Translate

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 18

Przepraszam ale miałam ostatnio problemy techniczne i to dosłownie. Jeżeli mi sie uda to wieczorem albow nocy dodam kolejny post ponieważ jadę jutro na prawie dwa tygodnie nad jezioro. Miłego czytania fruciaki :D


Dudniło mi w głowie. Na dodatek czułam się niedobrze.
Ktoś mnie wołał z oddali. Ale kto? No i po co?
Wtedy otworzyłam oczy. Przedemną kucał JR i Minhyun. Oboje byli zmartwieni.
-Obudziłaś się. Dzięki Bogu.-mówił lider.
-Co się stało? Czemu mnie głowa boli?-mówiłam zachrypnięta.
JR dotknął tył mojej głowy gdzie mnie bolało. Zasyczałam lekko z bólu.
Chłopak zabrał więc swoją rękę i spojrzał się na nią. Był wystraszony.
-Ty krwawisz.
Odwrócił się do tyłu. Wtedy zauważyłam,że za nimi stoi Aron i Ren. I cała czwórka była w samych ręcznikach na biodrach!!! Właściwie to Ren miał dodatkowy założony na klacie. Chyba się wstydził.
-Aron daj mi coś by zatamować krew Kanon.-powiedział rozkazująco JR.
-Ok.
Oppa jak było widać chciał zabrać...znaczy się wyrwać brutalnie Renowi ręczniczek. Zamachnął się ale za bardzo jego ręka poleciała w dół i natrafił na ręcznik ale nie ten na klacie.
Szybko zakryłam ręce. Usłyszałam panikujący głos maknae. Biedactwo stał się ofiarą starszego kolegi.
-Ej Kanon co tobie jest?-spytał Minni.
-Aron zabrał Renowi ręcznik,a ja bym mu prawie zobaczyła....
...na myśl o tym to po prostu ciarki mnie przeszły.
-Uważaj teraz. Masz przytrzymaj ten ręcznik przy głowie.-mówił lider.
Posłuchałam się jego.
-Zzieleniałaś coś się stało?-spytał.
-Jest mi po prostu....
...no i wtedy zwymiotowałam prosto na śliczne nóżki Arona. Matko jak on zaczął piszczeć i uciekać. Dostał za swoje! Ofiara Rena nie poszła na marne.
-Wybacz.
-Jest ci lepiej?-spytał spokojnie JR.
Kiwnełam głową na tak.
-Ok. Teraz wezmę ciebie i zaniosę na kanapę,a chłopacy pójdą po dziewczyny. Dobrze?
-Tak.
-Trzymaj się teraz mnie.
Chłopak wziął mnie w swoje ramiona. Mimo,że mnie wszystko bolało zdałam sobie sprawę,że JR też był na ręczniku. Czułam jego gołą skórę pod rękami gdy go trzymałam jak mi kazał. Nie wiem czy to moja wyobraźnia czy to ten uraz czy to prawda ale JR ślicznie pachniał.
No face palm chyba na serio coś mi się we łbie pomieszało.
-Jesteśmy już na miejscu.
JR delikatnie mnie położył na zielonej sofie.
-Gdzie jesteśmy?-spytałam.
-U nas..chłopaków. Jakby coś było z dziewczynami to przesiedzisz ten ból u nas.
-Acha.
Matko święta wpadłam na total.


<narracja Rena>
Szliśmy cała czwórka do dziewczyn. Nie zamierzam się odzywać do Arona. Ten zboczeniec chciał mi zabrać ręcznik. Mógł powiedzieć. Oddałbym specjalnie dla Kanon. Przecież miałem dwa!!! A Oppa przyczepił się akurat do tego na dole. Bueee.....
-Dobra to pukamy.-powiedział Aron.
Wszyscy staliśmy zbici z tropu. No jasne. Każdy się bał dziewczyn.
-Ja zapukam.
Zaczełem pukać o drzwi.
Nagle na ,,przywitanie'' przyszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Tak?-spytała.
-Jesteś koleżanką Kanon?
-Tak nazywam się Michu. O co chodzi?
-No bo.....
Nie dokończyłem ponieważ ktoś mnie złapał za rękę i wciagnął do pokoju.
-Ren nie!!!-krzyczal Aron.
Padłem ofiarą kobiet.


<narracja Arona>
Waliłem w drzwi.
-Ren! Odezwij się! On jest za młody by paść ofiarą dziewczyn! Nie!!!-darłem się.
-To co idziemy do JR'a?-spytał prosto z mostu i niezwykle spokojny Baekho.
Złapałem go za koszulę.
-Ty sobie wyobrażasz jakie okropności zrobią mu te kobiety!-wydzierałem się.-Będą go malować i czesać i dawać naklejki pony i.....w sumie to nasz maknae też tak robi. Możemy sobie iść.
-Matko ale ty jesteś zmienny.-stwierdził Minhyun.
-A co chcesz isc do nich?
Minhyun powolo przełknął ślinę i spojrzał się przerażony.
-No właśnie.-trwałem przy swoim.-A teraz chodź bo JR zaraz zacznie wariować.
-Yyy....czemu?
-Bo jest z Kanon. On gdy usłyszał co się działo chciał już lecieć....
-Dobra oszczęź mi szczegółów. Chodźmy juź do nich.
-Dobrze Minni.
Spojrzał się na mnie dziwnie.
-Co powiedziałeś?-spytał się mnie.
-To co dziewczyny mówią. Kanon i Sanghee nazywają cię Minni. Ciekawe co ty masz takiego małego.
-Odwal się odemnie. Baekho będziesz następny który poczuje zboczoność Arona.
-Nie koloryzuj. Chodźmy już.


<powrót do narracji Kanon>
-Już jestem.-powiedział JR.
-A gdzie byłeś?-spytałam.
Spojrzał się na mnie dziwnie,a potem się uśmiechnął. Usiadł powoli obok mnie.
-Chyba się tobie zdrzemneło.-odpowiedział.
-Możliwe. Ale gdzie byłeś?
-Byłem się ubrać do pokoju.
Jaka ja byłam głupia. Nie zauważyć tego.
-Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki.-odparłam niechętnie.
-Ale jednak napij się czegoś. Nie możesz się odwodnić przecież.
-Skąd ty to wiesz?
-Wie się takie rzeczy.
Podał mi do ręki jakiś soczek. No ciekawe troszeczkę.
Wypiłam jeden łyk. Nie zastanawiałam się nad smakiem ponieważ JR był tak blisko mnie. Matko ja chyba świruję.
-Skad wiedziałeś,że się przewróciłam?-spytałam.
-Usłyszałem jakiś stukot. Najpierw pomyślałem, że chłopacy znowu coś odwalają ale prawda była inna. Gdy usłyszałem Minhyuna, który krzyczał twoje imię przestraszyłem się. Szybko poleciałem do was. Prawie zapomniałem wziąć ręcznika.
Lekko się zarumieniłam.
-Miło słyszeć, że z mojego powodu zapomniałeś prawie...odzienia.
Zaśmiał się.
Spojrzałam się na JR, a on uchwycił mój wzrok. Zaczął się powoli schylać do mnie. Chyba znowu się zacznie.
-Wróciliśmy!!!-wydarł się Aron.
-Może trochę ciszej!!!-wrzeszczał JR szybko się odsuwając odemnie na bezpieczną odległość.
Najstarszy tylko wszedł do swojego i lidera pokoju po czym wyjął....jakąś czarną pastę.
-To będzie wojna.-stwierdził.
Znowu wszedł do pokoju i wtedy wszedł Minhyun, Baekho i...
-Gdzie jest Ren?-wyprzedził mnie JR.
Minni usiadł obok mnie.
-Ren został złapany przez dziewczyny, a Aronowi coś na mózg padło.-odpowiedział Hwang.
-Dlatego uważajcie na niego....
Baekho nie dokończył swojej myśli ponieważ nasz najstarszy wyszedł z pokoju. Był ubrany cały w moro z przepasanymi na klacie jakieś dozowniki....powietrza? Na twarzy zrobił sobie dwie czarne linie po obu polikach.
-A tobie co?-spytałam śmiejąc się.
-Ide na wojnę. Jeżeli nie wrócę to oznacza, że zostaliście tylko wy.
-Co ty masz...tam.
Wskazałam palcem na dozowniki.
-A to.-powiedział-To są moje dezodoranty idę jeszcze po jakąś inną amunicje. A zatem kto jest ze mną!!!
Popatrzyłam się na chłopaków. Wszyscy byli niezdecydowani.
-Dobra ja wchodzę.-odparł Minhyun.
-Ja też.-stwierdził Baekho.
-Dobrze zatem. A zatem zacna niewiasto-zwrócił się do mnie Aron.- Ty też będziesz walczyć o życie naszego kamrata?
Uśmiechnełam się powoli.
-Jak się poczuję lepiej to pójdę.
-Doskonale macie tam w moim pokoju ciuchy i amunicje. JR i Kanon wy przyjdziecie w ostateczności rozumiecie?-spytał.
-Tak jest.-zasalutował JR.
-Matko jesteśmy nienormalni.-stwierdziłam.

2 komentarze: