Translate

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 15


(powrót do narracji Kanon)
Weszłam razem z Sanghee do domu. Minra już siedziała w szlafroku w kuchni przy stole. Usiadłyśmy naprzeciwko niej.
-Posłuchajcie. Mam dla was bardzo ważną rzecz do powiedzenia.-zaczeła.
-Jaką?-spytała się Sanghee.
Minra podała nam jakąś ulotkę. Spojrzałam się na kartkę i wziełam ją do ręki. To były przecież oferty kupna czegoś w stylu dormów.
-Ale o co chodzi?-spytałam.
-Ja muszę wyjechać. Zostałam przeniesona. Macie już ukończone osiemnaście lat więc możecie już same mieszkać. Mam załatwione wszystko. Jutro po skończeniu dnia po tych warsztatach Chang'a przyjeżdżacie tutaj i się pakujecie. Po spakowaniu ja was zawiozę do hotelu w,którym będą wszysztkie gwiazdy.
Luknełam na Sanghee. Wiedziałam. Jej oczy zaczeły lśnić tym swoim dziwnym blaskiem.
-Ale dlaczego mamy mieć z nimi....
-Kanon jak mamy taką propozycje to nie można jej zmarnować-mówiła Sanghee.
-Będziecie mieszkać wraz z innymi zespołami. Będziecie z nimi chodzić na te wrsztaty musicie przecież udekomentować to wszystko co będą robić. Dlatego musiecie być jak najbliżej gwiazd. Acha i jeszcze jedno, musicie znaleźć fotografkę.-mówiła Minra.
-A my same nie możemy?-spytała Sanghee.
-Lepiej żeby to była fotografka która ma jakieś dobre kfalifikacje i to ma być ona ponieważ będziecie razem w pokoju. Możliwe jest też ,że doatniecie dwie trainee.
-OMO ale fajnie!-krzyczała przyjaciółka.
-To wszystko. Idźcie się wyspać.
Poszłyśmy obie prosto do łazienki. No i tu był problem.
-Gramy w kamień,papier i nożyczki.-zasugerowałam.
-Ok.
Oczywiście wygrała ,,żona'' Minniego i poleciała do łazienki. Pożesz ile ona siedziała. Wytłumaczyła mi się tylko,że musi być piękna dla Minniego. Poważnie zastanawiałam się czy nie pujść do niego z siekierą ale on mi nie zawinił więc....Trzeba znosić te katusze.

Rano musiałyśmy szybko wstać. Zaspałyśmy oczywiście i nie było mowy o długim siedzeniu w łazience. Ubrałyśmy oczywiście kolorowe jeansy. Sanghee ubrała białą koszulkę z kołnierzykiem w ćwieki, czerwone jeansy i brązowe kozaczki. Włosy uczesała w kitkę. Wyglądała dość niezwykle ślicznie. Natomiast ja miałam na sobie krótką koszulkę z motylkiem. Do tego szary przydłuży sweterek i białe jeansy z ciekawymi plamami od kolorowych farb. Z kudłami nic nie zrobiłam bo nie zdążylam. Tylko je przeczesałam.
Akurat wtedy mi się przypomniało.
-Jak my dojedziemy do YG!!!??
Sanghee wyszła z łazienki.
-Spokojnie wszystkim się zajełam. Chłopacy podjadą pod nas...za jakieś.....-mówiła.
Usłyszałyśmy klakson samochodu.
-......teraz.-dokończyła Sanghee.
-Ale ja nie założyłam jeszcze skarpetek.
-Masz ubierz te balerinki.
Spojrzałam się na nią. Balerinki do śniegu?
-Wiesz takie skarpetkowei ubierz do tego kozaczki.-tłumaczyła mi.
-Acha.
Ja i moja inteligencja,która mnie rozwala. Ja to jestem po prostu zarąbista. Nie ma co.
Szybko założyam te ,,skarpetki'' i do tego białe kozaki. Potem od razu leciałśmy obie z czapkami i kurtki bo się spieszyłyśmy.
Wylazłyśmy na dwór, a tam było tak zimno.
-Cholera.-powiedziałam.
Sanghee spojrzała się na mnie ale nic nie mówiła. Przed domem stał samochód. Był czarny i....nie wiem jakiej marki bo się nie znam. Ale był dosyć duży. Oczywiście moja frends zauważyła, że Minni siedzi z przodu obok Baekho'a i od razu usiadła obok swojego ,,męża''.
Nagle z tyłu otowrzyły się drzwi i wysiadł z nich Aron. Przepuścił mnie bym weszła do samochodu. Ale to było miłe. Według mnie był on uroczy.
Przez przypadek gdy wchodziłam do samochodu potknełam się i poleciałam na JR.
-Przepraszam.-powiedziałam siadając obok niego.
JR tylko się uśmiechnął.
-Spoko nic się nie stało.-powiedział.
-Ale poleciałes na mnie więc jestem poszkodowany.-mówił głos zza JR.
Jak się okazało był to Ren. No to musieliśmy siedzieć w czwórkę. Ciasno nie było akurat mieliśmy trochę luzu.
Sanghee jak zwykle zarywała do Minniego, a Baekho wszystko słyszał ponieważ prowadził samochód. Natomiast zboczeniec Aron ( co ona miała do niego) zaczął zaczepiać moją frends. Ta była tak wkurzona,że prawie by się wydarła.
-Zostaw mnie.....
Szybko pociągnełam jego do tyłu.
-Zostaw ja lepiej, radze tobie.-mówiłam.
-Ale ja ją kocham denerwować. To moje nowe hobby.-śmiał się Aron.
-To ją przestań denerwować. Przynajmniej teraz w samochodzie.
-Bo?
-Bo dostaniesz.
-Już się boję dziewczynki z bluzeczką w motylki.
-Wiesz ja nie biję słabszych od siebie ale będę musiała ciebie chyba zdzielnąć.
JR się zaśmiał.
-Dobra przestańcie oboje.
I wtedy zaczeło się milczenie,które trwało zaledwie pięć minut. Nawet nie całe pięć minut.
-AAA!!!-pisnął Ren.
-Co się stało?-spytał lider.
-Tam jest pająk ratunku!!!
Oczywiscie nik nie pomógł biedakowi. Maknae prawie że przytulał się do JR,który był niewzruszony.
-Ej no chłopacy pomóżcie mu.-zasugerowałam.
-Ren musi sam to zrobić.-powiedział Aron.
Ale to przecież było brutalne! Zostawić dziecko na pastwe tego wielkiego ochydnego pająka! No chyba z tym przesadziłam, ale nie można tak.
Bez namysłu zdjełam but z prawej nogi i rozpłaszczyłam się obok JR by zabić pająka Rena. To wszystko działo się zbyt szybko. Zdążyłam zabić pająka i....walnąć Arona w łeb. To chyba musiało go boleć.
Ren spojrzał się na mnie ze łzami w oczach.
-Mój wybawco!-wykrzyknął.
Cały był rozpromieniony. Było warto zaatakować tego pająka dla tej słodkiej minki. No ale cóż nasz kierowca wjechał w jakąś dziurę i potrząsnło nami, a ja walnełam się o kolana JR i poleciałam wprost na niego.
Sanghee się odwróciła bo chciała zobaczyć co się dzieje z nami. No i napotkałam jej zdziwione spojrzenie....patrzyła się jakby... Luknełam na lidera,który był lekko wstrąśnięty. Ale o co chodziło....Osz w dup....
-Zboczeniec!-tylko to wykrzyknełam.
-Ja? Zobacz co ty robisz.-mówiła.
-Ale o co chodzi?-spytał Minni i odwrócił się do nas.
Widać było,że nie zakumał o co kaman. Nawet Baekho się odwrócił i patrzył o co chodzi. Tez nie zrozumiał. Ale zaraz zaraz...
-Baekho czy ty nie powinieneś prowadzić!-krzyczałam.
W ostatniej chwili złapał kierownice bo byśmy wpadli na jakiś znak. No i oczywiście znowu się walnełam o kolana JR.
-Osz w dupe.-powiedziałam po polsku.
Reni luknął na mnie i zasłonił buzię rękoma.
-Przeklnełaś.
-Co? Niby dlaczego?-spytałam się już po koreańsku.
-Bo powiedziałaś to w swoim języku. Nie chciałas żebyśmy zrozumieli.
Gapiłam się na niego jak na jakiś wybryk natury.
-To nie prawda po prostu powiedziałam coś....nie przeklnełam. Nie wiem jak to się wymawia po koreańsku.-no przynjamniej się odczepi myślałam mówiąc to.
-Acha, no dobrze to zmienia postać rzeczy.-powiedział maknae.
Już chciałam wstać. Trochę głupio było tak leżeć na kolanach lidera. No ale geniusz jeden mnie trzymał za tą gołą nogę.
-Robiłaś manicure?-spytał Aron.
Ludzie trzymajcie mnie bo zasadze mu kopa.
-A na co ci to wiedzieć?
JR nie wiedział o co chodzi i pomógł mi wstać tym samym nastawiając moją nogę pod takim kontem,że Aron dostał znowu w łepetynkę. Myślałam,że pęknę ze śmiechu.
-No ej!!-krzyczał hyung.
-No co? Przeszkadzałeś mi.
-Nie odzywam się do ciebie.
-Trudno.
Reszte drogi pojechaliśmy w milczeniu.

Wreszcie wysiedliśmy. Miałam dość siezenia obok hyunga. Sanghee miała racja on jest zboczony! I to totalnie.Chociaż znowu chyba wyolbrzymiam sprawę. No ale trudno stało się.
Gdy wyszliśmy z samochodu na świeze powietrze podszedł do mnie Ren.
-Chciałem to zrobić wcześniej ale nie mogłem.-mówił poważnie.
Przestraszyłam się. O co mu kaman?
-Tak?-spytałam drżącym głosem.
Mina maknae mówiła sama za siebie. Był niezwykle poważny.
-Mój bohaterze!!!-krzyczał tuląc mnie do siebie.-Właściwie to bohaterko! Uratowałaś mnie przed szponami tej złej kreatury.
-Nie ma za co ale wiesz...dusisz mnie.
-Oj wybacz.
Wypuścił mnie z objęć. Lider podszedł do nas i śmiał się.
-Masz za swój heroiczny czyn.-mówił-Teraz będzie chodził za tobą.
OMO no to wpadłam.
-Nie słuchaj się JR on jest zazdrosny.-szybko gadał Ren.
-Dobra chodźmy już.
Już chciałam iść wraz z JR ale młody mnie zatrzymał.
-Hmm?
-Jeszcze raz ci dziękuję.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Chyba walnełam rumieńca. No to dupa blada po prostu. Ale Ren się tylko uśmiechnął i poszedł sobie.
Natkenłam się na wzrok JR. Wyglądał jakos dziwacznie. Nie mogłam odczytać go. On chyba albo był dobrym aktorem albo po prostu nic nie widział.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :P Nominuje cię do The Versitle Blogger http://mykoreansunny.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger_7.html

    OdpowiedzUsuń