Translate

piątek, 19 września 2014

Rozdział 1

 Postanowiłam, że pójdę do lekarza. Dalej nie dawłam za wygraną czemu nic nie pamietałam gdy uprawiałam seks z Jonghyunem. Myślałam nad tym cały czas, lekarze nic mi nie pomogli też nie wiedzieli co sie stało. 
-Pani Kanon do lekarza.
 Wstałam z krzesła i poszłam do kolejnego lekarza. Weszłam powoli do gabinetu, niczym się nie różnił jak u innych medyków ale zdziwiło mnie widząc kobiete rasy białej. Miała brązowe włosy związane w kitek, śliczne zielone oczy i uśmiechała sie wesoło. Nie miała żadnych zmarszczek, pewnie była młoda.
-Dzień dobry-powiedziałam pośpiesznie siadajac na przeciwko tej kobiety.
-Witam witam-uśmiechnęła sie do mnie promiennie- a więc jak sie nazywasz moja droga?
-Kanon Winter.
 Nie cierpiałam mówić swojego nazwiska, niby po dziadzku ale zawsze miałam przed oczami tą jędze babke.
 Pani lekarz lekko skamieniała. Dosłownie na sekunde. Patrzyła się tępo na mnie na mnie i po chwili znowu się do mnie uśmiechała.
-Miło mi jestem Charlotte Kim, nie jesteś raczek Koreanką z tego co widzę.
-W połowie jestem...moja mama była Polką.
-No rozumiem, a więc co cię tu sprowadza?
-Chodziłam praktycznie do wszystkich lekarzy i nikt mi nie potrafił pomóc mam nadzieję, że pani pomoże.
-Jaka pani! Mów do mnie Charlotte.
-Dobrze..Charlotte-lekko sie uśmiechnęłam- A więc byłam z trzy miesiące temu na dyskotece i po jakimś czasie nie pamietam co robiłam i niedawno okazało się, że przespałam sie z byłym chłopakiem. On też tego nie pamięta i no...zaszłam w ciąże.
-Nic nie pamiętasz? 
 Patrzyła się to raz na mnie to raz pisała coś w swoim zeszycie.
-No nie...on też.
-Jedliscie lub piliście coś razem?
-Tak, piliśmy na współe drinka bo nie chciał bym dużo piła.
-No to wszystko jasne! Barman dorzucił ci tabletkę gwałtu! Bardzo szybko schodzi z organizmu dlatego lekarze inni nic nie wykryli.
 Myślałam w tej chwili szybko. Po co barman chciał to zrobić. Ale zaraz...czy przypadkiem ktoś mi nie postawił tego drinka?
-Wydaje mi się, że to nie był barman, ktoś mi postawił tego drinka.
-Dobrze, że twój chłopak wypił to z tobą i miał na ciebie oko. Nie wiadomo co by się wydarzyło.
-Dziękuję za pomoc.
 Uśmiechnęłam się lekko.
-Jestem też ginekologiem, jeśli chcesz mogę cię badać.
-Dziękuję bardzo....ale to raczej nie jest potrzebne.
-Czyżby?-uśmiechnęła się promiennie.
 Jakoś nie wiedziałam czemu ale ta kobieta wydawała mi się jakoś...znana. Jakbym kiedyś ją widziała ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie. Czułam do niej zaufanie.
-Zakładam, że urodzisz synka-powiedziała.
-Czemu pani tak sądzi?
-Zakładam-uśmiechnęła się- może jeśli wygram to będę twoim lekarzem, a jak przegram postawie ci...hm obiad?
-Hah....w sumie czemu nie?
-To miło mi!
Podała mi swoją rękę, a ja ją uścisnęłam.
-Do widzenia-odparłam.
-Do widzenia.

W niecałe dziesięć minut doszłam do domu uśmiechnięta. Do domu w  sensie do domu,który sprawił nam Kiseop.
 Nasz nowy dom był fioletowy na zewnątrz. Dosyć uroczy po poprzednich właścicielach. Miał też ogródek z tyłu domu by dzieci, które chcemy mieć w przyszłosci się dobrze bawiły.
 Wszedłam powoli przez brązowe drzwi do korytarza. Był duży pomalowany na fiolet, a na ścianach do tego były namalowane na czarno różne roślinki.
-Wróciłam!
 Ściągnęłam buty i poszłam do salonu, a tam siedział Kiseop na białej pluszowej kanapie z laptopem w ręce. Czytał coś uważnie ale gdy mnie zobaczył uśmiechnął się wesoły.
-Gdzie ty byłaś?
-Mówiłam ci, że idę do lekarza.
-Ach no tak! I jak?
 Usiadłam i położyłam głowę na jego ramieniu.
-Prawdopodobnie dano mi tabletkę gwałtu, ktoś chciał mi cos zrobić, a JR wypił drinka ze mną na współę przez co no cóż...sam też miał ja w organiźmie.
-Co za łajdak tak śmiał!
-Nie wiem.
 Westchnęłam na co Kiseop przytulił mnie do siebie.
-A ty co robisz?-spytałam zerkając na laptopa.
-Czytam tekst piosenki.
-O macie nową piosenkę! Jaką!
-Ejże ejże!-zaśmiał się- nie pozwole ci patrzeć! Jesteś fanką!
-To co! Swojej dziewczynie nie dasz?
 Zrobiłam minę smutnego szczeniaczka, a on zaczął sie rechotać.
-Oj Kanon przestać pulpecie!
-Nie jestem pupletem!
 Znowu zaczął się śmiać i cmoknął mnie w główkę.
-Ale będziesz!
-Ale to bobasek tylko.
-Kiedy jedziesz zobaczyć płeć dziecka?
-Chyba zmienie lekarza, poznałam dzisiaj taką miłą pania lekarz. Obstawia, ze to będzie chłopczyk. Pewnie byś sie ucieszył gdyby był to synek!
-Możliwe, ale nie ważne jaka płeć ważne, że to nasze...dziecko...w pewnym sensie.
-Dziwnie sie czuję z tym, że jestem z tobą, a dziecko jest Jonghyuna.
-Nie powinnaś tak myśleć, kocham cię i maluszka też. Patrz na to w ten sposób. Będzie mieć dwóch kochających ojców, czyż to nei fajnie?
-Hah racja!
 Kiseop i te jego optymistyczne myślenie. 
-To jak idziemy się umyć?-spytał.
-Jasne! Mam ochotę na gorącą kąpiel!
-No to super! Idę nalać wodę, a ty skarbie idź po piżamkę dla siebie.
 Powiem tak: Dom był cholernie ogromny. Łazienka też gdyż była w niej duża w wanna w, której potrafi sie zmieścić z pięć osób i moze zostać luz. Do tego prysznic w razie co, pisuar i lustro z zlewem. A cała łazienka była zielono fioletowa. Te kolory potrafiły mnie rozpogodzić. 
 Weszłam do czarno fioletowego pokoju i wzięłam swoją dwuczęściową piżamę. Kiseop praktycznie spał w bokserkach więc problemu z nim nie było co mam mu wziąść.
-Jestem już, coś widzę, ze właściciele lubili fioletowy.
-Ja sądzę, że mieli bzika na tym punkcie.
-Haha mozliwe.
-Piżamka w owieczki?
-No co chcesz!-uśmiechnęłam sie wesoło- jest od ciebie, a te owieczki są takie słodkie jak ty.
-Ale sie podlizujesz.
 Podszedł do mnie i pocałował w usta po czym rozpiął mi sukienkę.
-No dobra chodź skarbie ciepła woda nie będzie czekać.
-No już już.
 Uwielbiałam te nasze wspólne kąpiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz