Translate

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 55

<narracja Sanghee>
Podałam Kanon kakao. Biedna taka zdruzgotana.
-Dziękuję-powiedziała cicho i się lekko uśmiechnęła.
-Czemu się przejmujesz?
-Bo tak, Sanghee ty nie widziałaś Jonghyuna w akcji. On miał takie...straszne oczy jak sie patrzył na Sehuna. To straszne. Nie wiem do czego mógłby sie posunąć.
-Wierzysz, że mógłby skrzywdzić tego tępego maknae?
Kanon wzięła mały łyk ciepłego płynu i zaczęła mówić.
-Tak, nie powinnam w to wierzyć ale wierzę.
-Ale może chciał go nastraszyć?
-Nie wierzę w to...
-Oj no przestań! Nie może być tak źle...
-...mówi prawdę-odparł Minhyun wchodząc do naszego pokoju-JR wariuje ostatnio. Trzeba dać mu jakieś tabletki na uspokojenie.
-Już sama nie wiem! Nie jestem z nim oskarża mnie o głupie rzeczy! Jestem z nim to robi głupie rzeczy! Nie mogę tego dalej ciągnąć!
-EJ no!-krzyknęłam-chyba nie chcesz z nim zerwać, co?
-Sama nie wiem, idę się przejść ochłonąć lepiej.
-Unikaj Sehuna-odparł Minhyun.
-Postaram się...chyba.
Kanon ubrała płaszcz i sobie poszła. Ta to ma ciężko z Jonghyunem. W zasadzie całe jej życie jest dziwne.
-Sanghee...
-Tak Minhyun?
-Skarbie mam dla ciebie niespodziankę od teraz....
-Minhyun jest jedenasta w nocy, co ty konbinujesz?
Pociągnął mnie za rękę.
-Nie daj sie namawiać skarbie-mówił mi do ucha- no chodź.
-A gdzie idziemy?
-Coś zjeść wiec ubierz się ciepło.
-No dobrze...jak chcesz ale wyjdź mi! Chcę się ubrać!
-Przecież widziałem ciebie gołą.
Rzuciłam w niego butem, a ten się zaśmiał i szybko wyszedł. Ten to jest cwany.
-No dobrze...trzeba się w coś ubrać.

<narracja Kiry>
Rozglądałam się po restauracji. Wszystko było piękne. Wszędzie porozwieszane lampiony dodające czerwony kolor ścianą.
-Podoba się? Najpiękniejsza restauracja dla ciebie skarbie-powiedział Taemin podając mi śliczną czerwoną różę.
-Postarałeś się na rocznicę. Ale czemu teraz? Za godzinę przecież jest 13 marzec.
-No tak ale zaplanowałem coś pięknego i zarazem romantycznego. Nie może to czekać.
-No skoro tak sądzisz...
-Co zatem chcesz zjeść?
-Mam dziwnego smaka na spagetti.
-Dwa razy spagetti-zwrócił sie mój ukochany do kelnera.
-Już się robi-odparł tamten.
Spojrzałam się na mojego chłopaka. Był piękny i wspaniały, że jest ze mną...
-Również piękną osobą-odparł.
Otworzyłam szeroko buzię. Czy on czytał mi w myślach?!
 -Znam ciebie-pogładził mój policzek-z twoich rys twarzy potrafie wyczytać wszystko o czym myślisz.
-Myślałam na głos?
-Tak-powiedział z uśmiechem.
-Ty durniu! Mogłeś mówić-zaśmiałam się cicho.
Wtedy przyszedł do nas kelner i podał nam duży talerz spagetti. Ej...zaraz nie mieliśmy jeść w osobnych talerzach.
-Tak będzie romantycznej nie sądzisz skarbie?
-Masz rację.
Cmoknęłam go lekko w nosek.

<narracja Kanon> 
Szłam cicho po lekko oświetlonym parku. Musiałam gdzieś zatopić myśli. Wszystko tutaj było takie piękne. Księżyc, gwiazdy mocno błyszczały. Usiadłam powoli na ławce. Nie obchodziło mnie ile tu będę siedzieć lub siedziałam. Musiałam mieć święty spokój.
-Kanon co ty tu robisz?
Odwróciłam sie powoli. Wiedziałam, że to nie JR i trochę mi ulżyło, że to nie on. Spojrzałam się na osobę, która usiadła obok mnie.
-Kevin co ty tu robisz?
Uśmiechnął się do mnie.
-Spaceruję tu zawsze. Cicho tu jest i nie ma tłumów, którzy sie rzucą na ciebie. Czemu tu siedzisz?
-Musiałam się dotlenić. Nie wytrzymuje powoli z Jonghyunem.
-To może zacznij z kimś innym? Dużo facetów leci na ciebie.
-Ciekawe czemu? W szkole byłam wyrzutkiem bo miałam takie nie charakterystyczne rysy.
-Chyba problem nie tkwi w Jonghyunie lecz chodzi o twoją przeszłość? Wszystko przerasta ciebie?
-Tak!-krzyknęłam-Mam już dość słuchania innych bo to niby ma być dla mojego dobra! A jak próbuję się postawić to mi źle to wychodzi!
-Nie podoba ci się to, że SM każe ci chodzi z Sehunem?
-Właśnie.
-Wiesz co?-przytulił się do mnie- Pomogę ci. Kiseop już od dawna coś mówił o tym i ma chyba plan.
-Jaki plan?
-By ci pomóc słońce tymczasowo.
-Dziękuję za chęci.
Pocałowałam go lekko w polik lecz dla Kevina to oznaczało zbyt dużo.

<narracja Kiry> 
Taemin po pięknej kolacji zaprowadził mnie do jakiegoś ogrodu. Poszliśmy nad stawek, który pięknie odbijał w tafli wody księżyc. Usiedliśmy na ławce pod kwiatem wiśni na którym powolutku rosły małe pączki.
-Pięknie tu-stwierdziłam.
-Wiem.
Taemin co chwile patrzył na zegarek jakby coś odliczał.
-Co ty robisz?-spytałam.
Szybko wstał i złapał mnie za ręce.
-Spójrz w niebo.
-CO? Czemu...?
Wtedy nagle wystrzeliły fajerwerki nie wiem skąd. Były piękne. Kolorowe. Ukazywały serduszka, a mi sie ciepło zrobiło na sercu. I wtedy na niebie był napis ,,Kocham Cię Kira- Taemin''. Poczułam łzy w oczach. Byłam szczęśliwa.
-Nie płacz
-Będę bo to jest takie piękne.
-Kira, Kocham Cię. Jesteś moim serduszkiem! Nigdy nikogo nie wpuszczę do mojego serca. Nie potrafiłbym bo wiem, że kocham tylko ciebie i to nie jest żadne zauroczenie tylko szczera i prawdziwa miłość.
Po tych słowach pocałował mnie mocno, a ja czułam, że nic i nikt nas już nie rozdzieli.

<narracja Sanghee> 
Minhyun zaciągnął mnie na dach. Co ten człowiek wyprawia? Chyba to on potrzebuje tabletek na uspokojenie czy coś.
-Gotowa?-spytał się mnie.
-Na co?
Wtedy podleciał do takiego czegoś i to coś odpalił. Szaleniec co to miało być? I wtedy wyleciały fajerwerki! Moja podobizna na niebie!
-To jestem ja!
-Tak-odparł Minhyun przytulając się do moich pleców.
Wtedy wyskoczyło ,,Kocham Cię kotecku''
-Szalony jesteś!
-Może troszkę...
Wtedy poczułam na szyi coś dużego i zimnego. To był naszyjnik z serduszkiem, a na nim napis ,,Love forever (tylko nie kojarzcie z piosenką Słonia bo Minhyun nie zamierza jeść Sanghee co to, to nie)
-Kocham cię-szepnął mi do ucha.
-Ja cię też.

<narracja Kanon> 
Wracałam cicho z Kevinem gdy zobaczyliśmy fajerwerki z dwóch różnych stron.
-Widzę, że nieźle się bawią-odparłam.
-Kto?
-Minhyun i Sanghee oraz Taemin i Kira. Mają dzisiaj miesięcznicę.
-Jej już tyle są razem?
-Tak bez żadnych kłótni i osób, które się wtrącają.
Kevin złapał mnie mocno za rękę.
-Też kiedyś tak będziesz mieć. Uwierz mi.
-Ja już sama nie wiem w co wierzyć.

<narracja Sanghee>
Wróciliśmy do dormu objęci i szczęśliwi. Było wspaniale i piękni.
-Sanghee!
Odwróciłam się i ujrzałam moją mamę.
-Umma?!-odparłam tępo.
-Skarbie!
Podbiegła do mnie i szybko przytuliła.
-Kochaniutka jesteś. 
-Co tu robisz?
-Mamy zjazd rodzinny. Jedziesz ze mną do Busan.
-O-odparł Minhyun-To moje rodzinne miasto.
-Wiem-odparła Umma- Bo jestem twoja ciocią. Jestem Park Minra.
-Że co proszę?!-krzyknęłam.
-Że jak?!-wrzasnął Minhyun.
Chodzę z własnym kuzynem?!

6 komentarzy:

  1. Że jak?
    Sanghee chodzi z kyzynem?
    Łoo w ciapkę XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha jedyna pozytywnie na to nastawiona :) ale nie...nie chodzi z kuzynem, prawdziwy kuzyn Sanghee ujawni się w kolejnym rozdziale :D

      Usuń
  2. JAK MOGŁAŚ ZNISZCZYĆ TĘ MIŁOŚĆ!? TO BYŁO PIĘKNE..a ty to zniszczyłaś ;;;;;;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zniszczyłam :) skończyłam specjalnie w niewyjaśnionym momencie i w dalszym rozdziale da się z tego śmiać

      Usuń
  3. zabiję cię ! nie odzywam się i foch 4ever i nie odzywam się i foch z przytupem!
    Zapamiętaj to sobie!

    OdpowiedzUsuń