.
-Do zobaczenia.

<pół godziny później>
Szłam białymi korytarzami przesz szpital. Od razu wyszłam z wieżowca i kupiłam kwiaty dla Michu. Nie lubiłam szpitali. Zawsze było w nich zimno i strasznie. Jak taka kostnica co jest poczęści prawdą.
Weszłam na sale Michu i położyłam na szafce wazonik z kwiatami.
-Hej Michu.-mówiłam-Wiem, że mnie nie słyszysz ale tesknimy za tobą i zbudź się kochana.
Opowiedziałam jej wszystko co się działo przez kilka dni. Podobno osoby w śpiączce wszystko słyszą. Miejmy nadzieje.
-Hej Kanon mogę?-spytał Zelo.
-Tak jasne i tak już miałam iść.
-Dzięki.
<narracja Himchana>
Widziałem jak Zelo gada do Michu. Nie mogę tam wejść. Wyrzuciłby mnie. Czekałem aż sobie pójdzie.
Po dwudziestu minutach młody polazł do łazienki. Chwała Bogu.
Weszłem na sale. Widok Michu mnie lekko przygnębiał. Była taka piękna, kochałem ją, a teraz jej piękność została zniszczona. Jednakże była dla mnie najwspanialsza.
-Michu kocham ciebie.-powiedzialem trzymając ją za rękę-I nigdy nie przestanę. Jesteś moją miłością.
Musnełem ją lekko w usta.
-Chcę abyś się zbudziła.
Patrzyłem się na jej twarz. Ta ani drgneła. Spuściłem wzrok dalej ściskając jej rękę. Poczułem jak spływają mi po policzkach łzy.
-A co ty tu robisz?!-spytał wściekły Zelo.
-Też ją kocham!
-To co?!
-Proszę jeszcze chwilkę....
-Nie!!!
-Dobrze...
Wstałem powoli i chciaęłm puścić dłoń mojej ukochanej gdy poczuęłm uścisk. Spojrzałem się na jej twarz i spotkałem się z jej wzrokiem...
-Też cie kocham-szeptneła....

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 44


Otworzyłam szeroko oczy. O nie!!! Jestem sama z Krisem zamknięta w windzie i na dodatek on się na mnie obraził.
Usiadłam na ziemi załamana. Zajebiście wręcz troche sobie tu posiedzimy. Przynajmniej przywrócili światło.
-Posiedzimy sobie tutaj trochę.-powiedział.
-Wow zauważyłam-odparłam wkurzona.
Ten usiadł obok mnie, a ja lekko się odsunełam.
-Przestań.-powiedział.
-Ja mam przestać?!-wstałam patrząc się na niego z góry-To ty zaczełeś się obrażać! To ty uciekłeś odemnie!
Ten szybko wstał.
-Gdybyś była na moim miejcu też byś to zrobiła!
-Obrażona uciekła do windy?!
-Nie! Byłem bardzo blisko ciebie! Nie krzycałem na ciebie, byłem miły i troszczyłem się o ciebie, a on!!!? Tylko ten gościu zadzwonił, a on JR zaczął cie obwiniać o romanse!!! Kanon to ja ciebie kocham szczerze i chcę żebyś z nim zerwała.
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Jak on mógł mnie prosić o coś takiego?
Złapał mój podbrudek i zaczął pieścić moje usta swoim kciukiem.
-Kris...
-Ciii...-położył mi swój palec na usta.-Nic nie mów-szeptnął.
O matko proszę nie.
Nie zdążyłam nic zrobić ponieważ Kris mnie pocałował. Czułam jak wtykał swój język do mojej buzi. Był odemnie silniejszy i nie mogłam go odepchnąć. Byłam bezsilna.
-Ty dupku!!!-usłyszałam.
Winda się otworzyła, a na zewnątrz była Sanghee, Minhyun, JR i Luhan.
JR od razu się rzucił na Krisa i zaczeli się bić.
-JR przestań!-krzyczałam.
Ten nie słuchał. Bili się dalej i wtedy przyszedł Chang.
-Co tu się dzieje!-krzyknął.-Na co się gapicie rozdzielcie ich!-krzyknąl do Luhana i Minniego.
Chłopacy posłusznie zrobili co im kazał Woo, ale tamci dalej się wili.
-Zabiję cię!!!-wydzierał się JR z uścisku Minhyuna-Ostatni raz to robisz!
-Zamknij się!-krzyczał na niego Kris.
-Zabierzcie ich-odparł Chang.
I tak oto ja , Sanghee i on zostaliśmy sami.
-O co poszło?
Nie chciałam nic mówić. Nie zamierzałam nawet.
-Powiecie mi?
-Ja lepiej już pójdę.-powiedziała Sanghee i poszła.
Zostałam sama -_- .
-No bo...eh to jest głupie.-odparłam.
-Chodź do mnie do gabinetu, tam pogadamy.
Posłusznie poszłam za nim.
Po kilku minutach byliśmy w gabinecie. Był on duży z ogromnym oknem na całą ścianę. Wszędzie były rozwieszane złote płyty, w gablotach nagrody, w wolnych miejscach instrumenty.
-Siadaj.
Usiadłam naprzeciwko Changa obok jego biurka.
-Więc o co poszło?-spytał.
-No więc...
Opowiedziałam mu tylko o sytuacji w windzie, a ten słuchał.
-Nie dziwię się im.
-Co?-spytałam tępo.
-Rozumiem zachowanie JR'a ale i tak muszę ich ukarać.
-W jaki sposób?
-Nie wiem jeszcze pomyśle nad tym.
Wstałam powoli z krzesła ale cos mi nie dało spokoju.
-Tak?-spytał.
-Dlaczego....e...dlaczego wszyscy sądzą, że pan jest okropny?
Ten spojrzał się na mnie spod wilka.
-Kto tak mówi?
-Wszyscy.
-Mają racje.
Zdziwiła mnie jego szczerość. To dlaczego jest dla mnie taki ….miły?
-Zastanawiasz się dlaczego jestem dla ciebie taki miły?
Skąd on o tym wie?!
-Tak.
-Przypominasz mi kogoś....moją starą przyjaciółkę. Jesteś taka sama jak ona. Poniekąd.
-Dlaczego?
-Wiesz od ciebie....bije taki blask, od niej też bił.
-To była pańska żona?
-Nie. Była moją pierwszą miłością.
-Rozumiem...
-Możesz już iść. DO zobaczenia za dwa dni.
-Do zobaczenia-powiedziałam cicho.

<narracja Sanghee>
Rozmawiałam z Minhyunem.
-Co za afera.-mówiłam.
-Wiem.
-I jak z....
-Sanghee możemy porozmawiać?-spytał Luhan.
-Ok
Odeszłam z nim kawałek.
-O co chodzi?-spytałam.
-Nie chce zachowywać się jak JR i Kris ale zależy mi na tobie...
Złapał moją rękę i lekko pocałował.
-Ty też chcesz dostać.-powiedział Minhyun.
Podszedł do nas i spoliczkował Luhana.
-Kolejny EXOl który zarywa do zajetych dziewczyn!!!
Musiałam szybko złapać Minhyuna za koszulkę by nie rzucił się na Lulu.
-Minhyun przestań!!!-wrzasnełam.-Chcesz oberwać od Changa? Już i tak JR i Kris się bili. Szkoda dla ciebie zachodu.
-Masz racje. Chodźmy stąd.