(powrót do narracji Kanon)
Weszłam razem z Sanghee do domu.
Minra już siedziała w szlafroku w kuchni przy stole. Usiadłyśmy
naprzeciwko niej.
-Posłuchajcie. Mam dla was bardzo
ważną rzecz do powiedzenia.-zaczeła.
-Jaką?-spytała się Sanghee.
Minra podała nam jakąś ulotkę.
Spojrzałam się na kartkę i wziełam ją do ręki. To były
przecież oferty kupna czegoś w stylu dormów.
-Ale o co chodzi?-spytałam.
-Ja muszę wyjechać. Zostałam
przeniesona. Macie już ukończone osiemnaście lat więc możecie
już same mieszkać. Mam załatwione wszystko. Jutro po skończeniu
dnia po tych warsztatach Chang'a przyjeżdżacie tutaj i się
pakujecie. Po spakowaniu ja was zawiozę do hotelu w,którym będą
wszysztkie gwiazdy.
Luknełam na Sanghee. Wiedziałam. Jej
oczy zaczeły lśnić tym swoim dziwnym blaskiem.
-Ale dlaczego mamy mieć z nimi....
-Kanon jak mamy taką propozycje to nie
można jej zmarnować-mówiła Sanghee.
-Będziecie mieszkać wraz z innymi
zespołami. Będziecie z nimi chodzić na te wrsztaty musicie
przecież udekomentować to wszystko co będą robić. Dlatego
musiecie być jak najbliżej gwiazd. Acha i jeszcze jedno, musicie
znaleźć fotografkę.-mówiła Minra.
-A my same nie możemy?-spytała
Sanghee.
-Lepiej żeby to była fotografka która
ma jakieś dobre kfalifikacje i to ma być ona ponieważ będziecie
razem w pokoju. Możliwe jest też ,że doatniecie dwie trainee.
-OMO ale fajnie!-krzyczała
przyjaciółka.
-To wszystko. Idźcie się wyspać.
Poszłyśmy obie prosto do łazienki.
No i tu był problem.
-Gramy w kamień,papier i
nożyczki.-zasugerowałam.
-Ok.
Oczywiście wygrała ,,żona'' Minniego
i poleciała do łazienki. Pożesz ile ona siedziała. Wytłumaczyła
mi się tylko,że musi być piękna dla Minniego. Poważnie
zastanawiałam się czy nie pujść do niego z siekierą ale on mi
nie zawinił więc....Trzeba znosić te katusze.
Rano musiałyśmy szybko wstać.
Zaspałyśmy oczywiście i nie było mowy o długim siedzeniu w
łazience. Ubrałyśmy oczywiście kolorowe jeansy. Sanghee ubrała
białą koszulkę z kołnierzykiem w ćwieki, czerwone jeansy i
brązowe kozaczki. Włosy uczesała w kitkę. Wyglądała dość
niezwykle ślicznie. Natomiast ja miałam na sobie krótką koszulkę
z motylkiem. Do tego szary przydłuży sweterek i białe jeansy z
ciekawymi plamami od kolorowych farb. Z kudłami nic nie zrobiłam bo
nie zdążylam. Tylko je przeczesałam.
Akurat wtedy mi się przypomniało.
-Jak my dojedziemy do YG!!!??
Sanghee wyszła z łazienki.
-Spokojnie wszystkim się zajełam.
Chłopacy podjadą pod nas...za jakieś.....-mówiła.
Usłyszałyśmy klakson samochodu.
-......teraz.-dokończyła Sanghee.
-Ale ja nie założyłam jeszcze
skarpetek.
-Masz ubierz te balerinki.
Spojrzałam się na nią. Balerinki do
śniegu?
-Wiesz takie skarpetkowei ubierz do
tego kozaczki.-tłumaczyła mi.
-Acha.
Ja i moja inteligencja,która mnie
rozwala. Ja to jestem po prostu zarąbista. Nie ma co.
Szybko założyam te ,,skarpetki'' i do
tego białe kozaki. Potem od razu leciałśmy obie z czapkami i
kurtki bo się spieszyłyśmy.
Wylazłyśmy na dwór, a tam było tak
zimno.
-Cholera.-powiedziałam.
Sanghee spojrzała się na mnie ale nic
nie mówiła. Przed domem stał samochód. Był czarny i....nie wiem
jakiej marki bo się nie znam. Ale był dosyć duży. Oczywiście
moja frends zauważyła, że Minni siedzi z przodu obok Baekho'a i od
razu usiadła obok swojego ,,męża''.
Nagle z tyłu otowrzyły się drzwi i
wysiadł z nich Aron. Przepuścił mnie bym weszła do samochodu.
Ale to było miłe. Według mnie był on uroczy.
Przez przypadek gdy wchodziłam do
samochodu potknełam się i poleciałam na JR.
-Przepraszam.-powiedziałam siadając
obok niego.
JR tylko się uśmiechnął.
-Spoko nic się nie stało.-powiedział.
-Ale poleciałes na mnie więc jestem
poszkodowany.-mówił głos zza JR.
Jak się okazało był to Ren. No to
musieliśmy siedzieć w czwórkę. Ciasno nie było akurat mieliśmy
trochę luzu.
Sanghee jak zwykle zarywała do
Minniego, a Baekho wszystko słyszał ponieważ prowadził samochód.
Natomiast zboczeniec Aron ( co ona miała do niego) zaczął
zaczepiać moją frends. Ta była tak wkurzona,że prawie by się
wydarła.
-Zostaw mnie.....
Szybko pociągnełam jego do tyłu.
-Zostaw ja lepiej, radze
tobie.-mówiłam.
-Ale ja ją kocham denerwować. To moje
nowe hobby.-śmiał się Aron.
-To ją przestań denerwować.
