<powrót do
narracji Kanon>
Szłam z JR'em
do domu. Co chwilę kichał.
-Nie jest ci
zimno?-spytałam.
-Nie no coś
ty.-odparł.
Kłamca. Widzę
jak się trzęsie.
Zdjełam swój
płaszcz i założyłam mu na ramiona.
-Co..co ty
robisz?
-Pomagam
ci.-odparłam.
-Ale mi nie
jest zimno.
-Nie targuj się
ze mną.
Od razu jak
wróciliśmy do dormu to rzuciłam picie na stół i poszłam z JR'em
do jego pokoju.
Chciałam
otworzyć drzwi gdy nagle były zamknięte. Zapukałam.
-Coś się
stało?-spytał Aron wychodząc z jakimiś rzeczami.
-Co wy
robicie?-zapytał JR.
-Ja i Ren od
dzisiaj razem mieszkamy, a ty z Minhyunem. Zgodził się.
Gdy zobaczyłam
Rena był cały roztrzepany. Czy oni coś robili razem?
-Dzięki Kanon,
że mnie zaprowadziłaś i w ogóle ale sobie poradzę.-powiedział
JR.
Dotknełam jego
czoła. Matko ono było gorące.
-JR ty masz
gorączke.
-Nieprawda
czuję się dobrze.
-Usiądź na
łóżku.
Posłuchał
się, a ja zaczełam szperać po jego szafach. Znalazłam jego
niebieską piżamę.
-Musisz się
ubrać.
-Nie mam
siły-odparł.
-Pomogę ci.
Zaczełam
zdejmować mu buty, spodnie i bluzkę. On był cały gorący i drżał.
Pomogłam mu też ubrać piżamkę.
-Zaraz wrócę.
Przyniosę tobie jakieś lekarstwo.
Wyszłam z
pokoju.
<narracja
JR'a>
I kto by
pomyślał, że przez wpadnięcie do fontanny aż tak zachoruję?
Jaki pech! Ale jednak Kanon...jak mi pomagała jej ręce były
wszędzie. Sama myśl o jej dotyku mnie radowała, a teraz po tym
jakim okazałem się kretynem to ta się mną zajmuje. Kocham ją i
wiem to doskonale, że nie przestanę jej kochać nigdy.
Ktoś otworzył
drzwi i w nich zjawił się Minhyun, Sanghee i Kanon z jakąś tacką.
-Hej JR źle
się czujesz?-spytał Minhyun.
-Trochę-powiedziałem
przez nos.
-Wiesz co ja
dzisiaj nocuję u Sanghee więc Kanon jest twoja.-odparł.
Dziewczyna
spojrzała się na niego krzywo.
-Nie bij
mnie!-wrzeszczał.
-Przymknij się
JR jest chory tępaku.-powiedziała.
-To ja z
Minhyunem idziemy, a wy róbcie co macie robić.-odparła Sanghee
ciągnąć Minniego za rączkę.
Kanon za to
zamkneła za nimi drzwi i usiadła obok mnie na łóżku. Matko
czułem jej truskawkowy zapach nawet jeżeli miałem katar.
-Masz weź
to.-odparła.
Dała mi łyżkę
z jakąś dziwną substancją. Wziełem ją do buzi i się
skrzywiłem. To było gorsze od cytryny.
-Fuj....
-Masz wodę.
Pomogła mi się
napić wody.
-Dziękuję.-powiedziałem.
-Za co?-spytała
zdziwiona.
-Za to, że się
mną zajmujesz, a okazałem się dupkiem.
Kanon lekko się
uśmiechneła.
-To nic
takiego. Byłam zła ale teraz....po prostu mniejsza z tym. Musisz
się wygrzać. Spocisz się, a wtedy będziesz musiał się przebrać.
-Dziękuję
jeszcze raz.-powiedziałem.
-Nie ma za co.
Przykryła mnie
kołdrą aż po samą szyję i pocałowała mnie w czoło. Dalej nie
pamietam co się działo bo zasnełem. Chyba Kanon poszła do siebie.
<narracja
Sanghee>
Leżałam z
Minhyunem w moim pokoju oglądając na laptopie jakąś komedie
romantyczną.
-Ci bohaterowie
są powaleni-stwierdził.
-Masz
racje...raz ona go kocha, raz on ja, a ona nie....Ale no cóż może
ten film nam jakoś pomoże.
Ten spojrzał
się na mnie lekko zmieszany.
-Sugerujesz, że
ciebie nie kocham?-spytał.
-Nie-zaprzeczyłam.-Chodzi
o Kanon i JR'a. Trzeba coś dobrego wymyślić bo raz prawie byli
parą ale ten wyskoczył z narzeczonym.
-No tak
niestety.
No i jak o
wilku mowa wleciała do nas do pokoju Kanon.
-Co tu
robisz?-spytałam.
Ta zciągneła
swoją pościel ze swojego łóżka.
-Ja lece
papa.-odpowiedziała.
-Zakręcona
dziewczyna.
-Tak jak
ty.-powiedział Minhyun.
Wtedy mnie
pocałował. Jak ja go kocham.
-Chcę być z
tobą na zawsze.-powiedział.
-Ja też.
Objął mnie
ramieniem i nas przykrył.
-Dobranoc
kochanie.-powiedział.
<narracja
JR'a>
Zbudziłem się
nagle. Poczułem się cały mokry i to dokładnie cały. Była druga
w nocy. Nie mogłem w ciemności ogarnąć co gdzie jest. Łóżko
obok mnie było puste, a na sofie na końcu pokoju leżała Kanon pod
cienkim kocykiem.
Próbowałem
bardzo cicho wstać ale ta się zbudziła.
-Obudziełeś
się.-powiedziała.
-Tak, śpij
sobie dalej.
-Spociłeś
się?
-Tak.
Próbowałem
wstać ale miałem nogi jak z waty.
Kanon od razu
do mnie podleciała.
-Daj pomogę
ci.
Szybko zdjeła
mi koszulę nocną i lekko wytarła moje plecy ręcznikiem.
-Lekarstwo robi
swoje-odparła.
Ja tylko lekko
się uśmiechnełem i tak wiadomo było,że w tej ciemności nic by
nie zauważyła.
Poczułem jak
znowu mi zakłada nową, świeżą i czystą koszulę.
-Spodnie to
chyba dam radę sam-powiedziałem.
Tym razem udało
mi się i sam ubrałem sobie spodnie.
Chciałem się
znowu położyć no ale poczułem że moja pościel jest mokra. To
klops trzeba....
-Czekaj masz.
Kanon dała mi
jakąś kolorową kołdrę z misiami. To jest Rena?
-Skąd ją
masz?
-To moja. I się
nie sprzeciwiaj JR. Masz leżeć aż się nie wygrzejesz.
Po tym Kanon
usiadła no sofę i czuwając nademną zasneła.
Wiesz... KOCHAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuńWiem kochanie, mówiłaś mi to milion razy :*
OdpowiedzUsuń;składa pokłony;
OdpowiedzUsuńKrólowo ty moja xDD
Hehe dziękuję ale nie trzeba
UsuńEj cytryna jest dobra ;-)
OdpowiedzUsuńSłodko :)
OdpowiedzUsuń