sobota, 27 lipca 2013
SMConcert
Hello misiaki. Nie wiem czy wiecie ale jest głosowanie gdzie SM ma mieć koncert. Wiecie EXO, Shinee, SNSD itp. A zatem tu jest link. Od razu mówie że lepiej głosować na Warszawę bo jest na 6 miejscu!!! A to instrukcja obsługi
1. Wybieramy na takim pasku ,,Select your city'' i wybieramy Warszawe ( wiem że to dla was daleko dla mnie też ale no cóż trzeba)
2. Jak naciśniemy Warszawę to trzeba nacisnąć ta lupę różowo-fioletową.
3. Wyjdzie wam okienko z facebooka i naciskacie w nie, a potem wpisujecie swoje hasło i gotowe.
Póki co Polska jest na 6 miejscu, a była na 13 potem na 7 są jakieś szanse. A więc powodzonka!!!
A tu link http://www.qbox.com/smtown
Rozdział 18
Przepraszam ale miałam ostatnio problemy techniczne i to dosłownie. Jeżeli mi sie uda to wieczorem albow nocy dodam kolejny post ponieważ jadę jutro na prawie dwa tygodnie nad jezioro. Miłego czytania fruciaki :D
Dudniło mi w głowie. Na dodatek czułam się niedobrze.
Ktoś mnie wołał z oddali. Ale kto? No i po co?
Wtedy otworzyłam oczy. Przedemną kucał JR i Minhyun. Oboje byli zmartwieni.
-Obudziłaś się. Dzięki Bogu.-mówił lider.
-Co się stało? Czemu mnie głowa boli?-mówiłam zachrypnięta.
JR dotknął tył mojej głowy gdzie mnie bolało. Zasyczałam lekko z bólu.
Chłopak zabrał więc swoją rękę i spojrzał się na nią. Był wystraszony.
-Ty krwawisz.
Odwrócił się do tyłu. Wtedy zauważyłam,że za nimi stoi Aron i Ren. I cała czwórka była w samych ręcznikach na biodrach!!! Właściwie to Ren miał dodatkowy założony na klacie. Chyba się wstydził.
-Aron daj mi coś by zatamować krew Kanon.-powiedział rozkazująco JR.
-Ok.
Oppa jak było widać chciał zabrać...znaczy się wyrwać brutalnie Renowi ręczniczek. Zamachnął się ale za bardzo jego ręka poleciała w dół i natrafił na ręcznik ale nie ten na klacie.
Szybko zakryłam ręce. Usłyszałam panikujący głos maknae. Biedactwo stał się ofiarą starszego kolegi.
-Ej Kanon co tobie jest?-spytał Minni.
-Aron zabrał Renowi ręcznik,a ja bym mu prawie zobaczyła....
...na myśl o tym to po prostu ciarki mnie przeszły.
-Uważaj teraz. Masz przytrzymaj ten ręcznik przy głowie.-mówił lider.
Posłuchałam się jego.
-Zzieleniałaś coś się stało?-spytał.
-Jest mi po prostu....
...no i wtedy zwymiotowałam prosto na śliczne nóżki Arona. Matko jak on zaczął piszczeć i uciekać. Dostał za swoje! Ofiara Rena nie poszła na marne.
-Wybacz.
-Jest ci lepiej?-spytał spokojnie JR.
Kiwnełam głową na tak.
-Ok. Teraz wezmę ciebie i zaniosę na kanapę,a chłopacy pójdą po dziewczyny. Dobrze?
-Tak.
-Trzymaj się teraz mnie.
Chłopak wziął mnie w swoje ramiona. Mimo,że mnie wszystko bolało zdałam sobie sprawę,że JR też był na ręczniku. Czułam jego gołą skórę pod rękami gdy go trzymałam jak mi kazał. Nie wiem czy to moja wyobraźnia czy to ten uraz czy to prawda ale JR ślicznie pachniał.
No face palm chyba na serio coś mi się we łbie pomieszało.
-Jesteśmy już na miejscu.
JR delikatnie mnie położył na zielonej sofie.
-Gdzie jesteśmy?-spytałam.
-U nas..chłopaków. Jakby coś było z dziewczynami to przesiedzisz ten ból u nas.
-Acha.
Matko święta wpadłam na total.
<narracja Rena>
Szliśmy cała czwórka do dziewczyn. Nie zamierzam się odzywać do Arona. Ten zboczeniec chciał mi zabrać ręcznik. Mógł powiedzieć. Oddałbym specjalnie dla Kanon. Przecież miałem dwa!!! A Oppa przyczepił się akurat do tego na dole. Bueee.....
-Dobra to pukamy.-powiedział Aron.
Wszyscy staliśmy zbici z tropu. No jasne. Każdy się bał dziewczyn.
-Ja zapukam.
Zaczełem pukać o drzwi.
Nagle na ,,przywitanie'' przyszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Tak?-spytała.
-Jesteś koleżanką Kanon?
-Tak nazywam się Michu. O co chodzi?
-No bo.....
Nie dokończyłem ponieważ ktoś mnie złapał za rękę i wciagnął do pokoju.
-Ren nie!!!-krzyczal Aron.
Padłem ofiarą kobiet.
<narracja Arona>
Waliłem w drzwi.
-Ren! Odezwij się! On jest za młody by paść ofiarą dziewczyn! Nie!!!-darłem się.
-To co idziemy do JR'a?-spytał prosto z mostu i niezwykle spokojny Baekho.
Złapałem go za koszulę.
-Ty sobie wyobrażasz jakie okropności zrobią mu te kobiety!-wydzierałem się.-Będą go malować i czesać i dawać naklejki pony i.....w sumie to nasz maknae też tak robi. Możemy sobie iść.
-Matko ale ty jesteś zmienny.-stwierdził Minhyun.
-A co chcesz isc do nich?
Minhyun powolo przełknął ślinę i spojrzał się przerażony.
-No właśnie.-trwałem przy swoim.-A teraz chodź bo JR zaraz zacznie wariować.
-Yyy....czemu?
-Bo jest z Kanon. On gdy usłyszał co się działo chciał już lecieć....
-Dobra oszczęź mi szczegółów. Chodźmy juź do nich.
-Dobrze Minni.
Spojrzał się na mnie dziwnie.
-Co powiedziałeś?-spytał się mnie.
-To co dziewczyny mówią. Kanon i Sanghee nazywają cię Minni. Ciekawe co ty masz takiego małego.
-Odwal się odemnie. Baekho będziesz następny który poczuje zboczoność Arona.
-Nie koloryzuj. Chodźmy już.
<powrót do narracji Kanon>
-Już jestem.-powiedział JR.
-A gdzie byłeś?-spytałam.
Spojrzał się na mnie dziwnie,a potem się uśmiechnął. Usiadł powoli obok mnie.
-Chyba się tobie zdrzemneło.-odpowiedział.
-Możliwe. Ale gdzie byłeś?
-Byłem się ubrać do pokoju.
Jaka ja byłam głupia. Nie zauważyć tego.
-Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki.-odparłam niechętnie.
-Ale jednak napij się czegoś. Nie możesz się odwodnić przecież.
-Skąd ty to wiesz?
-Wie się takie rzeczy.
Podał mi do ręki jakiś soczek. No ciekawe troszeczkę.
Wypiłam jeden łyk. Nie zastanawiałam się nad smakiem ponieważ JR był tak blisko mnie. Matko ja chyba świruję.
-Skad wiedziałeś,że się przewróciłam?-spytałam.
-Usłyszałem jakiś stukot. Najpierw pomyślałem, że chłopacy znowu coś odwalają ale prawda była inna. Gdy usłyszałem Minhyuna, który krzyczał twoje imię przestraszyłem się. Szybko poleciałem do was. Prawie zapomniałem wziąć ręcznika.
Lekko się zarumieniłam.
-Miło słyszeć, że z mojego powodu zapomniałeś prawie...odzienia.
Zaśmiał się.
Spojrzałam się na JR, a on uchwycił mój wzrok. Zaczął się powoli schylać do mnie. Chyba znowu się zacznie.
-Wróciliśmy!!!-wydarł się Aron.
-Może trochę ciszej!!!-wrzeszczał JR szybko się odsuwając odemnie na bezpieczną odległość.
Najstarszy tylko wszedł do swojego i lidera pokoju po czym wyjął....jakąś czarną pastę.
-To będzie wojna.-stwierdził.
Znowu wszedł do pokoju i wtedy wszedł Minhyun, Baekho i...
-Gdzie jest Ren?-wyprzedził mnie JR.
Minni usiadł obok mnie.
-Ren został złapany przez dziewczyny, a Aronowi coś na mózg padło.-odpowiedział Hwang.
-Dlatego uważajcie na niego....
Baekho nie dokończył swojej myśli ponieważ nasz najstarszy wyszedł z pokoju. Był ubrany cały w moro z przepasanymi na klacie jakieś dozowniki....powietrza? Na twarzy zrobił sobie dwie czarne linie po obu polikach.
-A tobie co?-spytałam śmiejąc się.
-Ide na wojnę. Jeżeli nie wrócę to oznacza, że zostaliście tylko wy.
-Co ty masz...tam.
Wskazałam palcem na dozowniki.
-A to.-powiedział-To są moje dezodoranty idę jeszcze po jakąś inną amunicje. A zatem kto jest ze mną!!!
Popatrzyłam się na chłopaków. Wszyscy byli niezdecydowani.
-Dobra ja wchodzę.-odparł Minhyun.
-Ja też.-stwierdził Baekho.
-Dobrze zatem. A zatem zacna niewiasto-zwrócił się do mnie Aron.- Ty też będziesz walczyć o życie naszego kamrata?
Uśmiechnełam się powoli.
-Jak się poczuję lepiej to pójdę.
-Doskonale macie tam w moim pokoju ciuchy i amunicje. JR i Kanon wy przyjdziecie w ostateczności rozumiecie?-spytał.
-Tak jest.-zasalutował JR.
-Matko jesteśmy nienormalni.-stwierdziłam.
Dudniło mi w głowie. Na dodatek czułam się niedobrze.
Ktoś mnie wołał z oddali. Ale kto? No i po co?
Wtedy otworzyłam oczy. Przedemną kucał JR i Minhyun. Oboje byli zmartwieni.
-Obudziłaś się. Dzięki Bogu.-mówił lider.
-Co się stało? Czemu mnie głowa boli?-mówiłam zachrypnięta.
JR dotknął tył mojej głowy gdzie mnie bolało. Zasyczałam lekko z bólu.
Chłopak zabrał więc swoją rękę i spojrzał się na nią. Był wystraszony.
-Ty krwawisz.
Odwrócił się do tyłu. Wtedy zauważyłam,że za nimi stoi Aron i Ren. I cała czwórka była w samych ręcznikach na biodrach!!! Właściwie to Ren miał dodatkowy założony na klacie. Chyba się wstydził.
-Aron daj mi coś by zatamować krew Kanon.-powiedział rozkazująco JR.
-Ok.
Oppa jak było widać chciał zabrać...znaczy się wyrwać brutalnie Renowi ręczniczek. Zamachnął się ale za bardzo jego ręka poleciała w dół i natrafił na ręcznik ale nie ten na klacie.
Szybko zakryłam ręce. Usłyszałam panikujący głos maknae. Biedactwo stał się ofiarą starszego kolegi.
-Ej Kanon co tobie jest?-spytał Minni.
-Aron zabrał Renowi ręcznik,a ja bym mu prawie zobaczyła....
...na myśl o tym to po prostu ciarki mnie przeszły.
-Uważaj teraz. Masz przytrzymaj ten ręcznik przy głowie.-mówił lider.
Posłuchałam się jego.
-Zzieleniałaś coś się stało?-spytał.
-Jest mi po prostu....
...no i wtedy zwymiotowałam prosto na śliczne nóżki Arona. Matko jak on zaczął piszczeć i uciekać. Dostał za swoje! Ofiara Rena nie poszła na marne.
-Wybacz.
-Jest ci lepiej?-spytał spokojnie JR.
Kiwnełam głową na tak.
-Ok. Teraz wezmę ciebie i zaniosę na kanapę,a chłopacy pójdą po dziewczyny. Dobrze?
-Tak.
-Trzymaj się teraz mnie.
Chłopak wziął mnie w swoje ramiona. Mimo,że mnie wszystko bolało zdałam sobie sprawę,że JR też był na ręczniku. Czułam jego gołą skórę pod rękami gdy go trzymałam jak mi kazał. Nie wiem czy to moja wyobraźnia czy to ten uraz czy to prawda ale JR ślicznie pachniał.
No face palm chyba na serio coś mi się we łbie pomieszało.
-Jesteśmy już na miejscu.
JR delikatnie mnie położył na zielonej sofie.
-Gdzie jesteśmy?-spytałam.
-U nas..chłopaków. Jakby coś było z dziewczynami to przesiedzisz ten ból u nas.
-Acha.
Matko święta wpadłam na total.
<narracja Rena>
Szliśmy cała czwórka do dziewczyn. Nie zamierzam się odzywać do Arona. Ten zboczeniec chciał mi zabrać ręcznik. Mógł powiedzieć. Oddałbym specjalnie dla Kanon. Przecież miałem dwa!!! A Oppa przyczepił się akurat do tego na dole. Bueee.....
-Dobra to pukamy.-powiedział Aron.
Wszyscy staliśmy zbici z tropu. No jasne. Każdy się bał dziewczyn.
-Ja zapukam.
Zaczełem pukać o drzwi.
Nagle na ,,przywitanie'' przyszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Tak?-spytała.
-Jesteś koleżanką Kanon?
-Tak nazywam się Michu. O co chodzi?
-No bo.....
Nie dokończyłem ponieważ ktoś mnie złapał za rękę i wciagnął do pokoju.
-Ren nie!!!-krzyczal Aron.
Padłem ofiarą kobiet.
<narracja Arona>
Waliłem w drzwi.
-Ren! Odezwij się! On jest za młody by paść ofiarą dziewczyn! Nie!!!-darłem się.
-To co idziemy do JR'a?-spytał prosto z mostu i niezwykle spokojny Baekho.
Złapałem go za koszulę.
-Ty sobie wyobrażasz jakie okropności zrobią mu te kobiety!-wydzierałem się.-Będą go malować i czesać i dawać naklejki pony i.....w sumie to nasz maknae też tak robi. Możemy sobie iść.
-Matko ale ty jesteś zmienny.-stwierdził Minhyun.
-A co chcesz isc do nich?
Minhyun powolo przełknął ślinę i spojrzał się przerażony.
-No właśnie.-trwałem przy swoim.-A teraz chodź bo JR zaraz zacznie wariować.
-Yyy....czemu?
-Bo jest z Kanon. On gdy usłyszał co się działo chciał już lecieć....
-Dobra oszczęź mi szczegółów. Chodźmy juź do nich.
-Dobrze Minni.
Spojrzał się na mnie dziwnie.
-Co powiedziałeś?-spytał się mnie.
-To co dziewczyny mówią. Kanon i Sanghee nazywają cię Minni. Ciekawe co ty masz takiego małego.
-Odwal się odemnie. Baekho będziesz następny który poczuje zboczoność Arona.
-Nie koloryzuj. Chodźmy już.
<powrót do narracji Kanon>
-Już jestem.-powiedział JR.
-A gdzie byłeś?-spytałam.
Spojrzał się na mnie dziwnie,a potem się uśmiechnął. Usiadł powoli obok mnie.
-Chyba się tobie zdrzemneło.-odpowiedział.
-Możliwe. Ale gdzie byłeś?
-Byłem się ubrać do pokoju.
Jaka ja byłam głupia. Nie zauważyć tego.
-Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki.-odparłam niechętnie.
-Ale jednak napij się czegoś. Nie możesz się odwodnić przecież.
-Skąd ty to wiesz?
-Wie się takie rzeczy.
Podał mi do ręki jakiś soczek. No ciekawe troszeczkę.
Wypiłam jeden łyk. Nie zastanawiałam się nad smakiem ponieważ JR był tak blisko mnie. Matko ja chyba świruję.
-Skad wiedziałeś,że się przewróciłam?-spytałam.
-Usłyszałem jakiś stukot. Najpierw pomyślałem, że chłopacy znowu coś odwalają ale prawda była inna. Gdy usłyszałem Minhyuna, który krzyczał twoje imię przestraszyłem się. Szybko poleciałem do was. Prawie zapomniałem wziąć ręcznika.
Lekko się zarumieniłam.
-Miło słyszeć, że z mojego powodu zapomniałeś prawie...odzienia.
Zaśmiał się.
Spojrzałam się na JR, a on uchwycił mój wzrok. Zaczął się powoli schylać do mnie. Chyba znowu się zacznie.
-Wróciliśmy!!!-wydarł się Aron.
-Może trochę ciszej!!!-wrzeszczał JR szybko się odsuwając odemnie na bezpieczną odległość.
Najstarszy tylko wszedł do swojego i lidera pokoju po czym wyjął....jakąś czarną pastę.
-To będzie wojna.-stwierdził.
Znowu wszedł do pokoju i wtedy wszedł Minhyun, Baekho i...
-Gdzie jest Ren?-wyprzedził mnie JR.
Minni usiadł obok mnie.
-Ren został złapany przez dziewczyny, a Aronowi coś na mózg padło.-odpowiedział Hwang.
-Dlatego uważajcie na niego....
Baekho nie dokończył swojej myśli ponieważ nasz najstarszy wyszedł z pokoju. Był ubrany cały w moro z przepasanymi na klacie jakieś dozowniki....powietrza? Na twarzy zrobił sobie dwie czarne linie po obu polikach.
-A tobie co?-spytałam śmiejąc się.
-Ide na wojnę. Jeżeli nie wrócę to oznacza, że zostaliście tylko wy.
-Co ty masz...tam.
Wskazałam palcem na dozowniki.
-A to.-powiedział-To są moje dezodoranty idę jeszcze po jakąś inną amunicje. A zatem kto jest ze mną!!!
Popatrzyłam się na chłopaków. Wszyscy byli niezdecydowani.
-Dobra ja wchodzę.-odparł Minhyun.
-Ja też.-stwierdził Baekho.
-Dobrze zatem. A zatem zacna niewiasto-zwrócił się do mnie Aron.- Ty też będziesz walczyć o życie naszego kamrata?
Uśmiechnełam się powoli.
-Jak się poczuję lepiej to pójdę.
-Doskonale macie tam w moim pokoju ciuchy i amunicje. JR i Kanon wy przyjdziecie w ostateczności rozumiecie?-spytał.
-Tak jest.-zasalutował JR.
-Matko jesteśmy nienormalni.-stwierdziłam.
piątek, 12 lipca 2013
Rozdział 17
-Jak to jesteście przyrodnimi
siostrami?-spytałam tępo.
Sakura spojrzała się na mnie
dziwacznie.
-Normalnie. Jestem od niej o rok
starsza, jak się okazuje mój tata miał wcześniej romans,a mama to
wyniuchała i kazała płacić mu alimenty. Tatuś wszystko mi
powiedział. I przyjełam to jakoś spokojnie.-mówiła.
-Czyli możecie razem przebywać w tym
samym pokoju?-zapytałam powoli jakbym móiwła do małych dzieci.
-Oczywiście. Tylko po prostu nie znamy
się zbytnio.-mówiła Kora.
-To dobrze. Teraz musimy wybrać sobie
pokój.
Oczywiście wyszło na to,że ja będę
z moją BFF Sanghee. Asakura miała być w pokoju z Lee Michu, a Kora
z niejaką Kirą. Nie poznałyśmy jeszcze tej dziewczyny ale reszta
mówiła,że podobno ona ma ciekawy styl. Zanim się ogarnełyśmy
było już gdzieś popołudnie. Zatem musiałyśmy już iść do
swoich pokojów.
Sanghee podobno wiedziałą gdzie jest
nasz pokój więc zaprowadziła mnie z saloniku do naszej sypialni.
Musiałyśmy przejśc przez niebieski korytarz. Wszędzie były
jakieś zdjecia Seulu w białych ramkach. Gdzieniegdzie były
porostawiane białe stołki z takim samym kolorem róż.
-Matko ładnie tu jest.-stwierdziłam.
Wreszcie doszłyśmy do ślicznych
drzwi z białego drewna. Moja BFF otworzyła drzwi i stała jak wryta
na przejściu.
-Sanghee, hello daj mi też zobaczyć.
Ale ta robiła swoje. Stała cały
czas. No wkurzyłam się i ją popchnełam. Nie przewidziałam
niestety tego. Ponieważ poleciałam razem z nią. Po prostu
popchnełam ją i zachaczyłam o jej walizke i obie wprost na ziemie.
-Czyś ty zwariowała!-krzyczała Park.
-Nie nie zwariowałam! To nie moja wina
że zamroziło cię na widok.....
….tu było po prostu ślicznie.
Pokój był dość duży. Mieścił w
sobie dwa łóżka które dzieliło okno. Narzuta obu łóżek była
koloru fiołkowego. Przed nami stał mały stoliczek z drewna z dwoma
fioletowo-różowymi krzesłami z puchu, które miały zielone
poduszki. Już od samego patrzenia się na nie aż chciało się
usiąść. Na podłodze był dywan czarnego koloru dodającego
charakter temu miejscu. Po prawej stronie przed łóżkiem był regał
na książki i biurko do pracy. Po lewej stronie było też biurko
ale zamiast szafki były drzwi do kolejnego pomieszczenia. Ściany
były oczywiście koloru ciemnego fioletu.
-O matko.-mówiłam.
-Widszisz. Ładnie tutaj prawda? Ja
biorę te łóżko!-krzyczała Sanghee.
Po tych słowach rzuciła się na prawe
łóżko. Zostawiając mnie samą na ziemi.
Wstałam powoli odstawiając walizkę
na łóżko. Postanowiałam zobaczyć co jest za kolejnymi drzwiami.
Jak się okazało to nie był koniec atrakcji.
Gdy weszłam do tego pokoju znowu mnie
zamurowało. Ściany były koloru wiśni z czarnym szablonem drzewa.
Po lewej stronie drzwi stały tam dwie ciemne szafy na ubrania i
kolejne biurko. Kolorystyka wnętrzna była dość ciemna ale światło
padało przez....okno? Tak przez okno które było wyładowane
poduszkami i miejscem do siedzenia.
Poleciałam tam prosto jak głupia by
wypróbować jak się siedzi. Było miękko plus do tego śliczne
widoki na Seul. Ten pokój rządzi.
-Kochana chodź tu!-krzyczałam.
Przyszła do mnie i też była
wmurowana.
-Wow tu jest super!
-Prawda,że jest?-spytałam.
-A jak ale teraz musimy się
rozpakować.
Poszłyśmy obie do pierwszego pokoju i
zaczełyśmy się rozpakowywać. Podzieliłyśmy się, która ma mieć
jaką szafę. Kosmetyczki oczywiście położyłyśmy na szafeczkach
przy łóżkach o, których zapomniałam wspomnieć z powodu
ekscytacji.
Gdy skończyłyśmy był już wieczór
i postanowiłyśmy wyjść do dziewczyn. Musiałyśmy się zapoznać.
-A może zrobimy piżama party?-spytała
się Sanghee dziewczyn.
Wszystkie były na tak ale musiałyśmy
znaleźć łazienke,a wszystkie były zajęte. Dlatego to ja sama
poszłam na łowy. Gdy byłam już w salonie/kuchni gzie widziałam
się ostatnio z Minnim i JR postanowiłam pójść w stronę ich
pokojów. Dobrze,że tak zrobiłam. Od razu znalazłam łazienki.
Tylko,które były nasze?
Weszłam do pierwszej. Wszędzie było
niebiesko. Weszłam do drugiej,a tu było.....różowo. Tak to była
na 100% nasza toaleta. Stałam w przedsionku gdzie były lustra
umywalki. Zapewne dalej były prysznice.
Szłam powoli w tą stronę. Nagle
usłyszałam wodę. Ktoś się kąpał. Ale skoro dziewczyny nie
wiedziały gdzie jest łazienka to....Nie to było niemożliwe by
chłopcy użyli naszej...różowej toalety. Ale wolałąm to lepiej
sprawdzić.
Wyszłam na zewnątrz i luknełam czy
pisze tu,że to damska. Jednak dobrze myślałam. To była damska
łazienka. Dziewczny po prostu zrobiły mnie w konia.
Ponownie weszłam by nakrzyczeć na
dziewczyny ale wpdałam na coś mokrego. Tym czymś okazał się
Minni. Wleciałam w niego i poleciałam na ziemie. Widać było,że
idol się przestraszył. Miał na sobie tylko ręcznik przepasany w
pasie.
-Co tu robisz?-spytał się, pomagając
mi wstać.
Wstałam dzieki jego pomocy i paczyłam
na niego jak na kompletnego debila.
-Przeciez tu pisze,że to
damska.-mówiłam.
-Ale jak to?-spytał tępo.
-No normalnie to jest damska toaleta.
-O matko! Dobrze,że przyszłaś...JR!
-Nie nie wołaj go!
Nie chciałam widzieć kolejnego z nich
na gołej klacie bo to krępujące.
Chciałam powstrzymać Minniego przed
wołaniem JR. Niestety zanim złapałam go by nie szedł po kolege
poślizgnełam się na wodzie ściekającej z ,,męża'' Sanghee.
Poleciałam do tyłu tracąc przytomność.
Ostatnie co zapamiętałam to bół
głowy i jakąś bieganinę.
poniedziałek, 8 lipca 2013
Rozdział 16
Byliśmy już w YG. Wszyscy
polecieliśmy szybko prosto do sali w,której były te warsztaty.
Wszystkie zespoły już były. Zbyt
dużo by ich tu wyliczać. Oczywiście wyłowiłam z tłumu osób Big
Bang, Shinee, SNSD, Block B, EXO, i....U-Kiss. Reszty to nie
rozpoznałam. Ale na pewno było tutaj większość K-popowych
zespołów.
Podeszłam do Sanghee.
-I co my mamy robić?-spytałam.
-Słuchać to co mówią i robią.
No dobrze. Zatem musiałyśmy wszystko
obserwować. No i właśnie wtedy na scenę wszedł Chang Woo. Był
niezwykle przystojny. Tak jak w moim śnie i na tym plakacie. Nic się
nie postarzał,a miał jakieś zapewne czterdzieści lat.
-Ej tylko nie wyrywaj go.-powiedziała
moja Unni.
-Co?-spytałam się tępo.
-Patrzyłaś się na niego tak,że
nawet JR spojrzał na ciebie i walnął jakąś minę. Ren tak samo.
-Ale wiesz dziwie się,że on ma tyle
lat i wygląda tak młodo.
-To gwiazdor, większosć tekstów
zespoły dostawały od niego i tak zarabiał. I to bardzo dużo. On
jest żywą legendą. Moja mama ma jeszcze bielty z jego koncertów.
-Serio?
-Na serio. Była w nim zakochana.
-Hehe. To rodzinne.
Oczywiście Sanghee mi nie
odpowiedziała. Słuchałyśmy przez kilka minut jak Chang rozdzielał
każdemu swoje obowiązki i plany. Matko! Musiałysmy chodzić na
każdą próbę danego zespołu. Też miałyśmy własny plan.
Przynajmniej miałyśmy trochę czasu wolnego.
-A więc zatem-mówił Chang Woo-tutaj
też trenować będą trainee więc proszę o wyrozumiałosć.
Dodatkowo chcę powiedzieć,że będą z nami dziewczyny z gazety
więc uważajcie an to co mówicie i robicie. Oczywiscie mam
nadzieje,że te miłe panie nie będą takie wredne ii postarają się
byście nie wyszli na jaieś głupie gwiazeczki. To już koniec.
Każdy wie gdzie ma jechać. Miłego dnia życzę. Jutro zaczynamy.
Wszyscy się rozeszli,a tłum był
nieziemski. Wszyscy się pchali do wyjścia. Na dodatek było duszno.
Dobrze,że większość girlsbandów nie waliła tony perfumów bo po
prostu bym tu padła.
-O matko świeże
powietrze.-parsknełam.
Sanghee się zaśmiała.
-No co?-spytałam się tępo.
-No nic.
-Na co czekamy?
-Mama ma przyjechać zaraz.
-Ok.
Stałyśmy przed budynkiem YG no i mi
się przypomniało.
-Matko! Torebki
zapomniałam.-krzyczałam.
Unni spojrzała na mnie i parskneła
śmiechem.
-Leć lepiej po nią. Poczekam tutaj na
mamę bo jeszcze odjedzie bez nas.
Uspokoiłam się troszeczkę i
poleciałam przez hall. Oczywiście niezbyt wiedziałąm gdzie była
sala konferencyjna. Przecież Sanghee mnie tutaj przyprowadziła! No
super po prostu, zgubiłam się.
Szłam zdesperowana po czerwonym
dywanie i patrzyłam się na jasny korytarz. Było tam tyle drzwi .
Pytanie tylko w, które drzwi mam wejść.
No i wtedy zderzyłam się z kimś.
Wiem,że to była na 100% dziewczyna bo krzykneła.
-Ała-pisneła.
Obie poleciałyśmy na ziemie. Jak
słodko. Znowu na dywanie YG. Spojrzałam na tą dziewczynę. Była
niezwykła. Miała brązowe włosy ekstrawagancko ułożone. Na
głowie czapkę wełnianą. Miała ciemne jeansy , czarne kozaki i
kolorową bluzkę. Była niezwykłym okazem. Emanowała czymś...tylko
czym.
Myślałam,że będzie na mnie zła ale
ta tylko się uśmiechneła. Wstała szybko i podała mi rękę.
-Przepraszam najmocniej.-tłumaczyłam
się.
-Nic się nie stało.-mówiła
rozpromieniona.
-Sakura czekaj!-krzyczał ktoś.
Zanim się obejrzałam szedł....GD
z.....moją torebką!!! Doszedł do nas i gdy mnie zauwazył
rozpromienił się.
-Hej Kanon.
-Cześć.
Sakura bo tak się nazywała dziewczyna
rozpromieniła się.
-A więc wy się znacie. To
fajnie.-mówiła.
-Wy jesteście parą?-spytałam się.
GD otworzył szeroko oczy.
-Nie nie jesteśmy.-mówił.
-JA jestem po prostu córką szefa tej
firmy. Przyjechałam do ojca na stałe, a GD mnie oprowadza.-mówiła
dziewczyna.
Spojrzałam się na jej aparat
fotograficzny na szyji.
-Robisz zdjęcia?-spytałam.
-Tak prowadzę fotobloga. Bardzo dbrze
mi wychodzą zdjecia. Byłam na kursie więc wiesz...
No i mnie olśniło. Znalazłam
fotografkę! Juhu!
-Chcesz być fotografką? Ja z
przxyjaciółką Sanghee mamy udekomentować co będzie się tu
działo w ciągu tych kilku miesięcy i potrzebny jest nam
fotograf.-mówiłam jak oszalała.
-Ok. Może być. Ale gdzie wtedy mam
iść?
-GD cie zaprowadzi.
Chłopak skinął głową na znak,że
to zrobi.
-Acha Gd masz moja torebkę. Zgubiłam
ją i wiesz....
-Spoko proszę.
Dał mi torebkę. Matko za długo tutaj
stałam. Muszę już lecieć. Pożegnaliśmy się i wymieniliśmy się
numerami telefonu. Wtedy szybko poleciałam do Sanghee i Minry,które
już na mnie czekały.
Byłyśmy już w tym hotelu/dormie.
Jak się okazało miałyśmy pokój na dziesiątym piętrze czyli
ostatnim. No po prostu super! Mamy tak daleko do dołu. No już
trudno. Jechałyśmy windą. Dużo gwiazd nie było na ostatnim
piętrze. Nasze bagaże były nawet ciężkie no i wtedy wydarzył
się cud. Gdy wysiadłyśmy z windy oczom ukazał na się JR i Minni.
-Hej wy też macie tutaj pokój?-spytał
JR.
-Tak. Wy też?-mówiła Sanghee.
-A jak, dajcie pomożemy wam w noszeniu
walizek.-powiedział Minhyun.
Chłopacy wzieli nam walizki i
prowadzili nas przez duzy korytarz. Był zielony z fioletowymi
kwiatami jako szablony. Podłoga była z czarnego drewna więc tu
było luksusowo. Wtedy weszliśmy do drewnianych drzwi. Oczom ukazał
nam się salon i kuchnia.
-To jest nasz wspólny salon i kuchnia.
Sypialnie macie osobno,a o łazienki nie musicie się martwić bo są
akurat dwie.-mówił JR.-Wasze współlokatorki już tu są.
Nie ma co byłyśmy szczęśliwe.
Chłopacy rozstali się z nami przy drzwiach naszego pokoiku. No
dobra raz kozie śmierć. Weszłyśmy do pokoju. No i wtedy ukazały
nam się dziewczyny. Wszystkie śliczne. Krzątały się w różne
strony. Od razu zauwazyły nas i podeszły by się przedstawić.
Pierwsza była dziewczyna w czarnych
króciutkich włosach i ciemnych oczach. Miała śliczny makijaż i
uśmiechała się od ucha do ucha.
-Cześć jestem Kora Akatsuka. Miło
mi was poznać. Jestem trainee w SM.
-A ja jestem Lee Michu. Trainee w też
SM.
Ta Lee Michu miała brązowe włosy
związane w koczek, jej ciemne oczy patrzyły się na mnie uważnie.
-Miło mi was poznać. Ja jestem Kanon
Winter, a to Park Sanghee. -mówiłam.
-Kim jesteście?-spytała Kora.
-W gazecie. Mamy udekomentować wasze
życie.-mówiła Sanghee.
-To super. Mam nadzieje,ze się
dogadamy. Ktoś jeszcze ma przyjechać od was? Bo do nas ma jeszcze
dołączyć Kira.-gadała Michu.
-Nie.-odparła Sanghee.
-Właściwie to tak. Załatwiłam nam
fotografkę. Niedługo ma tutaj przyjechać z GD.-tłumaczyłam.
-A to spoko. To co dziewczyny idziemy
się rozpakować,a potem lecimy na podryw?-spytała Michu.
-Tak!!!-krzyczałą Sanghee.
-Mam nadzieje,że jest tu Zelo.
-Napweno będzie.
Obie rozmawiały roześmiane ze sobą,a
ja podeszłam do Kory.
-Ona tak zawsze?-spytałam.
-Tak. Ja jestem jedyna spokojna.
Nagle do pokoju weszła Sakura.
Uśmiechneła się do mnie ale gdy zobaczyła Korę uśmiech zgasnął
jej na twarzy. One się chyba znały.
-Co się stało?-zapytałam.
Sakura podeszła do mnie i mi
powiedziała.
-Kora to moja przyrodnia siostra.
OMG. Wpadłam.
sobota, 6 lipca 2013
Mała uwaga!
Przepraszam bardzo Renuśke i to bardzo,że usunełam jej komentarz. Ostatnio mam coś z kompem i nie mogę dodawać komentarzy. Chciałam jakoś pokonbinować i przez przypadek usunął mi się twój komentarz :( Że byłam taka ułomna że usunełam komentarz. Po prostu mądre ze mnie dziecko! Co sie tyczy komentarza: Dziękuję bardzo za tą wene. Co się tyczy tego pająka to mnie spotkało dokłądnie to samo, tylko że z tyłu samochodu jechałam z młodsza siostrą :P
Okazuje sie,ze B.A.P mają gdzieś przyjechać i jest głosowanie. Polska jest na 4 miejscu 1 jest Argentyna. Więc prosze was wszystkich zagłosujcie na Polskę. Nie jestem ich fanką ale trzeba sobie pomagać wię prosze was o pomoc bo wiem ze mi pomożecie (mam taką nadzieję). Tutaj jest link: http://www.bapyessirfansite.com/2013/07/poll-where-do-you-want-to-see-bap-vote.html Dziękuję badzo wszystkim głosującym. To nic nie zaszkodzi jak sie zagłosuje.
Co się tyczy tych komentarzy to normalnie komentujcie najwyzej zrobie zakładke i będę wam pisać posty z odpowiedziami.
Jeszce raz przepraszam za usuniety kometarz.
Życze wam Azjatyckich snów i tych innych fajnych rzeczy :) ♥ :*
Ja was ♥
Okazuje sie,ze B.A.P mają gdzieś przyjechać i jest głosowanie. Polska jest na 4 miejscu 1 jest Argentyna. Więc prosze was wszystkich zagłosujcie na Polskę. Nie jestem ich fanką ale trzeba sobie pomagać wię prosze was o pomoc bo wiem ze mi pomożecie (mam taką nadzieję). Tutaj jest link: http://www.bapyessirfansite.com/2013/07/poll-where-do-you-want-to-see-bap-vote.html Dziękuję badzo wszystkim głosującym. To nic nie zaszkodzi jak sie zagłosuje.
Co się tyczy tych komentarzy to normalnie komentujcie najwyzej zrobie zakładke i będę wam pisać posty z odpowiedziami.
Jeszce raz przepraszam za usuniety kometarz.
Życze wam Azjatyckich snów i tych innych fajnych rzeczy :) ♥ :*
Ja was ♥
Rozdział 15
(powrót do narracji Kanon)
Weszłam razem z Sanghee do domu.
Minra już siedziała w szlafroku w kuchni przy stole. Usiadłyśmy
naprzeciwko niej.
-Posłuchajcie. Mam dla was bardzo
ważną rzecz do powiedzenia.-zaczeła.
-Jaką?-spytała się Sanghee.
Minra podała nam jakąś ulotkę.
Spojrzałam się na kartkę i wziełam ją do ręki. To były
przecież oferty kupna czegoś w stylu dormów.
-Ale o co chodzi?-spytałam.
-Ja muszę wyjechać. Zostałam
przeniesona. Macie już ukończone osiemnaście lat więc możecie
już same mieszkać. Mam załatwione wszystko. Jutro po skończeniu
dnia po tych warsztatach Chang'a przyjeżdżacie tutaj i się
pakujecie. Po spakowaniu ja was zawiozę do hotelu w,którym będą
wszysztkie gwiazdy.
Luknełam na Sanghee. Wiedziałam. Jej
oczy zaczeły lśnić tym swoim dziwnym blaskiem.
-Ale dlaczego mamy mieć z nimi....
-Kanon jak mamy taką propozycje to nie
można jej zmarnować-mówiła Sanghee.
-Będziecie mieszkać wraz z innymi
zespołami. Będziecie z nimi chodzić na te wrsztaty musicie
przecież udekomentować to wszystko co będą robić. Dlatego
musiecie być jak najbliżej gwiazd. Acha i jeszcze jedno, musicie
znaleźć fotografkę.-mówiła Minra.
-A my same nie możemy?-spytała
Sanghee.
-Lepiej żeby to była fotografka która
ma jakieś dobre kfalifikacje i to ma być ona ponieważ będziecie
razem w pokoju. Możliwe jest też ,że doatniecie dwie trainee.
-OMO ale fajnie!-krzyczała
przyjaciółka.
-To wszystko. Idźcie się wyspać.
Poszłyśmy obie prosto do łazienki.
No i tu był problem.
-Gramy w kamień,papier i
nożyczki.-zasugerowałam.
-Ok.
Oczywiście wygrała ,,żona'' Minniego
i poleciała do łazienki. Pożesz ile ona siedziała. Wytłumaczyła
mi się tylko,że musi być piękna dla Minniego. Poważnie
zastanawiałam się czy nie pujść do niego z siekierą ale on mi
nie zawinił więc....Trzeba znosić te katusze.
Rano musiałyśmy szybko wstać.
Zaspałyśmy oczywiście i nie było mowy o długim siedzeniu w
łazience. Ubrałyśmy oczywiście kolorowe jeansy. Sanghee ubrała
białą koszulkę z kołnierzykiem w ćwieki, czerwone jeansy i
brązowe kozaczki. Włosy uczesała w kitkę. Wyglądała dość
niezwykle ślicznie. Natomiast ja miałam na sobie krótką koszulkę
z motylkiem. Do tego szary przydłuży sweterek i białe jeansy z
ciekawymi plamami od kolorowych farb. Z kudłami nic nie zrobiłam bo
nie zdążylam. Tylko je przeczesałam.
Akurat wtedy mi się przypomniało.
-Jak my dojedziemy do YG!!!??
Sanghee wyszła z łazienki.
-Spokojnie wszystkim się zajełam.
Chłopacy podjadą pod nas...za jakieś.....-mówiła.
Usłyszałyśmy klakson samochodu.
-......teraz.-dokończyła Sanghee.
-Ale ja nie założyłam jeszcze
skarpetek.
-Masz ubierz te balerinki.
Spojrzałam się na nią. Balerinki do
śniegu?
-Wiesz takie skarpetkowei ubierz do
tego kozaczki.-tłumaczyła mi.
-Acha.
Ja i moja inteligencja,która mnie
rozwala. Ja to jestem po prostu zarąbista. Nie ma co.
Szybko założyam te ,,skarpetki'' i do
tego białe kozaki. Potem od razu leciałśmy obie z czapkami i
kurtki bo się spieszyłyśmy.
Wylazłyśmy na dwór, a tam było tak
zimno.
-Cholera.-powiedziałam.
Sanghee spojrzała się na mnie ale nic
nie mówiła. Przed domem stał samochód. Był czarny i....nie wiem
jakiej marki bo się nie znam. Ale był dosyć duży. Oczywiście
moja frends zauważyła, że Minni siedzi z przodu obok Baekho'a i od
razu usiadła obok swojego ,,męża''.
Nagle z tyłu otowrzyły się drzwi i
wysiadł z nich Aron. Przepuścił mnie bym weszła do samochodu.
Ale to było miłe. Według mnie był on uroczy.
Przez przypadek gdy wchodziłam do
samochodu potknełam się i poleciałam na JR.
-Przepraszam.-powiedziałam siadając
obok niego.
JR tylko się uśmiechnął.
-Spoko nic się nie stało.-powiedział.
-Ale poleciałes na mnie więc jestem
poszkodowany.-mówił głos zza JR.
Jak się okazało był to Ren. No to
musieliśmy siedzieć w czwórkę. Ciasno nie było akurat mieliśmy
trochę luzu.
Sanghee jak zwykle zarywała do
Minniego, a Baekho wszystko słyszał ponieważ prowadził samochód.
Natomiast zboczeniec Aron ( co ona miała do niego) zaczął
zaczepiać moją frends. Ta była tak wkurzona,że prawie by się
wydarła.
-Zostaw mnie.....
Szybko pociągnełam jego do tyłu.
-Zostaw ja lepiej, radze
tobie.-mówiłam.
-Ale ja ją kocham denerwować. To moje
nowe hobby.-śmiał się Aron.
-To ją przestań denerwować.
Przynajmniej teraz w samochodzie.
-Bo?
-Bo dostaniesz.
-Już się boję dziewczynki z
bluzeczką w motylki.
-Wiesz ja nie biję słabszych od
siebie ale będę musiała ciebie chyba zdzielnąć.
JR się zaśmiał.
-Dobra przestańcie oboje.
I wtedy zaczeło się milczenie,które
trwało zaledwie pięć minut. Nawet nie całe pięć minut.
-AAA!!!-pisnął Ren.
-Co się stało?-spytał lider.
-Tam jest pająk ratunku!!!
Oczywiscie nik nie pomógł biedakowi.
Maknae prawie że przytulał się do JR,który był niewzruszony.
-Ej no chłopacy pomóżcie
mu.-zasugerowałam.
-Ren musi sam to zrobić.-powiedział
Aron.
Ale to przecież było brutalne!
Zostawić dziecko na pastwe tego wielkiego ochydnego pająka! No
chyba z tym przesadziłam, ale nie można tak.
Bez namysłu zdjełam but z prawej nogi
i rozpłaszczyłam się obok JR by zabić pająka Rena. To wszystko
działo się zbyt szybko. Zdążyłam zabić pająka i....walnąć
Arona w łeb. To chyba musiało go boleć.
Ren spojrzał się na mnie ze łzami w
oczach.
-Mój wybawco!-wykrzyknął.
Cały był rozpromieniony. Było warto
zaatakować tego pająka dla tej słodkiej minki. No ale cóż nasz
kierowca wjechał w jakąś dziurę i potrząsnło nami, a ja
walnełam się o kolana JR i poleciałam wprost na niego.
Sanghee się odwróciła bo chciała
zobaczyć co się dzieje z nami. No i napotkałam jej zdziwione
spojrzenie....patrzyła się jakby... Luknełam na lidera,który był
lekko wstrąśnięty. Ale o co chodziło....Osz w dup....
-Zboczeniec!-tylko to wykrzyknełam.
-Ja? Zobacz co ty robisz.-mówiła.
-Ale o co chodzi?-spytał Minni i
odwrócił się do nas.
Widać było,że nie zakumał o co
kaman. Nawet Baekho się odwrócił i patrzył o co chodzi. Tez nie
zrozumiał. Ale zaraz zaraz...
-Baekho czy ty nie powinieneś
prowadzić!-krzyczałam.
W ostatniej chwili złapał kierownice
bo byśmy wpadli na jakiś znak. No i oczywiście znowu się walnełam
o kolana JR.
-Osz w dupe.-powiedziałam po polsku.
Reni luknął na mnie i zasłonił
buzię rękoma.
-Przeklnełaś.
-Co? Niby dlaczego?-spytałam się już
po koreańsku.
-Bo powiedziałaś to w swoim języku.
Nie chciałas żebyśmy zrozumieli.
Gapiłam się na niego jak na jakiś
wybryk natury.
-To nie prawda po prostu powiedziałam
coś....nie przeklnełam. Nie wiem jak to się wymawia po
koreańsku.-no przynjamniej się odczepi myślałam mówiąc to.
-Acha, no dobrze to zmienia postać
rzeczy.-powiedział maknae.
Już chciałam wstać. Trochę głupio
było tak leżeć na kolanach lidera. No ale geniusz jeden mnie
trzymał za tą gołą nogę.
-Robiłaś manicure?-spytał Aron.
Ludzie trzymajcie mnie bo zasadze mu
kopa.
-A na co ci to wiedzieć?
JR nie wiedział o co chodzi i pomógł
mi wstać tym samym nastawiając moją nogę pod takim kontem,że
Aron dostał znowu w łepetynkę. Myślałam,że pęknę ze śmiechu.
-No ej!!-krzyczał hyung.
-No co? Przeszkadzałeś mi.
-Nie odzywam się do ciebie.
-Trudno.
Reszte drogi pojechaliśmy w milczeniu.
Wreszcie wysiedliśmy. Miałam dość
siezenia obok hyunga. Sanghee miała racja on jest zboczony! I to
totalnie.Chociaż znowu chyba wyolbrzymiam sprawę. No ale trudno
stało się.
Gdy wyszliśmy z samochodu na świeze
powietrze podszedł do mnie Ren.
-Chciałem to zrobić wcześniej ale
nie mogłem.-mówił poważnie.
Przestraszyłam się. O co mu kaman?
-Tak?-spytałam drżącym głosem.
Mina maknae mówiła sama za siebie.
Był niezwykle poważny.
-Mój bohaterze!!!-krzyczał tuląc
mnie do siebie.-Właściwie to bohaterko! Uratowałaś mnie przed
szponami tej złej kreatury.
-Nie ma za co ale wiesz...dusisz mnie.
-Oj wybacz.
Wypuścił mnie z objęć. Lider
podszedł do nas i śmiał się.
-Masz za swój heroiczny
czyn.-mówił-Teraz będzie chodził za tobą.
OMO no to wpadłam.
-Nie słuchaj się JR on jest
zazdrosny.-szybko gadał Ren.
-Dobra chodźmy już.
Już chciałam iść wraz z JR ale
młody mnie zatrzymał.
-Hmm?
-Jeszcze raz ci dziękuję.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w
policzek. Chyba walnełam rumieńca. No to dupa blada po prostu. Ale
Ren się tylko uśmiechnął i poszedł sobie.
Natkenłam się na wzrok JR. Wyglądał
jakos dziwacznie. Nie mogłam odczytać go. On chyba albo był dobrym
aktorem albo po prostu nic nie widział.
wtorek, 2 lipca 2013
Rozdział 14
Specjalnie dla Sanghee
Wszyscy się przebierali. Oczwiście ja z Sanghee musiałyśmy iść do innego pokoju. Oczywiście jej to nie przeszkadzało że zobaczy gołego Minniego ale no cóż był tam też Aron. Zaczełyśmy się ubierać w przyduże fachy. Nie było szansy by wziąć bokserki od chłopców. Chociaż Sanghee paliła się do tego.
Wszyscy się przebierali. Oczwiście ja z Sanghee musiałyśmy iść do innego pokoju. Oczywiście jej to nie przeszkadzało że zobaczy gołego Minniego ale no cóż był tam też Aron. Zaczełyśmy się ubierać w przyduże fachy. Nie było szansy by wziąć bokserki od chłopców. Chociaż Sanghee paliła się do tego.
-Na co ci ich bokserki!?-pytałam.
-Nie ich tylko Minniego. Musze wiedzieć
jakie nosi. Wrazie gdybym weszła do dormu Nu'EST to wiem jakie
bokserki podkradać.
-Ach ty szalona kobieto.
Założyłyśmy więc te faszki.
Chłopacy przynieśli nam jakieś ciuchy. Nawet Ren. Gdy wyszłyśmy
do chłopaków oni byli już ubrani. Aron miał na twarzy dużego
banana.
-Dlaczego się uśmiechasz?-spytałam.
-Ponieważ Sanghee ubrała moje ciuchy.
O matko. Zacznie się piekło. Sanghee
wyszła i zaczeła się szybko przebierać. Gdy wróciła rzuciła
Aronowi jego ciuchy.
-Mam nadzieje,że zapomne ten moment w
życiu.-mówiła.
Wszyscy zaśmiali się.
-A kogo ja wtedy mam łaszki?-spytałam.
-Bluzka z misiem mówi sama za siebie,
a spodnie masz moje.-uśmiechnął się JR.
Super miałam bluzkę Rena. Ale trudno.
Spojrzałam się na zegarek. Musimy
wracać!
-Sanghee musimy już iść.
-Ok.-mówiła smutno.
JR wstał.
-Mogę was odprowadzić jak
chcecie.-zaproponował.
-Ja też mogę isć.-odparł Minhyun.
Zgodziłyśmy się.
Szliśmy oddzieleni od siebie. Sanghee
z Minnim ja z JR. Wyglądaliśmy jak dwie pary, które się nie
znają. Oczywiście pierwsza ,,para'' cały czas rozmawiała i się
śmiała. Ja natomiast byłam w niewsosie. Nie wiedziałam dlaczego.
Zawiał zimny wiatr. Miałam mokre
włosy więc zrobiło mi się trochę zimno. Była zima i obym się
nie przeziębiła. JR zauważył to i objął mnie ramieniem.
-Będzie ci cieplej.-mówił.
Zatrzymałam się. On zrobił to samo.
Patrzyłam się w jego oczy.
-Coś się stało?-spytał zatroskany.
-Nie tylko...że ja potrzebuje
trochę....
-A rozumiem. Miałaś faceta i on cię
rzucił. Zranione serce.
-Nie ja nie miałam jeszcze
chłopaka.....
-Ale wiesz chcę się z tobą
zaprzyjaźnić. Nic innego.
Zrobiło mi się przez chwile głupio.
-Acha rozumiem.-mówiłam.
-To co przyjaźń?-spytał.
-Jasne.
Potem szliśmy dalej objęci jako
przyjaciele. Musieliśmy nadgonić nasze gołąbki.
(narracja Sanghee)
Szliśmy obok siebie. Jego bliskosć po
prostu doprowadzała mnie do szału. Był tak blisko ale jednak tak
daleko.
Zatrzymaliśmy się. Spojrzałam w jego
oczy.
-Tu mieszkasz?-spytał.
-Tak. Tutaj. Dzięki,że mnie
odprowadziłeś.
-Nie ma za co. Ja dziękuję za ten
wspaniały dzień.
Zarumieniłam się.
Minhyun wziął moją twarz w ręce.
Ten gest oznaczał jedną rzecz. Minni chce mnie pocałować! Już
się zbliżał . Już czułam jego oddech gdy.....ktoś zapalił
światło i z okna wyszła moja mama.
-Sanghee no chodź już!
Dziękuję ci mamo,że zepsułaś mi
mój pierwszy pocałunek z moim mężem.
-Już idę.-powiedziałam smętnie.-Ale
muszę poczekac na Kanon.
-Jak chcesz-odparła Minra.
Po chwili szła moja przyjaciółka
objęta z....JR!!! Ta to wykorzystała sytuacje. Gdy doszli do nas
pożegnałyśmy się z chłopakami i weszłyśmy do domu. Przepytam
ją później.
Rozdział 13
Wszystko zaczeło dziać się szybko.
JR przysuwał się do mnie gdy nagle zadzwonił do mnie telefon.
Szybko go wyjełam. Spojrzałąm się. Minra.
W tym samym czasie JR speszony
telefonem oparł się ręką o mokry marmur. Nie utrzymał równowagi
i wpadł prosto do fontanny.
Nie wiedziałam co miałam robić.
Najpier zaśmiałam się i odebrałam telefon.
-Hi.-powiedziałam.
-Kanon, gdzie jesteście? Nie mogę
dodzwonić się do Sanghee.-mówiła Minra przez telefon.
-My byłyśmy na koncercie.
-Dobrze. Bądźcie tutaj za godzinkę.
Ok? Musimy porozmawiać.
Z tonu jej głosu chodziło o jakąś
ważną sprawę. Musiałyśmy zatem już iść.
Po chwili coś mokrego złapało mnie
za rękę. Przestraszyłam się ale po chwili skapneła,że to JR
...fontannie.
-Gdzie idziesz?-spytał.
-Po Sanghee. Musimy już iść.
-Poczekaj. Może jakoś ciebie
przekonam zebyś została.
Spojrzałam się na niego zdziwiona.
-Czyli jak?
-Tak.
Szybko złapał mnie za obie ręce i
wrzucił do fontanny. Teraz oboje byliśmy mokrzy.
-Ty durniu! Co ty żeś zrobił!
Byłam trochę na niego wściekła.
Odwróciłam się o niego plecami.
-Przestań. Nie chciałem cię urazić.
,,Podpłynął'' do mnie i objął
ramieniem.
-Nadal jesteś obrażona?
-No wiesz....
Osepchnełam go od siebie i zaczełam
chlapać wodą w jego stronę.
-Taka jesteś.-mówił JR śmiejąc
się.
Zaczeła się totalna bitwa wodna. Co
chwilę jedno z nas się ślizgało po wodzie. Z dwa razy pacnełam
się pupą o dno ale nic się nie stało.
Powoli wziełam JR za włosy i
postanowiłam go już ,,utopić'' gdy nagle zza krzaków wyszła cała
reszta. Każdy z osobna patrzył się na nas jak na dziwne dzieci.
-To nie tak jak myślicie...-mówiłam.
-Kanon co ty robisz?-spytała
podejrzliwie Sanghee.
Spojrzałam się na JR'a. Nasz kontakt
wzrokowy wszyscy zauważyli. Niestety nie wiedzieli co się święci.
Puściłam głowę JR'a i oboje....zaczeliśmy pluskać reszte.
Wszyscy byli zszokowani. Aron się tak zestresował,że schował się
za Sanghee. Ale ta się wkurzyła, nie ma co.
-Zostaw mnie ty.....-niedokończyła.
-AAA zostaw mnie JR!!!-krzyczał
Minhyun.
,,Żona'' Minniego poleciał mu na
ratunek. Ochroniła go własnym ciałem ale niestety,a właściwe to
stety JR przez przypadek złapał ją za kostke i wrzucił do
fonatnny. Sanghee była wkurzona i to bardzo już chciała się
rzucić na lidera gdy sama na nią naskoczyłam. Obie prawie byśmy
się potpiły gdy nagle ktoś nas wyciągnął. Mnie JR, Sanghee
Minni.
-Nie licz na usta usta
kochanie.-zacmokałam do Sanghee.
Ta natomiast zrobiła urażoną minę
ale się nie fochneła.
Spojrzałam się na wszystkich po
kolei. Każdy był mokry oprócz.....Ren.
Miałam prawdziwy błsk w oku. Wstałąm
powolutko i wziełam wodę w ręce. Ren nie skapnął się o co
chodzi i zanim się obejrzał był mokry. Obejrzał się cały i
zaczął tupać nogą.
-Moje ubranie!!!-wrzeszczał.
-Spokojnie to tylko ubranie.-mówiłam.
Uspokoił się trochę.
-Masz racje.
Luknełam na JR który uśmiechał się
do mnie. Odwzajemniałm ten gest. Spojrzałam się na Rena,a ten
chciał szybko mnie wrzucić do wody. Byłam szybsza. Zrobiłam unik
i maknae wleciał prosto do fontanny. Był zły ale uśmeichnąl się.
Podałam mu rękę. Chciałam mu pomóc ale on to wykorzystał i
wrzucił mnie do wody. Wleciałam prosto na niego. Co za ironia.
Oczywiście Ren był skory do ratunku i mi pomógł wstać.
-Może lepiej chodźmy się
wysuszyć.-zaproponował JR.
-A co z naszymi ciuchami?-spytałam.
-Może pożyczymy wam coś. Co wy na to
chłopacy?
Wszyscy się zgodzili,a w oczach
Sanghee widziałam małe iskierki szczęścia,że ubierze jakieś
ciuszki Minniego.
-Uprzedzam,że biustonoszów nie
mamy.-mówił Aron.
-Skąd moge wiedzieć,że nie
kłamiesz?-spytałam.
Sanghee na słowa Arona zaczeła
kaszleć i szeptać ,,Zboczeniec, niewyżyte dziecko''.
-Wiesz sądzę,że Ren coś może mieć,
albo ewentualnie JR.-mówił dalej Aron.
Lider spojrzał się na niego. Wzrok
mówił sam za siebie,że go zabije przy najbliższej okazji.
-Przestań. Mógłbyś zosatwić
dziewczyny.-mówił Minni uśmiechając się do mnie.
-Wiesz Aron trenowałam kung fu więc...
Chłopak speszył się i przeprosił.
-No dobra to chcecie pstrokate łaszki
od Rena czy moje?-spytał Minni.
Spojrzałyśmy się obie na siebie.
Oczywiście,że rzeczy Minniego.
poniedziałek, 1 lipca 2013
Ogłoszenie
Hej misiaki, mam dla was ogłoszenie. Otórz dałam swojego bloga do oceny. Prosze tutaj jest link. Powinienen działać: http://ocenianie-blogow.blogspot.com/search?updated-max=2013-06-28T08:38:00-07:00&max-results=2
Co sie tyczy dalej. Prosze byście komentowali mojego bloga. Liczba wyświtleń ( i to tak duża) jest wzruszająca ale jak widzę jakiś komentarz to to mnie bardziej motywuje.
Ostatnia sprawa. Oto link do bloga mojej best frends forever.Moje koreańskie słońce Rewelacyjny.
Co sie tyczy dalej. Prosze byście komentowali mojego bloga. Liczba wyświtleń ( i to tak duża) jest wzruszająca ale jak widzę jakiś komentarz to to mnie bardziej motywuje.
Ostatnia sprawa. Oto link do bloga mojej best frends forever.Moje koreańskie słońce Rewelacyjny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)