Powiem,że za wami bardzo tęskniłam. Musiałam sie bardzo zmusić by napisać tego posta...ale to wszystko dla was. :*
<narracja Sanghee>
Patrzyłam się na roześmiane dziewczyny. Matko nie ma to jak
zrobić sobie damski wieczorek.
-Czekaj dam ci więcej podkładu.-zasugerowała Michu.
-To dozwolone?-spytała Asakura.
-Oczywiście.-odpowiedziałam.-Przecież Ren kocha takie
malowidła, prawda?
-Ależ oczywiście, a teraz ja umaluję Asakurę.-powiedział
rozpromieniony maknae.
Chłopak wziął kosmetyczkę i zwinnie zaczął malować naszą
starszą koleżankę Asakurę. Widać było,że jest szczęśliwy.
Nie ma to jak damski wieczór. My dziewczyny i Ren....i....
-O w dupę jeżozwierza!-wrzeszczałam.
-Co się stało?-spytała Kora.
-Gdzie jest Kanon?!
Wszystkie spojrzały się na siebie. Matko żeby jej zapomnieć.
Ale zaraz..zaraz.
-Ren po co tu przyszliście?-spytałam.
-A no tak mieliśmy wam powiedzieć,że Kanon jest u nas bo
uderzyła się w głowę.
-To czego nie mówiłeś tego wcześniej!!!
-Wystraszyłem się, a potem zapomniałem.
-Ren!!! Teraz musimy po nią iść. Biedacwto ciekawe jakie
okropności robi jej Aron.
-Radzę wam przygotować się do bitki.
-A to czemu?-spytała się Michu.
Nasza słodka blonyneczka tylko przełkneła głośno ślinę.
-Bo Aronowi pewnie coś padnie na łepetynkę. Pomyśli sobie,że
coś mi strasznego robicie i pewnie zarządzi bitwę.-odpowiedział.
Matko to był inteligent ale znając Arona był do tego zdolny.
-To co robimy?-spytała Kora.
-To co musimy. Idziemy odbić Kanon.-stwierdziłam twardo.-A do
tego będą nam potrzebne....-weszłam do łazienki i szybko wyjełam
lakier do włosów-....lakiery do włosów.
-Hmm.-zastanawiała się na głos Asakura.-Skoro tak to ma
wyglądać to pewnie zasmrodzimy Arona. Dobry pomysł.
-A teraz ubieramy się do bitwy!!!-zakrzyknełam.
I wszystkie poszłyśmy po amunicje. (Kurcze damska wercja Arona w
tym przypadku Ummi :D )
<powrót do narracji Kanon>
-Ślicznie wyglądasz.-stwierdził Minni.
-A...dziękuję.
Nie wiem ale chyba chłopaką podobał się mój styl. Spodnie w
moro i bluzka w moro...Kurcze wyglądałam jak chłopacy tylko że
damska wersja ich.
-Kanon nie wygląda ślicznie.-oznajmił Aron.-Tylko brutalnie.
Jak chcesz to ja jestem wolny.
Wskazał na siebie,a ja tylko parsknełam śmiechem.
-No ej bez podrywów-powiedział poważnie Minhyun.
-Właśnie.-powiedziałam.
JR podniósł łapkę do góry.
-Hmm?
-A ja się do tego zakazu zaliczam?-spytał uśmiechając się.
-Tak.-odpowiedział za mnie Minhyun.
-Dobra koniec pogaduszek.-zakończył ,,nasz wódz'' ( tu chodzi
akurat teraz o Arona)-Musimy się dobrać w pary, a skoro nas jest
pięciu to musimy się jakoś podzielić. To tak to może ja będę z
Minhyunem i....
-O nie, nie, nie. Nie zgadzam się.-odparł Minni.-Chcę być z
kimś innym.
-Nie to nie. To ja będę z Baekhiem ( nie wiem jak to się
odmienia), a Kanon dochodzi do nas.
-Ja wolę lepiej mieć oko na Kanon.-odparł JR.
-Ok ok. Macie problemy. To ja i Baekho to odział Alfa, a JR,
Minhyun i Kanon to odział Beta. Pasuje?
Aron na serio był zajebiscie śmieszny. Nagle wstałi poszedł po
jakąś płytę.
-A to na co ci?-spytałam.
-No muzyka musi być. Na początku nutki jak kowboje stoją i
czekają aż wybije dwunasta by potem się pozastrzelać.
-Ok....
-Nie zwracaj na niego uwagi. On już tak ma.-swierdził Minhyun.
-Mi to nie preszkadza. Właśnie jest bardzo fajnie z wami w tym z
Aronem.-powiedziałam.
Oppa spojrzał się na mnie oczarowany.
-Gdybym był w anime to bym już miał duze różowo czerwone
serduszka zamiast oczu.-mówił rozmażony.
JR wykorzystał to i go pacnął w łepetynkę.
-Ogarnij się. Był zakaz flirtowania dla ciebie. Chodźmy już po
tego Rena.
Kilka minut później
Staliśmy obok kanapy.
-Słyszę je.-stwierdził Oppa.
Miał racje to były dziewczyny. Gdy wreszcie wyszły z pokoju
myślałam ze padne. One były całe różowe. Matko wyglądały jak
my tylko, że wyglądały jak dziewczyny. Nawet Ren.
-Widzę,że się pojawiłyście.-powiedział Aron.-Chcę rozmawiać
z waszym przywódcą.
Z szeregu dziewczyn wyszła Sanghee. No nie po prostu zajebioza.
Oni rozwalą ten hotel.
-Oddajcie nam Rena, a wtedy nie będzie wojny.-powiedział.
-Ok. Ale wy oddajcie nam Kanon.-odpowiedziała Park.
-No chyba nie! Ona jest z nami!
-To będzie wojna.
-O tak.
Oboje przywódcy odeszli od siebie do swoich drużyn.
-Bitwa się zaczeła.-stwierdził Aron.
Powoli podszedł do radia i włączył płytę. Muzyka była dość
głośna.
-A więc zaczynamy.-powiedział Aron i Sanghee w tym samym czasie
Oboje wyciagneli swoje amunicje. Oppa wyjął dezodorant męski, a
Park.....lakier do włosów. O matko to będzie epicka walka.
bosz... czemu ja muszę być na różowo?! I czemu porównałaś mnie do Arona?!
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to świetny rozdział :P
Na różowo bo Ren chciał, porównałam cię do Arona bo wiesz...tak jakoś, i dzięki za to że rozdział fajny
Usuńhahahah epickie > 33
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuń