Translate

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 66

<narracja Kanon> 
 Stałam przed drzwiami domku chłopców z U-kiss. Westchnęłam. Będzie dobrze.
-O Kanon co tu tak stoisz? 
-Kevin?
 Spojrzałam się na blondyna, który właśnie wracał z pomostu.
-Szłaś do Kiseopa? Jest akurat na pomoście jakiś nie w humorze.
-Um...wiesz po prostu Minhyun przyjechał chyba Sanghee się z nim pogodziła więc chciałam im dać troche czasu dla siebie-powiedziałam to bardzo szybko.
-Aha...-uśmiechnął się lekko- jak chcesz możesz ze mną posiedzieć. 
-Dziękuję Kevin.
 Poszłam za nim do domku. Grzecznie usiadłam w małym saloniku i wpatrywałam się w ogień.
-Kiseop mi mówił wszystko-odparł Kevin podając mi herbatę.
-O czym konkretnie?
-O tym, że zerwałaś z JR'em. Wreszcie zauważyłaś naszego przyjaciela...
-Kevin to nie tak...ja po prostu nie zauważam jak komuś sie podobam, a Kiseop jest nieśmiały więc...to tym bardziej.
-No rozumiem...masz jakiś plan?
Byłam zdziwiona tym pytaniem. Jaki znowu plan?
-Jaki plan?-spytałam.
-Normalny.
-Co..?
-Eh nie ważne. Po prostu pogadaj z Kiseopem. Nie wchodźcie za szybko w związek bo okaże się, że przyjaźń była lepsza od tego. 
 Wstałam powoli.
-Masz racje idę z nim pogadać!
-Tak trzymaj!
 Kevin uśmiechnął się do mnie słodko, a ja uciekłam na pomost. To co zrobię będzie całkowicie szalone!

<narracja Sanghee>
-Przepraszam cię...jeszcze raz.
 Odchyliłam lekko głowę w tył i ucałowałam Minhyuna w policzek. Siedzieliśmy objęci na moim łóżku i cieszyliśmy się swoja obecnością.
-Nie przepraszaj. Mówiłam ci już.
-Kto by pomyślał, że to wszystko przez JR'a.
-Nie rozmawiajmy o nim...rozmawiajmy o nas.
-Masz całkowitą rację.
Pocałował mnie w szyję i splótł nasze palce razem kładąc na moim brzuchu.
-Kiedyś jak dobrze pójdzie zostaniesz matką naszych dzieci.
-Ty tak serio?
-Serio skarbie...chcę z tobą założyć kiedyś rodzinę. Ale teraz jest za szybko sama rozumiesz. Jesteś młoda ja też mamy swoje ambicję nie chcę byś przez dziecko straciła lata wolności.
-Minhyun...-szepnęłam wzruszona-jesteś strasznie i to strasznie kochany.
-Dzięki tobie Sanghee....to ty dajesz mi siłę.

<narracja Kanon>
Weszłam na pomost widząc, że Kiseop stoi, a nikt go nie osłania. To co zrobię będzie moim największym głupstwem. Ale jeśli mnie lubi to wybaczy to co właśnie odwalę.
-Kiseop!-krzyknęłam podbiegając do niego.
 Spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Ej czemu ona tak pędzi?
Usłyszałam głos Soohyuna i wtedy wleciałam na Kiseopa wpadając z nim razem do jeziora.
 Zaczęłam się śmiać jak głupia, a on jak oczekiwałam śmiał się ze mną.
-Zwariowałaś!
-Ej dla nikogo innego bym nie skoczyła w wodę!
-Kanon!-zaśmiał się i przytulił mnie do siebie-Chodźmy bo się przęziebimy.
-Czyli...nie jesteś obrażony?
-Nie-uśmiechnął się szeroko- nie potrafiłbym.
 Pocałował mnie w czółko.
-Wychodźmy już.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz