Wszystko zaczeło dziać się szybko.
JR przysuwał się do mnie gdy nagle zadzwonił do mnie telefon.
Szybko go wyjełam. Spojrzałąm się. Minra.
W tym samym czasie JR speszony
telefonem oparł się ręką o mokry marmur. Nie utrzymał równowagi
i wpadł prosto do fontanny.
Nie wiedziałam co miałam robić.
Najpier zaśmiałam się i odebrałam telefon.
-Hi.-powiedziałam.
-Kanon, gdzie jesteście? Nie mogę
dodzwonić się do Sanghee.-mówiła Minra przez telefon.
-My byłyśmy na koncercie.
-Dobrze. Bądźcie tutaj za godzinkę.
Ok? Musimy porozmawiać.
Z tonu jej głosu chodziło o jakąś
ważną sprawę. Musiałyśmy zatem już iść.
Po chwili coś mokrego złapało mnie
za rękę. Przestraszyłam się ale po chwili skapneła,że to JR
...fontannie.
-Gdzie idziesz?-spytał.
-Po Sanghee. Musimy już iść.
-Poczekaj. Może jakoś ciebie
przekonam zebyś została.
Spojrzałam się na niego zdziwiona.
-Czyli jak?
-Tak.
Szybko złapał mnie za obie ręce i
wrzucił do fontanny. Teraz oboje byliśmy mokrzy.
-Ty durniu! Co ty żeś zrobił!
Byłam trochę na niego wściekła.
Odwróciłam się o niego plecami.
-Przestań. Nie chciałem cię urazić.
,,Podpłynął'' do mnie i objął
ramieniem.
-Nadal jesteś obrażona?
-No wiesz....
Osepchnełam go od siebie i zaczełam
chlapać wodą w jego stronę.
-Taka jesteś.-mówił JR śmiejąc
się.
Zaczeła się totalna bitwa wodna. Co
chwilę jedno z nas się ślizgało po wodzie. Z dwa razy pacnełam
się pupą o dno ale nic się nie stało.
Powoli wziełam JR za włosy i
postanowiłam go już ,,utopić'' gdy nagle zza krzaków wyszła cała
reszta. Każdy z osobna patrzył się na nas jak na dziwne dzieci.
-To nie tak jak myślicie...-mówiłam.
-Kanon co ty robisz?-spytała
podejrzliwie Sanghee.
Spojrzałam się na JR'a. Nasz kontakt
wzrokowy wszyscy zauważyli. Niestety nie wiedzieli co się święci.
Puściłam głowę JR'a i oboje....zaczeliśmy pluskać reszte.
Wszyscy byli zszokowani. Aron się tak zestresował,że schował się
za Sanghee. Ale ta się wkurzyła, nie ma co.
-Zostaw mnie ty.....-niedokończyła.
-AAA zostaw mnie JR!!!-krzyczał
Minhyun.
,,Żona'' Minniego poleciał mu na
ratunek. Ochroniła go własnym ciałem ale niestety,a właściwe to
stety JR przez przypadek złapał ją za kostke i wrzucił do
fonatnny. Sanghee była wkurzona i to bardzo już chciała się
rzucić na lidera gdy sama na nią naskoczyłam. Obie prawie byśmy
się potpiły gdy nagle ktoś nas wyciągnął. Mnie JR, Sanghee
Minni.
-Nie licz na usta usta
kochanie.-zacmokałam do Sanghee.
Ta natomiast zrobiła urażoną minę
ale się nie fochneła.
Spojrzałam się na wszystkich po
kolei. Każdy był mokry oprócz.....Ren.
Miałam prawdziwy błsk w oku. Wstałąm
powolutko i wziełam wodę w ręce. Ren nie skapnął się o co
chodzi i zanim się obejrzał był mokry. Obejrzał się cały i
zaczął tupać nogą.
-Moje ubranie!!!-wrzeszczał.
-Spokojnie to tylko ubranie.-mówiłam.
Uspokoił się trochę.
-Masz racje.
Luknełam na JR który uśmiechał się
do mnie. Odwzajemniałm ten gest. Spojrzałam się na Rena,a ten
chciał szybko mnie wrzucić do wody. Byłam szybsza. Zrobiłam unik
i maknae wleciał prosto do fontanny. Był zły ale uśmeichnąl się.
Podałam mu rękę. Chciałam mu pomóc ale on to wykorzystał i
wrzucił mnie do wody. Wleciałam prosto na niego. Co za ironia.
Oczywiście Ren był skory do ratunku i mi pomógł wstać.
-Może lepiej chodźmy się
wysuszyć.-zaproponował JR.
-A co z naszymi ciuchami?-spytałam.
-Może pożyczymy wam coś. Co wy na to
chłopacy?
Wszyscy się zgodzili,a w oczach
Sanghee widziałam małe iskierki szczęścia,że ubierze jakieś
ciuszki Minniego.
-Uprzedzam,że biustonoszów nie
mamy.-mówił Aron.
-Skąd moge wiedzieć,że nie
kłamiesz?-spytałam.
Sanghee na słowa Arona zaczeła
kaszleć i szeptać ,,Zboczeniec, niewyżyte dziecko''.
-Wiesz sądzę,że Ren coś może mieć,
albo ewentualnie JR.-mówił dalej Aron.
Lider spojrzał się na niego. Wzrok
mówił sam za siebie,że go zabije przy najbliższej okazji.
-Przestań. Mógłbyś zosatwić
dziewczyny.-mówił Minni uśmiechając się do mnie.
-Wiesz Aron trenowałam kung fu więc...
Chłopak speszył się i przeprosił.
-No dobra to chcecie pstrokate łaszki
od Rena czy moje?-spytał Minni.
Spojrzałyśmy się obie na siebie.
Oczywiście,że rzeczy Minniego.
błahahahahahaha! coraz bardziej mnie zabijasz... uczysz się ode mnie nie ma co :P
OdpowiedzUsuń