Translate

sobota, 27 lipca 2013

SMConcert


Hello misiaki. Nie wiem czy wiecie ale jest głosowanie gdzie SM ma mieć koncert. Wiecie EXO, Shinee, SNSD itp. A zatem tu jest link. Od razu mówie że lepiej głosować na Warszawę bo jest na 6 miejscu!!! A to instrukcja obsługi
1. Wybieramy na takim pasku ,,Select your city'' i wybieramy Warszawe ( wiem że to dla was daleko dla mnie też ale no cóż trzeba)
2. Jak naciśniemy Warszawę to trzeba nacisnąć ta lupę różowo-fioletową.
3. Wyjdzie wam okienko z facebooka i naciskacie w nie, a potem wpisujecie swoje hasło i gotowe.
Póki co Polska jest na 6 miejscu, a była na 13 potem na 7 są jakieś szanse. A więc powodzonka!!!
A tu link http://www.qbox.com/smtown

Rozdział 18

Przepraszam ale miałam ostatnio problemy techniczne i to dosłownie. Jeżeli mi sie uda to wieczorem albow nocy dodam kolejny post ponieważ jadę jutro na prawie dwa tygodnie nad jezioro. Miłego czytania fruciaki :D


Dudniło mi w głowie. Na dodatek czułam się niedobrze.
Ktoś mnie wołał z oddali. Ale kto? No i po co?
Wtedy otworzyłam oczy. Przedemną kucał JR i Minhyun. Oboje byli zmartwieni.
-Obudziłaś się. Dzięki Bogu.-mówił lider.
-Co się stało? Czemu mnie głowa boli?-mówiłam zachrypnięta.
JR dotknął tył mojej głowy gdzie mnie bolało. Zasyczałam lekko z bólu.
Chłopak zabrał więc swoją rękę i spojrzał się na nią. Był wystraszony.
-Ty krwawisz.
Odwrócił się do tyłu. Wtedy zauważyłam,że za nimi stoi Aron i Ren. I cała czwórka była w samych ręcznikach na biodrach!!! Właściwie to Ren miał dodatkowy założony na klacie. Chyba się wstydził.
-Aron daj mi coś by zatamować krew Kanon.-powiedział rozkazująco JR.
-Ok.
Oppa jak było widać chciał zabrać...znaczy się wyrwać brutalnie Renowi ręczniczek. Zamachnął się ale za bardzo jego ręka poleciała w dół i natrafił na ręcznik ale nie ten na klacie.
Szybko zakryłam ręce. Usłyszałam panikujący głos maknae. Biedactwo stał się ofiarą starszego kolegi.
-Ej Kanon co tobie jest?-spytał Minni.
-Aron zabrał Renowi ręcznik,a ja bym mu prawie zobaczyła....
...na myśl o tym to po prostu ciarki mnie przeszły.
-Uważaj teraz. Masz przytrzymaj ten ręcznik przy głowie.-mówił lider.
Posłuchałam się jego.
-Zzieleniałaś coś się stało?-spytał.
-Jest mi po prostu....
...no i wtedy zwymiotowałam prosto na śliczne nóżki Arona. Matko jak on zaczął piszczeć i uciekać. Dostał za swoje! Ofiara Rena nie poszła na marne.
-Wybacz.
-Jest ci lepiej?-spytał spokojnie JR.
Kiwnełam głową na tak.
-Ok. Teraz wezmę ciebie i zaniosę na kanapę,a chłopacy pójdą po dziewczyny. Dobrze?
-Tak.
-Trzymaj się teraz mnie.
Chłopak wziął mnie w swoje ramiona. Mimo,że mnie wszystko bolało zdałam sobie sprawę,że JR też był na ręczniku. Czułam jego gołą skórę pod rękami gdy go trzymałam jak mi kazał. Nie wiem czy to moja wyobraźnia czy to ten uraz czy to prawda ale JR ślicznie pachniał.
No face palm chyba na serio coś mi się we łbie pomieszało.
-Jesteśmy już na miejscu.
JR delikatnie mnie położył na zielonej sofie.
-Gdzie jesteśmy?-spytałam.
-U nas..chłopaków. Jakby coś było z dziewczynami to przesiedzisz ten ból u nas.
-Acha.
Matko święta wpadłam na total.


<narracja Rena>
Szliśmy cała czwórka do dziewczyn. Nie zamierzam się odzywać do Arona. Ten zboczeniec chciał mi zabrać ręcznik. Mógł powiedzieć. Oddałbym specjalnie dla Kanon. Przecież miałem dwa!!! A Oppa przyczepił się akurat do tego na dole. Bueee.....
-Dobra to pukamy.-powiedział Aron.
Wszyscy staliśmy zbici z tropu. No jasne. Każdy się bał dziewczyn.
-Ja zapukam.
Zaczełem pukać o drzwi.
Nagle na ,,przywitanie'' przyszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Tak?-spytała.
-Jesteś koleżanką Kanon?
-Tak nazywam się Michu. O co chodzi?
-No bo.....
Nie dokończyłem ponieważ ktoś mnie złapał za rękę i wciagnął do pokoju.
-Ren nie!!!-krzyczal Aron.
Padłem ofiarą kobiet.


<narracja Arona>
Waliłem w drzwi.
-Ren! Odezwij się! On jest za młody by paść ofiarą dziewczyn! Nie!!!-darłem się.
-To co idziemy do JR'a?-spytał prosto z mostu i niezwykle spokojny Baekho.
Złapałem go za koszulę.
-Ty sobie wyobrażasz jakie okropności zrobią mu te kobiety!-wydzierałem się.-Będą go malować i czesać i dawać naklejki pony i.....w sumie to nasz maknae też tak robi. Możemy sobie iść.
-Matko ale ty jesteś zmienny.-stwierdził Minhyun.
-A co chcesz isc do nich?
Minhyun powolo przełknął ślinę i spojrzał się przerażony.
-No właśnie.-trwałem przy swoim.-A teraz chodź bo JR zaraz zacznie wariować.
-Yyy....czemu?
-Bo jest z Kanon. On gdy usłyszał co się działo chciał już lecieć....
-Dobra oszczęź mi szczegółów. Chodźmy juź do nich.
-Dobrze Minni.
Spojrzał się na mnie dziwnie.
-Co powiedziałeś?-spytał się mnie.
-To co dziewczyny mówią. Kanon i Sanghee nazywają cię Minni. Ciekawe co ty masz takiego małego.
-Odwal się odemnie. Baekho będziesz następny który poczuje zboczoność Arona.
-Nie koloryzuj. Chodźmy już.


<powrót do narracji Kanon>
-Już jestem.-powiedział JR.
-A gdzie byłeś?-spytałam.
Spojrzał się na mnie dziwnie,a potem się uśmiechnął. Usiadł powoli obok mnie.
-Chyba się tobie zdrzemneło.-odpowiedział.
-Możliwe. Ale gdzie byłeś?
-Byłem się ubrać do pokoju.
Jaka ja byłam głupia. Nie zauważyć tego.
-Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki.-odparłam niechętnie.
-Ale jednak napij się czegoś. Nie możesz się odwodnić przecież.
-Skąd ty to wiesz?
-Wie się takie rzeczy.
Podał mi do ręki jakiś soczek. No ciekawe troszeczkę.
Wypiłam jeden łyk. Nie zastanawiałam się nad smakiem ponieważ JR był tak blisko mnie. Matko ja chyba świruję.
-Skad wiedziałeś,że się przewróciłam?-spytałam.
-Usłyszałem jakiś stukot. Najpierw pomyślałem, że chłopacy znowu coś odwalają ale prawda była inna. Gdy usłyszałem Minhyuna, który krzyczał twoje imię przestraszyłem się. Szybko poleciałem do was. Prawie zapomniałem wziąć ręcznika.
Lekko się zarumieniłam.
-Miło słyszeć, że z mojego powodu zapomniałeś prawie...odzienia.
Zaśmiał się.
Spojrzałam się na JR, a on uchwycił mój wzrok. Zaczął się powoli schylać do mnie. Chyba znowu się zacznie.
-Wróciliśmy!!!-wydarł się Aron.
-Może trochę ciszej!!!-wrzeszczał JR szybko się odsuwając odemnie na bezpieczną odległość.
Najstarszy tylko wszedł do swojego i lidera pokoju po czym wyjął....jakąś czarną pastę.
-To będzie wojna.-stwierdził.
Znowu wszedł do pokoju i wtedy wszedł Minhyun, Baekho i...
-Gdzie jest Ren?-wyprzedził mnie JR.
Minni usiadł obok mnie.
-Ren został złapany przez dziewczyny, a Aronowi coś na mózg padło.-odpowiedział Hwang.
-Dlatego uważajcie na niego....
Baekho nie dokończył swojej myśli ponieważ nasz najstarszy wyszedł z pokoju. Był ubrany cały w moro z przepasanymi na klacie jakieś dozowniki....powietrza? Na twarzy zrobił sobie dwie czarne linie po obu polikach.
-A tobie co?-spytałam śmiejąc się.
-Ide na wojnę. Jeżeli nie wrócę to oznacza, że zostaliście tylko wy.
-Co ty masz...tam.
Wskazałam palcem na dozowniki.
-A to.-powiedział-To są moje dezodoranty idę jeszcze po jakąś inną amunicje. A zatem kto jest ze mną!!!
Popatrzyłam się na chłopaków. Wszyscy byli niezdecydowani.
-Dobra ja wchodzę.-odparł Minhyun.
-Ja też.-stwierdził Baekho.
-Dobrze zatem. A zatem zacna niewiasto-zwrócił się do mnie Aron.- Ty też będziesz walczyć o życie naszego kamrata?
Uśmiechnełam się powoli.
-Jak się poczuję lepiej to pójdę.
-Doskonale macie tam w moim pokoju ciuchy i amunicje. JR i Kanon wy przyjdziecie w ostateczności rozumiecie?-spytał.
-Tak jest.-zasalutował JR.
-Matko jesteśmy nienormalni.-stwierdziłam.

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 17



-Jak to jesteście przyrodnimi siostrami?-spytałam tępo.
Sakura spojrzała się na mnie dziwacznie.
-Normalnie. Jestem od niej o rok starsza, jak się okazuje mój tata miał wcześniej romans,a mama to wyniuchała i kazała płacić mu alimenty. Tatuś wszystko mi powiedział. I przyjełam to jakoś spokojnie.-mówiła.
-Czyli możecie razem przebywać w tym samym pokoju?-zapytałam powoli jakbym móiwła do małych dzieci.
-Oczywiście. Tylko po prostu nie znamy się zbytnio.-mówiła Kora.
-To dobrze. Teraz musimy wybrać sobie pokój.
Oczywiście wyszło na to,że ja będę z moją BFF Sanghee. Asakura miała być w pokoju z Lee Michu, a Kora z niejaką Kirą. Nie poznałyśmy jeszcze tej dziewczyny ale reszta mówiła,że podobno ona ma ciekawy styl. Zanim się ogarnełyśmy było już gdzieś popołudnie. Zatem musiałyśmy już iść do swoich pokojów.
Sanghee podobno wiedziałą gdzie jest nasz pokój więc zaprowadziła mnie z saloniku do naszej sypialni. Musiałyśmy przejśc przez niebieski korytarz. Wszędzie były jakieś zdjecia Seulu w białych ramkach. Gdzieniegdzie były porostawiane białe stołki z takim samym kolorem róż.
-Matko ładnie tu jest.-stwierdziłam.
Wreszcie doszłyśmy do ślicznych drzwi z białego drewna. Moja BFF otworzyła drzwi i stała jak wryta na przejściu.
-Sanghee, hello daj mi też zobaczyć.
Ale ta robiła swoje. Stała cały czas. No wkurzyłam się i ją popchnełam. Nie przewidziałam niestety tego. Ponieważ poleciałam razem z nią. Po prostu popchnełam ją i zachaczyłam o jej walizke i obie wprost na ziemie.
-Czyś ty zwariowała!-krzyczała Park.
-Nie nie zwariowałam! To nie moja wina że zamroziło cię na widok.....
….tu było po prostu ślicznie.
Pokój był dość duży. Mieścił w sobie dwa łóżka które dzieliło okno. Narzuta obu łóżek była koloru fiołkowego. Przed nami stał mały stoliczek z drewna z dwoma fioletowo-różowymi krzesłami z puchu, które miały zielone poduszki. Już od samego patrzenia się na nie aż chciało się usiąść. Na podłodze był dywan czarnego koloru dodającego charakter temu miejscu. Po prawej stronie przed łóżkiem był regał na książki i biurko do pracy. Po lewej stronie było też biurko ale zamiast szafki były drzwi do kolejnego pomieszczenia. Ściany były oczywiście koloru ciemnego fioletu.
-O matko.-mówiłam.
-Widszisz. Ładnie tutaj prawda? Ja biorę te łóżko!-krzyczała Sanghee.
Po tych słowach rzuciła się na prawe łóżko. Zostawiając mnie samą na ziemi.
Wstałam powoli odstawiając walizkę na łóżko. Postanowiałam zobaczyć co jest za kolejnymi drzwiami. Jak się okazało to nie był koniec atrakcji.
Gdy weszłam do tego pokoju znowu mnie zamurowało. Ściany były koloru wiśni z czarnym szablonem drzewa. Po lewej stronie drzwi stały tam dwie ciemne szafy na ubrania i kolejne biurko. Kolorystyka wnętrzna była dość ciemna ale światło padało przez....okno? Tak przez okno które było wyładowane poduszkami i miejscem do siedzenia.
Poleciałam tam prosto jak głupia by wypróbować jak się siedzi. Było miękko plus do tego śliczne widoki na Seul. Ten pokój rządzi.
-Kochana chodź tu!-krzyczałam.
Przyszła do mnie i też była wmurowana.
-Wow tu jest super!
-Prawda,że jest?-spytałam.
-A jak ale teraz musimy się rozpakować.
Poszłyśmy obie do pierwszego pokoju i zaczełyśmy się rozpakowywać. Podzieliłyśmy się, która ma mieć jaką szafę. Kosmetyczki oczywiście położyłyśmy na szafeczkach przy łóżkach o, których zapomniałam wspomnieć z powodu ekscytacji.
Gdy skończyłyśmy był już wieczór i postanowiłyśmy wyjść do dziewczyn. Musiałyśmy się zapoznać.
-A może zrobimy piżama party?-spytała się Sanghee dziewczyn.
Wszystkie były na tak ale musiałyśmy znaleźć łazienke,a wszystkie były zajęte. Dlatego to ja sama poszłam na łowy. Gdy byłam już w salonie/kuchni gzie widziałam się ostatnio z Minnim i JR postanowiłam pójść w stronę ich pokojów. Dobrze,że tak zrobiłam. Od razu znalazłam łazienki. Tylko,które były nasze?
Weszłam do pierwszej. Wszędzie było niebiesko. Weszłam do drugiej,a tu było.....różowo. Tak to była na 100% nasza toaleta. Stałam w przedsionku gdzie były lustra umywalki. Zapewne dalej były prysznice.
Szłam powoli w tą stronę. Nagle usłyszałam wodę. Ktoś się kąpał. Ale skoro dziewczyny nie wiedziały gdzie jest łazienka to....Nie to było niemożliwe by chłopcy użyli naszej...różowej toalety. Ale wolałąm to lepiej sprawdzić.
Wyszłam na zewnątrz i luknełam czy pisze tu,że to damska. Jednak dobrze myślałam. To była damska łazienka. Dziewczny po prostu zrobiły mnie w konia.
Ponownie weszłam by nakrzyczeć na dziewczyny ale wpdałam na coś mokrego. Tym czymś okazał się Minni. Wleciałam w niego i poleciałam na ziemie. Widać było,że idol się przestraszył. Miał na sobie tylko ręcznik przepasany w pasie.
-Co tu robisz?-spytał się, pomagając mi wstać.
Wstałam dzieki jego pomocy i paczyłam na niego jak na kompletnego debila.
-Przeciez tu pisze,że to damska.-mówiłam.
-Ale jak to?-spytał tępo.
-No normalnie to jest damska toaleta.
-O matko! Dobrze,że przyszłaś...JR!
-Nie nie wołaj go!
Nie chciałam widzieć kolejnego z nich na gołej klacie bo to krępujące.
Chciałam powstrzymać Minniego przed wołaniem JR. Niestety zanim złapałam go by nie szedł po kolege poślizgnełam się na wodzie ściekającej z ,,męża'' Sanghee. Poleciałam do tyłu tracąc przytomność.
Ostatnie co zapamiętałam to bół głowy i jakąś bieganinę.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 16


Byliśmy już w YG. Wszyscy polecieliśmy szybko prosto do sali w,której były te warsztaty.
Wszystkie zespoły już były. Zbyt dużo by ich tu wyliczać. Oczywiście wyłowiłam z tłumu osób Big Bang, Shinee, SNSD, Block B, EXO, i....U-Kiss. Reszty to nie rozpoznałam. Ale na pewno było tutaj większość K-popowych zespołów.
Podeszłam do Sanghee.
-I co my mamy robić?-spytałam.
-Słuchać to co mówią i robią.
No dobrze. Zatem musiałyśmy wszystko obserwować. No i właśnie wtedy na scenę wszedł Chang Woo. Był niezwykle przystojny. Tak jak w moim śnie i na tym plakacie. Nic się nie postarzał,a miał jakieś zapewne czterdzieści lat.
-Ej tylko nie wyrywaj go.-powiedziała moja Unni.
-Co?-spytałam się tępo.
-Patrzyłaś się na niego tak,że nawet JR spojrzał na ciebie i walnął jakąś minę. Ren tak samo.
-Ale wiesz dziwie się,że on ma tyle lat i wygląda tak młodo.
-To gwiazdor, większosć tekstów zespoły dostawały od niego i tak zarabiał. I to bardzo dużo. On jest żywą legendą. Moja mama ma jeszcze bielty z jego koncertów.
-Serio?
-Na serio. Była w nim zakochana.
-Hehe. To rodzinne.
Oczywiście Sanghee mi nie odpowiedziała. Słuchałyśmy przez kilka minut jak Chang rozdzielał każdemu swoje obowiązki i plany. Matko! Musiałysmy chodzić na każdą próbę danego zespołu. Też miałyśmy własny plan. Przynajmniej miałyśmy trochę czasu wolnego.
-A więc zatem-mówił Chang Woo-tutaj też trenować będą trainee więc proszę o wyrozumiałosć. Dodatkowo chcę powiedzieć,że będą z nami dziewczyny z gazety więc uważajcie an to co mówicie i robicie. Oczywiscie mam nadzieje,że te miłe panie nie będą takie wredne ii postarają się byście nie wyszli na jaieś głupie gwiazeczki. To już koniec. Każdy wie gdzie ma jechać. Miłego dnia życzę. Jutro zaczynamy.
Wszyscy się rozeszli,a tłum był nieziemski. Wszyscy się pchali do wyjścia. Na dodatek było duszno. Dobrze,że większość girlsbandów nie waliła tony perfumów bo po prostu bym tu padła.
-O matko świeże powietrze.-parsknełam.
Sanghee się zaśmiała.
-No co?-spytałam się tępo.
-No nic.
-Na co czekamy?
-Mama ma przyjechać zaraz.
-Ok.
Stałyśmy przed budynkiem YG no i mi się przypomniało.
-Matko! Torebki zapomniałam.-krzyczałam.
Unni spojrzała na mnie i parskneła śmiechem.
-Leć lepiej po nią. Poczekam tutaj na mamę bo jeszcze odjedzie bez nas.
Uspokoiłam się troszeczkę i poleciałam przez hall. Oczywiście niezbyt wiedziałąm gdzie była sala konferencyjna. Przecież Sanghee mnie tutaj przyprowadziła! No super po prostu, zgubiłam się.
Szłam zdesperowana po czerwonym dywanie i patrzyłam się na jasny korytarz. Było tam tyle drzwi . Pytanie tylko w, które drzwi mam wejść.
No i wtedy zderzyłam się z kimś. Wiem,że to była na 100% dziewczyna bo krzykneła.
-Ała-pisneła.
Obie poleciałyśmy na ziemie. Jak słodko. Znowu na dywanie YG. Spojrzałam na tą dziewczynę. Była niezwykła. Miała brązowe włosy ekstrawagancko ułożone. Na głowie czapkę wełnianą. Miała ciemne jeansy , czarne kozaki i kolorową bluzkę. Była niezwykłym okazem. Emanowała czymś...tylko czym.
Myślałam,że będzie na mnie zła ale ta tylko się uśmiechneła. Wstała szybko i podała mi rękę.
-Przepraszam najmocniej.-tłumaczyłam się.
-Nic się nie stało.-mówiła rozpromieniona.
-Sakura czekaj!-krzyczał ktoś.
Zanim się obejrzałam szedł....GD z.....moją torebką!!! Doszedł do nas i gdy mnie zauwazył rozpromienił się.
-Hej Kanon.
-Cześć.
Sakura bo tak się nazywała dziewczyna rozpromieniła się.
-A więc wy się znacie. To fajnie.-mówiła.
-Wy jesteście parą?-spytałam się.
GD otworzył szeroko oczy.
-Nie nie jesteśmy.-mówił.
-JA jestem po prostu córką szefa tej firmy. Przyjechałam do ojca na stałe, a GD mnie oprowadza.-mówiła dziewczyna.
Spojrzałam się na jej aparat fotograficzny na szyji.
-Robisz zdjęcia?-spytałam.
-Tak prowadzę fotobloga. Bardzo dbrze mi wychodzą zdjecia. Byłam na kursie więc wiesz...
No i mnie olśniło. Znalazłam fotografkę! Juhu!
-Chcesz być fotografką? Ja z przxyjaciółką Sanghee mamy udekomentować co będzie się tu działo w ciągu tych kilku miesięcy i potrzebny jest nam fotograf.-mówiłam jak oszalała.
-Ok. Może być. Ale gdzie wtedy mam iść?
-GD cie zaprowadzi.
Chłopak skinął głową na znak,że to zrobi.
-Acha Gd masz moja torebkę. Zgubiłam ją i wiesz....
-Spoko proszę.
Dał mi torebkę. Matko za długo tutaj stałam. Muszę już lecieć. Pożegnaliśmy się i wymieniliśmy się numerami telefonu. Wtedy szybko poleciałam do Sanghee i Minry,które już na mnie czekały.

Byłyśmy już w tym hotelu/dormie. Jak się okazało miałyśmy pokój na dziesiątym piętrze czyli ostatnim. No po prostu super! Mamy tak daleko do dołu. No już trudno. Jechałyśmy windą. Dużo gwiazd nie było na ostatnim piętrze. Nasze bagaże były nawet ciężkie no i wtedy wydarzył się cud. Gdy wysiadłyśmy z windy oczom ukazał na się JR i Minni.
-Hej wy też macie tutaj pokój?-spytał JR.
-Tak. Wy też?-mówiła Sanghee.
-A jak, dajcie pomożemy wam w noszeniu walizek.-powiedział Minhyun.
Chłopacy wzieli nam walizki i prowadzili nas przez duzy korytarz. Był zielony z fioletowymi kwiatami jako szablony. Podłoga była z czarnego drewna więc tu było luksusowo. Wtedy weszliśmy do drewnianych drzwi. Oczom ukazał nam się salon i kuchnia.
-To jest nasz wspólny salon i kuchnia. Sypialnie macie osobno,a o łazienki nie musicie się martwić bo są akurat dwie.-mówił JR.-Wasze współlokatorki już tu są.
Nie ma co byłyśmy szczęśliwe. Chłopacy rozstali się z nami przy drzwiach naszego pokoiku. No dobra raz kozie śmierć. Weszłyśmy do pokoju. No i wtedy ukazały nam się dziewczyny. Wszystkie śliczne. Krzątały się w różne strony. Od razu zauwazyły nas i podeszły by się przedstawić.
Pierwsza była dziewczyna w czarnych króciutkich włosach i ciemnych oczach. Miała śliczny makijaż i uśmiechała się od ucha do ucha.
-Cześć jestem Kora Akatsuka. Miło mi was poznać. Jestem trainee w SM.
-A ja jestem Lee Michu. Trainee w też SM.
Ta Lee Michu miała brązowe włosy związane w koczek, jej ciemne oczy patrzyły się na mnie uważnie.
-Miło mi was poznać. Ja jestem Kanon Winter, a to Park Sanghee. -mówiłam.
-Kim jesteście?-spytała Kora.
-W gazecie. Mamy udekomentować wasze życie.-mówiła Sanghee.
-To super. Mam nadzieje,ze się dogadamy. Ktoś jeszcze ma przyjechać od was? Bo do nas ma jeszcze dołączyć Kira.-gadała Michu.
-Nie.-odparła Sanghee.
-Właściwie to tak. Załatwiłam nam fotografkę. Niedługo ma tutaj przyjechać z GD.-tłumaczyłam.
-A to spoko. To co dziewczyny idziemy się rozpakować,a potem lecimy na podryw?-spytała Michu.
-Tak!!!-krzyczałą Sanghee.
-Mam nadzieje,że jest tu Zelo.
-Napweno będzie.
Obie rozmawiały roześmiane ze sobą,a ja podeszłam do Kory.
-Ona tak zawsze?-spytałam.
-Tak. Ja jestem jedyna spokojna.
Nagle do pokoju weszła Sakura. Uśmiechneła się do mnie ale gdy zobaczyła Korę uśmiech zgasnął jej na twarzy. One się chyba znały.
-Co się stało?-zapytałam.
Sakura podeszła do mnie i mi powiedziała.
-Kora to moja przyrodnia siostra.
OMG. Wpadłam.