Przynajmniej teraz w samochodzie.
-Bo?
-Bo dostaniesz.
-Już się boję dziewczynki z
bluzeczką w motylki.
-Wiesz ja nie biję słabszych od
siebie ale będę musiała ciebie chyba zdzielnąć.
JR się zaśmiał.
-Dobra przestańcie oboje.
I wtedy zaczeło się milczenie,które
trwało zaledwie pięć minut. Nawet nie całe pięć minut.
-AAA!!!-pisnął Ren.
-Co się stało?-spytał lider.
-Tam jest pająk ratunku!!!
Oczywiscie nik nie pomógł biedakowi.
Maknae prawie że przytulał się do JR,który był niewzruszony.
-Ej no chłopacy pomóżcie
mu.-zasugerowałam.
-Ren musi sam to zrobić.-powiedział
Aron.
Ale to przecież było brutalne!
Zostawić dziecko na pastwe tego wielkiego ochydnego pająka! No
chyba z tym przesadziłam, ale nie można tak.
Bez namysłu zdjełam but z prawej nogi
i rozpłaszczyłam się obok JR by zabić pająka Rena. To wszystko
działo się zbyt szybko. Zdążyłam zabić pająka i....walnąć
Arona w łeb. To chyba musiało go boleć.
Ren spojrzał się na mnie ze łzami w
oczach.
-Mój wybawco!-wykrzyknął.
Cały był rozpromieniony. Było warto
zaatakować tego pająka dla tej słodkiej minki. No ale cóż nasz
kierowca wjechał w jakąś dziurę i potrząsnło nami, a ja
walnełam się o kolana JR i poleciałam wprost na niego.
Sanghee się odwróciła bo chciała
zobaczyć co się dzieje z nami. No i napotkałam jej zdziwione
spojrzenie....patrzyła się jakby... Luknełam na lidera,który był
lekko wstrąśnięty. Ale o co chodziło....Osz w dup....
-Zboczeniec!-tylko to wykrzyknełam.
-Ja? Zobacz co ty robisz.-mówiła.
-Ale o co chodzi?-spytał Minni i
odwrócił się do nas.
Widać było,że nie zakumał o co
kaman. Nawet Baekho się odwrócił i patrzył o co chodzi. Tez nie
zrozumiał. Ale zaraz zaraz...
-Baekho czy ty nie powinieneś
prowadzić!-krzyczałam.
W ostatniej chwili złapał kierownice
bo byśmy wpadli na jakiś znak. No i oczywiście znowu się walnełam
o kolana JR.
-Osz w dupe.-powiedziałam po polsku.
Reni luknął na mnie i zasłonił
buzię rękoma.
-Przeklnełaś.
-Co? Niby dlaczego?-spytałam się już
po koreańsku.
-Bo powiedziałaś to w swoim języku.
Nie chciałas żebyśmy zrozumieli.
Gapiłam się na niego jak na jakiś
wybryk natury.
-To nie prawda po prostu powiedziałam
coś....nie przeklnełam. Nie wiem jak to się wymawia po
koreańsku.-no przynjamniej się odczepi myślałam mówiąc to.
-Acha, no dobrze to zmienia postać
rzeczy.-powiedział maknae.
Już chciałam wstać. Trochę głupio
było tak leżeć na kolanach lidera. No ale geniusz jeden mnie
trzymał za tą gołą nogę.
-Robiłaś manicure?-spytał Aron.
Ludzie trzymajcie mnie bo zasadze mu
kopa.
-A na co ci to wiedzieć?
JR nie wiedział o co chodzi i pomógł
mi wstać tym samym nastawiając moją nogę pod takim kontem,że
Aron dostał znowu w łepetynkę. Myślałam,że pęknę ze śmiechu.
-No ej!!-krzyczał hyung.
-No co? Przeszkadzałeś mi.
-Nie odzywam się do ciebie.
-Trudno.
Reszte drogi pojechaliśmy w milczeniu.
Wreszcie wysiedliśmy. Miałam dość
siezenia obok hyunga. Sanghee miała racja on jest zboczony! I to
totalnie.Chociaż znowu chyba wyolbrzymiam sprawę. No ale trudno
stało się.
Gdy wyszliśmy z samochodu na świeze
powietrze podszedł do mnie Ren.
-Chciałem to zrobić wcześniej ale
nie mogłem.-mówił poważnie.
Przestraszyłam się. O co mu kaman?
-Tak?-spytałam drżącym głosem.
Mina maknae mówiła sama za siebie.
Był niezwykle poważny.
-Mój bohaterze!!!-krzyczał tuląc
mnie do siebie.-Właściwie to bohaterko! Uratowałaś mnie przed
szponami tej złej kreatury.
-Nie ma za co ale wiesz...dusisz mnie.
-Oj wybacz.
Wypuścił mnie z objęć. Lider
podszedł do nas i śmiał się.
-Masz za swój heroiczny
czyn.-mówił-Teraz będzie chodził za tobą.
OMO no to wpadłam.
-Nie słuchaj się JR on jest
zazdrosny.-szybko gadał Ren.
-Dobra chodźmy już.
Już chciałam iść wraz z JR ale
młody mnie zatrzymał.
-Hmm?
-Jeszcze raz ci dziękuję.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w
policzek. Chyba walnełam rumieńca. No to dupa blada po prostu. Ale
Ren się tylko uśmiechnął i poszedł sobie.
Natkenłam się na wzrok JR. Wyglądał
jakos dziwacznie. Nie mogłam odczytać go. On chyba albo był dobrym
aktorem albo po prostu nic nie widział.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńŚwietne :P Nominuje cię do The Versitle Blogger http://mykoreansunny.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger_7.html
OdpowiedzUsuńOsz kurde? Co?!
Usuń