Translate

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 27



<narracja Michu>
Siedziałam obok Himchana. Matko ale on było boski.
Nagle spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
-Podziwiasz mój urok?-spytał.
Szybko odwróciłam wzrok.
-Hehe nie no coś ty....
-...bo ja twój podziwiałem.
Spojrzałam się na niego. Był całkowicie poważny. Matko czy mi się to śni?
-Według mnie jesteś piękna.-mówił.
Wziął moje dłonie i przyłożył sobie do klaty.
-Te serce bije dla ciebie.
Ojejka. Poczułam falę ciepła. Chya walnełam rumieńca. Niech nikt nam nie przeszkadza. Proszę niech zboczona tęcza tutaj nie przyjdzie.
Himchan puścił moje ręce i swoimi dotknął okolice mojego serca.
-A twoje bije dla mnie.
Jego ręce nagle znalazły się na mojej talii. Przysunął mnie do siebie. Byliśmy tak blisko siebie. Ten przybliżył swoje usta do mojego ucha. Czułam jego oddech i jego głos. Piękny głos.
-Podobasz mi się.-szeptnął.
Zabrał swoje usta z mojego ucha. Pocałował mnie w szyję i wtedy wszystko działo się szybko. Ten przysunął moją twarz do swojej. Nasze usta się stykały gdy coś szybko oderwało mnie od niego.
-Ty kretynie!-krzyczał Zelo.-Jak mogłeś patafianie!!!
Zelo leżał na Himchanie. Wstał i patrzył się na mnie ze łzami w oczach.
-Nienawidzę cię!-krzyknął do Himchana.
O co tu chodziło?
-Zelo co się stało?-spytałam.
-Nic. Odchodzę stąd.
Szybko poleciał do swjego pokoju. Co jemu jest?
Podleciałam do Himmiego i pomogłam mu wstać.
-Co to było?
-Yyy...bo widzisz...Zelo pewnie znowu się bawi w te głupie gierki.
-Himchan to miała być głupia gierka?
-No tak. Udaje zazdrosnego.
-Idę stąd.
-Michu!
Złapał mnie za rękę. Matko ile bym dała za jego względy i pocałunek ale on w tej chwili mnie okłamywał. Czułam to. Taka głupia nie byłam.
Wyrwałam się z nejo uścisku i poszłam w stronę pokoju. Wtedy spotkałam Sanghee.
-A ty co taka szczęśliwa?-spytałam.
-Minhyun dał mi swoją bluzkę.
Pokazała mi ją i przyłożyła sobie do nosa by coś wąchnąć.
-I jeszcze nim pachnie.
-Haha i dał ci dobrowolnie?
-Tak. Ale muszę dać coś z garderoby Kanon dla JR'a.
-O jak słodko ale ona jak się dowie to was zabije. Przecież jest pokłócona z JR'em.
-No tak ale dzięki temu się pogodzą mówię to.
-Jesteś ich prywatną swatką?-zapytałam.
-A co myślałaś? JR dałby sobie radę. Ale Kanon jest taka uparta. Trzeba jej oczy otworzyć.
-No tak. To co robimy?
-Idziemy poszperać w szafie Kanon.

<powrót do narracji Kanon>
-Ej Kanon gramy w butelkę?-zaproponował Kevin.
-Nie dzięki. Dwie dziewczyny i reszta chłopaków? To nie idzie razem ze sobą w parze.
-A gdzie ty tu dziewczyny widzisz.
Wskazałam palcem na Kevcia.
-Och czuję się taki męsko damski.-odparł.
Spojrzałam na zegarek. Była już godzina 16:30.
-Muszę już iść. Dziękuję,że mnie zaprosiliście. Było po prostu fantastycznie
-Nie ma za co.-powiedzieli wszyscy.
Wstalam powoli i wziełam swój płaszczyk. Chciałam już iść.
-Czekaj odprowadzę ciebie.-powiedział Kiseop.
Zaczekałam na niego i razem poszliśmy do windy.
-Wpadaj tu kiedy chcesz.-mówił Lee.-Bardzo fajnie się z tobą bawiłem.
-Dzięki. Ja z tobą i resztą też.
Dał mi jakąś karteczkę.
-To mój numer jakbyś chciała pogadać ale wpaść. Bym uprzedził resztę bo oni są...nieogarnięci.
-Dzięki. Zapiszę go sobie. Mam pytanko.
-Jakie?
-Lubisz zwierzęta?
-Tak pieski, a co?
-A tak chciałam się spytać.
Winda otworzyła się.
-To cześć.-powiedziałam.
-Do zobaczenia.-odpowiedział Kiseop uśmiechając się.
Po kilku minutach byłam już w naszym mieszkaniu. Dziewczyny siedziały już w kuchni.
-Hej jestem.-powiedziałam do nich.-Co zajadacie?
-Pizze, też chcesz mamy dużo pudeł. Z chłopakami z Nu'EST zamówiliśmy.-powiedziała Sanghee.
-Acha No dobrze.
Usiadłam obok Sanghee i Michu. Luknełam na nową bluzke mojej koleżanki.
-Masz fajną bluzke. Minhyun nie miał podobnej?-spytałam.
-Ma, znaczy miał.
-Jak to? Dał ci?
-Tak dałem jej.-powiedział Minhyun.
No i chłopacy się zebrali.
-To podejrzane.Jesteście parą?
Minhyun tylko otworzył szeroko oczy,a Sanghee zaczeła się dławić.
Michu musiała naszą drogą Park klepać po plecach.
-Powiedziałam coś nie tak?
-Po prostu zrobiliśmy wymianę.-odparł Minni.
-Acha. A jaką?
I wtedy do pokoju wszedł JR. Obok szyi miał luźno zawieszony szaliczek.
Skąd ja ten szaliczek znam. Luknełam na Hwanga i Park. Oboje ukrywali uśmiech. To ...niemożliwe.
-Nie ma mnie tylko kilka godzin w domu, a wy już odwalacie.
-Nieprawda.-powiedziała Sanghee.
Patrzyłam się na ten szalik. Gdzie ja go widziałam?
-O JR, a ty co damskie ciuchy nosisz? Już mamy jednego takiego Rena.-powiedział Aron gryząc kawałek pizzy.
O nie!
-To jest ta wymiana?-spytałam.-Mój szaliczek?
Podeszłam do JR'a.
-Oddaj mi go.
-Nie. On jest mój. Skąd ci przyszedł pomysł...
-To szalik mojej cioci oddawaj go.
-Nie masz pewności...
Sprawdziłam metkę. Tak dobrze myślała. Własność Miranda Winter.
-Oszust.-powiedziałam.-Jak ty możesz teraz zabierać mi pamiątkowe ciuchy po tym wszystkim co....
Nie dokończyłam zdania bo ten mnie przytulił.
-Nie obrażaj się proszę.-szeptnął mi do ucha.
Próbowałam się wyrwać ale to nic nie dało. Kurcze był silnijeszy odemnie.
-JR dusisz mnie.
-Wybaczysz mi tamto zajście z Krisem?
-No ale....
-Proszę.
Spojrzał się na mnie i zaczął robić kocie oczka. On takie coś potrafi? Jaki hardcor.
-To co?-spytał.
Stanełam na palcach i pocałowałam go w policzek.
-To chyba oznacza tak.-stwierdził.
-Masz racje ale jak dalej będziesz mnie tak dusić to masz przerąbane.
-Tak oczywiście.
Wypuścił mnie z objęć.
-Ale szaliczek jest mój.
-Dobra oddaję ci go.
JR zdjął szalik i delikatnie założył go na mnie.
-Ojej jak słodko zaraz się popłaczę z tej miłości.-mówiła Sanghee.
-Haha zabiję ciebie zaraz.
-I znowu ja z Minhyunem ratujemy was związek.
-Jaki związek?-spytałam razem z JR'em.
-No wasz. Matko święta wy macie ogromne problemy.
Tylko wzruszyłam ramionami. O brzuszek się odezwał. Czas na coś do zjedzenia. Chciałam wziąć pudełko z pizzą gdy JR też je złapał.
-To co na współę?-spytał.
-Tak.

2 komentarze:

  1. jeeeeeeeee pogodzili się jeeeeeeee
    ;tańczy i skacze ze szczęścia;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę,że JR jest twoim ulubieńcem i na 100% zagłosowałaś na niego :D a tak szczerze to mi żal było chłopaka no musiał się z nią pogodzić.

      Usuń