Translate

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 56

-Mamo naprawdę!-krzyknęłam.
Proszę niech to będzie tylko zły sen i zaraz się zbudzę, a Minhyun zabierze mnie na randkę bez fajerwerek. Proszę!
Ale moja Umma tylko patrzyła się na mnie i po chwili zaśmiała się.
-Co cie tak bawi?
-Dałaś się wkręcić!-zaśmiała się- Twój kuzyn owszem jest gwiazdą k-popową ale z innego zespołu.
Kamień spadł mi z serca. Czemu moja Umma musi udawać taką nowoczesną? I taką cool? Nie może być normalna! Z podkreśleniem na normalna?
-To kto to?-spytałam ciekawa.
-Otóż to jest...
Nie wiem czemu ale odwróciłam się i co ujrzałam?! Kanon, która szła za rękę z Kevinem. Czy to koniec jej związku z JR'em?!
-Kanon...
-Hej-powiedziała lekko się uśmiechając- piękne fajerwerki. O pani Minra. Witam.
-O no proszę-odparła moja Umma z uśmiechem- widzę, ze niedługo będziemy rodziną.
-Czemu?-spytałam wraz z Kanon.
Moja rodzicielka tylko spojrzała na Kevin i jego rękę. Zaraz zaraz....
-Kevin to mój kuzyn?!-krzyknęłam.
-Owszem-odparł po chwili mój kuzynek-nie wiedziałaś?
-Nie...
Minhyun zaśmiał się.
-Może lepiej wejdźmy już?
-W zasadzie-mówiła moja Umma- chciałam ci tylko powiedzieć Sanghee, że musisz ze mną jechać do Busan na tydzień.
-ŻE JAK TO?!
-Jedziemy na urodziny prababci. Musimy też im tam pomóc, ale się nie martw Kevin będzie z nami.
Nie będzie mnie z tydzień?! Bez Minhyuna?! Jak ja przeżyję...
-To fajnie, że jedziesz-odparł mój chłopak.
-Niby czemu?
-Bo też jadę do Busan do rodziny. Nie musimy się rozstawać.
Uśmiechnęłam się tylko. No to jadę!

<narracja Kanon>
Kevin szedł ze mną by mnie odprowadzić. Cieszyłam się troszkę z jego osoby. Nie byłam przynajmniej sama ze łzami. Uśmiechnęłam się lekko do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
-Lubię jak się uśmiechasz-stwierdził-wyglądasz tak promieniście.
-Dziękuję...
Wtedy wpadłam na JR'a. Na szczęście Kevin mnie złapał bym nie runęła na ziemię. 
Objął mnie ramieniem tak jakby chronił mnie przed czymś. Spojrzałam na Jonghyuna. Wyglądał koszmarnie. Włosy rozwalone na wszystkie strony. Strasznie zmiętolona koszulka z wyblakłym napisem i stare dresy. Co się jemu stało?!
-Jonghyun...
Wtedy zwrócił na mnie uwagę. Najpierw nie wiedział co się dzieje, a po chwili wyrwał mnie z ramion Kevina i mocno przytulił.
-Ja cię strasznie przepraszam-mówił mi do ucha- nie chciałem zachować się jak szczeniak. Kocham cię Kanon i nie chcę cię stracić z takiego głupiego powodu. Proszę, wybacz mi.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zachował się dość uroczo...
-Ja pójdę-odparł Kevin z lekkim uśmiechem-dogadajcie się.
-Kanon...
-Tak Jonghyun...
-Wybaczasz mi?
-Tak, głuptasku. Tylko-zaśmiałam się- idź sie ogarnąć bo wyglądasz jak sto nieszczęść.
-To chodź ze mną!
Tak, to jest mój stary i kochany JR.

<narracja Rena>
Leżałem wkurzony na łóżku. Mam dość Arona! Hyung ma mnie w nosie!
Wstałem szybko i poszedłem na dwór do parku. Musiałem pomyśleć co robić? Jak zwrócić uwagę hyunga? Jak to zrobić?
Wywaliłem sie wtedy.
-Ojej nic ci nie jest!
Podbiegła do mnie jakaś blondynka. Skąd ja ją znałem?
-Nie nic mi nie jest...znamy się?
-Tak, jestem przyjaciółką Kanon, Evelyn. Poznaliśmy sie na dyskotece.
-A no tak -burknęłem.
Wstałem szybko i otrzepałem się. Niezbyt ją lubię. To nią zainteresował sie Aron, a powinien być ze mną!
-CO ty taki smutny?-spytała.
-Bo tak!
-EJ....no co jest?
Chciałem jej wykrzyczeć, że jej nienawidzę! Nie cierpię jej! Ale gdy spojrzałem jej w oczy zrozumiałem, że naprawdę sie martwi o mnie. Cała złość zniknęła. Usmiechnąłem się do niej.
-Chcesz pójść ze mną na ciepłą czekoladę?-spytałem z uśmiechem.
-Jasne....z chęcią.
Złapałem ją za rękę i zapomniałem o wszystkim.