sobota, 6 lipca 2013

Mała uwaga!

Przepraszam bardzo Renuśke i to bardzo,że usunełam jej komentarz. Ostatnio mam coś z kompem i nie mogę dodawać komentarzy. Chciałam jakoś pokonbinować i przez przypadek usunął mi się twój komentarz :( Że byłam taka ułomna że usunełam komentarz. Po prostu mądre ze mnie dziecko! Co sie tyczy komentarza: Dziękuję bardzo za tą wene. Co się tyczy tego pająka to mnie spotkało dokłądnie to samo, tylko że z tyłu samochodu jechałam z młodsza siostrą :P
Okazuje sie,ze B.A.P mają gdzieś przyjechać i jest głosowanie. Polska jest na 4 miejscu 1 jest Argentyna. Więc prosze was wszystkich zagłosujcie na Polskę. Nie jestem ich fanką ale trzeba sobie pomagać wię prosze was o pomoc bo wiem ze mi pomożecie (mam taką nadzieję). Tutaj jest link: http://www.bapyessirfansite.com/2013/07/poll-where-do-you-want-to-see-bap-vote.html  Dziękuję badzo wszystkim głosującym. To nic nie zaszkodzi jak sie zagłosuje.
Co się tyczy tych komentarzy to normalnie komentujcie najwyzej zrobie zakładke i będę wam pisać posty z odpowiedziami.
Jeszce raz przepraszam za usuniety kometarz.
Życze wam Azjatyckich snów i tych innych fajnych rzeczy :) ♥ :*
Ja was ♥

Rozdział 15


(powrót do narracji Kanon)
Weszłam razem z Sanghee do domu. Minra już siedziała w szlafroku w kuchni przy stole. Usiadłyśmy naprzeciwko niej.
-Posłuchajcie. Mam dla was bardzo ważną rzecz do powiedzenia.-zaczeła.
-Jaką?-spytała się Sanghee.
Minra podała nam jakąś ulotkę. Spojrzałam się na kartkę i wziełam ją do ręki. To były przecież oferty kupna czegoś w stylu dormów.
-Ale o co chodzi?-spytałam.
-Ja muszę wyjechać. Zostałam przeniesona. Macie już ukończone osiemnaście lat więc możecie już same mieszkać. Mam załatwione wszystko. Jutro po skończeniu dnia po tych warsztatach Chang'a przyjeżdżacie tutaj i się pakujecie. Po spakowaniu ja was zawiozę do hotelu w,którym będą wszysztkie gwiazdy.
Luknełam na Sanghee. Wiedziałam. Jej oczy zaczeły lśnić tym swoim dziwnym blaskiem.
-Ale dlaczego mamy mieć z nimi....
-Kanon jak mamy taką propozycje to nie można jej zmarnować-mówiła Sanghee.
-Będziecie mieszkać wraz z innymi zespołami. Będziecie z nimi chodzić na te wrsztaty musicie przecież udekomentować to wszystko co będą robić. Dlatego musiecie być jak najbliżej gwiazd. Acha i jeszcze jedno, musicie znaleźć fotografkę.-mówiła Minra.
-A my same nie możemy?-spytała Sanghee.
-Lepiej żeby to była fotografka która ma jakieś dobre kfalifikacje i to ma być ona ponieważ będziecie razem w pokoju. Możliwe jest też ,że doatniecie dwie trainee.
-OMO ale fajnie!-krzyczała przyjaciółka.
-To wszystko. Idźcie się wyspać.
Poszłyśmy obie prosto do łazienki. No i tu był problem.
-Gramy w kamień,papier i nożyczki.-zasugerowałam.
-Ok.
Oczywiście wygrała ,,żona'' Minniego i poleciała do łazienki. Pożesz ile ona siedziała. Wytłumaczyła mi się tylko,że musi być piękna dla Minniego. Poważnie zastanawiałam się czy nie pujść do niego z siekierą ale on mi nie zawinił więc....Trzeba znosić te katusze.

Rano musiałyśmy szybko wstać. Zaspałyśmy oczywiście i nie było mowy o długim siedzeniu w łazience. Ubrałyśmy oczywiście kolorowe jeansy. Sanghee ubrała białą koszulkę z kołnierzykiem w ćwieki, czerwone jeansy i brązowe kozaczki. Włosy uczesała w kitkę. Wyglądała dość niezwykle ślicznie. Natomiast ja miałam na sobie krótką koszulkę z motylkiem. Do tego szary przydłuży sweterek i białe jeansy z ciekawymi plamami od kolorowych farb. Z kudłami nic nie zrobiłam bo nie zdążylam. Tylko je przeczesałam.
Akurat wtedy mi się przypomniało.
-Jak my dojedziemy do YG!!!??
Sanghee wyszła z łazienki.
-Spokojnie wszystkim się zajełam. Chłopacy podjadą pod nas...za jakieś.....-mówiła.
Usłyszałyśmy klakson samochodu.
-......teraz.-dokończyła Sanghee.
-Ale ja nie założyłam jeszcze skarpetek.
-Masz ubierz te balerinki.
Spojrzałam się na nią. Balerinki do śniegu?
-Wiesz takie skarpetkowei ubierz do tego kozaczki.-tłumaczyła mi.
-Acha.
Ja i moja inteligencja,która mnie rozwala. Ja to jestem po prostu zarąbista. Nie ma co.
Szybko założyam te ,,skarpetki'' i do tego białe kozaki. Potem od razu leciałśmy obie z czapkami i kurtki bo się spieszyłyśmy.
Wylazłyśmy na dwór, a tam było tak zimno.
-Cholera.-powiedziałam.
Sanghee spojrzała się na mnie ale nic nie mówiła. Przed domem stał samochód. Był czarny i....nie wiem jakiej marki bo się nie znam. Ale był dosyć duży. Oczywiście moja frends zauważyła, że Minni siedzi z przodu obok Baekho'a i od razu usiadła obok swojego ,,męża''.
Nagle z tyłu otowrzyły się drzwi i wysiadł z nich Aron. Przepuścił mnie bym weszła do samochodu. Ale to było miłe. Według mnie był on uroczy.
Przez przypadek gdy wchodziłam do samochodu potknełam się i poleciałam na JR.
-Przepraszam.-powiedziałam siadając obok niego.
JR tylko się uśmiechnął.
-Spoko nic się nie stało.-powiedział.
-Ale poleciałes na mnie więc jestem poszkodowany.-mówił głos zza JR.
Jak się okazało był to Ren. No to musieliśmy siedzieć w czwórkę. Ciasno nie było akurat mieliśmy trochę luzu.
Sanghee jak zwykle zarywała do Minniego, a Baekho wszystko słyszał ponieważ prowadził samochód. Natomiast zboczeniec Aron ( co ona miała do niego) zaczął zaczepiać moją frends. Ta była tak wkurzona,że prawie by się wydarła.
-Zostaw mnie.....
Szybko pociągnełam jego do tyłu.
-Zostaw ja lepiej, radze tobie.-mówiłam.
-Ale ja ją kocham denerwować. To moje nowe hobby.-śmiał się Aron.
-To ją przestań denerwować. Przynajmniej teraz w samochodzie.
-Bo?
-Bo dostaniesz.
-Już się boję dziewczynki z bluzeczką w motylki.
-Wiesz ja nie biję słabszych od siebie ale będę musiała ciebie chyba zdzielnąć.
JR się zaśmiał.
-Dobra przestańcie oboje.
I wtedy zaczeło się milczenie,które trwało zaledwie pięć minut. Nawet nie całe pięć minut.
-AAA!!!-pisnął Ren.
-Co się stało?-spytał lider.
-Tam jest pająk ratunku!!!
Oczywiscie nik nie pomógł biedakowi. Maknae prawie że przytulał się do JR,który był niewzruszony.
-Ej no chłopacy pomóżcie mu.-zasugerowałam.
-Ren musi sam to zrobić.-powiedział Aron.
Ale to przecież było brutalne! Zostawić dziecko na pastwe tego wielkiego ochydnego pająka! No chyba z tym przesadziłam, ale nie można tak.
Bez namysłu zdjełam but z prawej nogi i rozpłaszczyłam się obok JR by zabić pająka Rena. To wszystko działo się zbyt szybko. Zdążyłam zabić pająka i....walnąć Arona w łeb. To chyba musiało go boleć.
Ren spojrzał się na mnie ze łzami w oczach.
-Mój wybawco!-wykrzyknął.
Cały był rozpromieniony. Było warto zaatakować tego pająka dla tej słodkiej minki. No ale cóż nasz kierowca wjechał w jakąś dziurę i potrząsnło nami, a ja walnełam się o kolana JR i poleciałam wprost na niego.
Sanghee się odwróciła bo chciała zobaczyć co się dzieje z nami. No i napotkałam jej zdziwione spojrzenie....patrzyła się jakby... Luknełam na lidera,który był lekko wstrąśnięty. Ale o co chodziło....Osz w dup....
-Zboczeniec!-tylko to wykrzyknełam.
-Ja? Zobacz co ty robisz.-mówiła.
-Ale o co chodzi?-spytał Minni i odwrócił się do nas.
Widać było,że nie zakumał o co kaman. Nawet Baekho się odwrócił i patrzył o co chodzi. Tez nie zrozumiał. Ale zaraz zaraz...
-Baekho czy ty nie powinieneś prowadzić!-krzyczałam.
W ostatniej chwili złapał kierownice bo byśmy wpadli na jakiś znak. No i oczywiście znowu się walnełam o kolana JR.
-Osz w dupe.-powiedziałam po polsku.
Reni luknął na mnie i zasłonił buzię rękoma.
-Przeklnełaś.
-Co? Niby dlaczego?-spytałam się już po koreańsku.
-Bo powiedziałaś to w swoim języku. Nie chciałas żebyśmy zrozumieli.
Gapiłam się na niego jak na jakiś wybryk natury.
-To nie prawda po prostu powiedziałam coś....nie przeklnełam. Nie wiem jak to się wymawia po koreańsku.-no przynjamniej się odczepi myślałam mówiąc to.
-Acha, no dobrze to zmienia postać rzeczy.-powiedział maknae.
Już chciałam wstać. Trochę głupio było tak leżeć na kolanach lidera. No ale geniusz jeden mnie trzymał za tą gołą nogę.
-Robiłaś manicure?-spytał Aron.
Ludzie trzymajcie mnie bo zasadze mu kopa.
-A na co ci to wiedzieć?
JR nie wiedział o co chodzi i pomógł mi wstać tym samym nastawiając moją nogę pod takim kontem,że Aron dostał znowu w łepetynkę. Myślałam,że pęknę ze śmiechu.
-No ej!!-krzyczał hyung.
-No co? Przeszkadzałeś mi.
-Nie odzywam się do ciebie.
-Trudno.
Reszte drogi pojechaliśmy w milczeniu.

Wreszcie wysiedliśmy. Miałam dość siezenia obok hyunga. Sanghee miała racja on jest zboczony! I to totalnie.Chociaż znowu chyba wyolbrzymiam sprawę. No ale trudno stało się.
Gdy wyszliśmy z samochodu na świeze powietrze podszedł do mnie Ren.
-Chciałem to zrobić wcześniej ale nie mogłem.-mówił poważnie.
Przestraszyłam się. O co mu kaman?
-Tak?-spytałam drżącym głosem.
Mina maknae mówiła sama za siebie. Był niezwykle poważny.
-Mój bohaterze!!!-krzyczał tuląc mnie do siebie.-Właściwie to bohaterko! Uratowałaś mnie przed szponami tej złej kreatury.
-Nie ma za co ale wiesz...dusisz mnie.
-Oj wybacz.
Wypuścił mnie z objęć. Lider podszedł do nas i śmiał się.
-Masz za swój heroiczny czyn.-mówił-Teraz będzie chodził za tobą.
OMO no to wpadłam.
-Nie słuchaj się JR on jest zazdrosny.-szybko gadał Ren.
-Dobra chodźmy już.
Już chciałam iść wraz z JR ale młody mnie zatrzymał.
-Hmm?
-Jeszcze raz ci dziękuję.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Chyba walnełam rumieńca. No to dupa blada po prostu. Ale Ren się tylko uśmiechnął i poszedł sobie.
Natkenłam się na wzrok JR. Wyglądał jakos dziwacznie. Nie mogłam odczytać go. On chyba albo był dobrym aktorem albo po prostu nic nie widział.

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 14

Specjalnie dla Sanghee

 Wszyscy się przebierali. Oczwiście ja z Sanghee musiałyśmy iść do innego pokoju. Oczywiście jej to nie przeszkadzało że zobaczy gołego Minniego ale no cóż był tam też Aron. Zaczełyśmy się ubierać w przyduże fachy. Nie było szansy by wziąć bokserki od chłopców. Chociaż Sanghee paliła się do tego.
-Na co ci ich bokserki!?-pytałam.
-Nie ich tylko Minniego. Musze wiedzieć jakie nosi. Wrazie gdybym weszła do dormu Nu'EST to wiem jakie bokserki podkradać.
-Ach ty szalona kobieto.
Założyłyśmy więc te faszki. Chłopacy przynieśli nam jakieś ciuchy. Nawet Ren. Gdy wyszłyśmy do chłopaków oni byli już ubrani. Aron miał na twarzy dużego banana.
-Dlaczego się uśmiechasz?-spytałam.
-Ponieważ Sanghee ubrała moje ciuchy.
O matko. Zacznie się piekło. Sanghee wyszła i zaczeła się szybko przebierać. Gdy wróciła rzuciła Aronowi jego ciuchy.
-Mam nadzieje,że zapomne ten moment w życiu.-mówiła.
Wszyscy zaśmiali się.
-A kogo ja wtedy mam łaszki?-spytałam.
-Bluzka z misiem mówi sama za siebie, a spodnie masz moje.-uśmiechnął się JR.
Super miałam bluzkę Rena. Ale trudno.
Spojrzałam się na zegarek. Musimy wracać!
-Sanghee musimy już iść.
-Ok.-mówiła smutno.
JR wstał.
-Mogę was odprowadzić jak chcecie.-zaproponował.
-Ja też mogę isć.-odparł Minhyun.
Zgodziłyśmy się.

Szliśmy oddzieleni od siebie. Sanghee z Minnim ja z JR. Wyglądaliśmy jak dwie pary, które się nie znają. Oczywiście pierwsza ,,para'' cały czas rozmawiała i się śmiała. Ja natomiast byłam w niewsosie. Nie wiedziałam dlaczego.
Zawiał zimny wiatr. Miałam mokre włosy więc zrobiło mi się trochę zimno. Była zima i obym się nie przeziębiła. JR zauważył to i objął mnie ramieniem.
-Będzie ci cieplej.-mówił.
Zatrzymałam się. On zrobił to samo. Patrzyłam się w jego oczy.
-Coś się stało?-spytał zatroskany.
-Nie tylko...że ja potrzebuje trochę....
-A rozumiem. Miałaś faceta i on cię rzucił. Zranione serce.
-Nie ja nie miałam jeszcze chłopaka.....
-Ale wiesz chcę się z tobą zaprzyjaźnić. Nic innego.
Zrobiło mi się przez chwile głupio.
-Acha rozumiem.-mówiłam.
-To co przyjaźń?-spytał.
-Jasne.
Potem szliśmy dalej objęci jako przyjaciele. Musieliśmy nadgonić nasze gołąbki.

(narracja Sanghee)
Szliśmy obok siebie. Jego bliskosć po prostu doprowadzała mnie do szału. Był tak blisko ale jednak tak daleko.
Zatrzymaliśmy się. Spojrzałam w jego oczy.
-Tu mieszkasz?-spytał.
-Tak. Tutaj. Dzięki,że mnie odprowadziłeś.
-Nie ma za co. Ja dziękuję za ten wspaniały dzień.
Zarumieniłam się.
Minhyun wziął moją twarz w ręce. Ten gest oznaczał jedną rzecz. Minni chce mnie pocałować! Już się zbliżał . Już czułam jego oddech gdy.....ktoś zapalił światło i z okna wyszła moja mama.
-Sanghee no chodź już!
Dziękuję ci mamo,że zepsułaś mi mój pierwszy pocałunek z moim mężem.
-Już idę.-powiedziałam smętnie.-Ale muszę poczekac na Kanon.
-Jak chcesz-odparła Minra.
Po chwili szła moja przyjaciółka objęta z....JR!!! Ta to wykorzystała sytuacje. Gdy doszli do nas pożegnałyśmy się z chłopakami i weszłyśmy do domu. Przepytam ją później.

Rozdział 13


Wszystko zaczeło dziać się szybko. JR przysuwał się do mnie gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Szybko go wyjełam. Spojrzałąm się. Minra.
W tym samym czasie JR speszony telefonem oparł się ręką o mokry marmur. Nie utrzymał równowagi i wpadł prosto do fontanny.
Nie wiedziałam co miałam robić. Najpier zaśmiałam się i odebrałam telefon.
-Hi.-powiedziałam.
-Kanon, gdzie jesteście? Nie mogę dodzwonić się do Sanghee.-mówiła Minra przez telefon.
-My byłyśmy na koncercie.
-Dobrze. Bądźcie tutaj za godzinkę. Ok? Musimy porozmawiać.
Z tonu jej głosu chodziło o jakąś ważną sprawę. Musiałyśmy zatem już iść.
Po chwili coś mokrego złapało mnie za rękę. Przestraszyłam się ale po chwili skapneła,że to JR ...fontannie.
-Gdzie idziesz?-spytał.
-Po Sanghee. Musimy już iść.
-Poczekaj. Może jakoś ciebie przekonam zebyś została.
Spojrzałam się na niego zdziwiona.
-Czyli jak?
-Tak.
Szybko złapał mnie za obie ręce i wrzucił do fontanny. Teraz oboje byliśmy mokrzy.
-Ty durniu! Co ty żeś zrobił!
Byłam trochę na niego wściekła. Odwróciłam się o niego plecami.
-Przestań. Nie chciałem cię urazić.
,,Podpłynął'' do mnie i objął ramieniem.
-Nadal jesteś obrażona?
-No wiesz....
Osepchnełam go od siebie i zaczełam chlapać wodą w jego stronę.
-Taka jesteś.-mówił JR śmiejąc się.
Zaczeła się totalna bitwa wodna. Co chwilę jedno z nas się ślizgało po wodzie. Z dwa razy pacnełam się pupą o dno ale nic się nie stało.
Powoli wziełam JR za włosy i postanowiłam go już ,,utopić'' gdy nagle zza krzaków wyszła cała reszta. Każdy z osobna patrzył się na nas jak na dziwne dzieci.
-To nie tak jak myślicie...-mówiłam.
-Kanon co ty robisz?-spytała podejrzliwie Sanghee.
Spojrzałam się na JR'a. Nasz kontakt wzrokowy wszyscy zauważyli. Niestety nie wiedzieli co się święci. Puściłam głowę JR'a i oboje....zaczeliśmy pluskać reszte. Wszyscy byli zszokowani. Aron się tak zestresował,że schował się za Sanghee. Ale ta się wkurzyła, nie ma co.
-Zostaw mnie ty.....-niedokończyła.
-AAA zostaw mnie JR!!!-krzyczał Minhyun.
,,Żona'' Minniego poleciał mu na ratunek. Ochroniła go własnym ciałem ale niestety,a właściwe to stety JR przez przypadek złapał ją za kostke i wrzucił do fonatnny. Sanghee była wkurzona i to bardzo już chciała się rzucić na lidera gdy sama na nią naskoczyłam. Obie prawie byśmy się potpiły gdy nagle ktoś nas wyciągnął. Mnie JR, Sanghee Minni.
-Nie licz na usta usta kochanie.-zacmokałam do Sanghee.
Ta natomiast zrobiła urażoną minę ale się nie fochneła.
Spojrzałam się na wszystkich po kolei. Każdy był mokry oprócz.....Ren.
Miałam prawdziwy błsk w oku. Wstałąm powolutko i wziełam wodę w ręce. Ren nie skapnął się o co chodzi i zanim się obejrzał był mokry. Obejrzał się cały i zaczął tupać nogą.
-Moje ubranie!!!-wrzeszczał.
-Spokojnie to tylko ubranie.-mówiłam.
Uspokoił się trochę.
-Masz racje.
Luknełam na JR który uśmiechał się do mnie. Odwzajemniałm ten gest. Spojrzałam się na Rena,a ten chciał szybko mnie wrzucić do wody. Byłam szybsza. Zrobiłam unik i maknae wleciał prosto do fontanny. Był zły ale uśmeichnąl się. Podałam mu rękę. Chciałam mu pomóc ale on to wykorzystał i wrzucił mnie do wody. Wleciałam prosto na niego. Co za ironia. Oczywiście Ren był skory do ratunku i mi pomógł wstać.
-Może lepiej chodźmy się wysuszyć.-zaproponował JR.
-A co z naszymi ciuchami?-spytałam.
-Może pożyczymy wam coś. Co wy na to chłopacy?
Wszyscy się zgodzili,a w oczach Sanghee widziałam małe iskierki szczęścia,że ubierze jakieś ciuszki Minniego.
-Uprzedzam,że biustonoszów nie mamy.-mówił Aron.
-Skąd moge wiedzieć,że nie kłamiesz?-spytałam.
Sanghee na słowa Arona zaczeła kaszleć i szeptać ,,Zboczeniec, niewyżyte dziecko''.
-Wiesz sądzę,że Ren coś może mieć, albo ewentualnie JR.-mówił dalej Aron.
Lider spojrzał się na niego. Wzrok mówił sam za siebie,że go zabije przy najbliższej okazji.
-Przestań. Mógłbyś zosatwić dziewczyny.-mówił Minni uśmiechając się do mnie.
-Wiesz Aron trenowałam kung fu więc...
Chłopak speszył się i przeprosił.
-No dobra to chcecie pstrokate łaszki od Rena czy moje?-spytał Minni.
Spojrzałyśmy się obie na siebie. Oczywiście,że rzeczy Minniego.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Ogłoszenie

Hej misiaki, mam dla was ogłoszenie. Otórz dałam swojego bloga do oceny. Prosze tutaj jest link. Powinienen działać: http://ocenianie-blogow.blogspot.com/search?updated-max=2013-06-28T08:38:00-07:00&max-results=2
Co sie tyczy dalej. Prosze byście komentowali mojego bloga. Liczba wyświtleń ( i to tak duża) jest wzruszająca ale jak widzę jakiś komentarz to to mnie bardziej motywuje.
Ostatnia sprawa. Oto link do bloga mojej best frends forever.Moje koreańskie słońce Rewelacyjny.