<narracja
Sanghee>
Nie! Nie chcę
tego! Ale Luhan się zbliżał i był coraz bliżej mnie i wtedy
właśnie na ratunek przyszedł mi Aron.
-Chyba
widzisz,że ona ciebie nie chce.-powiedział Aron.
Lulu lekko
odsunął się odemnie.
-Nie ty
decydujesz za nią.-powiedział.
-Ależ
decyduję! To dziewczyna....przyszła dziewczyna mojego przyjaciela i
ją konfiskuję!-zakrzyknął oppa.
Wziął mnie za
rękę i pomógł wstać. Czy właśnie Aron mnie uratował? Że co
proszę?! I jaka przyszła dziewczyna jego przyjaciela?! O co kaman?!
Wtedy
przyleciał JR. Cały czerwony. Od płaczu czy od złości? O to
będzie ciekawe.
On tylko
poklepał Arona i poszedł do pokoju. Normalnie sobie polazł?! Ten
to potrafi ukrywać poczęści swoją ,,wścieklizne''.
Poszłam od
razu do swojego pokoju. Nie chciałam z nikim gadać. No ale
oczywiście najpierw pójdźmy po Kanon.
<powrót do
narracji Kanon>
Odsunełam się
od Krisa. Dopiero teraz zrozumiała co zrobiłam. To było
niewybaczalne. To było karygodne i głupie. Do cholery co ja
zrobiłam?!
-Ej czemu masz
taką minę?-spytał zatroskany Kris.
Wziął moją
twarz w swoje ręce i przysunął do swojej twarzy.
-Co ci jest?
-Ja...ja
sądzę,...że-nie mogłam się wysłowić.
-Uspokój się.
Ja chcę powiedzieć,że zdziwiłem się z tego powodu....
-Kris..ja..nie
chciałam...
Spojrzał się
na mnie zdziwiony.
-Rozumiem.
Wolisz JR'a odemnie.
-Nie po prostu
sytuacja z JR'em mnie zasmuciła. Wiem, że nie jesteś nim ale myśl
o tym,że bym ciebie tak bardzo kochała, a ty odwalalisz takie coś
jak JR? Nie...myśl o tym jest straszna.
-Cieszę się,
że wiesz, że ja to nie on. Może po prostu...dajmy sobie no nie
wiem okres próbny?
-Co?
To było bardzo
dziwne. Okres próbny? Dość głupie.
-Ale...o co ci
chodzi?-spytałam tępo.
-No wiesz
będziemy się przyjaźnić, a jak coś się dzięki temu..no nie
wiem...wykluje to wiesz....możemy być..-pokazał w powietrzu
serduszko.
Ja to chyba
dzisiaj nie jarze ostatnio ale trudno.
-Ok. Pasuje mi
to.
-To super.
Kris przytulił
mnie i zaczął skakać jak małe dziecko. Zaśmiałam się lekko.
-Jesteś
szalony.-powiedziałam.
-Ty też!
-A co wy do
cholery robicie?
Odwróciliśmy
się. Sanghee. Co ona do cholery tu robi?!
-My się
cieszymy z takiego czegoś.-powiedział Kris.
Matko. Nagle on
stał się jakiś dzieckiem...czyli jest ok.
-Ja już pójdę
z Sanghee.-powiedziałam ciągnąc ją w stronę naszego pokoju.
Gdyby usłyszała o wszystko o czym mówimy byłaby klapa. By mi
robiła wywody.
-Słyszałaś o
czym mówiliśmy?-spytałam.
-Nie. Tylko
usłyszałam,że mówisz,że Kris jest szalony w co nie uwierzę.
-To dobrze.
<dwie
godziny potem>
Siedziałam na
swoim łóżku przeglądając coś na laptopie. Sanghee robiła to
samo. Skrycie patrzyłam się na nią. Mimo,że jej się polepszyło
dalej była smętna. Serce mi się kroi na myśl o tym, że ona jest
smutna. No cóż trzeba podjąć środki.
Wstałam z
łóżka. Postanowiłam gdzieś iść.
-Ej a ty
gdzie?-spytała Park.
-Idę do kuchni
po coś do picia, też chcesz?-skłamałam.
-Nie dzięki.
Szybko
poleciałam do pokoju chłopaków. Nikogo nie było. Wszyscy w
łazience są do cholery!
Stałam przed
drzwiami do łazienki. Co mam zrobić? Zapukałam.
No tak przecież
oni się kąpią więc by nie usłyszeli mnie. Głupio będzie wejść
do nich...
Zrezygnowana
szłam w stronę naszego pokoju...nie!!!!! Na samą myśl o smutku
Sanghee wolę zaryzykować.
Podleciałam do
łazienki i weszłam do niej. Nagle zobaczyłam Rena w ręczniczku.
Przestraszył się mnie.
-Kanon...hmm...to
męska.-mówił zmieszany.
-Wiem
to.-powiedziałam.
-To czemu..?
-Szukam
Minhyuna.
-Bierze
przysznic...
-To fajnie.
Odepchnełam go
z przejścia. Sanghee to dla ciebie wchodzę do męskiej łazienki
gdzie są tu faceci i się kąpią. Jestem głupia i
psychiczna....ale dla dobrej sprawy. Dla Park zrobię wszystko.
Zaczełam
słyszeć zmieszane męskie głosy. Zajebioza widać faceci też
chodzą grupką do łazienki. Kuźwa skoro są wszyscy to Kris też
pewnie tu jest....
Doszłam do
końca i się odwróciłam. Same męskie klaty i wszyscy patrzyli się
na mnie dziwnie. No i wtedy podszedł do mnie Aron.
-Kanon skarbie
ak chcesz na mnie poaptrzeć to powiedz mi to, a nie wlatujesz do
męskiej.
Złapał mnie
za nadgarstek i chciał wyprowadzić. Wyrwałam się i poleciałam
jak długa. Wszystko to przez tą cholerną wodę.
Poczułam,że
ktos mnie złapał. Luknełam na górę. Minhyun.
-Uważaj
trochę.-powiedział lekko się uśmiechając do mnie.
Wstałam
powoli.
-Mam do ciebie
sprawę.-oznajmiłam.
-A może
pogadamy później.
-Nie teraz.
-Ok...to mów
szybko.
-Czemu ty nie
przyszłeś po Sanghee? Zaprosiłeś ją i co teraz? Zostawiłeś ją,
a ona rozpacza.
-Nie chcę o
tym mówić.
-Minhyun do
cholery gadaj! Bo ciebie wyrzucę z łazienki i zamkne w pokoju aż
mi nie odpowiesz.
-Nie masz
takiej siły.
-Wątpisz w
mnie.
Minni spojrzał
się na mnie przestraszony. Wtedy poczułam jak ktoś mnie łapie od
tyłu w talii. Sehun!
-Zostaw mnie
padalcu!-krzyczałam.
-Nie. Ochłoń
lepiej.
Zobaczyłam
swoje odbicie w lustrze. Miałam rozmazany makijaż niczym panna
młoda zostawiona przed ołtarzem, która rozpacza nad swoim losem.
Do tego byłam cała wilgotna.
Gdy Sehun mnie
wypuścił poszłam do łazienki bo musiałam się ogarnąć i
czekałam aż Minhyun wyjdzie z łazienki. Wtedy się policzymy.
<narracja
Sanghee>
No cóż Kanon
nie ma to trzeba podjąć ważne środki. Cel: Sparować Kanon i
JR'a.
Wstałam z
łóżka i poleciałam prosto do pokoju JR'a i Arona. Akurat lider
był sam. Tym lepiej. Gdy wlazłam do jego pokoju. Siedział w
bokserkach leżąc na łóżku i brzdąkając coś na gitarze. Czemu
do cholery Kanon nie leci na niego?! Jej logika jest dla mnie
niepojęta. Ale i tak ją kocham jako przyjaciółkę.
Oczywiście JR
jak mnie zobaczył odłożył gitarę i lekko się zdziwił.
-Hej Sanghee co
tu robisz?
-Możesz mi
wytłumaczyć czemu jesteś taki porywczy! Dlaczego nawrzeszczałeś
na Kanon!!! Bylibyście już dawno parą!
-Wystraszyłem
się.
-To zamało
dupku!!!
-O nie tylko nie dupku.
-O nie tylko nie dupku.
Wstał do mnie
i chciał mnie wyrzucić z pokoju gdy potknełam się o szafkę i
wleciałam na JR'a i wtedy przyszedł Minhyun.
-JR wiesz gdzie
jest...-mówił.
Nie dokończył
swojego zdania gdy nas zobaczył tylko spojrzał się przestraszony i
poszedł trzaskając drzwi.
-Jak to
wyglądało!!?-wydzierałam się do JR'a.
-Mamy
przechlapane.
-No właśnie
jak się wygada Kanon to ona skończy z Krisem!!!
-To znaczy,ze
mi pomożesz?-spytał.
-Tak.
-No to sztama.
-To sztama.
Lekko
uśmiechnełam się po raz pierwszy od dnia kłótni z Minhyunem.
<powrót do
narracji Kanon>
Wyszłam z
łazienki. Tak długo im zajął ten prysznic więc zdążyłam się
sama wykąpać.
W piżamce w
truskawki poleciałam do pokoju Minhyuna. Otworzył drzwi Ren.
-Hej co
chcesz?-spytał zmęczony.
-Muszę pogadać
z Minhyunem.
-Ale on śpi.
-W nosie to
mam.-powiedziałam.-Daj mi chwilkę czasu.
Ren wyszedł z
pokoju, a ja zamknełam za nim drzwi. Tak trzasnełam aż Minhyun się
obudził. Wstał z łóżka zamulony.
-Kanon co ty tu
robisz?-spytał.
Co oni mają w
spaniu w bokserkach? Nawet Minhyun w nich śpi. Ale trzeba
przyznać,że ma niezłą klatę.
-Musimy
pogadać.-powiedziałam.
-Nie chę o tym
gadać.
-Posłuchaj
mnie nie zamierzam patrzeć na to,że oboje siebie krzywdzicie.
Zaczełam isc w
jego stronę. Chyba się mnie przestraszył bo wleciał w szafę.
Przysunełam się lekko do niego blokując mu ucieczke.
-A teraz
wyświadcz mi przysługę i powiedz co się stało między wami?
-Nie powiem ci
to.
-Gadaj!
-Nie!
-Bo ci podpale
włosy.
Ten złapał
się za włosy.
-Ale z ciebie
jędza.
-No to zrób to
o co cię proszę i...
No nie
dokończyłam myśli gdy poczułam lekkie muśnięcie jego warg na
moich. Fack!!!
Pod wpływem
impulsu uderzyłam go z liścia w twarz.
-Zasłóżyłem
sobie.-powiedział.
-I to bardzo.
Wyszłam stąd.
Byłam wkurzona.
-Co się
stało?-spytał Ren.
-Uderzyłam
Minhyuna za jego głupotę.
Ren miał
przestraszoną minę. Niech się mnie boją. Jeszcze wyciągnę z
Minhyuna informacje.
nie skomentuję... mam focha kotku...
OdpowiedzUsuńCzemu Minhyun pocałował Kanon ? Więcej !!! DzioBak
OdpowiedzUsuńBo się upił...facet jest załamany i się upił
UsuńNo to ja też jej się zaczynam bać xDD
OdpowiedzUsuńSpoko nie będziesz żadnych zabijanek...póki co
UsuńOni to mają problemy...ehh
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, pozdrawiam, życzę weny i czekam na neksta
Dzięki będzie zapewne wieczorem, a skoro rodzice jadą jutro na ślub to będzie extra rozdział...bardzo długi...chyba
Usuń