Translate

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 5



Spojrzałam się na niego. Wiktor totalnie zwariował. Trzymał mnie mocno za rękę i myśli że jest królem.
-Puść mnie!
Próbowałam mu się wyrwać ale to nie dało rady.
-Przestań się wyrywać i wejdź do samochodu.-syknął.
-Nie.
Walnelnełam go z całej siły w nogę, a potem łokciem prosto w brzuch. Wiktor zgiął się w połowie i upadł na ziemie. Nie mógł wziąć oddechu ale to mu wkrótce minie. Musiałam szybko biec i tak zrobiłam. Pognałam jak strzała przed siebie. Wiedziałam gdzie muszę iść. Biegłam na oślep. Trwało to pewien czas aż dotarłam do bulwaru. Postanowiłam przejść się po moście który był zamknięty ponieważ miasto nie miało pieniędzy by go wyremontować. Szłam powolia. Musiałam się uspokoić i tak zrobiłam. Patrzyłam się na bryły lodu które pływały po rzece. Westchnełam.
-To wszystko jest takie skomplikowane. Ale jest nadzieja. Moja jedna jedyna.
Powoli z oczu zaczeły mi lecieć łzy. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Wiktor zachowywał się jak jakiś władca i pan czyli jak babka i jego ojciec Paul. Nikt nie mógł mnie zobaczyć w takim stanie więc wytarłam łzy. Po chwili usłyszałam piosenkę U-Kiss Standing Still.
-Skąd to dobiega?
Nagle zrozumiałam że to mój telefon. Spojrzałam się kto dzwoni. Dziadek. Odebrałam. Starałam się nie być smutna.
-Tak dziadku?
-Kanon, gdzie jesteś?
-Spaceruję sobie. Czy coś się stało?
-Nic się nie stało. Wracaj już do domu. Musisz nam pomóc w dekoracjach.
-No dobrze.
Rozłączyłam się. Musiałam wracać dobrze że był dziadek w domu.

-Ta skarpeta będzie nad kominkiem.-powiedział dziadek.
-Ale to nie wygląda zbyt dobrze. Ten komin jest bardzo elegancki.-stwierdziła oburzona babcia.
-Kanon co o tym sądzisz?
Postawiłam powoli pudło z dekoracjami.
-Sądzę że ta skarpetka doda trochę łagodności temu kominkowi i jest urocza.-odpowiedziałam.
Zaczełam szperać w pudle. Nie było tam nic ciekawego oprócz starych rodzinnych pamiątek. Nagle moją uwage przykuł rólonik z papieru. Otworzyłam go. Był to ogromny kolorowy plakat. Na nim był..... Koreańczyk. Miał on czarne włosy które mu niezwykle błyszczały. Był ubrany w czarną koszulę i również czarne jeansy. Na plecach miał duże szare skrzydła. Spojrzałam się na ogromny napis z boku jego postaci. Chang Woo. Musiał być to jakiś znany piosenkarz ale skąd mógł się wziąć ten plakat?
-Zostaw to! To pewnie jakieś stare wypociny z gazet które zachowałam.-powiedziała babka i wyrwała mi plakat prosto sprzed nosa.
Zdążyłam spojrzeć się na oczy gwiazdora. Wydawało mi się że mi się przywidziało. Kolor jego oczu był podobny do moich. Niestety to trwało tylko kilka nędznych sekund.
-Przeciez w gazetach nie ma takich wypocin i to jest plakat.- powiedziałam.
-To jest stary plakat jednej z moich byłych służących. Niestety nie zdążyła zabrać wszystkich swoich rzeczy.
-No dobrze, skoro tak mówisz.
Usłyszałam odgłosy otwieranych drzwi. Nikt przecież nie mówił że nas odwiedzi.
-Kto to?-spytałam.
-Witaj Kanon.
Stanełam jak wmurowana. Był to Wiktor. Uśmiechał się normalnie jakby nic się nie stało. Zachowywał się zwyczajnie! Po tym jak odwalił tą całą szopkę z ratowaniem! Za nim nagle przyszedł Paul. Mój dziadek uśmiechnął się. Przywitał się z ojcem Wiktora.
-Miło mi cię widzieć Paul-powiedział dziadek.
-I wzajemnie.
Nie mogłam na to wszystko patrzeć. Postanowiłam pójść do pokoju. Nikogo nie interesowała moja osoba. No i bardzo mi się to podobało. Gdy weszlam do swojego pokoju od razu weszłam na swojego laptopa. Musiałam poszukać informacji na temat tego piosenkarza. Mozliwe że był też aktorem ale czułam coś że on śpiewa. Weszałam na wikipedie i mi wyskoczyło. Zaczełam czytać.
- Chang Woo najwybitniejszy piosenkarz k-popu pochodzący z Korei Południowej. Śpiewał w latach dziewiędziesiątych. Był geniuszem muzycznym. Grał solo. Był najpopularniejszą gwiazdą w Azji. Każdy kochał jak śpiewał i jak grał w dramach. Ostatecznie zakończył swoją karierę po stworzeniu albumu ,, Me lady'' który dedykował swojej ukochanej Taeyeon. Wiadome jest że stworzył z nią kilka mini jak i pełnych albumów. Jak przyrzekał za osiemnascie lat wznowi swoją działalność i zaśpiewa z najlepszym według niego zespołem. Każdy zespół niemoże się doczekać aż stworzy piosenkę z tym geniuszem muzycznym. Dzięki tej stworzonej piosenca zespół będzie sławny na całym świecie.
To bardzo mnie zastanowiło. Ta niejaka sprzątaczka musiała mieć z dobre trzydzieści lub czterdzieści lat skoro słuchała Chang'a Woo. Postanowilam sprawdzić jego piosenki. Były rewelacyjne mimo że były stare i tak liczniki obejrzeć przekraczały miliard wyświetleń. Musiałam jeszcze sprawdzić kim była ta Taeyon. I znalazłam. Nie wyglądała jak normalna Azjatka. Wyglądała podobnie jak Lady Gaga. Miała niebieskie włosy związane w warkocz aż do bioder. Ubrana była cała na czerwono z kokardkami. Jej oczy były na jednym zdjęciu czerwone, a na innym różowe. Widać było że lubiła różnorodność. Już chciałam przeczytać małe co nieco o niej gdy nagle zgasł prąd.
-Na serio!?-krzyknełam.
-Coś się stało?-był to głos Wiktora.
-Co ty tu robisz? Pozwoliłam ci?!
-Nie ale chodziło mi o to co wcześniej między nami zaszło.
-Nie musisz przepraszać. I tak nie przyjmę przeprosin.- byłam pewna swojego zdania.
-Nie chcę cię przepraszać tylko coś ci powiedzieć.
Byłam lekko zaskoczona. Nie widziałam zbytnio co robi aż gdy poczułam jego rękę na mojej. Zauważyłam jego twarz. Patrzył mi się głęboko w oczy. Gdyby mnie pocałował na pewno bym go spoliczkowała.
-Kanon muszę ci to powiedzieć.
-Co?
-Kocham cię.
Wydawało mi się że się przesłyszałam. Może miałam jakieś problemy ze sluchiem ale dlaczego ja się oszukiwałam? Byłam zdziwiona totalnie. Musiałam przetrawić te słowa albo spytać sę go jeszcze raz.
-Co mówiłeś?-spytałam.
-Kocham cię i zamierzam za ciebie wyjść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz