Translate

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 65

 Weszłam powoli do naszego domku przybita i zaryczana. Sanghee leżała na łóżku i patrzyła się z tęsknotą na telefon.
-CO się stało?
-JR tu był-wytarłam łzy i usiadłam naprzeciwko niej- okazuje się, że on powiedział Minhyunowi te bajeczki.
-Że co?!
-Pamiętasz jak sobie żartowaliśmy z nich? Usłyszał to i myślał, że to naprawdę -wytarłam łzy ręką- zerwałam z nim...mam go dość!
-Przykro mi.
Przytuliła się do mnie mocno. Już nie pamiętałam o czym dalej rozmawiałyśmy. Nie miałam na to sił i szybko zasnęłam.

<rano>
 Obudziłam się w południe. Sanghee jak zauważyłam przez okno siedziała na pomoście uśmiechając się. Rozmawiała z kimś przez telefon pewnie z Minhyunem. Dobrze, że chociaż jej się układa.
-Kanon...
Siedziałam w piżamie i to strasznie krótkiej piżamie, a tu nagle Kiseop wszedł. Gdy spojrzał się na mnie strzelił buraka.
-Sanghee mówiła, że zerwałaś z Jonghyunem.
-Tak-pociągnęłam nosem.
-Ej nie płacz...twoje oczy i tak są czerwone nosek zresztą też.
Usiadł obok mnie i pocałował w polik. Poczułam się lepiej i wtedy dotarło do mnie, że Kevin mówił i Kiseopie. 
-Kiseop...
-Tak?-uśmiechnął się lekko.
-Zawsze byłeś przy mnie-spojrzałam się na niego- i...ym...kochasz mnie?
Był zaskoczony moim pytaniem i znowu się zarumienił.
-Bo widzisz...przez Jonghyuna byłam zaślepiona, to ty się mną opiekowałeś i nie byłem taki nadpobudliwy.
-Kanon ja...musisz to przemyśleć. Nie powinnaś robić nic na pośpiech.
Wstał, a ja złapałam go za nadgarstek. Patrzył mi się w oczy...miał taki wyraz jakby cierpiał katusze.
-Odpowiesz mi?
-Tak, Kanon. Kocham cię.
Puściłam go, a on poszedł do siebie. Od razu wzięłam poduszkę i zaczęłam płakać do niej.
 Wtedy niespodziewanie wparował do pokoju Minhyun z kwiatami.
-Sanghee!
-Jest na pomoście..-powiedziałam zachrypniętym głosem.
-A tobie co jest?
-Nie ważne idź do niej...jak ją zranisz to cię utopię...nie żartuje.
-Dobrze-powiedział poważnie i pobiegł na pomost.
Patrzyłam się przez okno na to wydarzenie.

<narracja Sanghee>
Patrzyłam się w jezioro takie piękne. Minhyun zadzwonił do mnie i powiedział, że chce mnie przeprosić. Powinienem zrobić to normalnie a nie przez telefon. Ach ci chłopcy.
-Sanghee przepraszam, że z tobą zerwałem...przyniosłem te kwiaty na znak mojej miłości do ciebie.
 Gdy zobaczyłam uśmiechniętego Minhyuna w garniturze z kwiatami w ręku myślałam, że padnę. Ale on romantyczny.
-Będziesz znowu damą mego serca?
-Jasne, że tak!
Pocałowałam go, a następnie przytuliłam się do niego. Tak za nim tęskniłam. Nie musiałam mu mówić on czuł to samo co ja.

< znowu do narracji Kanon>
Uśmiechnęłam się lekko na ich widok. Też powinnam coś z tym zrobić. Ubiorę się i pogadam z Kiseopem, zresztą pewnie będą chcieli oboje mieć dla siebie pokój.
 Czas zapomnieć o Jonghyunie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz