Translate

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 24


<narracja Kiry>
-Kira chcesz kurczaka?-spytał Onew.
-Nie dzięki. Zaraz pewnie muszę iść.
-No weź przestań.-mówił Taemin.-Zostań jeszcze. Dopiero co jest pierwsza w nocy. Zostały jeszcze cztery części Potera.
-No ok.
Nagle ktoś zapukał.
-Ej niech ktoś otworzy drzwi.-mówił maknae.
-No idź ty.-powiedział. Onew.
-Ja już pójdę.-zniechęcią wstał Key.
Poszedł do drzwi. Można było potem tylko usłyszeć jakieś śmiechy.
-Patrzcie kogo wam przyniosłem.
Był to Kris i Kanon.
-A mówiłem,że jesteście parą.-przypomniał maknae.
-Kanon co tu robisz?-spytałam.
-Przyszłam po ciebie. Chodźmy lepiej do naszych pokoi.
-Wiesz wolałabym zostać ale chodźmy już lepiej.
-No Kira zostań!-krzyczał Onew.
Rzucił się na mnie i zaczął mnie przytulać.
-Dusisz mnie.
-Przepraszam.
Wypuścił mnie ze swoich objęć.
-A musimy już iść?-spytałam.
-Jak chcesz możesz zostać ale wolę ciebie mieć przy sobie. Mam nadzieje,że chłopacy odprowadzą ciebie i nie będą dusić.
-Hmmm...no wiesz...
-Musze tobie coś powiedzieć w tajemnicy i po smsie Sanghee to jest zebranie dziewczyn. Chodzi o sprawy...
Kanon nie musiała mi dwa razy tłumaczyć. Chyba nasza Sanghee się zakochała.
-Dobra idziemy.
No i poszliśmy do naszych pokoi.

<powrót do narracji Kanon>
<dziesięć minut potem>
-No a więc o co chodzi?-spytałam.
Sanghee od dłuższego czasu była rozkojarzona. Chodzi o Minhyuna, wiem o tym doskonale.
-Minhyun się przytulił do mnie!-piszczała.
-Gratuluję!!!
-Słuchajcie za jakiś miesiąc są walentynki i ja muszę w ten dzień być z nim jasne! Dlatego opracowałam plan.
-Jaki?-spytała Michu.
-Normalny. Będę przysyłać mu liściki od tajemniczej wielbicielki, a on się we mnie zakocha i zaprosi na randkę na walentynki.
-Ale skąd on będzie wiedzieć,że to ty?-spytała Kira.
-Pewnie się skapnie. Jesteśmy stworzeni dla siebie.
-Hmm...czyli,że jak facet ciebie przytuli to oznacza,że on ciebie kocha?-spytałam.
-No tak.
-To się nie trzyma kupy, a jak ktoś się przyjaźni?
-Wiesz czasem tak jest,że jedna osoba chce przyjaźń i nie widzi zalotów drugiej osoby.
-Dasz przykład?-spytałam.
-Tak. Ty i JR.
-Co?!
-No tak on robi do ciebie maślnae oczka, a ty go odpychasz.
-Sanghee przestań. Proszę.
-Ok. To co robimy piżama party?
Wszystkie się zgodziły i już po kilku minutach siedziałyśmy w naszym przedpokoju w piżamach i kocach.
-To co, gadamy o chłopakach?-zasugerowała Sanghee.-Michu zaczynaj.
-Czemu ja?
-Bo tak. Mów.
-No wiecie podoba mi się całe B.A.P ale po ostatniej wpadce z Zelem i Himchanem...coś się zmieniło.
-Po prostu jesteś rozdarta pomiędzy nimi.
-Nieprawda! A może...ale wolę Himchana.
-Serce nie sługa, a ty Asakura? Jesteś cicha i niec nie mówisz.
-Po prostu jestem zamknięta w sobie.
-A kto ci się podoba?
-Nikt...
-To Dongho prawda?-spytałam.-Cały czas się patrzył na ciebie, a ty na niego.
Asakura zarumieniła się lekko.
-A więc podoba ci się pan Dongo?-spytała Sanghee.-Jak słodko. A tobie Kira?
-Mi Temin ale on sądzi,że jesteśmy przyjaciółmi. To trochę boli.
-Spokojnie to się jeszcze wyjaśni. A ty Kora?
-Mi nikt. Na razie nikogo nie mam na oku.
-Dobra to wszyscy już wypowiedzieli swoje zdanie.-skończyła Sanghee.
-Ej a ja to co?-zapytałam.
-A ty nic. Tobie podoba się JR ale ten zboczeniec Kris się przystawia do ciebie więc klapa jest.
-To nieprawda.
-Kris to zboczeniec,a JR to twój ryczerz na białym rumaku.
No ja ją kiedyś trzepne po prostu.
-Kanon chodź. Musisz mi pomóc.
-Na co ci jestem potrzebna?
-Musisz zagadać chłopaków i stać na czatach. Chcę podrzucić liścik Minnniemu.
-No ale.
-Nie ma ale.
Sanghee wstała i ręką mnie zaciągneła do wyjścia.
Poszłyśmy do pokoju Rena i Minhyuna. Na szczęście nikogo nie było.
-Dobra zrób to szybko.-powiedziałam.
-Ok przecież wiem, który to pokój Minhyuna.
-No ja myśle. Idź już.
Park poszła do sypialni chłopaków. Zaraz po tym jak weszła usłyszałam jakieś kroki. O nie! JR i Minhyun idą wraz z Aronem.
-O hej Kanon co tu robisz?-spytał Minhyun.
-Hahaha....szukałam was. Muszę wam coś powiedzieć.
-Ok ale w naszym pokoju.
Zagrodziłam im drogę.
-Lepiej nie.
-A to czemu nie?
-Bo... Chcę z wami tutaj pogadać.
-A więc o co chodzi?-spytał Minhyun.
-No bo....bo..chcę cię zabić za wczoraj.-wypaliłam.
-A za co dokładniej?
-No że powiedziałeś,że według mnie JR i Aron...
-...słodko rapują. No tak.
Aronowi oczy się zaświeciły.
-Naprawdę tak myślisz?-spytał.
-No tak fajnie rapujecie.
-Acha no dobrze to idzemy do Minhyuna do pokoju.
-Nie!!!
-Tak!!!
Aron podniósł mnie z ziemi i odsunął. Wraz z chłopakami wlazł do pokoju.
-Zboczeniec!-wydarłam się.
Matko jak znajdą Sanghee to będzie dupa. Szybko przecisnełam się do pokoju. Nikogo nie było. Nie wiem jak to ona zrobiła ale się jej upiekło.
-O hej Kanon szukałam ciebie.
Odwróciłam się. Za nami satała Sanghee.
-O to ja już idę. Cześć.
Szybko poleciałam jak strzała do przodu.
-Zabiję ciebie!-wydarłam się.
-Spokojnie plan się udał.
-Może dla ciebie. Bałam się, że nakryją ciebie.
-Spokojnie stanełam za drzwiami i potem jak weszliście wyszłam i udawałam,że ciebie szukałam.
-Matko święta.
Stanełam i zagrodziłam jej drogę.
-A teraz pytanko mam do ciebie. Co masz pod bluzką?-spytałam.
-Ej zboczeńcu ja ci nie zaglądam to ty mi też nie.
-Przyznaj się. Zabrałaś coś Minniego.
-No dobra. Wziełam jego bluzkę. Oddam mu ją...później.
-I ja mam ci wtedy pomóc?
-Tak.
-O nie. Ja się wypisuję.
Szybko się odwróciłam i wpadłam na kogoś. Był to Kris, który przez przypadek rozlał cały swój porzeczkowy sok na moją piżamę.
-Ojej przepraszam.-powiedział przerażony.
-Nic się nie stało.
Zaczął niezdarnie ścierać ze mnie sok.
-Nie bo tak będzie gorzej.-powiedziałam.
-Ej zboczeńcu ja to zrobię.-powiedziała Sanghee.
-Ja zboczeniec?!-zdziwi się Kris.
No i wtedy przyszedł JR.
-A co tu się dzieje?-spytał.
Matko co za nietypowa sytuacja. No i wtedy przylazł jeszcze Minhyun. Chyba zobczył,że Sanghee trzyma jego bluzkę.
-Ej co tu robi moja bluzka?-spytał.
-A co Krisa łapy robią na Kanon?!-wydarł się jakże spokojnie ( nie uwierzę w to,że spokojnie) JR.
-Sok mi się rozlał.-powiedziałam.
-A ja tą bluzkę pożyczyłam na chwilkę?-mówiła Sanghee.
-Acha. To lepiej obgadajmy to....
Minhyun wziął Park za rękę, a ta się uśmiechneła. No ale jej zazdroszczę ja trafiłam za to na nich...Nie marudzę ale widać,że JR jest wściekły.
-Wiesz co lepiej zostaw Kanon.-powiedział JR.
-Wiecie co ja już sobie pójdę i się przebiorę. To zaczyna się lepić.
Szlam w stronę pokoju ale coś mnie korciło by popatrzeć co oni wyprawiają. Schowałam się za ścianą i podsłuchiwałam.
-Posłuchaj mnie.-mówił JR.
-Nie to ty mnie posłuchaj. Nie jesteś jej facetem by decydować z kim ma być i z kim rozmawiać.
-Przestań jasne!!! Zostaw ją! Pogarszasz tylko sytuacje! Idź poderwij sobie jakąś Exotic czy coś bo ja nie zamierzam patrzeć jak próbujesz ją wykorzystać!
-Wiesz co tobie chyba się poprzewracało w głowie! Odwal się odemnie i od Kanon! Bo ja też nie ręczę za siebie..
O nie tego było dla mnie za dużo. Musiałam iść do Sanghee i tak zrobiłam. Po kryjomu poszłam do niej i do Minhyuna. No tak oni śmiali się w najlepsze i śpiewali. Po co mam im przeszkodzić? Pewnie niedługo się pocałują,a ja zniszczę całą ich atmosfere.
Zawróciłam się i wpadłam na JR'a
-A ty nie w pokoju?-spytał się.
No tak specjalnie to robi. Zachowuje się tak jakby nic się nie stało.
-Jak mogłeś.-powiedziałam.
-Ale co?
-Jak mogłeś! Myślałam,że wytłumaczyliśmy sobie te wszystkie rzeczy, a ty krzyczysz na Krisa!
-Słyszałaś wszystko.
-Tak! Zachowałeś się okropnie.
-Kanon...
Chciał dotknąć mnie, przytulić ale ja go odepchnełam.
-Przestań już.
Uciekłam od niego. Oczy same cisneły mi się na oczy. A ja go tak lubiłam. Myślałam,że jesteśmy przyjaciółmi.
Na zakręcie wpadłam na kogoś. Kris.
-Kanon czemu płaczesz?-spytał.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam się tylko na niego.
-Już dobrze.-mówił.
Przytulił się do mnie i zaczął gładzić moje włosy.
-Spokojnie co się stało?
-Słyszałam wszystko co mówiliście. Przepraszam cie....
-Nie masz za co..po prostu jest zazdrosny to tyle, a teraz uspokój się.

<naracja JR'a>
-Co się stało?-spytała Sanghee.
-Nic muszę dogonić Kanon.
-Leć.-powiedział Minhyun.
-Lecę i szczęścia w związku.
Pobiegłem szybko. Minhyun nie zdążyl na mnie nawrzeszczeć. Musiałem wszystko wytłumaczyć Kanon. Musiałem po prostu. Było mi strasznie głupio ale to dla jej dobra.
Skręciłem w prawo i zobaczyłem.... Kris i Kanon się obejmowali. Cały czas płakała.
I wtedy mój i Krisa wzrok spotkały się. Ten nic nie zrobił tylko uśmiechnął się chamsko. Mysli,że wygra ze mną. O to niech się już nie martwi bo na pewno przegra.  

4 komentarze:

  1. Z jednej strony chciałam cię zamordować za ten plan... ale z drugiej KOCHAM CIĘ! XD Czekam na następne :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah to ja ciebie zabije bo Aron mnie dotykał...wiesz co to za koszmar kurcze!

      Usuń
  2. Dawaj JR dawaj
    ;wymachuję pomponami ;
    Ten no mam cos z głową xdd
    http://chore-psychicznie-dziecko.blogspot.com/
    zapraszam ; *

    OdpowiedzUsuń