Translate

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 19

Powiem,że za wami bardzo tęskniłam. Musiałam sie bardzo zmusić by napisać tego posta...ale to wszystko dla was. :*


<narracja Sanghee>
Patrzyłam się na roześmiane dziewczyny. Matko nie ma to jak zrobić sobie damski wieczorek.
-Czekaj dam ci więcej podkładu.-zasugerowała Michu.
-To dozwolone?-spytała Asakura.
-Oczywiście.-odpowiedziałam.-Przecież Ren kocha takie malowidła, prawda?
-Ależ oczywiście, a teraz ja umaluję Asakurę.-powiedział rozpromieniony maknae.
Chłopak wziął kosmetyczkę i zwinnie zaczął malować naszą starszą koleżankę Asakurę. Widać było,że jest szczęśliwy. Nie ma to jak damski wieczór. My dziewczyny i Ren....i....
-O w dupę jeżozwierza!-wrzeszczałam.
-Co się stało?-spytała Kora.
-Gdzie jest Kanon?!
Wszystkie spojrzały się na siebie. Matko żeby jej zapomnieć. Ale zaraz..zaraz.
-Ren po co tu przyszliście?-spytałam.
-A no tak mieliśmy wam powiedzieć,że Kanon jest u nas bo uderzyła się w głowę.
-To czego nie mówiłeś tego wcześniej!!!
-Wystraszyłem się, a potem zapomniałem.
-Ren!!! Teraz musimy po nią iść. Biedacwto ciekawe jakie okropności robi jej Aron.
-Radzę wam przygotować się do bitki.
-A to czemu?-spytała się Michu.
Nasza słodka blonyneczka tylko przełkneła głośno ślinę.
-Bo Aronowi pewnie coś padnie na łepetynkę. Pomyśli sobie,że coś mi strasznego robicie i pewnie zarządzi bitwę.-odpowiedział.
Matko to był inteligent ale znając Arona był do tego zdolny.
-To co robimy?-spytała Kora.
-To co musimy. Idziemy odbić Kanon.-stwierdziłam twardo.-A do tego będą nam potrzebne....-weszłam do łazienki i szybko wyjełam lakier do włosów-....lakiery do włosów.
-Hmm.-zastanawiała się na głos Asakura.-Skoro tak to ma wyglądać to pewnie zasmrodzimy Arona. Dobry pomysł.
-A teraz ubieramy się do bitwy!!!-zakrzyknełam.
I wszystkie poszłyśmy po amunicje. (Kurcze damska wercja Arona w tym przypadku Ummi :D )


<powrót do narracji Kanon>
-Ślicznie wyglądasz.-stwierdził Minni.
-A...dziękuję.
Nie wiem ale chyba chłopaką podobał się mój styl. Spodnie w moro i bluzka w moro...Kurcze wyglądałam jak chłopacy tylko że damska wersja ich.
-Kanon nie wygląda ślicznie.-oznajmił Aron.-Tylko brutalnie. Jak chcesz to ja jestem wolny.
Wskazał na siebie,a ja tylko parsknełam śmiechem.
-No ej bez podrywów-powiedział poważnie Minhyun.
-Właśnie.-powiedziałam.
JR podniósł łapkę do góry.
-Hmm?
-A ja się do tego zakazu zaliczam?-spytał uśmiechając się.
-Tak.-odpowiedział za mnie Minhyun.
-Dobra koniec pogaduszek.-zakończył ,,nasz wódz'' ( tu chodzi akurat teraz o Arona)-Musimy się dobrać w pary, a skoro nas jest pięciu to musimy się jakoś podzielić. To tak to może ja będę z Minhyunem i....
-O nie, nie, nie. Nie zgadzam się.-odparł Minni.-Chcę być z kimś innym.
-Nie to nie. To ja będę z Baekhiem ( nie wiem jak to się odmienia), a Kanon dochodzi do nas.
-Ja wolę lepiej mieć oko na Kanon.-odparł JR.
-Ok ok. Macie problemy. To ja i Baekho to odział Alfa, a JR, Minhyun i Kanon to odział Beta. Pasuje?
Aron na serio był zajebiscie śmieszny. Nagle wstałi poszedł po jakąś płytę.
-A to na co ci?-spytałam.
-No muzyka musi być. Na początku nutki jak kowboje stoją i czekają aż wybije dwunasta by potem się pozastrzelać.
-Ok....
-Nie zwracaj na niego uwagi. On już tak ma.-swierdził Minhyun.
-Mi to nie preszkadza. Właśnie jest bardzo fajnie z wami w tym z Aronem.-powiedziałam.
Oppa spojrzał się na mnie oczarowany.
-Gdybym był w anime to bym już miał duze różowo czerwone serduszka zamiast oczu.-mówił rozmażony.
JR wykorzystał to i go pacnął w łepetynkę.
-Ogarnij się. Był zakaz flirtowania dla ciebie. Chodźmy już po tego Rena.


Kilka minut później


Staliśmy obok kanapy.
-Słyszę je.-stwierdził Oppa.
Miał racje to były dziewczyny. Gdy wreszcie wyszły z pokoju myślałam ze padne. One były całe różowe. Matko wyglądały jak my tylko, że wyglądały jak dziewczyny. Nawet Ren.
-Widzę,że się pojawiłyście.-powiedział Aron.-Chcę rozmawiać z waszym przywódcą.
Z szeregu dziewczyn wyszła Sanghee. No nie po prostu zajebioza. Oni rozwalą ten hotel.
-Oddajcie nam Rena, a wtedy nie będzie wojny.-powiedział.
-Ok. Ale wy oddajcie nam Kanon.-odpowiedziała Park.
-No chyba nie! Ona jest z nami!
-To będzie wojna.
-O tak.
Oboje przywódcy odeszli od siebie do swoich drużyn.
-Bitwa się zaczeła.-stwierdził Aron.
Powoli podszedł do radia i włączył płytę. Muzyka była dość głośna.
-A więc zaczynamy.-powiedział Aron i Sanghee w tym samym czasie
Oboje wyciagneli swoje amunicje. Oppa wyjął dezodorant męski, a Park.....lakier do włosów. O matko to będzie epicka walka.

4 komentarze:

  1. bosz... czemu ja muszę być na różowo?! I czemu porównałaś mnie do Arona?!
    A tak poza tym to świetny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na różowo bo Ren chciał, porównałam cię do Arona bo wiesz...tak jakoś, i dzięki za to że rozdział fajny

      Usuń