Translate

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 23




Wyszliśmy z windy. Moim oczom ukazała się drewniana ławka a wszędzie były oświetlenia różnokolorowe.
-Wow.-powiedziałam.
-Fajne co? Znalazłem to miejsce wczoraj i chciałem tobie je pokazać.
-Te światełka są fajne.
JR zaprowadził mnie do tej ławki. Usiedliśmy. Nie znałam dokładnego celu naszej wyprawy, a ponieważ była zima to schowałam ręce do swojej kieszeni w płaszczu. Wtedy natrafiłam na opakowanie żelków. No tak gdy je kupiłam walnełam do kieszeni by mi nikt nie podjadł.
Wyjełam je zatem i otworzyłam. Położyłam opakowanie między mną, a JR'em.
-Żelki?-spytał się.
-Ty tak jak Minhyun. Lubię żelki jasne?
-Nie o to chodzi. Po prostu się zdziwiłem zawartości twojego płaszczu.
-Kurcze, wydała się moja tajemnica. Koteczku ty się tylko nie odzywaj.-mówiłam do płaszcza.
-Hahah-śmiał się JR-Nie wydam twojej tajemnicy.
Wziełam żelka i go zjadłam zachęcając by zrobił to samo JR.
-Bierz.
-Dzięki ale nie lubię robaków.
-Serio? Bo wiesz te to są genetycznie zmutowane.
-Acha chyba,że.
No i tak siedzieliśmy i się śmialiśmy przez pewien czas.

<narracja Sanghee>
Usiadłam powoli na swoim miejscu no ale na miejsce Minniego podsiadł się Aron.
-Aron! Wyłaź!-krzyknełam.
-A dasz mi buzi?
-Nie! Oszalałeś!
-No właśnie.-mówił Sehun.-Ona prędzej by mnie pocałowała.
No myślałam,że wyjdę z siebie. Wszędzie wokół mnie same zboczuchy i weź tutaj żyj i oglądaj.
-Dobra chłopacy ogranijcie się. Ja siedzę obok Sanghee.-mówił Minni.-Chyba,że wolicie towarzystwo JR'a?
-Nie.-powiedział Aron.-Jeszcze mnie skrzywdzi, a moja piękna twarz musi jakoś uwieść tą nadobną niewiastę.
Minhyun zrobił face palm, a gdyby mój wzrok potrafił zabić to Aron byłby już trupem.
-Ok ok poddaję się. Z chęcią bym teraz podenerwował Kanon ale nie wiem gdzie jest.
-A ona i JR przypadkiem gdzieś nie poszli?-mówiła Michu.
Powoli usiadłam na swoje miejsce, a obok mnie mój słodziak. Nareszcie!!!
-Ale jak to Kanon i...JR.-mówiłam.
-Ach miłość rośnie wokół nas...-śpiewał Ren.
-O mam dobry pomysł. Niech Aron zajmnie się Renem.
Maknae spojrzał się na mnie przerażony, a oppa tylko głupio się uśmeichnął.
-Nie! Ja nie chcę spędzać czas z tym zboczeńcem!!!-krzyczał.
-To chodź pobawimy się w coś.-mówił Sehun.
OMG oni pasują do siebie.
-Ok to chodź do mnie do pokoju.-mówił rozradowany maknae.
Oboje zaczeli iść.
-Ale z was piękna para!-krzyknełam.
Ren odwrócił się.
-A ty zakochałaś się w Minhyunie.
-Co ty szczylu!!!
Chciałam do niego wstać ale mój słodziaczek mnie zatrzymał.
-Nie warto.-powiedział.
Posłuchałam się go. No i wtedy stało się coś fantastycznego. Minhyun mnie objął.....chyba padne.
-Ej ale nie mdlej mi tutaj.-powiedział.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
-O zaczyna się.

<powrót do narracji Kanon>
-Wiesz co fajnie się z tobą spędza czas.-mówił JR.
-Dzięki z tobą też jest miło.
-Wiesz powiem ci,że...ładnie śpiewasz.
-Co?
-Usłyszałem twój śpiew jak siedziałaś z....Krisem.-te ostatnie słowo powiedział złowrogo.
-A wtedy. Nie lubię śpiewać. Po prostu nie śpiewam.
-Ale powinnaś. Masz wielki talent. Powinnaś iść na przesłuchanie.
-Dzięki ale nie. To była tylko zwykła kołysanka, takie coś każdy zaśpiewa.
-A jednak dla ciebie nie była taka obojętna.
-Ja nie...nie chcę o tym rozmawiać.
-Ale Krisowi mówiłaś.
-Mówiłm bo moglam mu zaufać.
-A mi nie możesz.
-JR nie utrudniaj sprawy.
-Lubisz go i to bardzo.
-Nie o to chodzi.
-To o co? On się patrzy na ciebie, a ty na niego i się jemu zwierzasz.
Nie wytrzymałam po prostu. JR wspaniały ale teraz przesadził.
-Ja....nie zrozumiesz tego.
Wstałam powoli. Nie mogłam tego wytrzymać. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy.
-Ja już idę.
Szłam w stronę wyjścia gdy JR zagrodził mi drogę.
-Coś jeszcze chcesz powiedzieć?-spytałam.
On tylko patrzył się na mnie.
Ominełam go ale ten złapał mnie za rękę. Obrócił i przytulił mnie.
Co to miało być?
-Przepraszam ciebie za to, poczułem się....trochę...zazdrosny.-mówił mi do ucha.
-Co?-spytałam.
-Wiesz lubie ciebie i jak widzę,że się z nim przyjaźnisz to czuję się odrzucony na drugi plan.
-Ej nawet tak nie mów.
Przytuliłam go bardziej.
-Już lepiej?-spytał JR.
-A tobie?
-Tak.
-To mi też.
Wypuścił mnie z uścisku. Wziął kosmyk moich włosów i zawiesił mi go za ucho. Następnie wytarł moje łzy.
-Nie powinnaś płakać.
-Wybacz...ja po porstu...
-Nic już nie mów. Nie chcę żebyś płakała.
-Dobrze.
-Masz śliczne oczy wiesz o tym prawda.
-Nie.
-Na serio? Bo według mnie one dodają ci uroku.
No i wtedy znowu zaczeła się kolejna powtórka. JR schylił się do mnie by spojrzeć na moje oczy. Nasze usta były tak blisko siebie, a on przysuwał się coraz bliżej. Tym razem nie chciałam odejść byłam gotowa na wszystko.
Już prawie się pocałowaliśmy gdy....usłyszeliśmy jakiś stukot. Spojrzałam się w stronę drzwi. Tam stał Kris.
-Przepraszam nie chciałem wam przeszkadzać.-mówił-Szukałem ciebie Kanon i nie wiedziałem,że jesteście sami.
-Nic się nie stało.-powiedziałam.
-W zasadzie to trochę nam przeszkodziłeś. I coś tobie mówiłem.-mówił JR.
-Tak wiem.
-O co chodzi?-spytałam.
-O nic już. Chodź Kanon na dół.-powiedział JR.
Złapał mnie za rękę ale ja go puściłam.
-Ja muszę iść jeszcze po Kirę więc idźcie sami.
-Idziesz do Shinee?-spytał Kris.-Idę z tobą muszę coś chłopaką dać.
-Ok
Poszliśmy razem, a JR sunął jak cień za nami. To co wydarzyło się kilka sekund temu zmieniło się w milion lat świetlnych.

4 komentarze:

  1. KOCHAM CIĘ WIESZ? Dziękuję <3 Dziękuję <3 Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mnie kochają, i za co dziękujesz? Czekaj na mój szatański plan. Buahahaha

      Usuń