Translate

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 51


Weszliśmy do zatłoczonego klubu. Było tam tyle osób,że maskara. Wszyscy byli upici i tańczyli.
-Matko święta.-powiedziałam.
-Wiem, to jest...-mówił Minhyun.
-Zarąbiste!!!-krzyknął Aron-Idę tańczyć....nie wiem jak wy ale ja z chęcią się odprężę.
Chłopak poszedł gdzieś w tłum. Spojrzałam się na Rena nagle jakby posmutniał. Biedny maknae...chyba był przyzwyczajony do tego zboczeńca.
-Młody idziesz ze mną?-spytał Baekho.-Pójdziemy potańczyć.
-Jasne!-krzyczał happy Renio.
Natomiast ja z Minhyunem...no cóż poszliśmy do baru. Nigdzie nie widzieliśmy znajomych twarzy. Wszyscy byli obcy.
-Co chcesz się napić?-spytał mnie mój chłopak.
-E..wiesz...daj mi piwo.
-Napewno?
-Tak jasne. To impreza trzeba wiesz...trochę zaszaleć.
-Mhm.

<narracja Kanon>
Tańczyłam z Sehunem ale się zmęczyłam...za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Poszłam sobie usiąść gdzieś na kanapę.
-Kanon znalazłem cię.
-JR.-powiedziałam.
Przytuliłam się do niego.
-Wiesz...naszukałem się ciebie. Byłaś wszędzie.-mówił.
-Sehun mnie wziął na parkiet....zdyszałam się lekko.
-Tańczy lepiej odemnie?-spytał zdziwiony i ciekawy zarazem.
-Nie.-uśmiechnełam się.-On ci nie doruwnuje.
-Czyli mogę z tobą podęsić?
-Haha oczywiście.
JR wziął mnie na parkiet i tak przetańczyliśmy sporo piosenek.
-Wiesz...jakies dziewczyny się na ciebie patrzą.-szeptnął mi do ucha.
-Gdzie?-spytałam.
Pokazał mi jakieś dwie dziewczyny koło baru. Na początku nie wiedziałam kto to...ale po chwili zakumałam.
-Znam je.-odparłam.
-Serio?
-Tak...
-Pójdziemy się przywitać?
-Jasne!
Podeszliśmy do dziewczyn.
-Eve...Aga?-spytałam.
-Kanon!-krzykneła Aga rzucając się mi na szyję.- O matko co ty tu robisz!
-Też się cieszę,że was widzę.
-Kanon jak tam?-spytała Eve tuląc się do mnie.
-Co wy tu robicie?
-No bo widzisz..-mówiła Aga.-...przyjechałyśmy tak sobie. Dowiedziałysmy się, że jest totalnie fajny koncert więc jesteśmy.
-Nie widziałyśmy się od czterech lat.-gadała Eve.-Tęskniłam za tobą.
-Ja za wami też.-mówiłam.-Tyle lat mineło od naszych kolonii.
-A kto to jest?
-Dziewczyny poznajcie mojego chłopaka. Eve, Aga to jest JR.
Chłopak uśmiechnąl się do nich i ucałował rąsie. Wtedy podleciał do nas Aronek. Gdy ujrzał Evelyn uśmiechnąl się zalotnie.
-Witam.-odparł.-Jestem Aron, a ty ślicznotko?
-Evelyn...miło mi poznać.
Chyba ktos tu się zabujał...ale zaraz..przecież on chodzi z Renem! Może nie są już parą?
-Idziemy dalej tańczyć?-spytał mnie mój chłopak.
-Jasne.

<narracja Sanghee>
Kanon zapoznała mnie ze swoimi przyjaciółkami. Fajne były nawet. Jak się dowiedziały, że to ich Kanon wygrała w tym koncercie tak skakały ze szczęścia, że szok.
Ja w tym czasie wyszłam z łazienki i się z kimś zderzyłam. Kris. Jak ja go nienawidzę. Niech się wypcha odemnie.
-Zostaw mnie!-krzyknełam.
-Ej mała nie bądź dla mnie taka niemiła.
-Że co proszę?!
Chciałam szybko iść ale ten śmieć klepnął mnie w dupę. Odwróciłam się i walnełam go w twarz zamaszyście.
-Wypierdzielaj odemnie zboczeńcu!
Uciekłam szybko zostawiając zszkowanego Krisa.

<narracja Kanon>
Było mi okropnie gorąco. Dużo tańczyłam więc musiałam iść na świeże powietrze. Gdy wyszłam czułam się lepiej. Odech powoli się regulował i nie było mi aż tak gorąco.
-O Kanon co tu robisz?-spytał Sehun.
Wydawał się milszy niż wtedy gdy chciał zniszczyc związek Minhyuna i Sanghee. Może się zmienił?
-Przyszłam się wywietrzyć.-odparłam.-Gorąco jest tam w środku.
-Zauważyłem.
Podszedł powoli i dotknął mojego policzka. Uśmiechnąl się uwodzicielsko.
-Jesteś naprawdę napalona.-mówił.
-Co ale jak?
-Normalnie.
Wziełam krok do tyłu.
-Sehuna...ja lepiej pójdę.
-Czekaj! Nie chiałem ciebie przestraszyć.
-Aha...to dobrze.
-Chcę tylko ci powiedzieć...
-...tak?
I wtedy zbliżył się do mnie i pocałował. Pocałunek był niezwykle gwałtowny i agresywny. Chciał wbić się w moje usta.
Odepchnełam go. Nic nie mogłam z siebie wydusić. Sehun tylko uśmiechał się do mnie głupio, a to świnia! A ja wierzyła, że się zmienił! Ja naiwna.
Szybko pobiegłam do klubu by wrócić do domu.

<narracja Michu>
Siedziałam sama z Himchanem w salonie. Cały koncert widzieliśmy z telewizji. Ach te ,,magiczne pudełko''. Żal mi było tylko tego że Himchan przeze mnie nie mógł iść na koncert.
-Co taka ponura jesteś?-spytał mnie.
-Bo przemnie nie jesteś na imprezie.
-Co ty gadasz? Bez ciebie bym się źle bawił.
Przykryłam się bardziej kocem, a Himchan sobie gdzieś poszedł. Po chwili wrócił i mnie pocałował w policzek.
-Bardzo chcesz iść na tą imprezkę?-spytał.
-Tak troszkę.
Wtedy z hallu przysżły rozchichotane dziewczyny z chłopakami i rzucali serpentyną.
-Skoro ty nie możesz iść na imprezę-mówił Himmi.-Impreza przyszła do ciebie.

5 komentarzy: